Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość błękitna linia

nie lubię swojego życia-

Polecane posty

Gość błękitna linia

ostatnio zdałam sobie sprawę ze nie jestem szczęśliwa. Zaczęłam zastanawiać się nad włąsnym zyciem bo ostatnio ciągle mam zły humor i jest mi źle. Dużo myslałam i..........zdałam sobie sprawę ze tak naprawdę nie lubię swojego życia, nie lubię siebie. Mam mieszkanie, faceta, koncze studia, pracuję. Niektórym moze wydac sie ze gadam bzdury, że mam wszystko czego mi do zycia potrzeba. A jednak......tak nie jest. Pracuję bo potrzebuję pieniędzy, nie mogę pozwolić sobie by ciągle utrzymywał mnie mój facet, źle bym się z tym czuła. Ale nie jest to praca która spełnia moje marzenia, w której czuję się dobrze. Ogólnie wszystko mnie przygnębia. Moi znajomi mówią ze jestem w gorącej wodzie kąpana, ze robię wszystko z wyprzedzeniem i dlatego tak jestem zestresowana ciągle.Wszystko bym chciała miec na zaraz. Mój facet ciągle pyta co sie ze mną dzieje....dlaczego jestem taka smutna, przeciez pogoda sliczna, lato idzie....... I co z tego...........jak ja mam tysiąc mysli na sekundę:-( nie potrafię byc szczęśliwa.....i nie wiem jak sobie pomóc zeby to się mogło zmienić. Powoli odechciewa mi się zyc. Wczoraj pół wieczoru przepłakałam, w nocy miałam koszmary, obudziłam się cała spocona i do rana zasnąć nie mogłam. Zaczynam miec czarne mysli:-( nie lubię swojego zycia............nie chce zyc...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez swojego nie lubię
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja swojego nienawidze
zmarnowałam życie wiążąc się z nieodpowiednim facetem :( najprościej byłoby zakończyć znienawidzone życie,ale muszę żyć-dla dzieci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez swojego nie lubię
ja mam to samo....zyje z rozpedu dla dzieci:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błękitna linia
ja dzieci nie mam. Mam 24 lata. Co mogę zrobić zeby poczuc sie lepiej?Nic mnie nie cieszy, może gdybym miała bardziej absorbującą, rozwijającą pracę byłoby lepiej? nie wiem..........tak bardzo mi źle:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ktoś nie ma problemów
to sobie je stwarza sam...może brakuje ci witamin? a może jakiegoś malutkiego kopniaka w tyłek? są tacy ludzie , którzy ciągle na coś narzekają i ciągle coś wymyślają, nie bądź taka, popatrz na dobre strony swojego życia: masz fajnego i dobrego faceta - wiele starych panien padłoby mu do nóg żeby choć na nie spojrzał, masz mieszkanko - zobacz ile ludzi żyje pod chmurką,często pod gazetą, masz pracę, co z tego że jej nie lubisz, a kto tak naprawdę lubi swoją pracę?! ci ,co mówią,że spełniają się w swojej pracy?- nie wierz im, mówią tak, by dostać awans, każda praca stresuje, bo takie są czasy. Zobacz ile ludzi marzy, żeby choć trochę zarobić, bo o pracę bardzo ciężko, a jeść trzeba i jeszcze dzieci płaczą. Zacznij szanować to, co masz, bo możesz to stracić w ciągu kilku chwil...i to z własnej woli! powiedz sobie - chandrze precz! - zacznij wreszcie uśmiechać sie do ludzi, zacznij od swoich najbliższych, bo inaczej twój humorek z prędkością światła przeniesie się na otoczenie, a wtedy nikt nie będzie lubił swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kochasz tego swojego faceta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błękitna linia
