Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość emigrantka1970

Zdrada na emigracji - chicagowskie malzenstwa

Polecane posty

Gość emigrantka1970

Witam. Przebywalam przez pare lat w Chicago, ktoro jak wiadomo jest mekka poloni amerykanskiej i mialam okazje obserwowac ciekawe zjawisko. "Chicagowskie malzenstwa" czyli zwiazki ludzi zonatych majacych pelne rodziny w Polsce. Te pary razem mieszkaja, razem chodza na zakupy do kosciola,spedzaja razem swieta... Wiem,ze teraz mase ludzi wyjezdza za granice i ciekawi mnie to jak Wy osoby ktore zostaja czujecie sie ze swiadomoscia,ze do zdrady moze dojsc? W wielkich skupiskach polonii zdrada przestaje byc ukrywana staje sie sposobem na zycie,sposobem na przetrwanie. Nie oburza i nikogo juz nie dziwi.Ludzie chodza ulicami trzymajac sie za rece,chodza na imprezy w srodowisku funkcjonuja jako para. Gdzies tam w cieniu za nimi sa rodziny w Polsce,zycie na troche zapomniane troche budzace wyrzuty sumienia. Moje podejscie do tematu ? Z jednej strony jestem bardzo przeciwko bo zdrada dla mnie jest czyms zlym,a z drugiej strony rozumiem potrzebe bliskosci ludzi ktorzy zostali na gleboka wode,czesto bez jezyka,bez pieniedzy i staraja sie zachowac resztki "normalnosci i stabilizacji". Wiem,ze emigracja staje sie faktem w wielu polskich rodzinach,wyjezdzamy z wielu powodow ciekawi mnie czy decydujac sie na emigracje macie swiadomosc tego ze stawiacie na szali swoje malzenstwa i zwiazki. Bo tak bardzo jak ludzie ktorzy wyjezdzaja obiecuja i w to wierza,ze bedzie dobrze, ze nic sie nie zmieni to zawsze sie cos zmienia. Napiszcie co o tym myslicie. Pozdrawiam. emigrantka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdrada na wczasach
Jest to inny rodzaj zdrady, zwany wakacyjnym przelotnym romansem. Zdarza się często, kobietom i mężczyznom. I jak tu z tym żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdrada to zdrada i nie ma wytłumaczenia. Jak mu/jej tak źle za granicą to niech wraca, fi****a w spodniach utrzymać nie może ? Co to w ogóle za usprawiedliwinie \" potrzebe bliskosci ludzi ktorzy zostali na gleboka wode,czesto bez jezyka,bez pieniedzy i staraja sie zachowac resztki \"normalnosci i stabilizacji\". ma żonę/męza w kraju to niech o tym myśli :O Zdrada za cenę pieniędzy ? To tak samo jakby wyjechał/a dupić się za pieniądze... to nie lepiej iść na ulicę we własnym kraju i zdradzając - zarobić ?? Zdradził/a tak samo jak tam zarobił/a tak samo jak tam więc po co w ogóle wyjeżdżać ? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykre to o czym piszesz
w koncu nikt im nie kaze wyjezdzac. Moj maz przez rok pracowal za granica i jakos zadnemu z nas zdrada nie przyszla do glowy.. Na dluzej chyba nie warto sie rozstawac, bo w imie czego? Czy jest cos wazniejszego niz rodzina? Milosci nie zastapia zadne pieniadze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przykre to o czym piszesz
glupio,ze na takie cos jest spoleczne przyzwolenie,ze to co jest nienormalne ma udawac normalnosc. Rozumiem, ze moze byc wypadek,ze ktos sie zakocha, zdradzi - ale to nie powinno byc aprobowane, nie ma sie co z tym obnosic. Za raczke, do kosciola - no nie...straszne! Chyba raczej w prymitywnych srodowiskach? Straszna desperacja a raczej pazernosc - dla forsy sie szmacic...Zatracic poczucie tego, co moralne... Potepilabym, moze nie wszytkich, bo nie znam szczegolow, ale wiekszosc. A jak te "malzenstwa " to tlumacza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emigrantko ciekawe
