Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość .zagubiona.

Kocham...? lubie...? szanuje...?

Polecane posty

Gość .zagubiona.

Jestem od roku ze swietnym chlopakiem. Od 10 m-cy mieszkamy razem. Wczesniej zawsze zawodzilam sie na facetach i zaczelam ich traktowac z dystansem... pobawic sie, poumawiac, ale nie angazowac. Nie uzalezniac od nikogo. Zawsze pamietac o tym, ze kazdy z nich moze zdradzic, wiec nigdy nie ufac do konca. Nadal w to wierze. Moj chlopak jest swietny. Wesoly, przystojny, czuly. Uklada nam sie idealnie, zawsze uwazalam, ze dzieki mojemu podejsciu. On musi sie wciaz starac. Ja nigdy nie jestm zazdrosna, nie mam zamiaru walczyc o niego gdyby cos sie psulo itp. I on wie o tym. On jest romantyczny, kupuje mi kwiaty, wysyla slowa piosenek lub wierszy, robi mi zdjecia gdy spie i sie nimi zachwyca itp. Ja traktuje ten jego romantyzm z przymruzeniem oka. Lecz powoli, powoli chyba zaczynam sie w nim zakochiwac. Gdy przez cala noc mnie przytula, gdy kolejny raz cierpliwie znosi moje humory lub o godzinie 6 rano usmiechniety wstaje z lozka i przywozi mi do pracy zapomniane dokumenty... zaczynam wtedy wierzyc w jego wyjatkowosc i czuje, ze bardzo go kocham... A potem sa chwile, gdy nie czuje nic. Czy ten zwiazek ma sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petit pale rayon
MNIEJ DYSTANSU.. BO ON MA SERCE NA DŁONII A TY JEDNAK NIE... CZEMU ROMANTYZM Z PRZYMROZENIEM OKA? TO PIEKNE I TRAKTUJ GO JAKO DAR, A NIE TAK:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zagubiona.
Tylko ze boje sie, ze gdy mi zacznie za bardzo zalezec, to jemu przestanie... to chore, wiem :( Poza tym mam takie chwile, ze mysle sobie: "Przeciez ty go dziewczyno nie kochasz, po co sie w to wpakowalas?" A czasem... ja tez chce go przytulac i glaskac i jestem szczesliwa, ze jest przy mnie. Z drugiej strony nie chce sie dopuszczac do takich stanow uwielbienia dla niego. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość petit pale rayon
Tylko ze boje sie, ze gdy mi zacznie za bardzo zalezec, to jemu przestanie... to chore, wiem tu masz odpowiedz, boisz sie isc na całosc:) w miłosci warto:) nie mozna kochac troche, nie mozna tryzmac uczuc na wodzy:) a tak ma wielu kochajacych ludiz, boja sie, ze ta druga strona tak nagle przestanie kochacx. ale nie ma czegos jak tak nagle:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zagubiona.
Oj, jest... bylam juz kochana i skonczylo sie z dnia na dzien :( Moze tym razem bedzie inaczej... tylko ze ja boje sie nie byc egoistka... z drugiej strony nie chce go skrzywdzic, bo to super chlopak i dobra dusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biały łabędz
teraz bedzie inaczej:) bo kazda para ludzi tworyz co innego, zatem bedzie inaczje:) co to znaczy boisz sie nie byc egoistka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zagubiona.
Boje sie nie byc egoistka - tzn boje sie nie myslec przez chwile o sobie i o tym, zeby mi bylo dobrze. Boje sie dbac o niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biały łabędz
boisz sie ze jak zadbasz o niego to czar prysnie/ nie prysnie trwałosc to dbanie czyli dbanie to czego sie boisz:) jak nie bedziesz dbac czar prysnie, jak oboje:):) nie bedziecie tego robic nawzajem i rowbnoczesnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zagubiona.
Tylko ze ja sie boje, ze go nie kocham :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli go nie kochasz to zerwij. Lub powiedz mu to wprost-może razem jakoś dojdziecie do wspólnych wniosków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
jak to ujac? mam podobne odczucia odnosnie mojego zwiazku... na razie wiec koncentruje sie na swoim zyciu oraz na tym zeby mi w zwiazku bylo dobrze i mojemu partnerowi tez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zagubiona.
Powiedzialabym, ze nie kocham, gdybym byla tego pewna :O A mnie raz przepelnia uwielbienie i milosc, a na drugi dzien jestem zimna jak lod... echhh.... Moze ktos tak mial? To bardzo dobry zwiazek, bez zlych emocji. I z moijej strony jakby w ogole bez emocji... jak to sie dalej potoczy? czy ma szanse przetrwac? Moze ktos to zna z autopsji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GosiaAnna
Rozumiem Cie bardzo dobrze Zagubiona. To tak jak bym czytala swoje mysli. Tez mam chlopaka romantyka, bardzo zakochanego we mnie i podobnie jak Ty nie moge pozbierac sie w swoich uczuciach do Niego. Jednego dnia az łzy zbieraja mi sie ze szczescia ze Go mam a na drugi dzien (lub chwile po tym jak wyjdzie) zastanwiam sie czy to TEN. I tak ciagle- watpliwosci przeplataja sie ze szczesciem. Ktos poradzil mi zyc dniem dzisiejszym , doswiadczac, uczyc sie siebie nawzajem. Tylko co bedzie gdy On bedzie chcial zwiazac sie ze mna do konca zycia? Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zagubiona.
Gosia, dokladnie. Nie wiem czy to ja nie potrafie doceniac tego, co mam, czy to po prostu nie jest TEN.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna inez21
ja mam tak samo:) myślałam ze jestem sama:) 1-go dnia go wielbie a 2-go nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dflkhsplgsldkgss
sle e tka jde djpe smm dksg ed;scmmd eefogjishhgv sgisee nsnfn nn nflanf ngnn lkn glsgns nfdkj gndfb sdfn sgf dsbg .kskjgzskjgb kjxbfkjs knxkj gsjk; ;sn g;kdn g;kd gklb xlkf dkjfoierj gost ;oidfht ;oidfhoidr hy;oidrhoi;s hgoifd h;hg ;oish ;o vhf;ighda ;iohgo dhfgh;oi hg;okw 'gre' g'oidj 'oiv a'iog d'foi h'aj ij h'paht o';wieh ;'oiE OAIH SO;IGH ;OIES HG'O;H MJ'OISDH GOI;SH GOUDF HGD;AOI MOIG;AH ;OI 'AHG g;oi h'oidj' jf'oisj heah'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dflkhsplgsldkgss
