Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość keiti_27ZG

Dylemat, problem proszę o poradę

Polecane posty

Gość keiti_27ZG

Mam problem, moze ktos zetkną sie z podobną sytuacją. Mam 28 lat, skonczone studia, prace z umowa na czas nieokreslony oczywiscie na warunkach które mnie nie satysfakcjonują. Zreszta kazdy wie, ze rynek pracy jest ciezki i czasem trzeba brac co dają, by przetrwać. Od roku jestem z chłopakiem, do niedawna pracowal z ojcem w firmie. Oczywiscie niewiele zarabiał, z tego co wiem miał płącone ok 900 zł ze wzgledu na jak najnizsze swiadczenia i w czasie sezonu co najwyzej na reke. Nie mieszkamy w tym samym miescie - dzieli nas w sumie niewlielka odległosc - 60 km. Mimo wszytsko musimy sie liczyc z kosztami dojazdu. Oboje mamy auta wiec to nie stanowi problemu. Bartek zaczał sie rizglądac za czym siekawszym, dajacym nam przyszłosc poprzez internet. Dostał prace w Poznaniu. Pracodawca jest zadowolony z niego, niestety płatnosci sa nieterminowe, zaczyna lekcewazyc pracownika i wszytskie formalnosci. Tydzien temu zadzwoniono do niego z koncernu szwecko - polskiego zaproponowano mu roczny kontrakt w Szwecji na całkiem godziwych warunkach, a co sie z tym wiaze rozłaka na dłuzszy czas. Po głębokim namysle nie wyraziłam zgody nawet postawiłam ultimatum albo praca, albo ja. Wiem, ze to bardzo egoistyczne stanowisko. Nie wyobrazam sobie takich odległosci i długich rozłąk, Zycie bywa brutalne - potrzebuje bliskosci i wsparciana codzien z poczuciem bezpieczenstwa. Jednak on mowi ze przetrwamy , ze nasza miłosc bedzie silniejsza, a to bedzie stanowic nasz inwestycje w przyszłosc i samodzielnosc. Ciezko to widze, niby zjazdy majac byc co 6-8 tyg,ale...... Pewnie wielu z was miało doczynienia z taka rozłaka. Poza tym wiemy o sobie tyle na ile nas sprawdzono, a kazda sytuacja jest indywidualna i ekstremalna. Co ze zdradą? jaka mam pewnosc ze on sobie kogos tam nie znajdzie. Nie wiem skąd w nim tyle optymizmu, ze nam sie uda. Boje sie tego cholernie, nie wierze w to , jestem pesymistką. Czy pieniadze musza nas rozłaczyc. On jest ambitny lubi sie rozwijać, zdobywac nowe cele... Jaka mam pewnosc ze zalezy mu na mnie, na naszym zwiazku? Zapytał sie czy jezeli sie zareczymy przed wyjazdem czy to mnie przekkona do niego i tego wyjazdu, ze mu zaufam. Po 1 nie chce ta, po 2 to takie z przymusu, a po 3 wcale nie uwazam ze byłoby wizace. Nie chce po poł roku sie obudzic z wiadomosci sorrki mam inna bla bla bla, albo juz sama nie wiem, Nie chce byc ta zraniaona odrzucona, wyklorzystana. Juz kiedys dla inne mnie zostawił moj ex, przezyłam to dosc głęboko. Nie wiem co robic, czy sti dystansowac, czy czekac , dac mu szanse... Zreszta zadne smsy nie zastapia kontaktu realnego na dłuzsza mete i emocji i bliskosc. Cholera tak sie boje , mimo jego zapewnien...:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KajkaM
Moze rzuc tu prace i wyjedz z nim. Tam pewnie cos znajdziesz. Bedziecie razem i tylko razem, wspolne mieszkanie, wspolne zycie, samodzielnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miskaaa
a ja uwazam ze powinnas pozwolic chlopakowi na ten wyjazd; sprawdzi sie, bedzie mial poczucie duzego zaufania i dowartosciowania, a Ty nie dopytuj na sile jak bylo tam bez Ciebie i czy przypadkiem Cie nie zdradzil, bo tego nie zrobi, a jak bedziesz sie dopytywac, to Ci powie to, tylko po to, by miec ciagle przesluchania z glowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz ... masz racje... to wsparcie na co dzien jest bardzo wazne...najwazniejsze.... wiem co mowie - sama jestem tu a on daleko... nie zareczaj sie w ten sposob - to faktycznie taki przymus a nie o to w zareczynach chodzi... powiedz mu o swoich obawach, potrzebie bliskosci i strachu o rozpad zwiazku... wiem ze w imie pieniedzy nie nalezy poswiecac tak wiele - a Wasze uczucie to wielki Skarb :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keiti_27ZG