spostrzezenia! tez mieszkam w tym miescie od paru ladnych lat, tylko ze nie jestem z "emigracji", ale nie o tym chcialam, nie mam w sumie stycznosci z polonia w Chicago (czytac z pierwsza fala emigracji) ale duzo prawdy w tym co piszesz...powiedz czy Ty tez na takich "ukladach" starasz sie "przetrwac"? Moze podasz mi swoj numer gg lub @, jezeli masz ochote wymienic sie roznymi obserwacjami w tej dziedzinie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xaxaxa, ten problem dotyczy nie tylko facetow ale i kobiet. I moim zdaniem strasznie upraszczasz piszac, jesli ze jesli komus jest zle to powinien wracac.Nie zawsze mozna wrocic,zapominasz a moze nie wiesz, ze wiekszosc Polakow w Chicago czy w NY to ludzie ktorzy mieszkaja i pracuja nielegalnie wiec powrot do Polski wiaze sie z rezygnacja z pracy tutaj na co nie wszyscy moga sobie pozwolic. To nie jest zdrada za cene pieniedzy. Trudno to wytlumaczyc komus kto nie byl odciety od swojego normalnego zycia.Wyjezdzasz i caly swiat sie przewraca,trafiasz w inna kulture w inny jezyk, w swiat ktorego nie znasz i czesto nie rozumiesz. I ludzie czesto sie gubia, zaciera sie granica pomiedzy dobrem a zlem. Rodziny w Polsce czesto nie maja warunkow w jakich zyje sie na emigracji, nie rozumieja problemow,nie sa wsparciem. przykre to o czym piszesz, Ludzie w wiekszosci wyjezdzaja z powodow finansowych,nie maja pracy,maja cele ktore chca osiagnac domy,studia dzieci,nowy samochod. Oczywiscie ze nikt nikomu nie kaze. Wiesz ja wiem,ze rodziny nie zastapi nic,ale schemat jest dosyc prosty. Jesli ktos jedzie dla pieniedzy i jest nielegalnie to mija zwykle sporo czasu zanim odlozy na tyle,ze chce wrocic i ma z czym. Wiec ludzie przeciagaja, miesiac,pol roku, rok, do kolejnych swiat... Co do przyzwolenia spolecznego to Ameryka jest takim krajem ze nikt nikogo nie pyta na jakich zasadach zyje. I to ze ludzie chodza do kosciola hmm ja nie odbieram jako straszne. Zaklamane moze. I to nie jest tak ze malzenstwa chicagowskie funkcjonuja w jakis patologicznych srodowiskach. To sa normalni czesto wyksztalceni ludzie ktorzy decyduja sie na takie zwiazki z wielu roznych powodow. Zwykle caly czas dbaja o rodziny,wysylaja pieniadze,sa w kontakcie a jednoczesnie maja swoje drugie zycie tutaj. \"Malzenstwa\" nic nikomu nie tlumacza. To jest taki troche temat tabu. Wiesz ze Pani X czy Pan Y nie jest legalnym malzonkiem,ale nic nie mowisz bo to nie Twoja sprawa. Emigrantko ciekawe, Wiesz z moich obserwacji wynika, ze zjawisko nie dotyczy tylko pierwszej fali emigracji,znam pary ktore majac legalnych malzonkow w Polsce tutaj mieszkaja razem,kupuja domy,prowadza biznesy... Co do pytania czy ja w takim ukladzie staram sie przetrwac. Nie. Nie musze, jestem singiel. Wiec jestem kompletnie wolna w tym co robie i z kim jestem. Pisze o tym bo na poczatku szalenie szokowaly mnie takie uklady,a teraz jakbym przywykla. Zaczynam rozumiec dlaczego to sie dzieje. Zal mi wszystkich i rodzin w Polsce i ludzi na emigracji borykajacych sie z bardzo brutalna codziennoscia......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rumka
kludzie dzielą się na tych co potrzebują kontaktu i seksu oraz tych co potrzebują swojego partnera. Ci pierwsi przy każdej rozłące zakładają tymczasowe związki zastępcze, a ci drudzy tego nie czynią bo kontakt i seks tylko ze swoim partnerem daje satysfakcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sam w domu
