Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość MIESZKANKOWA

WSPOLNE ZAMIESZKANIE W NARZECZEŃSTWIE...

Polecane posty

Gość MIESZKANKOWA

zareczylam sie z noim narzeczonym jakis miesiac temu, slub planujemy za 3 lata (studia). ale mamy taki pomysl zeby wynajac mieszkanie i zamieszkac razem, zeby przekonac sie czy pasujemy do siebie... co myslicie o takiej sytacji? narzeczeni mieszkajacy w jednym mieszkaniu... nasiu rodzice sa raczej traducjonalistami.napewno beda mieli zastrzezenia do tego myslu. poradzcie jak ich przekonac, jakich argumentow uzyc i co powiedziec? czy odrazy czy tuz przed wyprowadzka? poradzcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIESZKANKOWA
odpowiedzcie mi cos... to dla mnie bardzo wazne licze na was...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to dobry pomysł aby choc wstepnie zobaczyc i sprobowac sie dotrzec.Prawda jest jednak taka,ze i tak nie ma na to regoly.Po slubie wszystko sie moze zmienic,ale nic nie stracisz przez to ze z nim zamieszkasz.Sprobuj,ja mysle,ze warto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIESZKANKOWA
wlasnie o to chodzi, jedyny problem to nasi rodzice jak ich "uświadomic"?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaDaaaaa
wiesz co moi są tacy sami ŻADNE argumenty nie docierają bo to "grzech, wstyd, jakaś >nowoczesność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaDaaaaa
coś mi ucięło- - - - no i co ludzie....". No ale my kończymy właśnie studia i pewnie wyprowadzimy się na drugi koniec Polski bo tam nas nie dosięgną :p i nie będą nachodzić, a jesteśmy ze sobą 6 lat, też zaręczeni a ślub to tylko kwestia czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIESZKANKOWA
i jak poradzilas sobie z nimi? moi sa tacy ze inni moga a ja nie bo ja nie jestem ci inni, i za chiny ludowe im nie przetlumaczysz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIESZKANKOWA
my oboje pracujemy, mamy wlasne pieniadze, pod wzgledem finansowym nie ma zadnych problemow, jedynie rodzice... studiuje zaocznie do obrony magisterki mam jeszcze 3 lata. znamy sie mniej niz Ty bo 3 lata... ale czy to cos zmienia??/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseudonim24
mieszkankowa------ja nie jestem ani zaręczona ani nie jestesmy po slubie ale mieszkam ze swoim partnerem juz prawie 5 lat. I nigdy nie zalowalismy tej decyzji!!! Sprawdziliśmy się pod kazdym względem, on jest uczynny, podzielilismy obowiązki domowe, gotujemy razem. Jeste nparawde miło. Juz nie wyobrazam sobie innego zycia. Teraz przynajmniej wiem, że to TEN facet:-) Moja kumpela zrobiła zupełnie odwrotnie.Najpierw wzieli ślub, dopiero potem zamieszkali razem. I okazało się, że spodziewała się zupełnie czegoś innego. On się jakoś dziwnie zmienił- albo może taki był zawsze tylko po prostu tego nie zauważała, a teraz jak są ze sobą razem na codzien- drażnią ją po prostu głuptswa. Wszytsko jest na jej głowie. Gotuje, sprząta, pierze po nim ciuchy.......a on tylko wybrzydza.:-) przykra prawda. A ja już wiem, że z tym człowiekiem spedze resztę mojego zycia. Zdecyduj się......to bedzie dla was świetny sprawdzian!!!!! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaDaaaaa
witaj w kubie-- myślałam że tylko ja tak mam :) nie przetłumaczyłam im - to po prostu kwestia pieniędzy - jestem ze "wschodniej części kraju" a mam możliwość podjęcia pracy we Wrocławiu i sama nie zamierzam tam się przeprowadzać. Praca=niezależność więc nie będą mieli wiele do powiedzenia tym bardziej że to tak daleko.. jakby to było tuż pod ich nosem nie daliby mi żyć "albo ślub albo wcale"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem ile masz lat,ale z tego co mowisz to wystarczajaco duzo aby zaczynac swoje wlasne zycie.Rodzice nie moga Cie blokowac w tym wieku,moga tylko radzic.Powedz im,ze spotkalas osobe z ktora widzisz swoja przyszlosc i chcialabys z nim zamieszkac i zobaczyc czy to faktycznie jest to.Powiedz im \"...czy nie lepiej teraz sie zawiesc niz po slubie?...\";)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale niektórzy ludzie
