Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mirrra

Jemu zależy, mi nie...czy któraś z was ugięła się na taki związek?

Polecane posty

Gość Mirrra

i co potem? jemu zależy, mi kompletnie nie. Chociaż samo to, że jest tak miły i bardzo w porządku wobec mnie, sprawia, że zaczynam o tym myśleć. Ma sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma sensu - jak teraz nic nie iskrzy, to potem bedzie tylko gorzej. Ja sie wpakowalam w taki zwiazek i przez pol roku sie nie moglam z tego wyplatac, bo jemu zalezalo i ciagle dzwonil, pisal smsy, wyczekiwal na przystanku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak i żałuję- strata czasu ... mojego oczywiście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie daj się w to wrobić. Też tak myślałam;) On taki miły, zakochany , na pewno go pokocham. Potem było coraz gorzej, on coraz bardziej kochający, a ja pewna ,że to nie to. Było ciężko się z tego wyplątać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwa lata
w plecy :/ Nie pakuj sie w to dziewczyno, to nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chleeoe
a ja zaluje, kiedys poznalam chlopaka ktoremu na poczatku bardziej zalezalo niz mi. no i oczywiscie go zostawilam. I juz nigdy nie spotkalam takiego dobrego, oddanego i lojalnego mezczyzny... Czasem poznajemy kogos naprawde wartościowego ale myslimy" ee tam poznam jeszcze takich jak on tysiace...a lata mijaja (4 dokladnie) i nie pojawil sie nawet jeden