Fajny temat, w sam raz dla mnie...czuję się podbudowany, nie ma co. Moja żona też jest w Chicago, ciężko tam pracuje żeby wysłać do domu parę dolarów, ale dla związku takie rozstanie to zabójstwo. Trudno żeby atrakcyjna kobieta przez ten cały czas żyła jak mniszka, zwłaszcza przez tak długi okres. Niby to rozumiem, ale trudno się z tym pogodzić. Ja juz wiem że ona nie wróci, po prostu to czuję. Zwłaszcza że nasze kontakty stają się coraz luźniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomyslowy dobromir
sam w domu=> po co w ogole pozwoliles jej tam pojechac? :O wstydz sie zeby zona ci dolary wysylala :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale ludzie sie
nie szanuja , jak koty daja na prawo i lewo :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala blondyneczka
to prawda ze dla malzenstwa tak dluga rozlaka to zabojstwo. ale czesto dzieje sie tak ze jak juz jeden z malzonkow decyduje sie wyjechac to jego malzenstwo juz w Polsce wlasciwie wisi na wlosku. znam pare bardzo kochajacych sie ludzi ktorrzy rozstali sie na rok, ale tak bardzo tesknili ze facet wrocil. ja bylam kilkakrotnie w usa w miedzy innymi w chicago wsrod polonii. to bardzo specyficzne srodowisko, ludzie zachowuja sie tam co najmniej "dziwnie". zycie w ameryce jest diametralnie inne od zycia w polsce, seks, zdrady, sa na porzadku dziennym. trudno zachowac styl zyci taki jak w polsce, gdzie oprocz wiezow malzenskich cala spolecznosc, rodzina, przyjaciele, sasiedzi "pilnuja" by ten zwiazek trwal. absolutnie jednak nie popieram takiego zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawy topic , choć przyznaję ze smutno sie to wszystko czyta ... Mam przyjaciela w anglii.Żona tutaj(pracuje) ,on tam i tak od roku.Ostatnio powiedział mi przez telefon że nie może już tak dłużej żyć i że wraca za 8 miesiecy do Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość murcia
frajerzy, kobiety nie puszcza się samej na rok bo wiadomo, że zdradzi a może nawet nie wrócić. Jeśłi już to koniecznie zatrzymajcie ze sobą małe dzieci ale nie mniej niż dwoje. Wtedy wróci choć oczywiscie zaliczy paru gości ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gigi54
A facet "puszczony" nie zdradzi? To nie wynika z uwarunkowań płciowych. I skąd wiadomo, że kobieta będąca rok poza domem zdradzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość putinka
ale prawda jest taka, że my jak już idziemy do łóżka z kimś parę razy z rzędu to się angażujemy, a fecet ani trochę najczęściej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajedna...
Ciekawy temat, ale też niestety smutny. Rozumiem jeśli ktoś musi jechac bo naprawdę ma trudną sytuację materialną np obydwoje na bezrobociu w wieku lat 40. GDzie tu znajdą tu pracę? Jedno musi wyjechać żeby zarobić na życie. Ale nie rozumiem takich, którzy mają w miare dobrze, ale wyjeżdżają żeby jeszcze coś dorobić. Na wielki dom, na kolejny samochód... Nie wiem czy poradziłabym sobie z wyjazdem ukochanej osoby. Ciężko jest i jednej i drugiej stronie. Ale jeśli już ktoś sobie totalnie nie daje rady na emigracji, a musi być tam kilka lat... jeśli juz musi zdradzać to niech robi to tak by absolutnie druga strona nigdy się nie dowiedziała i nigdy nie poczuła że coś się zmienia. Może to głupie podejście, nie chciałabym być nigdy zdradzona i sama nie chciałabym zdradzić. Ale juz lepsze to niż zostawienie rodziny w Polsce. Lub gdy mąz zdradza z najlepszą przyjaciółką żony... Bo czy sa faceci, którzy są w stanie wytrzymac 5 lat bez seksu? Kiedys mi się wydawało że tak. Teraz juz mam pewne wątpliwości czy jest to możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala blondyneczko