Kolezanka w pracy tez mi tak mowiła, ale to nie takie proste. W tej chwili robie staz na uprawnienia projektowe - szkoda by mi było zmarnowac tej szansy, nie wiadomo czy kiedykolwiek bym do tego wrociła, po 2 on tam jedzie do pracy, beda tam sami faceci - geodeci. Beda na tym kontrakcie jakies autostrady tyczyc? co ja bede w tym czasie robic? a poza tym z nimi nie zamieszkam. Musielibysmy cos znalezc osobno, ja bym musiała poszukac tam prace - trzeba zrobic rozeznanie czy to jest mozliwe. Poza tym spale tutaj mosty i mozliwosc powrotu, a juz w firmie pracuje 2 lata , jest fajna atmosfera. sadze ze pracodawca jest ze wspołpracy ze mna zadowolony. Boje sie ze nie bede miała gdzie wrocic. Ponadto chyba nie wiem czy odnalazłabym sie tam, boje sie zmian czuje ze nie przystosowałabym sie tam. Nie znam jezyka, a poza tym nie bede mogła tam wykonywac pracy takiej jaką tutaj robie... a jak sie skonczy kontrakt jaka mam pewnosc ze nie podpisze kolejnego i co tak zawsze na walizkach? a co z rodzina dziecmi, stabilizacja? Ciezko znalezc sie w takiej sytuacji i podjac odpowiednia decyzje, nie chce kiedys od niego usłyszec ze zmarnowałem szanse jaka dało mi zycie :( by miał do mnie pretesnje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Keiti, Mam sporo do powiedzenia na ten temat, ale zacznę od tego, że to Ty sama musisz zadecydować ostatecznie czego chcesz: o życia, od siebie i od Twojego związku. Jestem w podobnej sytuacji - związek na odległość. Trwa to mniej więcej od września tamtego roku. Widujemy sie co 1,5 - 2 miesiące i nie jest łatwo. Bo czasem mam zły dzień i chciałabym się wypłakać w rękaw najbliższej osobie, bo czasem chciałabym przeżywać jakiś fajny dzień wspólnie a nie tylko opowiadać przez telefon. Ale z drugiej strony, nie chciałabym być w związku w którym partner nie pozwala mi sie realizować (gdybym to np ja dostała propozycję wyjazdu). W takiej sytuacji oczekiwałabym, że ON jako pierwszy by wiedział jakie to jest dla mnie ważne i wspierał mnie w tej trudnej decyzji. Bo uwierz mi dla niego ta decyzja na 100 procent nie jest łatwa. Dodatkowo jeszcze moja własna teoria jest taka, że jak związek jest dobry - w sensie jeśli dwoje ludzi dobrze się w nim czuje (a nie tylko kocha bo być razem to być ze sobą ale być nadal sobą)- to nie ma miejsca na nic innego. Nic nie wciśnie się miedzy nich. Więc nie ma miejsca na zdradę... bo moim zdaniem ona pojawia się dopiero wtedy gdy jednej ze stron czegoś brakuje i znajduje to gdzie indziej. A z odoświadczenia jeszcze powiem Ci, że choć czasem bywa trudno, to są też fajne momenty. Bo jak już się spotykamy to jesteśmy tylko dla siebie, bardzo starannie wykorzystujemy ten czas, znacznie bardziej starannie niż gdybyśmy widywali się na codzień. Mam nadzieję, że uporasz się z tym i trzymam kciuki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keiti_27ZG
mojakolejna kolezanka miałą podobno sytuacje jej chłopak wyjechał na poł roku do irlandii i powiedział mi, zeby go nigdy wiecej nie pusicla. staz ich zwiazku bym mocniejszy dłuszy, on wrocił sa razem, ale z tego co mowila to był najgorszy okres w jej zyciu, i z ledwosci go przetwała. Mam cholerny metlik w głowie, wciaz 1000 mysli sie kłebi w te czy tamta stronę:( Jego rodzice tez uwazaja ze to dla niego duza szansa, a z 2 strony pytaja sie co na to ja i po czesci rozumieja sytuacje, ale nigdy nie beda czuc tego co ja. Mielismy rozne plany, a jezeli ten wyjazd je rozwieje? jezeli nei przetrwamy, jezeli sie odsuniemy od siebie, a nawet jak wroci staniemy sie jacys obcy? Czy dla uczucia miłosc nie mozna sie poswiecic? czy ambicje sa az tak wazne? łatwo mowic nie dopytuj sie, do tej pory mogłam mu ufac, poniekad jestem typem