Jak sobie z tym poradzic ?

Zwracam sie do Was z prosba... i pytaniem jednoczesnie. Jestem w takiej dziwnej sytuacji - kocham bardzo ... pewnego mezczyzne,ale wiem,ze on nie jest pewien uczuc do mnie ... i po jego zachowaniu widze,ze raczej nie umielibysmy sie dogadac jako para ... Jako przyjaciele - jest nam swietnie.Dogadujemy sie ze soba jak z nikim innym...Umiemy razem plakac,smiac sie,przezywac rozne chwile.I dlatego tak bardzo go kocham - odpowiada mi pod kazdym wzgledem - wiem,ze ja mu tez nie jestem obojetna,ale stwierdzil,ze nie wie,czy mnie kocha,ale zyc beze mnie juz nie umie ... Ja wiem jednak,ze to nie ma sensu ciagniecie tego dalej - bo to nie ma przyszlosci ( z kilku naprawde waznych powodow) - mimo tego,ze oboje jestesmy wolni ... I ja juz nie wiem,co robic... czy dzialac wbrew rozsadkowi,czy budzic sie ze lzami w oczach i zasypiac zaplakana ... i czekac na cud,ze swiat sie raptem zmieni ...? Czy przelamac sie,i skonczyc,to co juz zostalo zbudowane ? A jesli skonczyc,to jak odnalezc siebie po tym ??:( Jak zyc,jak wmowic sobie,ze to nie to,ze prawdziwa milosc jeszcze przyjdzie? W momencie,kiedy nie umiem zwrocic uwagi na zadnego innego faceta ... Czy ktos byl w takiej sytuacji ?? Ile zajelo Wam zapominanie ? Zlagodzenie bolu,po odejsciu ? :( Potrzebuje strasznie wsparcia ... bo juz sama nie wiem co robic :( Czy kazdy czlowiek jest na tyle silny,zeby rozum umial przekonac serce,zeby nie kochalo ??:(

witaj jestem w podobnej sytuacji tez czekam na kogos kto nie wie czy chce ze mna byc i zastanawiam sie jak pozbierac sie po tym jak on odejdzie juz na zawsze jak pozberac sie po tym narazie codziennie rano budze sie ze łzami w oczach i zasypiam zapłakana wiem ze nic na sile ale nie moge sobie sama tego wytłumaczyc staram sie trzymac ale jak dalej zyc??