rozumiem ze piszac ze zdrady sa normlanym zjawiskiem w USA masz na mysli topik, czyli emigrantow ? Faktem jest ze w USA zycie roznie sie bardzo od zycia w Polsce, ale ludzie (mam na mysli Amerykanie) tez maja zasady i moralnosc. Moze zle zrozumialam to co chcialas przekazac, wyszlo to troche jak pieklo na ziemi, a tak nie jest. Moge wiele o tym powiedziec bo sama urodzilam sie w tym kraju. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w Polsce to juz też normalne
zjawisko! :o wystarczy poczytać kafe :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala blondyneczka
nie uwazam usa za pieklo na ziemii. amerykanie owszem maja swoja moralnosc i zasady, dla mnie to jest paradoks, z jednej strony sa pruderyjni, w pracy wszyscy pozapinani pod szyje, na ulicach nie ma wlasciwie billboardow z obnazonymi kobietami (nie tak jak w polsce np.intimissimi), a z drugiej strony swoboda obyczajow jest zadziwiajaca, co drugi mezczyzna na ulicy podrywa, proponuje randke albo po prostu seks:O Polacy sa zupelnie inni pod tym wzgledem. twierdze po prostu ze wyjezdzajac do usa, ludzie przezywaja szok kulturowy i probuja sie wtopic w ta nowa rzeczywistosc. wlaczajac w to swobodniejsze podejscie do seksu i zdrady. p.s. nie jestem moherem, nie pluje na billboardy intimissimi, bo sama mam sie czym pochwalic wiec nie mam kompleksow. chce tylko wyrazic swoj punky widzenia i roznice dot naszego kraju i usa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala blondyneczko
zgadzam sie z Toba ze Polacy ktorzy przyjezdzaja tutaj przezywaja szok kulturowy, ale nie zgadzam sie ze proboja sie "wtopic" wlaczajac w to "nowe" podejscie do seksu lub zdrady. Napewno sama wiesz ze USA jest wielkim (melting pot) takze pod zwgledem religii i wyznan. To ze Polak za granicami swojego kraju zdradza to kwestia indywidulanosci a nie checi wtopienia sie w tutejsze zycie. Widzisz mamy rozne doswiadczenia, ja spotkalam sie z wiekszym otwarciem na propozycje seksu w Europie anizeli tutaj, tutaj ludzie boja sie przekroczyc limit - sexual harrasment za ktory niestety placi sie sadem. Gwizdanie na dziewczyny na ulicy jest w Stanach nieznanym zjawiskiem. Ciekawie mi sie Ciebie czyta...pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
emigrantka1970 dlatego nie pisałam, że tylko męzczyźni.... \"Nie zawsze mozna wrocic,zapominasz a moze nie wiesz, ze wiekszosc Polakow w Chicago czy w NY to ludzie ktorzy mieszkaja i pracuja nielegalnie wiec powrot do Polski wiaze sie z rezygnacja z pracy tutaj na co nie wszyscy moga sobie pozwolic.\" a dlaczego mam to kompilowac ?? zeby ktoś czuł się rozgrzeszony ?? żeby pomyslał sobie, ze w sumie źle nie robi zdradzając męża czy żone ???? to nie lepiej byc choć na tyle uczciwym i zadzwonic do pozostawionej tu rodziny i powiedziec, ze życ tak nie potrafi i bedzie tu bzykał jakaś panienke (faceta) bo czuje sie samtony/a ?? czy uczciwosc naprawde tak duzo kosztuje ?? widac tak, skoro ludzie szukają usprawiedliwienia na takich forach, by ludzie pogłaskali ich po główkach i powiedizeli: tak, posuwajcie kogo się da bo jestescie taaacy biedni, wywalili was z kraju, musicie zarobic tam i czujecie sie taaacy samotni, róbcie tak dalej ... sory, ale do mnie takie cos nie przemawia; ja w zadnym przypadku, nigdy zdrady nie usprawiedliwię (mogę postarac sięz nia życ, przyjac do wiadomosci ale n i g d y nie usprawiedliwie bo nie ma usprawiedliwienia na ludzkie tchórzostwo ! 😠). Wyjechało sie zarobic - spoko ale jak nie umie sie wytrzymac bo fiut albo cipa za bardzo swędzi to przynajmniej niech sie bedzie uczciwym i powie o tym parterowi pozostawionemu w kraju ... niech on/a tez sobie zycia pouzywa a nie jak idiota czekac bedzie ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koliski