zazdrosnicy, i pewnie dlatego tez bedzie mi ciezko, bede sobie wyobrazac rozne rzeczy które w rzeczywistosci nie musza sie dziać:(. Jestem słabo osoba, dlatego jego bliskosc przy mnie dodaje mi siły i przetrwania w wielu kryzysowych sytuacjach. Zna moje obawy mowiłam mu , pisalam. Wie ze jestem nastawiona anty, ale wciaz doszukuje sie argumentow które miałymy mnie przekonać:( . Z czwartku na piatek mamy jechac do Gdanska,tam ma podpisac ten kontrakt , mamy niby miło spedzic ten czas razem - ale to nie wywołuje usmiechu na moje twarzy a wciaz przysparza wiele rozterek. Nie umiem sie zachowywac ze wszytsko jest oki:(. Choc pewnie on oczekuje wsparcia z moejej sstrony, bo w gruncie rzeczy nei wiem co on sam przezywa i mysli. jezeli mysli tak bardzo powaznie jak do tej pory to nie bedzie mu łątwo.....Sorrki za chaos wypowiedzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona góra
🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keiti_27ZG
dzieki złotoweczka za swoja wypowiedz....Masz racje jezeli przetrwamy te rozłake to an pewno to wzmocni nasz zwiazek....Czego ja chce? chciałabym zeby było nam jak najlepiej na wszystkich aspektach naszego zycia........Wiadomo kazdy chciałby byc szczesliwy......W tej chwili spedzamy ze soba w miare mozliwosci kazda wolna chwilę, jestesmy ze soba naprawde blisko i mamy w sobie wcparcie. Masz racje w ciezkich chwilach , w słabostakch bedzie brakowac tej 2 osoby. Nawet moze nie byc okazji do rozmow, tel i połaczenia sa drogie, moze bedzie mozliwosc kontaktu netowego. Zreszta nie wiem jak to bedzie wygladac. Smsy to tak mało:(, nie chciałabym go ubezwłąsnowalnaic, trzymac pod pantoflem.... wiem ze koniecznosc wyboru była nietaktyczna z mojej strony, ale juz nie widziałąm zadnych argumentow by go przekonac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keiti_27ZG
mozliwe ze si e przekonam....W trakcie trwania naszego zwiazku, mialam wiele rozterek, zadawałam sobie pytanie czy to to, czy on jest własciwa osobą, ta jedyna z która chce spedzic reszte zycia i chyba nadal nie wiem. Wydaje mi sie, ze nikt tego nei wie, nei jestem wylewna uczuciowo, ale wiem co czuje i przezywam obecnie, wiem ze tesknie kiedy sie nie widzimy kilka dni;(, wiem ze mi zalezy, on to podkreslał od samogo poczatku. Dzieki niemu jestesmy razem, bo musiał wiele pracy włozyc w nasz zwiazek zeby mnie do siebie przekonac ( po ostatnim zwiazku miałąm dystans do spraw damsko - meskich, i byłam nadzwyczaj ostrozna w takich relacjach) ech.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o rozmowy telefoniczne to nie problem w tych czasach. Istnieje tyle rozwiązań np. skype, że na pewno sobie poradzicie. Uszy do góry. Kochana, jeśli to jest dla niego szansa, to ciesz się razem z nim. Powiedz o swoich przemysleniach, dylematach, ale ciesz się!!!! To chyba lepiej, żeby wyjechał wiedząc że ma w Tobie wsparcie i żebyście pożegnali się w w dobrych nastrojach i pełni miłości niż w milczeniu, obrażeni z pretensjami. To nie jest koniec świata, że ktoś jest daleko... jeśli kochasz to i tak jest tak blisko, że już bliżej nie można. Mój przyjedża jutro rano na cały weekend majowy...jestem strasznie podekscytowana ale wiem że będzie cudownie. I wiesz co?? Nie moge się doczekać... ale lubię ten stan.. bo wtedy dopiero wiem co naprawdę czuję.... tak całym serduchem - rozumiesz????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keiti_27ZG