szanuję to co mam,bo mam wiele- mieszkanie, dobry kovchający facet i praca to chyba najwazniejsze rzeczy w zyciu. Ale.......chodzi o to ze po prostu nie czuję sie szczęśliwa. A jeszcze niedawno było inaczej, tryskałam energią! teraz zaczęłam studiować zaocznie bo wczesniej robiłam licencjata dziennie, byłam blisko ludzi, blisko przyjaciół, byłam zupełnie inna. Teraz odsunęłam sie od ludzi.....jestem samotnikiem przez moje samopoczucie.....moi przyjaciele powyjeżdzali z z drugą połową kontakt się urwał. Nie poznaję siebie... Zaczyma myslec o wizycie u psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niewiedza_a
i bardzo dobrze ze zaczynasz myslec o wizycie u psychologa! Wiekszosc ludzi wizyte u psychologa uwaza za ostatecznosc..a to nieprawda!Ci ludzie po to sa by nam pomagac na codzien.Wiec wybierz sie na taka pogawedke czym predzej!!Po co sie meczyc?Zobaczysz ze radosc wroci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
=> niebieska linia co dla Ciebie w życiu jest najważniejsze? czy jest coś z czego jesteś dumna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
zastanawiam się czy to co napisałas to nie jest moje zycie. mam identycznie, też tak samo czuje, tak samo mama. ja myślę ze obie mamy depresję poprostu. Nic nam sie nie chce, spac byśmy ciagle szły, nie chce się nigdzie iść, pustka w głowie, czarne i pesymistyczne mysli. ja to juz kilka lat po studiach jestem i mam wrazenie dodatkowo ze się wsteczniam. Powiem Ci co odkryłam. Mamy wszystko ale nie mamy slubu i dziecka. uwierz miałybyśmy wtedy juz inne spojrzenie na wszystko. Miałbysmy męza i dziecko, dla którego warto zyć, patrzec jak rośnie, stara panna to co innego niz męzatka i matka. To jedyna rzecz która mnie postawi na nogi i tak mi mówili lekarze o bce osoby......i faktycznie. Teraz to nic ciekawego sie nie dzieje, monotonia, szarośc dnia.......idzie dzien za dniem, praca dom........i sexu juz sie tak niechce. To taka depresja i ukryte marzenia o stabilizacji , o byciu zona i matką. uwierz mi. Jednak jak mamy decydowac sie na dziecko jak uwazamy ze a to nie ma za co go utrzymac, a to trzeba remont zrobic najpierw, a to inne wydatki, a to na slub trzeba uzbierac najpierw..a lata sobie lecą, czas leci. Zaczyna się smutek, nuda, niezadowolenie. przemysl sobie . Mi mogłoby to pomóc ale najpierw ślub, remont muszę. No a mój zegar juz tak szubko bije za za moment bedzie za póżno i to dodatkowo wprawia mnie w zły nastrój i depresję. no i ten brak podwyzek,:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
raz byłam u psychologa tez i miałam inny problem , nie umiałam podjąc decyzji co do związku wieloletniego, czy odejśc czy tkwic w marażmie. Pani psycholog wysłuchała, a ja wygadałam sie popłakałam, coś tam powiedziała takiego tylko ze to moje zycie i ze to ja mam byc szczęsliwa a nie uszczęśliwiac kogoć. Odeszłam. Byłam w innym związku ale i on wypalił sie. Teraz jestem szczęsliwa ale jak pisałam depresja i czas idący dobija mnie. pani pscyholog powie coś ale nie spowoduje nic co w nas się zmieni. Zapytała mnie jak moze mi pomóc? i nie wiedziałam co powiedzieć. Ona wysłuchała mnie tak jak koleżanka pierwsza lepsza , ale nie rozwiąze kłopotów. Potem chciała mnie na jakies spotkanie wysłac z takimi ludzmi jak ja. No i co? posiedziałabym ze zrzędzącymi ludzmi, smutnymi i narzekającymi, wysłuchalibysmy się wzajemnie i potem kazdy wróciłby z"wakacji" znów do swoich kłopotów. Moze leki doprowadza ze się wyciszymy , uspokoimy ...ale co z naszą depresją dotyczącą tego ze ciągle nam żle, smutno, ze nie ma kasy tyle, ze niechce się nic...........tego nie umiem zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śmieszne