najlepsza jest zasada: zdradzający nie mówi, a zdradzana nie pyta. Najgorsze jest jak przedszkolak przyznawać się gdy partnerka nie podejrzewa nawet ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rumka, Mysle,ze bardzo upraszczasz :) Sam w domu, Calkiem mozliwe,ze nie wroci ale nie dlatego ze jest sama. Musisz miec swiadomosc tego ze ludzie po przyjezdzie tutaj zmieniaja sie,trudno powiedziec czy na gorsze czy lepsze,ale sa inni.Jesli jest nielegalnie to bedzie jej trudno wrocic. I to wcale nie jest zwiazane czy ma kogos czy nie ma. Wiekszosc kobiet i to chcialabym podkreslic jest sama, bardzo ciezko pracuja za smieszne pieniadze,mieszkaja w mieszkaniach z innymi ludzmi po to tylko,zeby wysylac pieniadze do domu. To ze wasze kontakty sa luzniejsze cuz musza byc. Zyjecie w innych swiatach,macie inne doswiadczenia i moim zdaniem NIE da sie tworzyc zwiazkow na odleglosc. Predzej czy pozniej cos sie sypie nawet gdy ludzie sie kochaja i bardzo chca zeby bylo dobrze. Moja rada porozmawiaj z nia o tym :) Mala blondyneczka, Ja tez znam malzenstwa w ktorych jedno z partnerow wrocilo na zasadzie tesknoty i wiekszosc do dzisiaj sie kloci na ten temat \"bo gdybym nie wrocil/wrocila to .... \" Nic na sile. Masz absolutna racje,ze zycie wsrod polonii jest diametralnie inne. Ludzie pozbawieni calej otoczki kulturowej maja poczucie absolutnej wolnosci i traca rozum. Ale dziala to chyba troche na takiej zasadzie,ze im bardziej ktos w Polsce zyl pod wplywem srodowiska to tym bardziej gubi sie na emigracji. Tak naprawde jesli ktos ma zasady to moze mieszkac na ksiezycu i dalej bedzie je mial. Konar, pytanie czy wroci... Na emigracji kazdy mowi ze wraca za rok, za miesiac, na swieta... murcia, Skad takie zwariowane pomysly ? Taka jedna, \"... jeśli juz musi zdradzać to niech robi to tak by absolutnie druga strona nigdy się nie dowiedziała i nigdy nie poczuła że coś się zmienia. \" Dokladnie tak sie dzieje,ludzie tworza zwiazki, ale dbaja o rodziny,pokretne to strasznie ale jakos funkcjonuje. \" Bo czy sa faceci, którzy są w stanie wytrzymac 5 lat bez seksu?\" Moim zdaniem nie. Mala blondyneczka, \", a z drugiej strony swoboda obyczajow jest zadziwiajaca, co drugi mezczyzna na ulicy podrywa, proponuje randke albo po prostu seks\" W zyciu nie widzialam zeby faceci na ulicach proponowali seks,przeciez Oni sie boja powiedziec glupi komplement zeby nie wyszlo na to ze napastuja seksualnie. I to wlasnie Polacy sa inni pod tym wzgledem. Inni na niekozysc. Potrafia byc wulgarni,gwizdac na ulicy, bluzgac,strzelac komentarze na temat biustu,wygladu itp itd. Do malej blondyneczki, Mysle ze duzo jest w tym racji co piszesz. xaxaxa, Moim zdaniem kazdy odpowiada za siebie. I nikt nikomu nie ma prawa mowic co jest dobre,a co zle. \"to nie lepiej byc choć na tyle uczciwym i zadzwonic do pozostawionej tu rodziny i powiedziec, ze życ tak nie potrafi i bedzie tu bzykał jakaś panienke (faceta) bo czuje sie samtony/a ??\" Wiem, ze to co napisze zabrzmi zle, ale moim zdaniem nie lepiej. Nie zawsze mowienie prawdy jest najlepszym rozwiazaniem. Czasami mniej sie rani milczac. Zycie nigdy nie jest czarno/biale. I tak bardzo jak nie akceptuje zdrady tak czasami rozumiem ludzi ktorzy zyja w takich zwiazkach. Moze dlatego ze rozumiem czym jest emigracja. Pozdrawiam wszystkich :))))))))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajedna...