spieprzaj dziadu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GosiaAnna
Pocieszajace, ze jest nas wiecej:) tylko smutno, ze wogole :( Zastanawiam sie jak to jest ze ludzie pobieraja sie, zakladaja rodziny...a skad maja pewnosc, ze to jest wlasnie TA lub TEN jedyny? Ze bedzie im ze soba dobrze? Ze romantyk nie zamieni sie w cwaniaka?Jak to poznac??? Zapytalam kiedys przyjaciolke o to. Powiedziala, ze zwiazek to ryzyko bo nigdy nie mozemy byc pewni tej drugiej osoby do konca. Powiedziala tez, ze czasem lepiej jest w zyciu cos przezyc, doswiadczyc, zaryzykowac niz niczego nie doswiadczac i wiesc nudne, puste, pozbawione emocji zycie.Moze ja nie potrzebnie doszukuje sie czegos czego nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zagubiona.
Tylko ze podobno niektorzy czuja, ze to TA osoba... a ja nie czuje i nigdy tego nie czulam. I nie wiem czy warto czekac czy nie. Co do wielu malzenstw to wydaje mi sie, ze istnieja z takich powodow jak wpadka lub po prostu szukanie meza/zony w pewnym wieku. I ze malo kto ma pewnosc, ze to TA osoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość helle
można powiedzieć, ze w jakiś sposób też to mam tylko odwrotnie. A on jest ze mna szczery, więc wiem. Właściwie to czasem tego wsyztkiego nienawidze: jego niepewności, siebie, wsytzkiego. bardzo się staram, zaciskam zęby i staram się, mam andzieję, ze to się kiedyś zmeini, ze on bedzie wiedział, ze to ja już tak pa pewno, ze mi do końca zaufa i będe mogłą z nim normalnie być. Czasem widze, ze mnie to niszczy, ale nie mogę go zostawić, bo jego zcyie beze mnie nie miałoby sensu, o czym wiemy oboje. Ma mnie, potrzbeuje mnie, ale nie chce/nie moze dac mi całego siebie. Cholernie to boli. Drogie dziewcyzny: zastanówcie się, co by było, gdyby Was zostawił. jakbyście się czuły, jakie byłoby Wasze żcyie, co myślałybyście. Bo oni nawet jeśli nie wiedzą to najprawdopodobniej czują Waszą niepewność. Być moze dlatego tak się starają. Nie łudżmy się - to prędzej cyz późniejw yniszczy ich psychicnzie. trochę tak jak mnie, choć ejstem bardzo silną osobą. Zaufajcie zanim coś lub kogoś zniszczycie. potem moze być już za późno. I na koniec nieco bardziej optymistyczna refleksja własna: ejstem szczesliw az moim facetem, choć równoczesnie bardzo cierpię. I nawet jesli On mi nie zaufa już i wsyztko skończy się źle to powiem Wam: warto kochac. Naprawdę warto. warto zaufać i wierzyć. Bo to naprawdę piękne. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zagubiona tez mam taka teorie jak Ty jesli chodzi o malzenstwa.Dziwne ale naprawde jestes bardzo podobna do mnie :) Oliwy do ognia dolewa jeszcze fakt, ze osobiscie nie znam ani jednego szczesliwego malzenstwa. Naprawde.Moi rodzice sa po rozwodzie, ciotki, wujkowie...,kolezanki mezatki z wpadek itd Wiec czy warto? A co do szukania meza w pewnym wieku..Hmm Ja tez juz mam swoje lata (blizej 30 jak dalej) i mysle o zalozeniu rodziny ale nie chce robic nic na sile, nie chce wychodzic za maz bo juz czas. I wlasnie dlatego czasem sie zastanwiam czy ja mimo wszystko przypadkiem nie robie nic na sile, podswiadomie. Moze to nie jest milosc tylko pragnienie milosci? Dlugo bylam sama (z wyboru) a jak juz sie zdecydowalam na chlopaka to prosze, watpliowsci... Helle mysle, ze masz racje. Rozumiem jak sie czujesz bo potrafie sobie wyobrazic jak czuje sie moj chlopak. Jestesmy ze soba szczerzy i On wie, ze brakuje mia zaufania do niego, takiego bezgranicznego.Ale nie moge nic na to poradzic, to jest nie zalezne ode mnie. Nie chcialabym jednak Go skrzywdzic , zalezy mi na jego szczesciu i jednoczesnie wiem ze On sie baaaaaardzo stara w naszym zwiazku. Nie klocimy sie, a jesli juz to wylacznie z mojego powodu. To ja prowokuje rozne klotnie, wynikajace glownie z braku mojego zaufania ( nie chodzi tu o zazdrosc bo nie jestem wogole zazdrosna o Niego). On zawsze mi wszystko przebacza, mowi ze kocha mnie taka jaka jestem i za to, ze wogole jestem. Wiem, ze w milosci nie powinno sie za bardzo myslec, kallkulowac, sprawdzac, ale moze ja nie chce powtarzac bledow ludzi, ktorzy wiem ze je popelnili? pozdrawiam Was cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zagubiona.
Helle, a Ty masz pewnosc, ze to jest TEN? Gdybym chociaz wiedziala, czy naprawde moze zaistniec cos wyjatkowego pomiedzy mna a drugim czlowiekiem... to bym na to czekala. Mam kolezanke i ona jest bardzo szczesliwa w zwiazku, po 3 latach wciaz szaleje za swoim chlopakiem, a on za nia, podobno to byla milosc od pierwszego wejrzenia, ona mowi, ze nogi sie pod nia ugiely gdy go zobaczyla (choc on do superprzystojniakow nie nalezy). Oni sa pewni, ze chca byc razem, a ja zazdroszcze im tej pewnosci, bo ja jej nie mam. Nie znam zbyt wielu malzenstw bardzo dobrze... moi rodzice sa razem i niby jest ok, ale czasem widze rozdraznienie mojej mamy na tate, na dodatek ojciec mial kochanki. Mama twierdzi, ze on jest miloscia jej zycia, ale tak naprawde jest jedynym mezczyzna w jej zyciu, bo zaczeli ze soba byc gdy miala 16 lat, wiec kto mialby byc ta miloscia jesli nie on? Helle, nie chce krzywdzic mojego chlopaka, ale wiem, ze nie mozna wmawiac sobie milosci, bo to jest okrutne dla 2 stron i takie klamstwo predzej czy pozniej sie wyda. Chce byc pewna, ze to TEN, ale nie wiem czy z drugiej strony mozliwe jest posiadanie takiej pewnosci, ech... Gdyby moj chlopak mnie zostawil... oczywiscie, ze bym cierpiala, ale wiem, ze potem po prostu zakochalabym sie w kims innym. Tak jak to bywalo w przeszlosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm...231
Ale Wy porąbane !!!! kupczycie miłością..Oj Niedładnie Nieładnie :PP

