Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość marzenka_szczecin

czy mężczyzna wart jest czekania?

Polecane posty

Gość marzenka_szczecin

mamy po 25 lat, już 8 lat jestem z moim facetem. Jestem- tzn spotykam się bo on nawet nie chce razem zamieszkać. Czy uważacie że jest sens być z kimś kto po takim czasie bycia razem nie ma ochoty nawet na wspolne mieszkanie, a na słowo małżeństwo tylko się denerwuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenka_szczecin
PROSZĘ PORADŹCIE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że ten pan nie jest zainteresowany takim związkiem jaki Ciebie interesuje. Więc zastanów się czy chcesz zmarnować jeszcze więcej czasu na cos, co się nigdy nie stanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalezy...
też czy Ty tak dalej chcesz żyć , ja byłam w podobnej sytuacji, powiedziałam albo ślub albo się rozstajemy, bo juz takiego zwiąku miałam dość latka leciały a ja byłam po porostu blokowana, no i wzięliśmy slub i teraz jest nam bardzo dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenka_szczecin
widzisz- powiedzialam mu tak - ślub albo koniec. powiedzial ze nie jest gotowy na malzeństwo (co to znaczy??) i rozstalismy się..... po trzech miesiącach błagał bym wróciła i -obiecał zareczyny i termin ślubu. wrocilam. i co? minęło 1,5 roku a ani o zareczynach ani o slubie znow nie chce slyszeć. moze ja robie cos nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja myślę że on jeszcze nie dorósł do małżeństwa i wcale sie nie dziwie bo 25 lat to jeszcze nie jest dużo ja ma 23 i też jeszcze nie myślę o małżeństwie o wspolnym mieszkaniu jak najbardziej ale nie o małżeństwie bo taki papierek nic dla mnie nie znaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalezy...
ja myśle że jemu jest tak po prostu wygodnie, żadnych problemów, kobietę ma pobedzie sobie z nią ile chce , pójdzie do domu, nic go nie obchodzi. A małzeństwo to już niestety jakieś obowiązki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja osobiscie uwazam, że to jest toksyczny związek, sama w takim bardzo długo tkwiłam, wszystko podobnie jak u Ciebie i ja osobiście radziłabym Ci się rozstac z tym facetem, ale zrobisz jak bedziesz uważać, ja bardzo długo się otrząsałam po rozstaniu, ale teraz jest mi cudownie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam w klubie idiotek! bo inaczej tego nie nazwe! tyle ze ja juz powoli mam dosc- i podjęłam decyzje o wyjeździe, jezeli otrzymam pomoc od przyjaciółki. hehe- ponad 5 lat i nadal nic.. wkurwia mnie to tak- ze nie potrafie sie juz cieszyć! rok temu chciałam wyjechac- to prosił bym została! wyprowadzimy sie, zaręczymy we wrzesniu- i do teraz pierścionka nie widze a mieszkamy osobno! to zwykłe tchórze! podli oszuści i nie nazwe tego inaczej! mój tez ma 25 lat i twierdzi ze tylko ja! ze ze mną chce sie ożenic! i czasem jak tego słucham to chce mi sie wymiotowac! autentycznie! czuje sie oszukiwana i bezradna.. mam dosc- marzy mi sie zeby przyszedł z tym pieprzonym pierścionkiem- a ja zebym miała dosc sił by powiedziec: NIE! ZA PÓŹNO! nie rozumiem jego postępowania! nikt mi tego nie wytłumaczy! bo gada jedno a robi co innego.. wielce gaciami juz trzęsie ze postanowiłam wyjechac- ale przez rok nawet sie nie zaręczyliśmy. i mam juz wszystko w tyłku! co ma byc to bedzie! ja juz czekac nie bede jak idiotka! moje koleżanki po roku-dwóch są zaręczone i biorą slub! ide na 3 wesela w tym roku! a miom stażem związkowym moge pobić wszystkich razem! hehe co za życie... widac nie ten facet i nie ta dziewczyna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenka_szczecin
też myslałam o wyjeździe. ale w sumie- czy taka ucieczka pomoże? boję się - tutaj mam w miare płatną pracę, znajomych. już żyć mi się nie chce jak o NAS myślę. czuję się niekochana i upokorzona. żal mi samej siebie. że zmarnowałam tyle lat przy niewłaściwym człowieku. a najgorsze jest to, że nadal go kocham, coś mnie przy nim trzyma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meapple
wart. jak sie kocha to i tak zaden inny nie moze go zastapic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze nie zastąpi.. ale ja tez czuje sie upokorzona! zal mi ciebie- tak jak siebie.:( wkurwia mnie to! bo jak oni śmią? powinni o nas zabiegać i oni na nas czekać! dlatego ja wyjade! niech teraz czeka! tak jak natura wymyśliła! nie mam zamiaru zerwac- no bo w koncu skoro taka wielka miłosc to poczeka! tak jak teraz ja... a jak nie? to mam odpowiedz ile był wart nasz \"związek\". juz nie moge zniesc pytan: 5 lat? i jeszcze nie zaręczeni? albo: nie macie planów? albo : i co kiedy ślub? mieszkanie? i kurwa! zawsze nie mam nic do powiedzenia! on tez- hehe do tego mam dość prowadzania sie..jaka ja jestem wściekła! normalnie czasem go zaczynam nienawidziec ze mnie tak traktuje.. wieczna dziewczyna! co za beznadzieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenka_szczecin