same stwarzacie sobie problemy każdy ma gorsze dni ale zastanowiłyście się ile osób zamieniłoby się z wami ....i to z chęcią ...pomyślcie że są ludzie którzy mają o wiele gorzej od was ....i doceńcie to co macie....bo los czasem bywa przewrotny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
to prawda i o tym tez często myslę. Mam szczęscie , ale ta depresja mnie dobija. Staram się cieszyc i ładnie ubierac i wtedy mam lepszy humor. Bywaja dni ze jestem miła dla staruszek w busie ale i takie dni sa ze chetnie bym kopneła je w tyłek bo tak wolno sie poruszają. mam wrazenie tez ze kazdy mnie obserwuje, komentuje moje "ja". To tez chyba fobia czy coś..............łykam więcej magnezu, witamin, ale wcale tego efektu polepszenia nastroju nie widze; jestem nadal chaotyczna, szybka, i zle mi ze sobą. Nie ma to nic wspólnego z naszym"bogactwem" w postaci , faceta, pracy i mieszkania czy urody. brak nam czegoś czyli bycia żoną i matką. To dodaje sił kazdej koiecie. jest cens wstawac rano, obserwowac jak rozwija sie dziecko, jak stawia pierwsze kroki, słówka pierwsze......wiem ze i wściekłość bierze matke bo nie ma szans na wyjścia kiedy sie chce, ze dziecko bałagani, brudzi, i tyle obowiązków przy nim, ze krzyczy i płacze........to moze dobić........ale czyż nie dziecko nas wyciszy własnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tabakiera
mialam tak samo- przez chyba 2 lata! nic sie nie chcialo, nic nie cieszylo, zmuszalam sie do kontaktu z ludzmi, nie mialam im nic do powiedzenia i nic mni nie obchodzilo co oni chcieli mi powiedziec, wszyscy wydawali mi sie jacys sztuczni, malostkowi, tak jakby zyli na powierzchni zycia, ale z drugiej strony ja czulam sie gorsza od wszystkich - nieciekawa, nieatrakcyjna, bez pasji, poczucia humoru, odrobiny szalenstwa, po prostu przerazliwie PUSTA ( co z tego, ze mezatka, w duzym domu, pracujaca, bez problemow finansowych) Ale wyszlam z tego! sama, krok po kroku, nie z dnia na dzien (chyba ponad rok),i jestem z tego niesamowicie dumna:). I wiem jak to jest po drugiej stronie, i nie chce tam wracac juz nigdy. I dookola mnie nic sie nie zmienilo- ten sam maz (bylismy bardzo blisko od rozstania), ta sama praca (ktora kiedys stresowala mnie ogromnie, a teraz nawet lubie), ale to WE MNIE zmienilo sie wszystko - i chce mi sie wstawac z lozka, i posmiac sie ze znajomymi i spiewac w glos, gdy prowadze samochod. Trzeba nad soba intensywnie popracowac, ale warto, bo w koncu zycie mamy jedno (przynajmniej tutaj) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tabakiera
pepek swiata--> nie uwazam, ze dziecko zmieniloby sytuacje, tak jak nie zmienia jej obecnosc meza, chyba lepiej najpierw osiagnac wewnetrzne szczescie, zeby moc je przekazac, a nie liczyc na dziecko, ze uczyni Cie szczesliwa. A fobie co do swojego 'ja' tez mialam- caly czas sie kontrolowalam, ocenialam i wydawalo mi sie, ze ludzie tez mnie krytykowali (nawet za moimi plecami), bylam przewrazliwiona napunkcie tego jak bylam postrzegana (takie dziwne napiecie miesni na calym ciele)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
no i ja ciagle mam te napięcie mięśni , bóle kręgosłupa , jak z tym walczyłaś? ciągle tez i ja oseniam i patrze na innych i inni widze tez mni eobserwują jak wchodze do autobusu, sklepu, czy jak idę gdzieś. Niech popatrzą dyskretnie raz a nie wlepiaja we mnie oczy. raz stałam tak napięta i myslałam kazdy patrzy na mnie, obserwuje, więc obruciłam sie tam i tu i nikt nie patrzył. Jak walczy c z tym? to poczucie niższej wartości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
