Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jeszcze chcę

Mam 37 lat

Polecane posty

Gość Jeszcze chcę

I nie wiem co dalej. Ostatnio stwierdziłam, że więcej nas dzieli jak łączy. Jest moim drugim mężem mamy wspólne dziecko i jedno moje z pierwszego małżeństwa. Ostatnio stwierdziłam, że to co przewidywali inni , ziściło się. Odadalam się od niego bo nic nas nie łączy. On twierdzi, że mnie kocha ale nic nie robi abym to czuła. Mam doła chyba od miesiąca i początkowo myślałam, że to ta okropna zima. Ale wczoraj moja córeczka (6lat) powiedziała...cytuję dialog: - mamusiu ja sobie tak myslę, że wy sie juz nie kochacie -dlaczego tak mówisz, tak ci się tylko wydaje -nie, nie wydaje mi się, przecież mam oczy i widzę. Ciągle się kłócicie! -mamy trochę problemów, ale bardzo się kochamy. Ludzie nawet jak się kochaja to czasami się kłócą. -ale jak się kocha to czasami przynosi sie kobiecie kwiatka albo łańcuszek...a kiedy tatuś przyniódł ci kwiatka bo ja często ci przynoszę, prawda. -tak córeczko często mi przynosisz ale tatuś też czasami - aha...jak miałaś urodziny! To jeszcze trwało ale fakt jest oczywisty. Dzieci widzą więcej jak nam się wydaję. Ona otworzyła mi oczy bardzo szeroko....co jeszcze jest na czym mi zależy? Myślałam i nie wiem....chyba NIC :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co rzeci maz
faceci tacy sa jak ma kase to sie go trzymaj jak nie ma olej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
Jak można olać kogoś kogo kocha twoje dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
To jest zbyt zagmatwane...czasami myślę, że uciec jest najłatwiej....uciec na tamtą strone, bo nic juz nie zostało co może cieszyć. Wszystko jest smutne puste, i do niczego:( Myślałam nawet oromansie ale nawet tego mi się nie chcę. Chyba się wypaliłam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
co Ci odbiera radość życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
Zapytaj co mi ją daje...bedzi łatwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niekonieczni tak jest
dzieci widza czesto swiat przejaskrawiony, Np zdumiewa mnie, jak syn mowi " wy sie wciaz klocicie" , Naprawde klocimy sie minimalnie i na ogol obracamy to w zart, ale on nie ma porownania z domami, gdzie naprawde sa awantury. Moze jescze dlatego tak uwaza, ze z zasady nigdy na niegio nie podnosimy glosu i nawet lekka klotnia to dla niego cos przedziwnego. A dawanie kwiatkow... ja tam nie pamietam, kiedy dostalam od meza, nie daje nawet na imieniny, A porzy tym jestesmy naprawde idealnym makzenstwem. Kazdy ma jakies wady. I na to tak popatrz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
Myślałam, że drugi raz będzie lepiej. I jest poniekąd ale nie ma uczucia. Ja kiedyś się starałam ale stwierdziłam, że może być tylko gorzej, więc po co czekać...Z jego strony jestem żoną i wcale nie przeszkadza mu, że inni faceci mnie adorują bo wie, że mam zasady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
My akurat wręcz nie kłócimy się przy dzieciach często, może połowa kłutni a dziecko miało rację....kłócimy się niemal dzień w dzień. Gdy wyjeżdża to czuję komfort a gdy wraca, najpierw nadzieja a potem rozczarowanie. A wyjeżdża na 2 , 3 , 4 dni. Kiedyś cierpiałam a teraz się cieszę bo przynajmniej się nie kłócimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
wiec zapytam jeszcze raz: co Ci odbiera radość zycia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