nie wiem czy bedzie miał dostep do netu, moga miec gdzies baze na peryferiach - w roznych msc powstaja autostrady. Zreszta niewielke wiem o jego wyjezdzie, moze dlatego ze nie chciałam wiedziec od smaego poczatku:( Egoistka zapatrzona w siebie??? ech...Jest szansa wiem to, jezeli bedzie dane nam przetrwac to i szansa dla nas. Czasami sobie marzylismy o małym domku z kominkiem - takie romantyczne... jednak przy realiach polskich byłoby to niemozlwe:( to moze przyczynic sie do realizacji naszych marzen. Domsyslam sie co czujesz , tyle jest emocji i optymizmu w tym co piszesz. Podziwiam Twoja siłe, i ducha przetrwania....Wiem ze moja przybita mina nie ułatwia mu podjecia decyzji:(. A Wy ile jestescie razem? rozłąka tez z powodu wyjazdu do pracy? Napisał mi takiego mesa dziś "mojej miłosc mozesz byc pewna. Ja zawsze bede wracał do Ciebie i codziennie bede sie kontaktował - daj sznase nam na godziwsza i stabilniejsza przyszłosc. Naprawde warto podjac to ryzyko - pragne zebysmy to przetrwali i jezeli bedzie nam dane to stanie sie wyznacznikiem głebokosci i wartosci naszej miłosci...tez sie piorunsko boje....."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No Stara!!!! Jak on Ci tak napisał to nad czym Ty się jeszcze zastanawiasz???? Żadna zdrada nie wchodzi w grę... przestań sobie zaprzątać tym głowę. U nas było troche inaczej... bo nie znaliśmy się zbyt dobrze. On mieszka na stałe w UK i poznaliśmy się jak tam byłam. Potem, wróciłam do Polski, ale okazało sie że to co było między nami dla nas obojga jest ważne i postanowilismy to pielgnować do momentu aż znów będziemy mogli być razem. I tak ciągniemy już 8 miesięcy. I to tez o czymś świadczy. Bo wiesz???? Jakby chodziło tylko o zabawę i wygłupy to któraś ze stron zrezygnowała by wcześniej. A właśnie to że nie rezygnuje to znaczy że to jest coś ważnego. I jeśli on Ci mówi że jego miłości możesz być pewna, że będzie wracał do Ciebie zawsze i coddziennie się kontaktował to chyba właśnie świadczy o tym że nie chce z Ciebie zrezygnować bez wzgledu na odległość. Więc i Ty nie rezygnuj!!!!!! Do jasnej anielki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No Stara!!!! Jak on Ci tak napisał to nad czym Ty się jeszcze zastanawiasz???? Żadna zdrada nie wchodzi w grę... przestań sobie zaprzątać tym głowę. U nas było troche inaczej... bo nie znaliśmy się zbyt dobrze. On mieszka na stałe w UK i poznaliśmy się jak tam byłam. Potem, wróciłam do Polski, ale okazało sie że to co było między nami dla nas obojga jest ważne i postanowilismy to pielgnować do momentu aż znów będziemy mogli być razem. I tak ciągniemy już 8 miesięcy. I to tez o czymś świadczy. Bo wiesz???? Jakby chodziło tylko o zabawę i wygłupy to któraś ze stron zrezygnowała by wcześniej. A właśnie to że nie rezygnuje to znaczy że to jest coś ważnego. I jeśli on Ci mówi że jego miłości możesz być pewna, że będzie wracał do Ciebie zawsze i coddziennie się kontaktował to chyba właśnie świadczy o tym że nie chce z Ciebie zrezygnować bez wzgledu na odległość. Więc i Ty nie rezygnuj!!!!!! Do jasnej anielki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keiti_27ZG
dzieki... jakos od razu mi sie lzej zrobiło.... tylko czasem słowa to nie wszystko, licza sie czyny i to jak bedzie wygladac nasz kontakt, gdy on bedzie tam. Co zrobi zebysmy przetwali, bo w gruncie rzeczy wiecej zalezy od niego. Ja mu dam szanse na wyjazd, on musi zrobic wszytsko by utrzymac nasz zwiazek.....a Wy obecnie nie macie mozliwosc byc ze soba na codzien? albo tam albo tu gdzie Ty przebywasz? Takie zycie nie moze twac długo.... kazdy kiedys oczekuje stabilizacji....Fajnie miec mozliwosc rozmowy z kims na podobny temat, to rozwiewa wiele watpliwosci, i dodaje siły a ona bedzie mi potrzebna. Sprobuje sie rzucic w wir pracy, moze to pozwoli mi na nie myslenie o głupotach;) Trzymam za Was kciuki:). Mam nadzieje, ze wszyscy na tyle jestemy rozsadni i dojrzali, ze wiemy co czynimy i jaka droga dalej obrac, bo to nie teatr a my to nie szmaciane zabawki bez emocji.....i jezelie w kims lokujemy uczucia to robimy to w dobre wierze. Tylko nikt nie wie co przyniesie nam kolejny dzien....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeśli już to szweDZko
:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bedziemy razem od czerwca bo przenosze sie do niego - nie wiem jeszcze czy na stałe czy nie - czas pokaże. A Ty sama się przekonasz ile dla niego znaczysz jak wyjedzie. Moim zdaniem to najlepsza szkoła i najlepsza okazja zęby się przekonać czy to wszystko jest czegos warte :-) zobaczysz bedzie dobrze :-) Uciekam do łożeczka, bo chcę być justo piękna i wyspana dla mojego szczęścia. Pozdrawiam gorąco :-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keiti_27
Fajnie, mam nadzieje ze wam si eułozy. Dzis czeka mnie powazna rozmowa, za chwile ma byc u mnie - chodze wciaz rozdrazniona. Rozmawiałam z ciocia rzekła zebysmy wzieli slub cywilny, ale ja tak nie chce. Jezeli nie bedzie dane byc nam razem - coz taki los....Ech... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość storkoteczka
Keiti! Hmmm...założylam przed chwila topik o tesknocie. Weszlam an Twoj i w sumie...to bylo to, czego tak naprawde szukalam. Moj mezczyzna jest w Irlandii - wylecial na poczatku kwietnia, do pracy. Niedlugo minie miesiac odkad widzielsimy sie po raz ostatni. Bylam przeciwna temu wyjazdowi - balam sie...rozlaki, balam sie tej wielkiej proby. Balam sie, a jednak, ulatwilam Mu wyjazd, bo widzialam, ze nie ma sznas u nas na prace, ze ta sytuacja bardzo Go meczy. Pierwsze dni to byl koszmar. Z racji tego, ze przed wyjazdem spedzalismy kazda wolan chwile, tym bardziej nie potrafilam sie przestawic na stan "Jego nie ma". Nie ma w znaczeniu jest daleko. nie moglma sobie znalezc miejsca. I nie umialam rozsadnie do tego podejsc - wyjechal, zeby zaraobic pieniadze na nasze mieszkanie. W glowie mysli typu: jak to przetrwamy, jak zaufac i zyc, wierzac w to co mowi? (Kiedys ktos mnie oklamywal, wiec...z moim zaufaniem ciezko). Radze sobie. Nie mowie, ze ejst dobrze, bo brakuje mi Go na kazdym kroku. Szczegolnie wtedy, keidy chcialabym sie przytulic, a nie moge. Wtedy, kiedy widze pary spacerujace w parku, keidy w radiu slysze jakies romantyczne nuty. Wtedy jest najgozrej..Do tego dochodza dziwne mysli - czy przetrwamy, czy nam sie uda...Jestem pesymistka, jak Ty, wiec...rozumeimy, o czym pisze. Lece do Niego w czerwcu. Odliczam te cholerne dni!!! Co chcialam Ci przekazac (moze, jednoczensie, sobie?) Musimy uwierzyc, zaufac. Co nam pozostalo? Oni sa daleko, pewnie nie ejst im latwo, wiec...czesto sobie tak tlumacze, czasmi nie wychodzi w trakcie realizacji...ze musimy byc wsparciem. A tu, na miejscu, mamy znajomych, mamy rodzine. A Oni? Sa daleko, mowie o kilometrach, ale blisko, jak zauwazyla jedna z dziewczyn, bardzo blisko...w naszych sercach! Pozdrawiam! Zycze Nam wytrwalosci!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm..hmm..
keiti rozumiem przez co przechodzisz. Pewnie bym miała podobne obawy gdybym była na Twoim miejscu. Nie byłam jednak nigdy w takiej sytuacji. Obiektywnie jak się patrzy na to z boku, wydaje mi sie, ze powinien jechac. Wiem, ze to bedzie dla Was cięzko rok, ale może Ci potem nie wybaczyć, ze mu nie pozwoliłas jechać. Będzie to okres próby dla Waszego związku. Czy naprawdę kochacie sie tak mocno, czy możecie sobie zaufać, czy jesteście jedną całością... Ja też jestem typem zazdrośnicy i pewnie bym sie cały czas zastanawiałą nad tym czy zdradzi czy nie. Ale nie mozesz myśleć w ten sposób. Nie możesz sie zadręczać myślami, ze Cię zdradzi. Musisz wierzyć że wszystko bedzie w porządku. NIe zaręczaj sie tez na siłę. Dobrze, ze jesteście na etapie chodzenia ze sobą, a nie już małżenstwa. Chyba najtrudniej rozłąkę znieść młodym małżeństwom, a pomyśl ile ludzi musi to znosić. Uwierz w jego zapewnienia o miłości i pozwól mu jechac. Za rok bedziecie juz szczęsliwie czekać na powrót do kraju :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keitii27