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .zagubiona.
hmmm, co masz na mysli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropla deszczu
Czasem nie wiadomo czym jest milosc, czy to jest to, co czujemy, czy warto czekac na cos innego. Bo podobno w milosci nie ma watpliwosci. Ale czy taka milosc oczywista nie istnieje tylko w ksiazkach i filmach? Tysiac watpliwosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madame_butterfly81
mam tak samo. jestem z chłopakiem ponad 2 lata. mieszkamy prawie rok razem. świetny chłopak, 190 cm wzrostu, dobrze zbudowany, cholernie mądry, inteligentny, młodszy, zaimponował mi swoją wiedzą, bystrością, swoimi rysunkami, generalnie sobą. Wiele razy myślałam, że mam skarb a nie faceta i powinnam go strzec i dbać o niego jak o siebie samą. wiele razy się zastanawiałam co do niego czuję. wiele razy miałam wrażenie, że TO się we mnei wypala, że jest jak powoli dogasająca świeczka. miałam kilka sytuacji, że nasz związek był wystawiony na próbę, bo pojawił się ktoś. wiele razy byłam zagubiona, nie wiedziałam co mam robić, czy to naprawdę ten facet itd.a potem stwierdzałam, że jednak nie mogę bez niego żyć, że jak go nie ma to jest mi cholernie ciężko. U mnie jest to wszystko jak sinusoida. Wiem,że jesli takie 'problemy' pojawiają się w związku, że nie wiemy czy to on, czy go kochamy tak naprawdę itd. to trzeba się zastanowić, żeby potem nie żałować, że coś się zrobiło, albo żałować że czegoś się w porę nie zrobiło. usiąść, przemyśleć, tak, wcale to nie takie proste. a może to miłość taka jest, że najpierw czujemy, że kochamy, a potem to uczucie odchodzi w cień. i mimo że cały czas w nas tkwi, to jednak nie jest takie silne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×