koliski jeszcze ważne by zdradzający nie dał poznac po sobie i nie robił to z osobami z najbliższego otoczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Każdego roku miliony ludzi wyjeżdżają za granicę. Jest to wspaniała okazja by zobaczyć, jak wygląda życie w innej części świata. Każdy ma nadzieję na poznanie nowych przyjaciół, innej kultury oraz zwyczajów. Jednak ciągle pojawiające się nowe sytuacje mogą być frustrujące i stresujące. Szczególnie wtedy, gdy wyjeżdżamy na dłużej, do pracy. Rezultatem przebywania w nowym otoczeniu, oddalenia od bliskich miejsc i osób może być tzw. szok kulturowy. Jako pierwszy zjawisko szoku kulturowego opisał amerykański antropolog Kalvero Oberg. Zauważył on, że wszyscy ludzie wyjeżdżający za granicę doświadczają podobnych odczuć: są zestresowaniu, wystraszeni, zdezorientowani i zaskoczeni. Powodem pojawiania się tych odczuć jest to, że wartości i normy wyznawane przez otoczenie, w jakim żyli i pracowali dotąd, okazują się całkowicie odmienne od obowiązujących w nowym miejscu pobytu. Osobę przebywającą w obcym kraju można porównać do „ryby wyjętej z wody”. W ciągu całego życia nieustannie styka się z określoną kulturą obowiązującą w jej otoczeniu. W niej się wychowuje, wpływa ona na ukształtowanie się jej osobowości i jest dla niej czymś oczywistym. Tymczasem nie tylko język, ale także inne składniki komunikacji interpersonalnej są odmienne w zależności od kraju, z którego pochodzimy. U podłoża szoku kulturowego tkwi fakt, że z większości tych różnic nie zdajemy sobie sprawy. W rezultacie, stale jesteśmy skazani na bycie zaskakiwanym przez sposób zachowania innych ludzi, a równocześnie mamy często poczucie, że to, co robimy i jak się zachowujemy nie jest zgodne z zasadami obowiązującymi w nowym otoczeniu. To rodzi poczucie zagrożenia. Szok kulturowy jest typowym doświadczeniem większości ludzi odwiedzających obce kraje, jednak ryzyko jego wystąpienia jest szczególnie duże w przypadku osób oddelegowanych do pracy za granicę - na zmianę krajobrazu, otoczenia, miejsca zamieszkania, nakłada się zmiana środowiska pracy, zasad, zwyczajów i ceremoniałów rządzących relacjami między współpracującymi ze sobą ludźmi. Nie bez przyczyny wiele firm decyduje się na wcześniejsze przeszkolenie osób, które mają być wysłane do oddziału firmy zlokalizowanego w innym kraju, celem przygotowania ich do zmian i zapoznania z różnicami kulturowymi. Szkolenie ma zminimalizować ryzyko wystąpienia szoku kulturowego i zapewnić efektywność działania w nowym miejscu pracy. Zjawisko szoku kulturowego przebiega etapami. W ciągu kilku pierwszych dni pobytu w nowym kraju wszystko zazwyczaj układa się cudownie. Jesteśmy zachwyceni nowym miejscem, nowymi widokami i zwyczajami. Oczywiście zdarzają się małe problemy, jednak traktujemy je z reguły jako integralną część nowego otoczenia. Jesteśmy otwarci na nowe miejsca i ludzi i mamy wrażenie, że są oni równie mocno otwarci na nas. Jest to pierwsza faza szoku kulturowego, która niestety szybko się kończy. Z czasem pojawiają się problemy: z komunikacją, zrozumieniem lub nawet tak banalne jak to, że nie możemy kupić swojego ulubionego jedzenia. Zaczynamy myśleć, że nikt nas nie rozumie i nie chce pomóc w walce z przeciwnościami. To wszystko może prowadzić do drugiego etapu szoku kulturowego, kiedy zaczynamy być agresywni, narzekamy na kulturę odwiedzanego kraju i dostrzegamy tylko jej złe cechy. Negatywne odczucia mogą być naprawdę poważne. Ta faza jest pewnego rodzaju sprawdzianem dla nas. Tutaj rozstrzyga się kwestia, czy przezwyciężymy obawy, czy się poddamy i wrócimy do domu (fizycznie, mentalnie lub tak i tak). Jeśli nie przetrwamy drugiej fazy, możemy zacząć się cofać. Na tym etapie