Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość matus777

Problem który nie daje mi żyć

Polecane posty

Gość matus777

Witam wszystkich forumowiczów. Może chociaż wy mi pomożecie z tym poważnym problemem który mnie nęka już od 5 miesięcy :( A więc: 18 lutego poznałem za pomocą bloga internetowego bardzo miła dziewczynę o imieniu Asia. To ja znalazłem jej bloga i napisałem sobie do niej maila całkiem bezinteresownie. Po paru dniach okazało się, że Asia chciała się ze mną skontaktować. Wymiana zdjęć i codzienna rozmowa przez telefon okazała się narodzeniem silnego uczucia. Spotkaliśmy się i dla mnie to był najważniejszy w życiu, bo zakochałem się na w pierwszej chwili kiedy ją zobaczyłem. Pierwsze słowa „kocham cię” powiedzieliśmy sobie 22.2.2005 o godzinie 22:22 (było tak). Związek się rozwijał a ja z każdym dniem rozkochiwałem się w Asi jeszcze bardziej. Przez cały okres związku rozmawialiśmy codziennie przez telefon. Nie rozmawialiśmy tylko jak u niej byłem, albo jak ona była u mnie. Asia była moją pierwszą dziewczyną w życiu. Niby nie chciałem mieć dziewczyny, bo zawsze czekałem na taka dziewczynę, z którą będę wiedział, że będę z nią do końca życia, a nie tylko na chwilę. Wierzyłem, że Asia taką dziewczyną właśnie będzie, bo przy niej czułem się spełniony. Sama Asia nie dawała po sobie poznać, że potrafiłaby beze mnie sobie poradzić. Jej hobby to fotomodeling. Chciałem jej pomóc tyle ile byłem w stanie pomóc. Chciałem pomóc jej z bagażem, odprowadzić, przejechać się z nią do obcego miasta itd. Jednak coś było nie tak, bo nie pozwała mi na wyjazdy z nią, a sama nie mówia zbyt dużo o miejscu gdzie jedzie i do kogo. Gdy mówiłem jej, że wołałbym, żeby nie jechała to robiła wyrzuty, że nie pozawalam jej nigdzie jeździć a raptem powiedziałem jej to jeden raz. Problem polegał na tym, że mieszkamy od siebie jakie 100km i nie mięliśmy tyle czasu na spotkania więc każdy wolny dzień był dla mnie na wagę złota, ponieważ pracuję od poniedziałku do czwartku + jestem studentem zaocznym. Nadal wszystko układało się między nami bardzo dobrze i nic nie wskazywało na koniec. 10 listopada poprosiłem Asię, abyśmy przeszli się na imprezę. Nie chciała. W ten sam dzień mieliśmy sprzeczkę i powiedziałem, że jeżeli ma jakiś problem to może sobie poszukać chłopaka, który spełni jej oczekiwania. W następny dzień było już ok., ale Asia nadal nie chciała iść na imprezę. Powiedziała, że musi się uczyć i nie może wychodzić. Minęło parę godzin i chciałem sobie z nią porozmawiać przez telefon, ale niestety Asi nie zastałem, bo....była na imprezie. Zadzwoniłem na komórkę, ale zamiast Asi odezwał się męski głos. Byłem w szoku. Byłem tak wkurzony, że trudno to opisać. Napisałem Asi bardzo niemiłego maila, w którym napisałem, że z nami definitywnie koniec. Okazało się, że ktoś ukradł telefon i to złodziej odebrał. Wydawało mi się, że wyjaśniliśmy sobie to nieporozumienie i związek przetrwa nawet taką pomyłkę, ale myliłem się. Pewnego dnia Asia po prostu ze mną zerwała. Ot tak powiedziała, że nie chce być ze mną , bo chce skorzystać z młodości i takie tam. Powody nie były dla mnie istotne, ale to, że tracę moje kochanie. W sylwestra chciałem zadzwonić i złożyć życzenia noworoczne, a zamiast tego zostałem wyzwany. Po zerwaniu robiłem wszystko, żeby zwrócić na siebie uwagę, ale nic to nie dawało. Czułem się jak zupełnie niepotrzebny chłopak z emblematem „było minęło”. Przeżywałem załamania i czułem się okropnie. Wymiotowałem, bolało mnie serce, krew leciała mi często z nosa, nie spałem, przestałem trenować bieganie, nie ruszałem się z domu, przestałem chodzić do szkoły, wymigiwałem się z pracy. Jedynie nie popadłem w żaden nałóg (tylko raz się podpiłem). Dzisiaj nie jest ani trochę lepiej. Właśnie uświadomiłem sobie, że minęło AŻ 5 miesięcy ja już nie jesteśmy razem i nadal nic się nie polepszyło. Nadal nie mogę zasnąć, nic mi się nie chce, nie rozmawiam z nikim, jestem zamknięty w sobie. Ciągle myślę o moim mały koteczku :( jest gdzieś i coś robi. Za każdym razem jak próbuje się chociaż odezwać to dostaje wiadomość od niej, że wychodzi z gg. Gdy proszę o rozmowę mówi, że nie ma czasu. Nie wiem jak mam sobie z tym wszystkim poradzić. Sprawy zaszły tak daleko, że chciałem sobie zrobić nawet krzywdę, aby zakończyć te męczarnie. W między czasie chciałem się zapisać do poradni psychologicznej, ale tam są strasznie wysokie ceny i nie stać mnie po prostu. Przez cały czas toczę w sobie walkę, żeby się nie odzywać do Asi i jej nie zadręczać. Naprawdę nie chcę, ale dla jej własnego dobra muszę o niej zapomnieć. Proszę pomóżcie mi, bo jestem już zupełnie bezradny. Chyba tylko wy mi zostaliście, bo nic innego nie przyniosło żadnego efektu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tezzz
Radzę Ci oniej zapomniec!!!! Współczuję Ci ogromnie, ze szukasz tej jednej jedynej..i wlasnie ja za taka uwazales....tez jestem osoba ktora zawsze szukala tego jedynego, niestey zawsze bez sukcesuu..wiele razy przejechalam sie. trzbea zmienic stosunek do zycia. a o niej najlepeij zapomnij, ona tylko Cie rani, najwyrazniej nie zalsuguje na Ciebie, skoro twierdzila ze musi sie wyszalec to definitywnie to nie kobieta/dziewczynka dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musisz o niej zapomniec.No tak latwo sie mowi,ale to jest jedyne racjonalne rozwiazanie.Ona najwidoczniej tylko sie Toba bawila.Byle z Toba gdy nie miala nic innego do roboty.Te dziwne wyjazdy i ta dziwna kradziez telefonu.Jakos nie wieze w to.Ona musiala miec kogos innego a Ty byles tylko i wylacznie jej zabawka.Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×