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwalktheline86
moja przyjaciolka sie w takie cos wpakowala i skonczylo sie to po pol roku o wiele za pozno. zero uczucia, jedynie dobrze im sie gadalo na stopie kumplowskiej. trzeba byc konsekwentnym. potem jej facet przezucil swoje uczucia na mnie ale bylam stanowcza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siet
ja tak mam i nie wiem co mam dalej robic, a podobno im dalej w las tym wicej drzew...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirra
Dzięki za odpowiedzi, mam takie same odczucia, że to bez sensu, z drugiej strony, myślę, czego można więcej chcieć? Zainteresowany, miły, słuchający, oddany? i masz babo placek! Macie rację, że jeśli teraz nie ma nic, to póżniej może być jeszcze gorzej. A mówi się, ze lepiej żałować, że coś się zrobiło, aniżeli że nic się nie zrobiło....ech:) Zostawię to na stopie kumpelskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martTEcZka
Też tak miałam.Nawet gdyby mój facet byłby dobry, starający się, kochał mnie, ale nie wzbudzał we mnie uczucia zakochania, to po co mi taki związek? Przecież ja też chcę kochać, czy mam być nieszczęśliwa, mimo, że ta druga osoba jest szczęśliwa? W miłości obie strony powinny być zakochane. Każdy ma prawo do miłości, dlatego radzę, szukaj kogoś, kto wzruszy twoje serce, odnajdź szczęście. Masz do tego prawo. Nikt nie może na tobie wywrzeć, żebyś zakochała się na siłę, bo to uczucie i tak nie do końca przecież prawdziwe kiedyś zgaśnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja tak miałam... po zerwaniu z chłopakiem , którego kochałam, ale musiałam odejści, ponieważ różniły nas poglądy i ambicje. Byłam kilka m-cy sama, nie chciałam się już w nic pakować, studia, życie towarzystie, samorealizacja...miodzio ;) aż qmpela mnie wplątała w randkę z takim jej kuzynem...Pamietam, że dawno się tak dobrze z jakimś facetem nie bawiłam. Całą randkę się śmialiśmy ( ok 4h). Nie podobał mi sie jakoś specjalnie, ale ujął swoim podejściem na luzie, spotykaliśmy się raz w tygidniu, potem 2 razy, a po 3 m-cach byliśmy razem, poomimo, że ja kocałam swojego byłego, starałam się dać szansę nam dwojgu. Był wymarzony, czuły, troskliwy, zabawny, bystry...ale nie był NIM. Jednakże pozostawiłam sprawy swojemu biegowi. Oswajałm się z każdym dniem do mojego nowego wybranka, szukałam zalet i wad. Mówiłam otwarcie o różnych sprawach, on słuchał i również mówił. Stalismy się przyjaciółmi, obok ochanków...Oboje się sporo od siebie nauczyliśmy, dalej czeropiemy sporo z tego obcowania razem. A ja, po tych 2 latach, wiem, że nie chcę innego chłopaka... Bo ważne by się rozumieć, mieć wspólne zdanie, zpatrywania, poziom emocjonalny...a reszta się ułozy, tak jak zanika przyjażń czysto platoniczna, pomiedzy NIm i NIĄ, dlatego ja wiem, że to co zaistniało pomiędzy nami, jest więcej warte niż czysta miłość ... On zaraża mnie swoja miłością, którwej mu nie brak do mnie, a ja mu ją oddaję, na swój sposób, że czasem On mi musi pokazać, że Go kocham, bo sama o tym zapominam .. tyle ;) mam nadzieję, że za bardzo nie zagmatwałąm i Ci pomogę, bo sama zawsze odrzucałam miłostki nieodwzajemniane, tylo dlatego, że nie iskrzyło, a przecież w miłości tez nadchodzi moment kiedyy zaczynamy oceniać naszego partnera, a tu...możemy się ustrzec przed poirażką od razu weryfikując nasze podejście do tej osoby... powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malami 123
Witam wszytskich. Mam ten sam problem tylko, że właśnie tydzień temu oświadczyłam mu, że to nie ma sensu. Dobrze jest mieć przy sobie "kogoś" ale z drugiej strony czy sama przyjaźń i chęć przebywania z tą osobą wystarczy ?? Teraz siedze i całymi danimi myślę o nim. Mam ochotę złapać za telefon i wszytsko odwołać. Boję się, że się do niego przywiązałam. Można by tak filozofować w kółko. Do koszenila--> bardzo ładnie to ujełaś i dałaś mi dużo do myślenia :) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malami 123----> cieszę się, że moge komuś pomóc swoją historią, bo w życiu różnie byywa i póki nie nauczymy się przewidywać przyszłości bezbłędnie nie warto jej zbyt szybko skreślać :) Powodzenia w odnajdywaniu swoich drugich połówek, które często tkwią w zaślepionych oczach ideałami i cierpliwie czekają, aż tamten blask przyblaknie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirrra
Koszenila------>dzięki, ale ładne!i gratuluję! tak ładnie spojrzałaś na wszystko z drugiej strony. Jak jesteś sam zaczynać marzyć o wielkiej miłości, i w końcu skupiasz się na tym, aby cię kochał, szanował, lubił....bo w końcu to jest jakieś najważniejsze. Książe z bajki staje na 2gim planie, a ty czekasz na szczere uczucia. No i mam, w końcu ktoś zauważa mnie, tylko mnie, i tak szzerze to mu wychodzi. Nie mam wielkiego powodzenia, więc tym bardziej to miłe, od razu czujesz się jak "w domu". ech, zostawię sprawę, niedługo skończy się semestr, pojedziemy do swoich miast, "poczekam" na przyszły rok, co ma wisieć nie utonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koszenila....heh jak lekko sie czyta to co piszesz :)) troche lzej na sercu ...:) mam podobny problem co mowczynia...jestemz chlopakiem bardzo dlugo,on mnie bardzo kocha od samego poczatq...ja darze go glebokim uczuciem przyjazni..i czuje jak bardzo jestem przywiazania...ale od poczatq nic nie zaowocowalo..nie potrafie do niego nic poczuc choc takj bardzo tego pragne...teraz jestesmy wczasie \"przerwy\"...chce wszystko przemyslec i podjac wkoncu decyzje...czy zostawic kogos kto mnie kocha i z kim czuje sie bardzo dobrze czy byc z nim dalej i czekac na milosc...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mirra
No i mam, zrozumiał, że nie chcę, nie narzuca się....zakazany owoc? czy jak? I żałuję, jak go widzę, jak jest, i już niedostępny dla mnie, po prostu załuję. Trzeba jednak dawać szansę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfjttrkfk
moja kumpela tez miala taka sytuacje, facet jej sie nie podobal a zaczela z nim chodzic bo lepszy sie nie trafil i sa razem, dla mnie to idiotyczne ale jak jestes w desperacji to moze srobuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radwanek
A ja myśle ze musisz dać sobie troche wiecej czasu.U mnie bylo podobnie.On zakochany na maxa,mi raczej obojetny.Moje podejscie bylo takie ze jak jest to jest, a jak go nie ma to niema.Byl mi obojetny.Jak dla mnie byl idealem(wiem wiem - tacy nie istnieja).Nic mnie w nim nie draznilo,byl takim facetem jakiego zawsez chcialam miec i tez mnie to zastanawialo dlaczego nie czuje do niego nic wiecej.Ale po kilku miesiacach to sie zaczelo zmieniac.Mi zaczynalo coraz bardziej zalezec,ale niestety jemu zalezalo coraz mniej.W sumie to moge byc mu wdzieczna ,bo niwiele brakowalo a stracilabym dla niego glowe.Przynajmniej sie nie meczylam po rozstaniu az tak bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mialam..
Myślałam ze jak jemu tak zależy i tak sie stara....to "czemu by nie??' Zaczełam się z nim spotykać...ciągle miałam nadzieje że będzie lepiej.ze fajnie jest byc z kims komu tak na mnie zależy.... Nie mogłam sie później z tego wyplątać...Byłam z nim prawie 8 miesięcy...zaczął mnie denerwować, unikałam spotkań....Każdy jego gest był dla mnie irytujący...miałam wyrzuty suminia... Minęło kilka lat a ja nadal czuje do niego już tylko wstręt...mam nadzieje ze juz więcej go nie zobacze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×