będziemy spędzać większość czasu mówiąc w ojczystym języku, oglądając filmy ze swojego kraju lub nawet jedząc posiłki z domu. Cały czas narzekamy na goszczący nas kraj i jednocześnie mamy tylko pozytywne wspomnienia z kraju ojczystego. Wydaje nam się, że jest to miejsce, w którym nigdy nie przydarzyło się nam nic złego. Oczywiście są to tylko iluzje wywołane szokiem kulturowym. Na szczęście większość z nas z czasem przyzwyczaja się do nowej sytuacji. Czujemy się coraz bardziej pewnie językowo, a także oswajamy się z panującymi w danym kraju zwyczajami – powoli przechodzimy do czwartego etapu szoku kulturowego - etapu stabilizacji. Mija złość, zaczyna odpowiadać nam jedzenie, obyczaje. Niektóre zasady funkcjonowania społecznego podobają nam się nawet bardziej od panujących w środowisku, z którego pochodzimy. Nadal mamy problemy z niektórymi sytuacjami, nie do końca rozumiemy to, co inni do nas mówią, jednak już w 90% przystosowaliśmy się do sytuacji. Zdajemy sobie sprawę, że nie ma lepszej lub gorszej kultury, każda jest po prostu inna. Są różne sposoby i style życia i żaden nie jest lepszy od pozostałych. Nie każdy przechodzi wszystkie etapy szoku kulturowego. Jest to uzależnione od wielu różnych czynników. Kolejne fazy nie muszą także następować jedna po drugiej ani w stałych odstępach czasu. Może być tak, że w poniedziałek będziemy zachwyceni zwyczajami panującymi w odwiedzanym kraju, a we wtorek mieć poczucie kompletnego zagubienia, co wcale nie przekreśla tego, że w następnych dniach powrócimy do fazy pierwszej. Dużo później, kiedy będziemy wracać do domu możemy znaleźć się w kolejnej fazie szoku, która jest nazwana powtórnym szokiem kulturowym. Paradoksalnie sytuacja się odwraca. Przebywaliśmy poza domem długi czas, przyzwyczailiśmy się do nowego stylu życia, mamy nowe nawyki. Wiele rzeczy zmieniło się podczas naszej nieobecności. Wbrew oczekiwaniom, wcale nie czujemy się dobrze po powrocie do kraju. Zajmie trochę czasu zanim przyzwyczaimy się do tego, czego wcześniej nam brakowało. Powtórny szok kulturowy może być bardzo ciężki do przezwyciężenia. Nie wszyscy na odczucia związane z szokiem kulturowym reagują w ten sam sposób. W przypadkach najcięższych szok kulturowy może przyczynić się do wystąpienia różnych chorób lub problemów emocjonalnych. Spora część osób nie może znieść stresu związanego z ciągłym znajdowaniem się w nowych sytuacjach i decyduje się na szybki powrót do kraju. Są jednak i tacy, którzy stosunkowo szybko przystosowują do nowego otoczenia. Cechuje ich zazwyczaj duża wrażliwość na kwestie kulturowe, zdolność adaptacji i uczenia się od innych, przedsiębiorczość i komunikatywność w warunkach różnorodności kulturowej. Osoby te w stosunkowo szybkim czasie dochodzą do stanu zadowolenia z pracy, przestają myśleć za pomocą stereotypów, przechodząc od myślenia wielokulturowego; szybko doskonalą transnarodowe umiejętności personalne. Takie osoby są najlepszym materiałem na pracowników międzynarodowych. Nie ma uniwersalnego sposobu na poradzenie sobie z problemami związanymi z aklimatyzacją w nowym kraju zamieszkania i pracy. Może nam jednak pomóc optymistyczne patrzenie w przyszłość, danie sobie czasu na przystosowanie się i nie zrażanie drobnymi niepowodzeniami – są one normalną częścią nowej sytuacji. Pomocne są także nowe przyjaźnie – pomagają w zrozumieniu miejscowej kultury i sprawiają, że nie czujemy się osamotnieni. Radzenie sobie z przeciwnościami nie jest łatwe, ale sukces sprawia, że stajemy się obywatelami świata. \"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Dużo później, kiedy będziemy wracać do domu możemy znaleźć się w kolejnej fazie szoku, która jest nazwana powtórnym szokiem kulturowym. Paradoksalnie