cytat: "mialam tak samo- przez chyba 2 lata! nic sie nie chcialo, nic nie cieszylo, zmuszalam sie do kontaktu z ludzmi, nie mialam im nic do powiedzenia i nic mni nie obchodzilo co oni chcieli mi powiedziec, wszyscy wydawali mi sie jacys sztuczni, malostkowi, tak jakby zyli na powierzchni zycia, ale z drugiej strony ja czulam sie gorsza od wszystkich - nieciekawa, nieatrakcyjna, bez pasji, poczucia humoru, odrobiny szalenstwa, po prostu przerazliwie PUSTA " ja własnie tak mam, nie chce mi sie nic, i czuje sie pusta i niepotrzebna, nie mam co powiedziec, uwsteczniam się i nie interesuje mnie nic, żadnych hobby ie mam, tylko bym czytała brukowce i seriale oglądała.albo objadała się wafelkami. kurcze jak mam sie podnieśc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lek med Mściwój Napoleon
depresja was chyta drogie panie!!! To choroba naszej cywilizacji, ten sama scenariusz zycia co wszyscy, brak urozmaicenia, monotonia, znużenie itd.Trzeba cos z soba zrobic!!Zerwac z monotemtycznym schematem zycia, zostawic wszystko, wyjechać gdzieś a depresja sama przejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
wyjechałam na tydzień i odpoczywałam , nudziałm sie i stresowało mnie to ze musze wysłuchiwac głupich tekstów mojego faceta siostry, słuchac problemów rodzinnych, unikałm tego i szłam sobie na dwór bądz zamykałam się w pokoju i tam"konałam". O dziwo ze nie zdechłam z nudów , ale nie miałam ochoty pomagac w kuchni ani mówic nic bo i tak nie mam nic do powiedzienia. :( i jak wyjeżdzac jak tez jest nuda, a na wczasy mnie niestac. raz bylismy i było super fajnie miło i wesoło, nie nudzilismy sie , czas szybko leciał.......to mi odpowieda ale jak wracam to znów nuda i stres i depresja i mięśnie napiete. moze jakieś leki czy co poradzicie? albo inny sposób na zmniejszenie stresu?depresji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to, ze ludzie sie na Ciebie gapia to jest tylko i jedynie Twoje zludzenie i Twoja interpretacja rzeczywistosci, oczywiscie bierze sie to z niskiego poczucia wartosci. Nie jestem psycholozka i nie wiem co jak sie tego fachowo pozbyc, ja po prostu zaczelam od budowania siebie- zaczelam pisac na kartce swoje mocne strony oraz rzeczy, ktore uwielbiam (az bylam zdziwiona jaka dluga lista mi wyszla, bo myslalam, ze nic nie sprawia mi przyjemnosci). To dalo mi poczucie, ze jestem osoba z jakims tam wnetrzem. Zaczelam rowniez planowac co zrobie nastepnego dnia- to byly male rzeczy bo nawet odkurzanie wydawalo mi sie wtedy bardzo trudne i bezcelowe, a wiec np. \"przesadzic kwiatek, napisac maila, pojsc do biblioteki, itp\", w ten sposob budzilam sie z uczuciem, ze mam cos do zalatwienia. Pozniej przyszlo wieksze dbanie o wyglad (np. postanowilam, ze codziennie bede zmieniac kolczyki :) ). I tak od malutkich kroczkow zaczelam... (teraz to wydaje mi sie to troche niedorzeczne, ale tak bylo)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
miałam taki czas ze nosiłam ubranie pod kolor lakieru do paznokci u nóg i rąk. Codziennie tez cienie do powiek inne w kolorze lakieru. Koszmar....dobrze się czułam tak ale znudziło mi sie bo i tak nikt nie doceniał. co ja mam na kartce pisac ? niemam co. nieznam języków mimo iz sie uczyłam na studiach. mam prawo jazdy a nie jeżdze bo i tak nie umiem i nie mam czym. nie stac mnie na fryzjera i kosmtyczki..spłacam tylko raty i kredyty a z kasą krucho. dobija mnie to. kupuje buty z przecen i mam ich pełno z 10 lat temu i nadal noszę. :( dupka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie co