ech mam dosc jestem zmeczona psychicznie i fizycznie. Mam dosc rozmow i przepychanek słownych, nie mozemy dojsc do porozumienia....kazdy ma swoje argumenty, ja postawiłam sprawe jasno zeby mi udowodnił co jest dla niego wazniejsze ja czy ta praca. Wciaz wybiera prace, ambicje, mozliwosci finansowe, rozwój....a gdzie ja? Teraz jeden kontrakt, pozniej 2 a ja? bede czekac z mozołem? bo on sie chce rozwiajc. Oczywiscie on jest w stanie pogodzic wszytsko chce miec mnie i ta prace, ale ja nie potrafie, juz w tej chwili zrobił sie oschło i ozieble, nawet nie wiem co czuje gdy mnie dotyka chłod? Jak on to mowi wystawia nasz zwiazek na probe, ze jezeli tak bardzo sie kochamy to przetrwamy, ale ilez mozna? Jeszcze gdybysmy byli para z pocztakuajcym stazem bez zaangazowania, ale nie teraz po roku. :((( nie wiem co robic? rozstac sie? zamlknac to , a pozniej sie meczyc, bo minie duzo czaasu zanim sie ochłonie i przestanie myslec o tej 2 osobie. Inaczej tego nie widze.....Podziwiam te osoby ktore potrafia tak zyc na odległosc czekac, choc nie wiedza co bedzie za miesiac czy tez za 2, czy przetrfaja inadal beda razem, ja tak nei umiem. U mnie jest cos labo białe, albo czarne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyno!! Miłość miłością.. ale nie zamykaj chłopaka w klatce! To ultimatum to po prostu masakra. Nie wierzę, że naprawdę tak zrobiłaś.. Bo de facto nie dałaś mu wyboru \"praca\" - \"ja\", tylko \"ja\" lub \"ty\". Nie tak powinno być w związku opartym na partnerstwie. Jeśli nie pojedzie, będzie miał pełne prawo mieć do Ciebie pretensje o niewykorzystaną szansę, która już nigdy może się nie powtórzyć. I to dopiero waszym relacjom może zaszkodzić. Na początku pisałaś, że jednak nie satysfakcjonują Cię warunki Twojej pracy.. Więc co stoi na przeszkodzie, zeby zapisać się na intensywny kurs językowy, poszukać pracy tam, gdzie On jest - jesteśmy w UE, przecież jest to legalne! Skoro sam pisał Ci, że robi to dla WAS.. postaraj się spojrzeć na sytuację jego oczyma. A związek rozpaść się może nawet jeśli będzie nadal mieszkać w tym kraju, przecież wiesz o tym. Powinnaś ufać ufać ufać.. Gdzie nie ma zaufania, tam nie ma prawdziwej miłości.. Powodzenia! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keitii27ZG
czasem łatwo kazdemu ocenic, powiedziec gdy samemu sie nie jest w podobnej sytuacji. Tak ciezko zrozumiec ze ja sie boje, nie wiem czy ufam, nie wiem czego si emoge po nim spodziewac, nie rozumiem dlaczego ta praca jest wazniejsze od nas i naszej przyszłosci, stabilizacji jaka mamy - dlaczego i po co to wszystko rozbijac? Przeciez jest nam dobrze, a teraz sie dosc sztucznie, nie wiem czy powinnam byc naturalna przytulic sie do niego, czy wrecz przeciwnie pokazac mu jak sie czuje i ....zmusisc go nie zmusze do niczego, dałam mu wolna reke - jak sie zachowywac do momentu wyjazdu? to podobnoi w połowie maja - nie chce byc blisko. Jestem zła na niego, ze on osoba najbardziej walaczaca o nas od samego poczatku w tej chwili kładzie lagę. Tyle co łez wylała dzis nigdy nie płakałam, i mam juz dosc tej sytuacji, rozterek...............Dzieki wszytskim za wypowiedzi niestety nie mogłam sie ustosunkowac w odpowiednim czasie..... Nie wiem czy któras z tych osob czyta .. ale stokroteczka ile byliscie razem, jakie mieliscie plany , bylas przygotowywana na taki wyjazd? stawiałąs ultimatum? w jaki sposob Cie przekonał - bo w koncu wyjechał przeciez.... Bartek jak wyjechał na kaszuby a to było przez 2 miesiace nie mogłam sobie miejsca znalezc, chodziłam niemalze po scianach - chociaz na kazdy week sie widzielismy ale mimo wszytsko....Przywykłam i wiem ze wiecej nie wytrzymam zeby tyle sie nie widziec, niby mowi ze bedzie sie kontaktował, ze ja przyjade do niego ze cos tam dla m nie to jest abstrakcja...i tylko słowa......Tylko czym jest miłosc? wydaje mis ie ze ona