to nie myślą nowocześnie, średniowiecze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaDaaaaa
no właśnie-> nawet jak w małżeństwo okazałoby się pomyłką to trzeba tak trwać bo bozia przykazała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIESZKANKOWA
ja ma 22 lata a moj narzeczony 24 wiec to chyba nie malo, i pora juz wyfrunac... ja jestem osoba raczej nie zalezna i drazni mnie zachowanie mojej : umyje naczynia, ukladam na suszarce a ona lazi za mna i mowi ze nie po jej zmylam i nie po jej poukladalam a ja chodze wysluchujac jej zrzedzenia i poprawiam, gryze jezyk i zaciskam zeby zeby nie wybuchnac...sprzatanie -jest to samo, gotowanie - tak samo... chce wreszcie zamieszkac sama i robic po swojemu a nie sluchac uwag mojej mamy co jest zle...ale jestesmy katolikami i dla niej mieszkanie razem bez slubu to jak przestepstwo.ale ten fakt przeszkadza jej tylko w odniesieniu do mnie, natomiast inni moga mieszkac i robic co im sie podoba jak normalni dorosli ludzie-TYLKO NIE JA!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja zamieszkałam i
bardzo tego załuje,ale to bardzo...i nie wiem jak sie mam wykaraskac.Ale moze tylko dlatego ze to nie jest ON? Moze slub i urzadzanie swojego mieszkania to co innego?Bo na wynajetym to nigdy nie jest sie u siebie,nie ma takiej radosci,poza tym nudno troche nie czeka sie juz tak na siebie,tylko tv i spanie i jedzenie i nic wiecej-taki marazm..i mam doła i rzuce to w cholere.. Jestesmy razem prawie 4 lata..a zareczeni jestesmy od kilku miesiecy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolo ma rację - to już nie czas, kiedy rodzice mogą decydować za Ciebie o pewnych sprawach. Chcą czy nie chcą - musisz kiedyś zacząć dorosle życie i to raczej od Ciebie zależy który moment na to wybierzesz. Moi rodzice są bardzo konserwatywni, ale kiedy 1,5 roku temu powiedziałam, że się wyprowadzam i będę sobie żyć daleko od nich i w dodatku z jakimś facetem - cóż, najpierw rozpętała się wojna, ale w miarę upływu czasu, kiedy już wiedzieli, że nie zmienię decyzji, po prostu się z tym pogodzili. Bardzo dzielnych mam rodziców :D A sam pomysł na wspólne mieszkanie jest moim zdaniem bardzo dobry. Zaczynasz się troszczyć nie tylko sama o siebie, ale także o drugą osobę, to spore wyzwanie i niezły sprawdzian dla związku. polecam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIESZKANKOWA
chcialkabym wlasnie uniknac tej "wojny" ale chyba sie nie da. musze nie wyfrunac tylko wydrzec sie z domu sila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może po prostu z nimi porozmawiaj? Jeśli twierdzisz, że wojny i tak nie da się uniknąć, to nie masz nic do stracenia - możesz tylko zyskać. Moi rodzice często słyszeli, że się wyprowadzam, więc mieli trochę czasu, żeby się oswoić z tą sytuacją. Ten temat w Waszej rodzinie będzie wracał jak bumerang, a nawet, jeśli nie, sama go możesz zaczynać i po prostu im mówić, mówić, mówić. Żeby się przyzwyczaili. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basiabursztyn
