Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kamyczkowa

Co zrobiłabyś na moim miejscu???

Polecane posty

Gość Kamyczkowa

Poradźcie dziewczyny, bo nei wiem, co zrobić. Od 4 lat jestem z chłopakiem. Jestem - to moze dużo powiedziane, bo to burzliwy zwiazek byłi nasze rozstania co jakiś czzas sie pojawiały. Burzliwośc tego zwiazku przekraczała czasem dopuszczalne granice. Były i rękoczyny i moja depresja i jego złamania. Po prostu vchyba na wielu płaszczyznach do siebie nie pasujemy (ale też na wielu bardzo pasujemy). Nie iwem, które z nas jest winne w tych wszystkich akcjach, gdzie sie kłóciliśmy, biliśmy, płąkaliśmy, załamywalismy. Co gorsze- powody były zgoła idiotyczne. Raczej nei kłóciliśmy sie o sprawy ważne. W koncu jednak mielismy siebie tak dość, ze 1,5 miesiaca temu postanowiliśmy sie naprawde rozstać - w zgodzie i poczuciu tego, ze tak byc musi. Nie przestalam go kochać. Nie wiem, czy w ogóle mogę przestać go kochać- ale podjęłam dojrzała i przemyslana decyzje. Nie moge być z nim przez naszą burzliwa preszłosć. Nie naprawię jego stosunków z moja rodziną, która go nienawidzi, nie znosi, nie przyjmuje do wiadomosci, zę mogę jeszcze spotykac sie z nim. Ale on sie pojawił. On mówi, zę to miłość, że musimy zapomnieć o tym co było, bo on chce ze mną iść przez życie, ze przed nami całe lata, które mozemy spedzić w miłosci. Jest dobry, czuły i ochany. Ale ja sie tak waham!!! Nei wyobrazam sobie kolejnej awantury, mam blokadę, nie otworzę sie przed nim, nei umiem przyznać sie rodzinie, zę sie z nim spotykam. To wszystko rozwala mnei psychiczie. Co zrobiłybyście na moim miejscu dziewczyny??? Na co stawiałybyście???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamyczkowa
poradźcie proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kayka
Serce CI powie.... JEsli uznasz ze przezyjesz bez niego 2 tygodnie to nie brnij w to dalej....to nie milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamyczkowa
Potrafię przeżyc bez niego i 2 miesiace. Tesknie, czasem płączę, myslę o nim, ale umiem sobie wytłumaczyć, ze tak musi byc, ze muszę to wyrwać z siebie, bo to uczucie mnie wypala. Bycie z nim wiąże sie dla mnei z ogromnym ładunkeim emocjonalnym , to jak ciągle skakanie na spadochronie, ciągłe emocje. I te mocje mnei wykańczaja. To miłość - tego jestem pewna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm...miałam to samo dawno temu....mój związek trwał 2 i pół roku...mieszkalismy razem, kłóciliśmy sie, biliśmy-a raczej to ja podnosiłam rękę...moja rodzina go nienawidziła...rozstalismy sie w lutym, w zgodzie z postanowieniem że każde z nas znajdzie szczescie...po czym kiedy spotkaliśmy sie w kwietniu on bardzo chciał zaczac wszystko na nowo...wahałam sie ale zgodziłam sie...po pierwszych dwóch czy trzech tygodnich twierdziłam że podjęłam najlepszą decyzje na świecie...po miesiącu juz nie było tak miło...wszystko wróciło. kłótnie narastały...tego nie da sie ominąć, zapomnieć ze coś w kimś nie pasuje...nie nawidziłam kiedy on np. miał zaniedbane paznokcie u stóp...głupia sprawa ale dla mnie obrzydliwa...prosiłam grzecznie\"kochanie zrób coś z pazurkami\"a on od razu ze ta ze nigdy mi nie pasi , nie pasowało, i nie bedzie pasowac to co on robi...i juz awantura.....on mi również zwracała uwage ze źle mi w ciemnych włosach, że może pójdziemy do fryzjera i oani mi coś doradzi...a ja oczywiście odbierałam to inaczej i znowu afera...głupie sprawy lae one były zawsze miedzy nami powodami do sprzeczek i nawet po przerwie nic sie nie zmieniło...jesli ludzie sie nie rozumieja, nie potrafia isc na komprosmis to nic nie uratuje związku.... ja juz nigdy nie wróce do byłego..... dwa razy nie wchodź to tej samej rzeki......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość właśnie ja