Po prostu nie dostaliście jeszcze w d...od życia i stąd te wyimaginowane problemy i stresy.Ja już trochę przeszłam i śmiać mi się chce jak was czytam.Ja uwielbiam swoje życie ,tylko ,ze w przeciwieństwie do was potrafię się cieszyć drobiazgami .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pepek swiata--> typowe podejscie osoby w depresji- wszystko negatywne. To byl moj maly sposob wyjscia z dola, Twoj moze byc inny, ale trzeba zaczac siebie za cos lubic! Wyluzowanie sie i zanik tego scisku miesni nie przyjdzie samo, tak z dnia na dzien, to przyjdzie wtedy gdy odwazysz sie i zrobisz cos nieplanowanego, powiesz glosno cos smialego albo pochylisz sie nad soba, zajrzysz do srodka, posprzatasz tam i wtedy usmiechniesz sie do siebie lagodnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
zawsze mówie to co mysle nawet mimo iz jest więcej osób którzy myślą inaczej niz ja. za to nawet na forum spotykałam sie z obrzucaniem mnie pomidorami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
moze dlatego ze w zyciu dostawałam w tyłek teraz mam depresję. ni epomyslałeś ? a od razu krzyczysz tu. Miałam kłopoty ze sobą, byłam trzymana pod kloszem i bałam sie rodziców, ze zła ocene przyniose, ze podrę rajstopki, ze się spóżnie do domu z podwórka, byłam zastraszona ale kochana , ale to odbiło sie jednak jak widac teraz na mojej psychice. Od zawsze pracowałam i sie uczyłam. Miałam nieudany długi związek i żyłam w tym w nieszczęsciu na moje zyczenie, jedyna odwaga było odejście. jednak ni ebyło łatwe i tez iles lat musiałam jeszcze męczyć się i katować. Dopiero teraz oddycham , jestem szczęsliwa ale depresja która przyszła kiedys nadal mnie trzyma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sa ludzie ktorzy wogóle sie nie zastanawiaja nad tym tematem. Jka zauważylas ten obraz naszego zycia pojawia się gdy spada nasza kondycja psychiczna.Naprawde najlepiej wtedy iść do lekarza psychologa bo to najkrotsza z drog poprawiajacych ten stan. Ja kiedys jak ćma w ciemności szukalam pomocy.Pisze ćma bo wydawało mi się że internet jako filtr oslaniający mnie przed światem pomoże w rozwiązaniu tej niechęci do wlasnego zycia. Tak się stało że zaczęłam sie leczyć .Teraz czuję się jak nowonarodzona choc bywaja lepsze i gorsze dni ale wiem że jest słońce ktore jak dziś gaśnie jutro może na nowo w tym zyciu zaśnwiecić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość błękitna linia
u mnie na pewno bycie zoną czy matką niczego by nie zmieniło. Zmieniłoby tylko tyle ze moje zycie nabrałoby tempa i nie miałabym czasu nawet myslec otym czy jestem zdołowana czy nie. Moze to i dobrze ale tylko na chwilę.Kiedys smutek by wrócił. Nie wiem jak poprawic swoje samopoczucie. Owszem...tak na chwilę powraca mi humor, jak np. pójde sobie do fryzjera, ubiorę się fajnie, pójdę na pivko z przyjaciółmi........ale gdy wrócę do domu..........mysli znowu wracają. Wierzcie mi......chciałabym aby było inaczej, juz nawet czasami łapie sie na tym ze na siłę się smieję, staram się wprawić się w dobry nastrój.Ale wychodzi mi to co najwyzej na 5 minut. Nie chcę sprzedawac mojego nastroju całemu swiatu, dlatego przestałam narazie wychodzic do ludzi, wczoraj nawet z moim facetem nie chciałam rozmawiac bo słowa z trudem przechodziły mi przez gardło. Jest mi z tym coraz ciężej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pępek świata
cierpliwa- a jak ci pomógł człowiek który ciebie wysłuchał tzw psycholog? jak on ci pomógł odmienic zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×