ja mam chyba inaczej bo moj facet by chciał zebysmy razem zamieszkali i zobaczyli jak nam to idzie ale ja to odbieram jak jakas probe jak niewyjdzie to sobie idz bo nie mamy zadnych zobowiazan wobec siebie moze jak sa ludzie po slubie to bardziej sie staraja zeby ten zwiazek utzrymacniz przed jak cos nie idzie dobrze?? jak myslicie powinnam tak to odbierac jak jakas probe siebie nawzajem ???? jakie sa pozytywne wyniki wpsolnego mieszkania przed slubem a jakie negatywne jesli ktos miał takie czy takie niech sie prosze wypowie?????:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skutki negatywne to wydaje mi,ze to co powiedzialas czyli \"jesli nie wyjdzie to idz sobie stad\".Ale to samo w sobie jest juz pozytywne,bo wlasnie nalezy sie cieszyc tym,ze teraz nie wyszlo a nie dopiero po slubie.Wtedy klamka zapadla!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basiabursztyn
kolo a cos jeszcze negatywnego???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIESZKANKOWA
LEPIEJ POZNAC MEZCZYZNE JAKI JEST W ZYCIU CODZINNYM PRZED SLUBEM NIZ PO BO WTEDY JUZ JEST ZAPOZNO ZEBY COKOLWIEK ZMINIC- POZOSTAJE JEDYNIE ROZWOD.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardziej sie starają.... hmmm.. być może, ale z drugiej strony jak Ci druga osoba naprawdę mocno działa na nerwy, to zawsze możesz się rozstać, nawet po ślubie :) A wbrew pozorom to wcale nie jest tak, że kiedy zaczynają się problemy, to pierwsze, po co się sięga, to rozstanie. Tym bardziej, że często są dylematy - co z mieszkaniem, co z rachunkami, co ze wspólnymi rzeczami itd... Gdyby iść Twoim tokiem rozumowania, to te pary, które ani nie mają ślubu, ani razem nie mieszkają, nie powinny w ogóle istnieć, bo one tym bardziej nie mają żadnych zobowiązań, więc takie związki powinny się rozpadać dość szybko, a jednak tak nie jest :) Jeśli Tobie zależy na drugiej osobie, to siłą rzeczy i tak będziesz się starała zatrzymać ją przy sobie, bez względu na stan cywilny. Wad wspólnego mieszkania jest sporo, tak samo jak zalet. Z mojego dość krótkiego doświadczenia wynika, że awantury bynajmniej nie wybuchają z powodu niepozmywanych naczyń, czy rozrzuconych skarpetek, ale z powodu pieniędzy, a raczej dość ciężkiej umiejętności odpowiedniego nimi gospodarowania. Zalety - po prostu jest wspólny kącik, do którego jednak miło sie wraca...:) i wszystkie inne fajne rzeczy, które sobie możesz wyobrazić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MIESZKANKOWA
witam rozmawialam wczoraj z siostra na temat mojej przeprowadzki i zamieszkania razem z narzeczonym i mnie zaskoczyla ; powiedziala ze to swietny pomysl... to mam kolejna osobe popierajaca nasz pomysl... wypowiedzcie sie jeszcze na temat J/W... CZEKAM NA SUGESTIE I PRZEMYSLENIA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda jest taka.Ten jeden z pozoru tylko papierek (mowie o malzenstwie) potrafi wiele zmienic.Mam swoje juz 31 latek i widzialem troche.Znam pary ktore mieszkaly ze soba po 5-6 lat i postanowily zawrzec sakrament malzenstwa i teraz sa juz po rozwodzie. Prawda jest smutna i zawsze trzeba pracowac nad soba jesli jest sie w zwiazku.Ale nie rezygnuj z zamieszkania z partnerem,bo przynajmniej sie przekonasz czy wolgole jest sens aby pracowac nad tym zwiazkiem w przyszlosci i czy choc troszke pasujecie do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja jesli pozwolisz, pokaze ci spojrzenie od tej drugiej strony... Tez mam dorosle dziecko, ktore pewnego dnia powiedzialo, ze wyprowadza sie i zamierza zamieszkac z partnerem. Jestem raczej \"nowoczesnym\" rodzicem, mam dobry kontakt z corka. Wiedzialam wczesniej, ze takie przypadki sie zdarzaja, ale nie sadzilam ze w moim przypadku tez sie tak zdarzy... Niby nie stawialismy z mezem sprzeciwu i zgodzilismy sie podczas dlugiej rozmowy z argumentami typu: lepiej teraz sprawdzic czy rzeczywiscie sie