Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość klapcia

Niedobrze mi sie zrobiło jak uswiadomiłam sobie, że nie ma miłości...

Polecane posty

Gość klapcia

Ogarnął mnie smutek, chce mi sie wymiotować. Nie wierze już nikomu i w nic. Gdzie podziały sie te wszystkie wartości... ogarnęła nas tandeta plastikowej miłości. Nie chce już niczego, zmagań czy kocha czy nie kocha, zadowolony czy nie, usatysfakcjonowany czy nie. Chyba chę zyc sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Miłosc dzis jest jutro jej nie ma. Miłosc wygodna, wyłącznie erotyczna, roszczeniowa, wymagająca... Miłość egoistyczna itd. itd. Wszystko to spotykam, gdzie do cholery miłosc prawdziwa, która nie unosi sie pychą ,nie szuka poklasku, wszystkiemu wierzy itd... Poczułam sie tak strasznie samotna. Co ten świat zrobił z ludzi, straszna samotność i brak wiary w szczerosć oddanie tej drugiej osoby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Szukam tej miłośći co daje ciepło w sercu, co daje poczucie spełnienia, co daje poczucie bezpieczeństwa i która budzi rano szeptem - dobrze że jesteś. Chciałam dać tak wiele i dawałam, dawałam i strach mnie ogarnia ,ze oddałam wszystko, 8 lat wypaliło mnie do resztek, do koniuszków palców... Dlaczego nie da sie opisać tego co leży na dnie duszy, co głęboko siedzi w umyśle, brakuje słów, brakuje wyrazów. Poczułam sie tak strasznie samotna, wyssana z miłości, ze aż fizycznie jest mi niedobrze, jakbym zjadla coś niestrawnego, głowa mi pęka. Dlaczego nie umiem stąpać twardo po ziemi, ciągle chce ufać na nowo, dawac szansę kochać i sie spalam jak głupia słomka - a wtedy nawet nikt tego nie zauważa, bo to takie mało interesujące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boli.. tak bardzo boli... Dwie łzy nad poranną herbatą spłynęły po policzku.. Wiem, że wszytsko można znieść..i własnie to jest nie do zniesienia. To co piszesz.. czuje tak samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze coś- napisałas ze niedobrze Ci się zrobiło. Wiesz, coś w tym musi być, taka reakcja organizmu. Ja po tej ostatniej z ostatnich rozmów myślałam, ze zwymiotuję..Chyba z nadmairu złych emocji. Nie wiem na czym to polega, ale w koncu żołądek jest wrażliwy na emocje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
To nerwy, głowa, serce, to wołanie organizmu, to wołanie całej duszy. Właśnie to jest straszne ,że dusza boli aż do tego stopnia, że organizm tak reaguje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tak mam
8 wspólnych lat. i koniec.jest mi tak straszliwie źle , niedobrze, co teraz będzie?. tak bardzo sie boję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Brakuje mi już łez może dlatego organizm inaczej reaguje. Dzisiaj jest dzień, kiedy straciłam nadzieję do ostatka. A to boli ... nadzieja każdego motywuje do zycia - a gdy jej nie ma ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tak mam
czy jest jakiś sposób aby temu zaradzić? wiem, że czas leczy rany ale ja potrzebuję czegoś teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tak mam
to głupie, ale dzię ki temu topikowi, nie czuję się już taka samotna i zniszczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Mówi się ,ze nadzieja umiera ostatnia... a wiec nie mam już nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz..a ja chciałabym nie mieć tej nadziei.. Chciałabym już móc powiedziec sobie- to nie wróci. Żyj dalej. Tylko ta nadzieja..jakby nie było go stać na ostateczne rozwiązanie. I wiem, że to ja muszę na nim wymóc to co muszę usłyszeć-jasno i wyraźnie. Oczywiscie nie moge sie porównywac do Was..bo to nie trwało 8 lat, ale 2.. Dlatego..jesli mnie boli to tak mocno, to nie wyobrażam sobie jak to jest po 8 latach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tak mam
ja mam nadzieję, za miesiąc razem wyjeżdżamy , ale wolałabym już jej nie mieć. nadzieja boli chyba bardziej niż jej brak. wydaje Ci się że wszystko będzie dobrze, że to jeszcze nie koniec. trwasz w tym bólu i nie jesteś w stanie sobie nijak pomóc. a jeśli potem nie będzie lepiej? będę cierpiał teraz, i potem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Ja idę na rozmowę kwalifikacyjną zaraz .... najgorszy dzień w moim zyciu. Powinnam czuć sie pewnie, odważnie a czuję sie jak podeptana trawa. Trzymajcie sie kochane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie.. to nie jest głupie. Czuję tak samo. Poza tym, najłatwiej jest chyba wyżalić się nieznajomemu niz rodzinie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tak mam
powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dasz radę.. pomysl, że robisz to przeciez dla siebie.. Odezwij sie potem i powiedz jak poszło, tzrymaj sie cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Zauważyłam... że "przyjaciół" nie ciągnie do smutnej osoby. Mam cały ogromny spis numerów i wczoraj wertowałam cały ten zbiór... i nie miałam do kogo zadzwonić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tak mam
cały czas mam nadzieję, że ponino wszystko będziemy razem, że się nam ułoży. czasami o tym myślę i chcę być z nim. w końcu go znam , wiem już jak to jest być z nim. nigdy nie byłam z kimś innym. boję się że z inny będzie jeszcze gorzej. tak bardzo bym chciała aby czas leciał szybciej. abym już mogła nie przeżywać tago wszystkiego z takim zaangazowaniem. u mnie w domku nikt nie wie co się stało, myślą że to stres przed egzaminami, wyjazdem... tak mi wstyd powiedzieć komu kolwiek, że mnie zostawił, że to koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papadam
Klapcia-gdy nie ma juz nic, gdy wydaje nam sie ze wszystkie drogi sa zamkniete przed nami-wtedy wlasnie otwieraja sie nowe horyzonty, nie przegap tego momentu..moze te 8 lat potrzebne byly bys sobie cos uswiadomila..cos innego niz nieobecnosc milosci..popatrz tyle osob cierpi kazdego dnia,nie jestes sama..moze wlasnie poprzez cierpienie i utrate nadziei otworza nam sie oczy na te PRAWDZIWA milosc..to, ze jej nie spotkalas, i tak bardzo sie zawiodlas nie znaczy ze MILOSCI nie ma! Jest, w kazdym zakatku swiata..nawet w malym kwiatku..moze nie zauwazylas jak przechodzi obok Ciebie bo oczy kierowalas w przeciwna strone..w strone jej cienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna smutnaaa
ja jestem od niego uzalezniona, pierwsza wielka milosc i nagle koniec... jestesmy razem, ale on jest chyba ze mna z litosci, a ja nie mam na tyle godnosci zeby odejsc :( http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3234755

