Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość klapcia

Niedobrze mi sie zrobiło jak uswiadomiłam sobie, że nie ma miłości...

Polecane posty

Nie wiem co napisac.. :( nie wiem jakich użyć słów..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Dlatego opisywałam już wcześniej ,ze nie łapię sie żadnych nadziei, nie planuje nikogo odzyskiwać, chociaż robi pewne kroki choćby takie, żeby sie spotkać, takie że wciąż pamieta mimo ,ze minął rok. Wszystko zostało zniszczone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm.. podziwiam Cie..naprawdę. Ja nie wiem czy byłabym taka wytrwała mimo jego starań.. Jedyne na co mam nadzieje teraz to własnie to, ze jemu zacznie zalezec.. Tylko sama nie wiem jak wtedy postąpię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisał. na mój mail ze stwierdzeniem, ze nie obchodzi mnie jak się czuje i jak bardzo mu \'ciąży\' (jego słowa-to napisał dziś). Napisał- \'co zatem Cię obchodzi? \'. Hm. Teraz będę milczec. Ale mam mętlik w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak.. ale teraz rozumiem Twoje wszystkie posty..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Kiedyś sie cieszyłam, chciałam, starałam sie, chciałam go na nowo zdobyć i odzyskać. Ale to było kiedyś, teraz po tym drugim razie nie czekam już na nic, nie licze na nic, to jest straszne bo i z nim i bez niego na zawsze już wszystko wydaje mi sie bez sensu. A w tym wszystkim uczucie , które pozostało nie zginęło, i moja niemoc, żeby jeszcze cokolwiek robić. To właśnie to, że kochasz nadal, ale juz nie ma nic wiecej, nie ma już pragnienia by walczyć, bo może jednak da sie coś odzyskać itd. Ten drugi raz pogrzebał moje złudzenia i ja dobrze wiem, że nawet jakby chciał wrócić, gdybym próbowała, to polegnę, bo jak pomysle o nas, nie widzę nic. Tylko pewność ,ze wszystko stracona i to najważniejsze zufanie, bez którego być ze sobą nie ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak.. to zaufanie.. Znam taka sytuacje z domu. tata zdradzał Mamę. Próbowali kilka razy znów byc razem.. Ale on nie potrafi podjac decyzji. A poza tym..to zaufane własnie- mama nie daj rady. Minęły prawie dwa lata odkad wyprowadziłysmy sie z domu, a on wciaz nie wie co bedzie dalej- tzn ja mysle ze wie- jemu sytuacja gdy ma kochankę i ma jednoczesnie kontrole nad mama idelanie pasuje.. Wiesz, on kiedys powiedział mamie, ze nawet jak wróci do niej i znów bedzie tak jak było, to on i tak nie zostawi tamtej- bo MUSI sie nia opiekowac, bo to jest tez jego kobieta! wyobrazasz sobie? Taki trójkącik. I zaufanie? Dlatego ja nie zaufałabym facetowi gdybym była w takiej sytuacji jak Ty, jak moja mama. Ona zbiera teraz siły na to by złożyc pozew o rozwód, bo tata jest chyba tchórzem. I nic nie zrobi. Widzisz- znów przykład, ze faceci to słabe istoty :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
W sumie mogłabyś nie odpisywać juz wtedy. Ale jedyne co moge ci poradzić, bo przeżyłam podobnie. Mimo, że targają tobą różne uczucia, nie pisz już mu jak bardzo go kochasz, ale nie pisz też nic obraźliwego. Odpisz mu może tak: że tak naprawde cie poniosło dlatego tak odpisałaś, ale zareagowałaś tak, bo jest w tobie masa róznych myśli uczuć - i sama nie wiesz jak je nazwać, opisać .Napisz, że dla ciebie bardzo ważne było i jest co czuje, dlatego przecież chciałaś znać jego plany, a teraz jak już wiesz, rozumiesz, chociaż szkoda ci tego wszystkiego co jeszcze wspólnie moglibyście przeżyć. Napisz mu coś bardzo spokojnie i wiecej sie nie tłumacz. Zrób tak, żeby sie nie kajać, nie pokazywać jakie uczucia tobą targają. To trudne, ale ja dzieki temu, że mimo trudności powstrzymałam sie od nawału tego co było we mnie, po czasie odczułam satysfakcje, że sie nie poniżyłam, że skonczyłam to z klasą i on to widział, bo mi o tym