Odpowiadam na pytanie w temacie: nie wrocilabym do takiej osoby. Ale z drugiej strony nie wyobrazam sobie odrzucic milosci, a Ty twierdzisz ze go kochasz. a nie myslalas ze to moze tylko przyzwyczajenie? Ze wiecej wycierpialas niz dostalas dobrego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamyczkowa
Katie, no właśnie między nami podobnie jest jak opisujesz...te wszystkie drbiazgi... Tylko, ze kuszące jest bycie z nim. Kocham go, to madry, dobry i zaradny człowiek, który na pewno mnei nie zdradzi, nie zostawi. Na pewno będzie o mnie dbał... Tylko dlaczego jakoś ciężko mi to wszystko od niego "przyjąć". Dla mnie nie da sie tej oszmarnej przeszłosći wymazać. Czasem patrzę na niego i mam "migawkę" jakim potworkiem potrafi być.... Rozwalam sie psychicznie... Ani z nim , ani bez nigo...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
byłam w podobnym związku (na szczęście bez rękoczynów) i w imie wielkiej miłości- bo kochałam naprawdę- mordowałam sie tak 7 lat. Rozstawaliśmy się kilka razy i zaczynaliśmy od nowa, w kółko... W koncu miałam dość. Z perspektywy czasu wiem ,ze powinnam się była z nim rozstać po 2 latach. Zajęło mi to nastepne 5 lat. W tym czasie mogłam p[oznac kogoś wartosciowego i ułożyc sobie zycie. Zamiast tego zaczęłam poważnie chorować, byłam coraz słabsza i bardziej wykończona, miałam zszarpane nerwy i depresję. Utyłam, zbrzydłam, żyłam wiarą ,ze kiedyś będzie inaczej i wszystko się zmieni. Zmieni to moja miłość. To był błąd. Pomyśl osobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prozaiczne zycie
tak jakbym o sobie czytala.... 4 lata zwiazku, klotnie..rozstania. Obecnie wcale sie nie dogadujemy a jednak cos nas ciagnie do siebie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"To wszystko rozwala mnei psychiczie. Co zrobiłybyście na moim miejscu dziewczyny??? Na co stawiałybyście???\" Zwiazek buduje, daje satysfakcje, radosc i oddanie. Zwiazek umacnia nas a nie rozwala psychicznie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamyczkowa
No własnie - ciagnie tylko do niego, a jego do mnie. Gdy jestem gdzieś sama, tęsknie za nim , gdy jest mi źle- mam ochotę zadzownić i sie wypłakać. nie mówiac juz o sypialni, do której pewnie nikogo prócz niego nie wpuszczę, bo czuję, ze tylko on ma do mnie prawa. Z tego co wiem, on czuje to samo. I mozę by sie i udało, gdybym umiała wyrzucić z siebie te tony zalu, które mam do niego. ie umiem wybaczyć, zapomnieć, przejśc do porządku dziennego. I wypominam i wypominam--- a gdy juz ja odkręcę kurek wypominania, to on tez aczyna i tak ciągle i ciagle... Juz nawet wymysliałm, ze wyjade stąd za granice, bo tu nie uwolnię sie od tego uczucia nigdy. I on znowu sie pojawił. Nie wiem, co zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prozaiczne zycie
ja wyjezdzam w lipcu za granice na kilka tygodni bo tak bedzie najlepiej, oderwac sie myslami od niego, od naszego zwiazku. Jestesmy w toksycznych zwiazkach, chyba zdajecie sobie z tego sprawe. a od toksycnosci trzeba uciekac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym zostawila, jezeli mialabym w sobie tyle sily. Nawet jesli teraz wrocisz, postawisz na milosc, to i tak to sie rozwali. lepiej juz teraz to skonczyc, cierpiec mniej, wrocic do rownowagi psychicznej, a w koncu znajdziesz kogos, z kim bedziesz sie czula bezpiecznie, spokojnie. Milosc nie tlumaczy wszystkiego, tak sie dzieje tylko w bajkach, zycie to zycie, nie badz glupia, bez niego sobie swietnie poradzisz, a serce kocha nie raz i nie dwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neeellli
Ja bym próbowała. Mądrych i czułych facetów nie sieją... A nawet nie wiesz, ile kobiet wszystko by dało,z ęby je tak ktoś kochał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość enolka