Wiem, że odowiedż WSZYSTKO nie jest odpowiedzią. Bardzo różnimy się z mężem i dawniej myślałam, że miłość jest w stanie pokonać wszystko. To, że jest mniej inteligentny, że mamy totalnie odmienne zainteresowania, że oprócz pracy nie daje nic z siebie a mówi, że daje wszystko. To, że gdy zadaję mu niewygodne pytanie on odpowiada krzycząc. To, że każda moja uwaga jest odbierana jako atak, to że niemam już nawet przyjemności z seksu i po 10 latach zaczynam myśleć o innym facecie, który dałby mi poczucie bezpieczeństwa, którego niestety nie mam. Wszystko jest na mojej głowie, nawet jego PITY. Jestem zmęczona. Wszyscy mówią, że jest uroczy a ja wolałabym aby był bardziej uroczy dla mnie a tak nie jest:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brak dialogu, to i brak zrozumienia.. i na dluzsza mete tak sie koncza zwiazki, brak milosci to rowniez kres wszytskiego bezpieczensto, oparcie to za malo, musi byc Miłosc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
Wydaje mi się, że miłość jest wtedy gdy czujemy się bezpiecznie i komfortowo z daną osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
Do tego dochodzą jeszcze drobne kłamstewka dla mojego dobra....aby mnie uchronić przed ,,niepotrzebnymi ,,zmartwieniami. Tak mój mąż mówi gdy zorjętuję się, że np. nie zapłacił raty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie miłość, tak się możesz czuć i przy pzyjaciółce itp miłośc to emocje, a nie stagnacja w sensie a jets fajnie, dobrze, komfotowo itp miłość to przede wszytskim spojnosc, to pragnienie dobra drugeij osoby, to mowienie o tym co mnie raduje, ale i boli... milosc to posatwa, uczucia, to calosc. A tak byc z kims kto daje mi to czego inni nie moga, ale nie ma tu milosci to nonsens...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
Jeżeli wiem, że druga osoba, którą kiedyś kochałam, spoczywa na laurach i nie dba o związek to miłość przechodzi. O związek trzeba dbać i pielęgnować go bo chemia trwa ponoć ok.2 lata...a co potem, potem powinna być miłość ale polegająca na niesieniu sobie pomocy, dbaniu o siebie wzajemnie, spędzanie wspólnie czasu, odciązanie się wzajemnie w życiowych problemach, szeptanie sobie do ucha miłych słów, czekanie z ulubionym obiadwm na małżonka.....po prostu myślenie o sobie i sprawianie sobie przyjemności. A gdy jest potrzeba, niesienie wspólnie cięzaru życia. Tak ja pojmuję miłość. I do pewnego czasu tak właśnie było z mojej strony....jednak gdy zuważyłam, że jestem tylko przyzwyczajeniem to zaczęłam się nad tym głębiej zastanawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _liliaaaaaaaaaaa
no u mnie trwa juz 3 lata u mnie i u niego, wlasnie minela 3 rocznica, zatem nie mow ze chemia trwa ok 2 lat":) poza tym jak sie ludzie nie kochaja, wioaza sie dla kasy, dla prestizu, dla tego by byc naj, wyrozninona bo x jets jeden ma pozycje i ja jestem jego zona oj to boginia ze mnie, zatem to sie musi skonczyc, nic nie trwa bez milosci... a poza tym jak dbacie o zwiazek? wspolne podorze? kolacje w lokalach/ to nie dbanie, to korzytsanie z zycia, dzieki mezowi bogatemu:) dbanie to jets gdy on nie mowi, a wiem co boli, bo znamy sie na tyle ze wiem co lubi, czego nie lubi, jak postrzega swiat, co ceni, jakim jets czlowiekiem itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze chcę
liljaaaaa.....nie wiem czy piszesz o mnie? Ja pisałam, że wyszłam za mojego męża z miłości. Pieniędzy nie mieliśmy a teraz żyjemy na średnim poziomie. Gdy zorjętowałam się , że go kocham byłam szczęśliwa.Jednak po 10 latach to gdzieś uleciało....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×