wiecie- czasami mam wrażenie, że jestem tylko dla niego tzw. "zapchajdziurą" i to w dwojakim znaczeniu. Zapchajdziura wolnego czasu (jak już wszyscy kumple są zajęci) i zapchajdziura (wybaczcie określenie tak dosadne) seksualna.... Dlaczego wciąż mnei zwodzi i oszukuje? Pytałam go o to- twierdzi że dlatego wcześniej obiecywał "prawdziwy" (w mym mniemaniu) związek (czyli mieszkanie, ślub itd.) by mnie ... nie stracić. A ja głupia byłam przekonana, że uda nam się zbudować na nowo coś na jego kłamstwach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe- ja tą zapchajdziure- nazywam: MASKOTKA< ozdoba, miły dodatek... bo inaczej sie nie da.. ma ładną panne, wykształconą, porządną, wesołą, sympatyczną... to po co mu szukac? bo inna dupa? mój akurat nie jest typem dziwkarza- do tego egoista, wiec pewnie i nie zdradza ze strachu przed jakims syfem..jak on dba o swoje zdrowie i wygląd:) ze mną ma to czego mu własciwie potrzeba..sam powtarza: potrzebuje cie..hehe do wszystkiego! bo poradze, czasem ugotuje, pomasuje, pożartuje, seks lubie i nie zakonny:) jestem elegancka, zadbana.. tylko widac nie dość kochana....na tyle by korzystac ale za mało by sie ożenić:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga 79
Oj biedna jesteś, wiem co czujesz. Mam 27 lat i w grudniu zakończyłam 9 letni związek z moim partnerem. Zwiazek stał w miejscu od 5 lat, niby po zaręczynach ale takich między nami, bez rodziny bez planów na przyszłość. Za kazdym razem gdy wspominałam o ślubie siedział z naburmuszoną miną. Czułam sie koszmarnie! Niekochana, brzydka... Jak wspomnialam, ze może razem zamieszkamy to slyszałam texty typu "nie umiesz gotowac" ;] W końcu postanowiłam odejść. Od razu poznałam rewelacyjnego chłopaka, jesteśmy razem 3 m-ce i jest cudownie. A niedoszły mąż strasznie rozpaczał, chciał od razu, ślub, dzieci, chiał żebym wrółciła, bo zrozumiał co stracił. Ale ja nie wróciłam, pewnie na decyzje o dzieciach czekałabym kolejne 9 lat... dziekuję. Treaz jest mi dobrze, planujemy wspólne życie ale jeszcze sie poznajemy.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do marzenki
Tak jak wiele jest par tak samo wiele mozliwości bycia razem. Standard ślub i wspólne mieszkanie nie jest dobry dla wszystkich. jeżeli tylko to( moim zdaniem tylko!) jest problemem między wami to byłabym spokojna. ważne jest tylko to czego Ty chcesz, czego chce twój chłopak, czego oczekujecie od siebie, czego pragniecie dla siebie indywidualnie, dla siebie Razem. I co z tego, że inni żyją inaczej. często powielamy schemat, który szybko przestaje być romantycznym spełnieniem marzeń. Myslę tu o ślubie i mieszkaniu razem. Ile znasz szczęśliwych par, powiedzmy 5 lat po ślubie? a 10? ja jestem 25 lat mężatką i patrzę na małżeństwo bardzo sceptyczne. czy jest coś co nie pozwala Ci być szczęśliwą bez ślubu i wspólnego mieszkania? Bądź odważna i zrób to na co masz ochotę. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co mnie wkurwia najbardziej(ale mam dzis bojowy dzień) to gdy mówi: kiedy do mnie przyjdziesz? bedziesz miała blisko do mnie... wiec dzis mu powiedziałam- przed chwilą- nie do ciebie tylko do twojej mamy! od której sie pewnie jeszcze następne 5 lat nie wyprowadzisz! bo ty nie masz swojego domu! pizgnął mi słuchawka! ale sie od rana nakręciłam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marzenka_szczecin > uwierz mi nie warto wpędzać się w lata. Ja ze swoim jestem (raczej juz byłam 7 lat). Po 4 udało mi się go namówić na wspólne mieszkanie, na ślub nigdy nie było pieniędzy, na dzieci wrunków a na dokładanie do czynszu za mało zarabiał. Nie zawracaj sobie nim głowy, wiem co mówię - ten typ tak ma. Było bardzo ciężko to skończyć, wkońcu to już przyzwyczajenie, ale warto. Bardzo chcę mieć dzieci i nie chcę żeby niedługo było zapóźn, męża też nie będę szukać późnie w tydzień. Urwij to póki jeszcze czas Cię tak bardzo nie goni. Nie myśl o jego uczuciach bo on o Twoich nie myśli. Nawet jeżeli się zgodzi na ślub, to przez całe życie będziesz się zastanawiać czy tego naprawdę chciał, czy poprostu przeraziła go perspektywa utraty \"dziury\" (przepraszam, że tak dosadnie, ale nie widzę innego powody dla którego oni z nami są).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ilez mozna chodzic z kims kto nie daje nam planów na przyszłosc , jemu tak jest wygodnie jak jest i pewnie nie chce zmian .A moze nie jest jeszcze gotowy na to wszystko co niesie małzenstwo ; poczucie obowiazku ,bycie razem . A moze nie jest pewny swoich uczuc co do Ciebie czy to własnie Ty ?Facet zakochany chyba chce byc zawsze blisko uchochanej osoby ...................... a jak jest z wami nie wiem . Moze jest cos o czym nie wiesz jeszcze o nim ?Pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kafe 82
masz rację co do tych uczuć, bo my jesteśmy bardzo głupiutkie myślimy o nich , żyjemy tak jak oni chcą, a my? my sie nie liczymy, o naszych uczuciach i potrzebach nie myslą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marzenka_szczecin
faktycznie, jak czytam swoje słowa i Wasze komentarze zaczynam wątpić w to, że on mnie naprawdę kiedykolwiek kochał. Może te zapewnienia też były jednym wielkim kłamstwem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×