Kamyczku to co zrobisz musi być Twoją decyzją i tylko Twoją. Rozumiem Cię i pewnie wiele dziewczyn, które miały podobną sytuację. Mogę powiedzieć Ci tylko jedno......nie warto. Nie warto bo stracisz szacunek dla samej siebie. Musisz uwierzyć że to jednak nie to i że jeszcze zasługujesz na szczęście i miłość. Ja wiem że takie rozstanie nie jest łatwe i że ciągle masz nadzieje że siezmieni ale szczerze powiedziawszy w to wątpię. Nie znam osobiście takich cudownych przemian u facetów. Ja ze swoim byłam 9 lat, mamy dziecko ale w końcu znalazłam siłę by odejść. Nie liczyłam na nowy związek, chciałam pobyć sama. Ale zdarzyło się, zakochałam się .....to już prawie dwa lata. I wiesz....nawet w marzeniach nie myślałam że może być tak pięknie......normalnie, bez wrzasków, gdzie jest szacunek, miłość, wzajemna pomoc. Ale paradoksalnie jak go widzę to mam ten sentyment i czasem się ckni:) Ale wtedy wracają złe wspomnienia i wiem że jednak było warto odejść. Dla siebie samej Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam bardzo podobna sytuacje
i nie wiem co robic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Ja bym próbowała. Mądrych i czułych facetów nie sieją... A nawet nie wiesz, ile kobiet wszystko by dało,z ęby je tak ktoś kochał.\" Czyli jak? bil sie z nia, klocil?... o tym marza kobiety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez mnie rozwalil ten wpis: \"Ja bym próbowała. Mądrych i czułych facetów nie sieją... A nawet nie wiesz, ile kobiet wszystko by dało,z ęby je tak ktoś kochał.\" Takie kobiety same sobie zapracowuja na to, by nimi poniewierac. a wszystko w imie \"milosci\". Tylko ze to nie milosc gdy ogranicza sie tylko do slowa \"kocham Cie\". Milosc to szacunek, poczucie bezpieczenstwa, zaufanie. W innym przypadku lepiej byc sama. Dla Twojej wiadomosci: jest sporo madrych i zculych facetow i tylko z nimi warto byc. Tez bylam z idiota, ktory mna poniewieral, a przy tym twierdzil, ze \"kocha mnie jak wariat\" i wiem dobrze, ze lepiej byc sama niz z taka wariacka miloscia, ktora zabija poczucie wlasnej wartosci, zabija szczescie i niestety, w pewien sposob, uzaleznia (bo jestesmy coraz slabsi i coraz bardziej boimy sie odejsc by byc samemu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. takie kobiety - czyli myslace jak Neeellli. Te \" ktore dalyby wszystko, zeby ktos tak je kochal\" :O To o nich napisalam, ze zasluguja na takie traktowanie, moze nie zasluguja, ale same sie o to prosza :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślę że ten Twój
związek to typowy przykład relacji opierającej się na adrenalinie, na wielkich emocjach które uzależaniają...ale to wcale nie znaczy, że jest to coś dobrego i że tak powinna wyglądać miłość... widziałam sporo takich przypadków i rozstanie- definitywne- bylo zazwyczaj najlepszym, a wlaściwie jedynym dobrym wyjściem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość albaa
Zostaw to dziewczyno, szkoda czasu i życia. Ten związek posypie się wcześniej czy później i to zapewne z wielkin hukiem. Kwestią otwartą pozostaje, ile się nacierpisz i naszarpiesz wcześniej. Z tego, co piszesz, to nie jest relacja, na której można opierać przysżłość, przeciwnie, to jest relacja, która wcześniej czy później obsunie się w może agresji, złości i przemocy. Po co ci to. Poszukaj dobrego, trwałego związku, na którym można budować życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... pamietaj trzeba sie szanowac :) a właściwie mieć dla siebie szacunek :) przeciez wiesz ,ze zasługujesz na wszystko co najlepsze :) daruj go sobie ..... daruj ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×