wspominał. Nie daj sie ponieść emocjom. Ja dwa razy przeżyłam taką sytuacje i jedno o czym wiem, dokąd starałam sie wyjaśniać, rozmawiać, szukać jeszcze porozumienia, ratunku, tyle on jeszcze bardziej sie ode mnie oddalał. Kiedy milkłam i przestałam mówić, wcześniej czy później sam pytał o co chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Współczuje ci tej przykrej sytuacji, bo w sumie to twój pierwszy wzór mężczyzny w twoim życiu, a pozbawia cie w pewnym sensie złudzeń... Ja mysle, że być może właśnie twój tata zrozumiał by choć troche to co jest ,gdyby właśnie twoja mama postawiła sprawe jasno ale też sie nie wycofała -za słowa. Tyle ,ze praktycznie ciebie i twojej rodziny nei znam... wiec moze to nawet troche niegrzeczne, że pisze, radze w tej sytuacji.Nie chciałabym ,zebyś to tak odebrała. Czasem miałam wrażenie ,ze w mojej sytuacji, w trakcie samych głównych wydarzeń ... mój "były" napawał sie tym jak jestem od niego zależna uczuciowo, jak jest kochany , a jednocześnie do jakiego stopnia i dokąd moze ranić. Teraz kiedy już jest po wszystkim, osiągnął to o czym marzył... teraz o sobie przypomina... tyle że ja już nie wiem kim jestem, czego chce i czy kiedykolwiek komukolwiek uwierze, zufam, pokocham jeszcze raz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Długo tutaj już siedze. Wertuje oferty w interneci o pracy, musze cość znaleźć, bo takie siedzenie w domu sprzyja tylko temu ,że czuje to co czuje jeszcze bardziej, za dużo o tym myśle....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz nie mam ochoty nic mu tłumaczyć.. Moze później, jutro..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klapciu.. ja wierzę.. naprawdę mocno wierzę, że zaufasz i pokochasz.. i bedzie tak jak tego pragniesz.. Tak jak powinno być. No to juz zmykaj stąd i buszuj w poszukiwaniu tej pracy :) powodzenia życzę, ale zaglądaj tu jeszcze czasem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klapcia
Trzymaj sie Natte :) , troche sie wygadałam i dzieki za to ,bo może było mi to właśnie potrzebne. Nie chciałam ci narzucać jakichkolwiek rozwiązań, tylko chciałam tak ogólnie podpowiedzieć, że w chwili rozstani zachowanie "spokoju" procentuje na przyszłość. Dlatego o tym wspomniałam. Dziekuje ,ze wytrwałaś ze mna do tej pory i pozdrawiam wszystkich, którzy musieli zmykać. Mam nadzieje, że bedziecie tu zaglądać. Taka zbiorowa psychoterapia, moze nam pomoże. Gdzieś trzba sie wygadać, a nawet rodzinie wszystkiego sie nie powie. Pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam Cię za słowa złe i brak miłości. Przepraszam Cię za chwile złe i brak namiętnosci. A jednak wiem ze kocham Cię to były chwile słabości . Gdy mozesz już to wybacz mi , bo pękam ze złości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cenię sobie Twoje rady.. ale musze wszystko przemyśleć po raz kolejny. I również dziękuję.. :) spajdermenka: hmm.. urocze.. gdyby tylko tak własnie było.. No nic, zmykam tez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po drugiej stronie lustra
klapcia... ja tez wszystkiego nie pislalam... ale nie chce pisac i nie potrafie.. to wciaz boli... jestem w identycznej sytuacji co ty tylko u mnie wszystko razem do kupy nie bylo na raty tylko odbylo sie w ciagu tygodnia... no i nie bylo z jego strony sarkazmu i zachowania jakby nic sie nie stalo... czulam jeszcze niecaly miesiac temu dokladnie to co ty... powiedzialam mu jak sie zaczal starac wszystko odbudowac ze moglby postapic bardziej humanitarnie i strzelic mi w leb bo zniszczyl nie tylko moj zwiazek, nie tylko mnie ale moje cale przyszle zycie. wiedzial o tym. rozumial. ryczal jak dziecko... stwierdzil ze najprostszym rozwiazaniem byloby gdyby przeszedl sie na czerwonym swietle bo tak bardzo siebie za to nienawidzi ale wie ze to byloby pojscie