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Dobrze napiszę, boję się :(. Pomyslcie o mnie. Trzymajcie sie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tak mam
ja mam to szczęście że mam kilka koleżanek - psiapsiólek. ale wracasz wieczorkiem do domu i jesteś z tą myślą sama. stałam się taką pesymistką, sama siebie nie poznaję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na pewno jesteś silną wyjątkową kobietą.. I dasz radę- naprawdę. Uwierz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papadam ma rację. Wszytsko ma jakiś cel, który przecież nie zawsze rozumiemy. Ale ma cel, znaczenie. Ja nie wierzę w przypadki.. Tylko te pretensje- czemu ja, czemu teraz, czemu to.. Tyle pytań. Na które wierzę, w koncu znajdę odpowiedz. Moze jest łasnie tak jak mówi Papadam- nowe możliwosci, nowe istotne sprawy, moze nawet to cos najwazniejszego w życiu..przed Tobą, przed nami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i ja tak mam
do taka jedna smutnaaa ja też nie miałam siły i odwagi aby odejśc. ale 3 dni temu wstałam z tą myślą, że nikogo nie można zmusić do miłości. że jak mamy się rozejść to chociaż ja powiem, że to koniec. chociaż będzie mi choć przez chilkę lepiej, że to ja z nim zerwałam, że to ja byłam pierwsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ja tak mam, taka jedna smutnaaa: Ja zrobiłam dokadnie tak samo.. To ja powiedziałam- odejdź.. I mysle ze go tym troche zaskoczyłam, chyba nie spodzewał sie ze mnie na to stać. Bo tak jak piszesz.. nie można nikogo zmusić do tego by kochał.. Tylko mam tą cholerną nadzieję- że zrozumie..co stracił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
czulam to samo tylko ze u mnie ciag dalszy wyglada inaczej... znow wspolnie ale to dopiero poczatek wiec jest ciezko i nie wiadomo jak sie skonczy, czy wytrzymam psychicznie. wracaja ysli ze bylo nie tak ze bylo osobno i ciagle pytanie bez odpowiedzi "dlaczego?"... milosc jest tylko zbyt ciezka dla wielu by moc ja uniesc. ludzie chca pseudowolnosci i pseudoniezaleznosci i sami nie widza ze wpasowuja sie dobrowolnie w kajdanki tego co stworzyl swiat. swiat ludzi z topiku "juz chyba kazdy/kazda a kochanke", swiat ludzi przytaczajacych statystyki ile to kobiet i mezczyzn zdradzilo lub zdradzi. nietrudno pokonac kogos i sprzeciwic sie komus ale sztuka jest sprzeciwic sie sobie i swoim zwierzecym chwilowym rzadzom. poszukac czegos glebszego, mniej banalnego. jak ja przez ten czas niebycia przeszlam? wiem ze to moze malo rycerskie i malo dumne ale po przeplakanych nocach, niejedzeniu, niewstawaniu z lozka i zaciskaniu zebow znalazlam cel - odzyskam go, chocby po to by go rzucic. wiedzialam ze tego nie zrobie bo nikomu nawet najwiekszemu wrogowi nie zyczylabym tego uczucia przez ktore przechodzilam i przez ktore Wy teraz przechodzicie, a tym bardziej komus kogo wciaz jeszcze resztkami sil kochalam (bo skad ten bol jesli nie z milosci?). w kazdym razie choc zdawalam sobie sprawe z tego ze to tylko wyyslony cel i tak naprawde nie bedzie koniec koncow zrealizowany, pomoglo mi to wstac z lozka, zmusic sie do dzialania, wzbudzic w sobie paradoksalnie gniew, bo tylko silnymi emocjami mozna wykorzenic inne silne emocje. ten gniew przeszdl nawet nie wiem kiedy ale sila pozostala. nawet teraz mysle juz nico inaczej, ostrozniej... nie wiem jak u Was wygladalo to wszystko i jak wyglada teraz... moze u mnie jest inna sytuacja ale poczatki byly takie sae i wiem ze to wlasnie pomoglo mi wydobyc sie z tego bagna w ktore sama z wlasnej woli pozwalalam sie coraz bardziej wciagac. jest milosc- wy ja macie. i sa przyjaciele. ci prawdziwi zawsze sa. ja dziekuje losowi ze postawil na mojej drodze takich ludzi ktorzy wtedy bardzo mi pomogli. trzymam za Was kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×