jest wazniejsza niz ambicje i kasa, ..... Włąsnie ciezko przeziec tak wspolne chwile, miejsca, rozmowy, plany.. a wiosna to okres zakochanych , spacerujace osoby bedace blisko siebie....My nei musimy zarabiac na mieszkanie ..... ja mam domek w kt mieszkam z mama, poza tym ma mieszkanie w bloku.. wiec do czego te pieniadze? jaki cel? nei musze miec niewiadomo jakich luksusow. mam taka prace ze moge dorobic na projektach, on takze...wiec nei ma potrzeby rozłaki...Z moim zaufaniem rowniez ciezko , moj ex tez mnie okłamał, odszedł do innej po słowach pełnych wiary i miłosci......Przy Bartku odzyskałam spokoj po to by teraz wszytsko prysło?? Wy juz jestescie w takiej sytuacji, ja mam dopiero sie w niej znalezc dlatego tego nie widze, nie czuje, nie wyobrazam... nie umiem sie postawic w takij sytuacji i zyc na smsach które mnie nie przytula gdy bedzie zle, nie przyjdzie gdy bede płakac.... Kazda z Was zna takie chwile i sytuacje bo słabostki to normalna rzecz, a w zwiazku podobno trzeba sie wspierac... Rok jestesmy przezylismy wspolnie piekne chwile, bardzo duzo pozwidzalismy....góry, morze, Praga, Frydlant i kazdy zakatek po drodze.....i na rok mamy sie rozstac? to nei miesiac , czy 2 to długi rok....:( . Nie chce kiedys dostac smsa czekajac na niego, ze sorrki nei wracam, bo..... Wybacz, ale kogos poznałem..... badz to nie to tylko praca daje mis atysfakcje, juz to dawno chciałem Ci powiedziec jednak nie miałem odwagi czy tez rozne inne o kt nie chce nawetmyslec....Pesymisci nie wierza w to ze bedzie dobrze... wszytsko widza w ciemnych barwach.....za mgłą...Ale małzenstwa maja inna sytuacje - laczy ich wiezc i koniecznosc powrotu... planow, dzieci byc moze... a my jestesmy nadal wolni....a co czujemy , co skrywamy o niektórych rzeczach sie nie mowi.....Za rok hmm moze bedzie kolejny rok, kolejny kontrakt, a ja bede czekac i?? Nie chce go zamykac w klatce dałam mu wolna reke, ale na konsekwencje nie chce patrzec.....jego swiadomy wybor, wie co go moze czekac... tylko tak ciezko stracic rok, ktory juz ze soba przezylismy... a plany o dziecku ech:( wszytsko tak mało namacalne....Dam mu szanse co by nie miał o mnie pretensji...nie ch sie rozwija skoro to jest wazniejsze ode mnie..... Co stanowi na przeszkodzie to to ze mam tu pewna prace, po uprawnieniach bede jeszcze bardziej samodzielna, mam tu dom , rodzine, mieszkanie... i cenie sobie stabilizacje, nie lubie zmian ich sieobawiam....Nie widze siebie w szwecji , jako kto zreszta sprzataczka? kelnerka? po to konczyłam studia... cały ten stan jest niedorzeczny.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli po roku spędzonym razem - roku, kiedy to Bartek starał się ze wszystkich sił udowodnić, ze Twoim byłym nie jest - Ty nadal nie ufasz..Czy to miłość z Twojej strony? Czy przyzwyczajenie, ze spędzacie razem dużo czasu? Powiem Ci, jak ja to widzę, osoba bądź co bądź trzecia.. Mam obawy, ze on ma być dla Ciebie lekarstwem na niewiernego byłego chłopaka. Ze w pewnym sensie \"oplotłaś\" swoje życie wokół niego - tylko odrobinę za bardzo. A co z Twoimi zainteresowaniami, znajomymi? Na pewno zanim go poznałaś miałaś jakieś pasje, a nie tylko snucie planów z nim na przyszłość. Z tego co piszesz widać, że wręcz obsesyjnie chcesz stabilizacji, każda nawet możliwość zmiany napawa Cię lękiem, strachem, i stawiasz takie właśnie ultimata.. A przecież sama piszesz, ze Bartek bardzo Cię kocha. Wiec pamiętaj o tym, nie pisz czarnych scenariuszy. Bo widzisz.. on wykazuje zaufanie w tej sytuacji - nie wątpi w Twoją wierność, kiedy go nie będzie, chce się z Toba widywać podczas tego roku. Pomyśl, czy kochasz go na tyle, żeby móc mu zaoferować to samo? Miłość, skoro chcesz to uczucie zdefiniować (co jednak moim zdaniem realne nie jest) to także zaufanie, wiara, szacunek dla drugiej osoby i jej praw, marzeń, dążeń. Rozumiem Twoją rozpacz, ale zaślepiona swoimi łzami nie zniszcz swojego związku. Odwagi, bądź dzielna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keiti_27ZG