sytuacja się odwraca. Przebywaliśmy poza domem długi czas, przyzwyczailiśmy się do nowego stylu życia, mamy nowe nawyki. Wiele rzeczy zmieniło się podczas naszej nieobecności. Wbrew oczekiwaniom, wcale nie czujemy się dobrze po powrocie do kraju. Zajmie trochę czasu zanim przyzwyczaimy się do tego, czego wcześniej nam brakowało. Powtórny szok kulturowy może być bardzo ciężki do przezwyciężenia. Nie wszyscy na odczucia związane z szokiem kulturowym reagują w ten sam sposób. W przypadkach najcięższych szok kulturowy może przyczynić się do wystąpienia różnych chorób lub problemów emocjonalnych. Spora część osób nie może znieść stresu związanego z ciągłym znajdowaniem się w nowych sytuacjach i decyduje się na szybki powrót do kraju. Są jednak i tacy, którzy stosunkowo szybko przystosowują do nowego otoczenia. Cechuje ich zazwyczaj duża wrażliwość na kwestie kulturowe, zdolność adaptacji i uczenia się od innych, przedsiębiorczość i komunikatywność w warunkach różnorodności kulturowej. Osoby te w stosunkowo szybkim czasie dochodzą do stanu zadowolenia z pracy, przestają myśleć za pomocą stereotypów, przechodząc od myślenia wielokulturowego; szybko doskonalą transnarodowe umiejętności personalne. Takie osoby są najlepszym materiałem na pracowników międzynarodowych. Nie ma uniwersalnego sposobu na poradzenie sobie z problemami związanymi z aklimatyzacją w nowym kraju zamieszkania i pracy. Może nam jednak pomóc optymistyczne patrzenie w przyszłość, danie sobie czasu na przystosowanie się i nie zrażanie drobnymi niepowodzeniami – są one normalną częścią nowej sytuacji. Pomocne są także nowe przyjaźnie – pomagają w zrozumieniu miejscowej kultury i sprawiają, że nie czujemy się osamotnieni. Radzenie sobie z przeciwnościami nie jest łatwe, ale sukces sprawia, że stajemy się obywatelami świata. \"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala blondyneczko
Emigranto, trefne spostrzezenia! Chyba "latwiej" Ci sie zyje z tak trzezwym patrzeniem na realia, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hari-ra-masutra
ja nie jestem w USA ale w UK, i mam najlepszy przyklad tego o czym mowicie: facet ma narzeczona w domu...ale ma tez dochodzaca kolezanke (majaca rowiniez narzeczonego w Polsce) tutaj --tylko po to, aby wzajemnie zrobic sobie dobrze...NIby sie nie bzykaja ale ..wszystko pozostale tak... ona nie uwaza tego za zdrade a on tak...co nie przeszkadza mu tego robic.....bardzo kocha dziewczyne i zamierza niedlugo do niej wrocci.... i kto ktu jest gorszy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala blondyneczko, Nie wiem :) Ja mam zakodowane bardzo gleboko w glowie,ze cudzy facet to cudzy facet i nie ma upros. Byc moze nie bylam postawiona nigdy pod sciana. Moim zdaniem za malo sie pisze o takich sprawach. O zyciu na emigracji,o zdradach,cierpieniu tych co jada i tych co zostaja. Ja przez dlugi okres bylam chora,autentycznie fizycznie chora jak widzialam to emigracyjne polskie piekielko. W glowie mi sie nie chcialo miescic jak ludzie majacy rodziny w Polsce moga mieszkac razem,funkcjonowac jako para, razem robic zakupy dla dzieci,dla zon,mezow,razem wysylac paczki i zyc z tym. Pozniej zaczelam rozumiec. Te zwiazki czasami dzialaja na zasadzie azylu i mysle ze sex jest w tym wszystkim poboczna sprawa.Ludzie normalnie potrzebuja drugiej osoby obok, ktora bedzie, bedzie rozumiala i wspierala. Gdy brak dokumentow wyklucza prace w zawodzie,brak jezyka odcina od kultury i wprowadza poczucie izolacji,ludzie uciekaja w to co znajome. I sama czasami nie wiem co jest lepsze: nieformalny zwiazek czy picie w kazdy weekend, kobiety na prochach antydepresyjnych itp itd... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×