na latwizne bo ciezej jest zyc ze swiadomoscia czegos takiego ze byl sprawca tego niz nie zyc wcale ale zasluzyl na to (na zycie z ta swiadomoscia i wieczny brak szacunku do samego siebie). powiedzial ze jedyne co moze teraz zrobic to sprawic by moje zycie bylo lzejsze, bez wzgledu na to czy ja zdecyduje by byc z nim czy nie. w pewnym sensie ciesze sie ze to tak szybko sie potoczylo i ze bylo wszystko razem a nie tak na raty. juz bardziej zranic mnie nie moze, conajwyzej tak samo. klapcia... opisujesz moje wlasne uczucia, ale one minely... wracaja czasem w koszmarnych myslach i snach ale to tylko chwile.. probowala sobie przypomniec mile chwile spedzone razem i czulam cieplo (potem bol ale nie w tym rzecz). a potem probowalam sobie przypomniec te niemile chwile i wiem ze bylo ich mnostwo ale przypomnialam sobie tylko kilka i... nie czula nic... nie czulam zalu, nie czulam zlosci... jakbym czytala zadanie matematyczne... nie bylo negatywnych uczuc... dlatego tez stwierdzilam ze zle rzeczy szybciej sie zapomina niz mile chwile i ze moze kiedys uda mi sie zaponiec... moze nie zapomniec, nie ludzmy sie ale nauczyc sie z tym zyc. nie wiem... nie znam ciebie ani jego, nie znam waszego zwiazku ale widze ze juz rok sie miotasz... ja bym chyba sprobowala... co gorszego ze cie spotkac?.. ty jestes juz inna on jest inny... jestescie nowymi ludzmi nie bedzie tak jak bylo, ale inaczej nie znaczy gorzej... ja na poczatku troche czulam sie jak wtedy gdy zaczynalisy sie spotykac i to bylo troche smieszne nawet.. teraz jest roznie ale stara sie cieszyc kazda chwila i nie myslec o przykrych rzeczach, choc one same wracaja. wtedy duzo rozmawiamy.. o tym co bylo, o nas... o tym kim jestesmy i kim chcielibysmy byc... mysle ze jestesmy przyjaciolmi bo od tego sie zaczelo. to nie bylo wielkie bum tylko powolna milosci zrodzona z przyjazni. i ta przyjazn zostala.. i chyba nie potrafilabym go traktowac jak wroga.. ludzie twierdza ze w ty wlasnie tkwi klasa, choc oczywiscie jedna panienka twierdzi zupelnie inaczej i wyzywa mnie od kretynek bo wrocilam do faceta. choc podejrzewa ze to ze zlosci ze do konca jej sie nie udalo go zatrzymac. tez bym sie wsciekala gdyby facet byl ze mna tydzien, ale wiedziala w co sie pakuje.. no nie wazne.. wszystko jeszcze przed nami... zobaczymy jak bedzie. a ten tekst ktory napisalam to slowa piosenki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do...po drugiej stronie lustra
.......mysle ze jestesmy przyjaciolmi bo od tego sie zaczelo. to nie bylo wielkie bum tylko powolna milosci zrodzona z przyjazni. i ta przyjazn zostala.. i chyba nie potrafilabym go traktowac jak wroga............ U mnie też zaczęlo się od przyjażni, uczucie, wielkie uczucie przyszło po latach. Trwa już ponad 30 lat mimo, że od ponad 5 lat jestem zdradzana. Dopiero dzis trafiłam na ten topik i przeczytałam to co piszesz, bardzo trafnie ubierasz w slowa moje myśli. Nie wiem ile masz lat, ale ja pomimo swojego bardzo dojrzałego wieku wiele rzeczy zrozumiałam czytając Ciebie. Tez nie potrafię go nienawidzieć, nie potrafię traktować jak wroga choć zrobil już wszystko co może zrobić zlego mężczyzna kochającej go kobiecie. Póżno bo pózno, ale jestem na etapie ostatecznych rozwiązań by radykalnie zakonczyć nasze malżeństwo. Nie widzę już innego wyjścia, nie ma juz NAS, jest on i ona , kobieta zła, perfidna do bólu. Jestem sama ze swoją miłością i żyje nadzieją, ze gdy facet zejdzie mi z oczu przyjdzie obojętność, ktora ukoi zal i smutek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klaudynaaa
Tez jakoby jestem zwiazana z tematem ... ahh duzo by gadac... Robilam test osobowosci wg dalay lamy - wyniki sa niezwykle (z trzech tylko pytan) tu : http://tnij.org/testosobowosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×