Duzo racji w tym co piszesz estelka.. pragne stabilizacji, stad stała prac, kt nie chce zmieniac, Ci sami znajomi- ktos w którym do tej pory miałam oparcie, ktos kto pomogł mi sie pozbierac po tym co przezyłam.....Czasem lekarstwem na jedna miłosc jest 2, choc ta nie przyszła łatwo.....z racji nieufnosci i pancerza. Nawet nie wiem czy to jest to, wiem ze cos czuje, ale moze boje sie tego uczucia i staram sie nigdy o nim nie mowic ani tez nie ewaluowac słowami o duzym znaczeniu. Z wymiany zdan jaka mielismy z Bartkiem bardzo go to bolało. Zainteresowania - to głownie praca, w tygodniu, popołudniami, krag znajomych sie zaciesnił, niektórzy sie wykruszyli, przewaznie spedzam czas tylko z bartkiem - jezdzimy, mało imprezujemy - czasem cos kameralnie......Z racji wieku kazdy zaczyna cokolwiek snuć zreszta nie tylko ja duzo w tym było jego inicjatywy i przekonywania mnie do wielu wpolnych spraw...Zawsze zmiany napawłąy mnie lekem, jestem panikara, kazdy egzamin, sesja, praca nowe wyzwania. Niby bez ogrodek dawałam sobie rade, ale zawsze w pełnej nerwowosci...To samo mi Bartek dzis w smsie napisał \"wiem gdzie jest rdzen Twojego nie - kwestai ufnosni twojej we mnie\" Niby wydaje mi sie ze ze mnie kocha do niedawna nie sadziłam ze moze to cokolwiek zmienic teraz mam obiekcje.....i lapie sie kazdej deski ratunku - choc wiem ze nie wygram. Ładnie to wszytsko ujełas.. czy umiem mu zaoferowac to samo???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość storkoteczka
Keiti! Odpowiadam na Twoje pytanie...w maju minie poltora roku, odkad jestesmy ze soba. Dlugo i krotko zarazem. Co do wyjazdu...to nie bylo ultimatum. W pierwszej chwili szok, chociaz wiedzialam, ze interesuje sie wyjazdem, zbiera wiadomosci, szuka ogloszen itd. Drugi przeblysk to...to juz niedlugo, pozostalo nam tak niewiele dni. Trzecie?> Tesknota towarzyszaca juz kazdemu spotkaniku przed pozegnaniem. Ja Mu ulatwilam ten wyjazd, zaltwilam Mu pobyt tam u znajomego kumpeli ze studiow, wiec, jakby nie bylo, przyczynilam sie do tego. Czy zaluje? Jesli ten wyjazd, zgodnie z planami, ma ulatwic nam bycie razem, w naszym mieszkaniu, na ktore tam zarabia, to nie. W chwilach slabosci, zespolu napiecia i nierazdenia sobie z myslami i tesknota - w jakims srtopniu tak. Czasami jest ciezko. Dzisiaj np. nie potrafilam ugryzc sie w jezyk. Czesto przeraza mnie ta sytuacja. Lece w czerwcu, ale wracam, najprawdopodobniej w sierpniu, a On tam zostaje do konca roku, chociaz na poczatku mialo byc 6 m-cy, czyli od kwietnia do grudnia. Boje sie, ze perspektywa zarobienia duzych pieniedzy skusi Go do zostanai na jeszcze dluzej. Jak mowia, rozstac mozna sie bedac blisko, widujac sie na co dzien. Kilometry wzamacniaja niekiedy uczucie, uswiadamiaja, jak wazna jest ta osoba. Pozwalaja dostrzec to, czego., bedac blisko i spotykajac sie prawie codziennie, nie zauwazamuy. ...chcialabym jednak, zeby byl juz czefwiec, a poznij od razu grudzien... Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej hej hej hej
z góy zaznaczam,że nie przeczytałam wszystkich twoich wpisów.... ale chę ci napisać jedno....pomyśl o tym w inny sposób...postaw siebie w tej sytuacji wjakiej znajduje się twój chłopka??i spróbuj odpowiedzieć soebie na pytanie co ty być wtedy zrobiłą,może to ułatwi ci podjęcie dezyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawiam się czy jeszcze tu zagladasz Keiti??? I jak się czujesz?? Mój ukochany przyjechał i wyjechał... krótkie to byly chwile, ale teraz jakaś bardziej uśmiechnięta jestem, jakby szczęśliwsza...echhhh...jednak fajne to zycie. Pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×