kochamy, jacy jestesmy na co dzien, anie dopiero po slubie czy ewentualnych dzieciach przejrzec na oczy. To jest na plus. Bo zobaczysz partnera jakim jest naprawde w codziennym zyciu. Czy potrafisz zniesc jego wady, ktore z czasem potrafia urosnac do rozmiarow nie do wytrzymania. Zawsze latwiej powiedziec - odchodze, bo jako przyjaciel jestes super, ale w zyciu codziennym nie do wytrzymania. Z rozwodem byloby gorzej. Natomiast widze tez minusy. Nie bede pisac o swoich odczuciach, ze martwie sie o swoje dziecko, czy jest jej tam dobrze, czy nie wraca dlatego, ze jest jej glupio sie przyznac, ze zle wybrala. Strasznie tez tesknie...ale coz, gdyby wyszla za maz, byloby podobnie. Drugim minusem jest to, ze po wspolnym zamieszkaniu odchodzi ochota na slub. Bo niby tak jest ok i nie ma sie do czego spieszyc... i to moze trwac w nieskonczonosc. I jeszcze rada na koniec, porozmawiaj na spokojnie z rodzicami, skoro jestes pewna, ze chcesz to zrobic. Powiedz o wszystkich swoich argumentach, ktore przemawiaja za twoja decyzja. Przeczekaj pierwszy szok i wracaj do tego tematu, jesli nie wyraza swojej akceptacji natychmiast. Dobrze zarezerwowac sobie ewentualna droge powrotu w spokoju bez awantur, na wypadek, gdyby jednak twoj wybranek okazal sie kims innym niz sadzilas. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszkankowa
do MEZATKI Z DLUGIM STAZEM dziekluje serdecznie za ten wpis, madre slowa i daja duzo do myslenia, pomysle nad tym co napisalas... dlatego chce im o tym powiedziec wczesniej, zeby nie bylo klutni i rozstania w gniewie, zebym mogla normalnie wrocic do domu gdyby nam nie wyszlo, tylko nie wiem jak to powiedziec. moja mam jest osoba bardzo zaboracza i uparta.jak powie nie to nie i koniec nawet gdybym stanela na glwie to NIE! dlatego boje sie nawet zaczac ten temat bo juz bedzie wojna...a nie daj Panie Boze jakby cos nam nie wyszlo to chyba do konca zycia slyszalabym jej slowa "a nie mowilam,trzebabylo mnie posluchac i siedziec w domu..." itp, itd... przerasta mnie ta sytuacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość felaaaa
Cześć :D Miałam podobny problem... Moja mama tradycjonalistka... mieszkanie razem dopiero po slubie itd. Z narzeczonym mieszkam juz 2 lata... za rok slub! Mojej mamie powiedziałam wprost ŻE ZA MIESIĄĆ SIĘ WYPROWADZAM, dodałam jeszcze że wszystko jest przemyslane, to niejest nasz chwilowy wyskok... Strasznie jej sie to nie podobało. Nawet przez rok do mnie nie przyjeżdżała, przełamała sie w moje urodziny... ale teraz jest ok. Chyba juz to przebolała, w koncu kiedyś musi się do tego przyzwyczaić... Także głowa do góry będzie ok. Tylko musisz spokojnie, nie nerwowo :D pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chłopak Gosi
A my z moja Gosia mieszkamy juz okolo 4 miesiacerazem, razem tak ogolnie jestesmy roki ... jest wspaniale. Mam nadzieje ze juz zawsze bedziemy razem. Ogolnie mysle ze zamieszkanie razem przed slubem ...to jedyna droga. Bo tylko tak sie mozna sprawdzic, czy na pewno do siebie pasujemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam ten problem
Szukam teraz mieszkania do wynajęcia żeby zamieszkać z moim ukochanym. Jego mam nie widzi w tym problemu ale boję sie reakcji moich rodziców. Mamy z nimi porozmawiać wkrótc i na spokojnie wszystko wytłumaczyć ale boję się tego co powiedzą. W ogóle to będzie stresująca sytuacja, bo nie dość ze będzie to dla nas obojga nowa sytuacja i dojdą problemy typu kasa, sprzątanei itp to jeszcze nie wiem jak będzie się układało z naszymi rodzicami. Ale wiem ze chce to zrobić i mam nadzieję że oni to zrozumieją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×