Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elene

Śmieszne , wstydliwe , ale nie tragicznne wpadki na porodówce .

Polecane posty

Gość LamaAma
Witajcie znowu :). Dzisiaj w nocy znowu miałam dyżur na izbie przyjęć i aż 4 rodzące (zwykle mamy jedną na nocnych dyżurach) widać że idzie wyż naturalny ;). Poszłam wypełnic masę dokumentów nie ułatwiających nikomu życia, stworzonych chyba tylko po to by fabryki papieru nie upadły w dobie cywilizacji komputerowej. Kiedy po długiej rozmowie ustaliłam ,że adres męża, rodzącej i jej zameldowanie nie pokrywają się (J: Czy jeszcze raz pan mieszka w X, pani mieszka w Y ale oboje macie te same meldunki? M: NIE! Oboje mamy w dowodach te same adresy ale ona mieszka w Y a ja studiuję w X! :D). Przyszły dwie panie jedna w wieku ok 30-40 lat i druga której nie dawałam więcej jak 19 (miała 16 i 11 miesięcy jak to stale potem podkreślała). Ta starsz była trochę przy kości więc powiedziałam do niej *Zaraz panią obsłużę tylko tutaj muszę do końca wypełnić dane osobowe...Kaśka (moja dobra koleżanka-położna)! Przeprowadź tutaj z panią wywiad i zbadaj! Starsza: Słucham?! Co za bezczelność?! Czy ja wyglądam jakbym była w ciąży?! *A-ale coś się stało? S: Jestem opiekunką w szkole z internatem w Z a to moja uczennica. Dostała skurczy godzinę temu ale u nas w szpitalu brak miejsc to nas tutaj odesłali. Na izbie przyjęć powiedzieli ,że pani jest osobą upoważnioną do przyjęć na oddział (u nas w szpitalu dla wygody naszej lekarskiej się nieformalnie dzielimy na izbie kto przyjmuje na oddział a kto zajmuje się mniej odpowiedzialnymi zadaniami-tak naprawdę każdy lekarz na izbie może przymować ale wprowadzało to chaos, nie możemy opatrywać rany ciętej i wypisywać przyjęć jednocześnie :P) *A-aha. Dokończyłam wywiad wcześniejszej pary, podłączono panią do KTG i zajęliśmy się dziewczyną. Problem pojawił się przy opiekunie prawnym. Dziewczyna przyjechała z nauczycielką a rodzice są tymczasowo w zupełnie innym województwie. Dzwonimy więc standardowo: czy wiedzą państwo o sytuacji? aha wiedzą. czy biorą państwo odpowiedzialność? tak to fajnie. a teraz dane i pesel podpis złożą państwo jak przyjadą. Dajemy rodzącą na badania. Zdejmuje płaszcz i szok jak W-wy do Berlina. Dziewczyna wygląda jakby miała poważne wzdęcia lub była co najwyżej w 4-5 msc (tutaj potwierdza się niepisane prawo "szczupła-mały brzuch" gdyż na badaniu podała wzrost 177 cm a waga przed ciążą 65 kg). KTG-ok są skurcze.Pytamy się o odejście wód: nie odeszły. Kiedy był pierwszy skurcz: półtorej godziny temu. Czy cię boli? nie. chcesz coś? pić. dajemy pić. pyta się czy może wstać i pochodzić bo tak jej lepiej. Zgodziłyśmy się. Ja schodzę na dół. Miałam godzine do końca dyżuru, a potem czekanie 3 godziny na autobus (zepsuty samochód a mąż wyjechał wczoraj na południe polski na groby rodziny wrócił dzisiaj po południu a we wszystkich świętych autobusy kursują rzadziej). Skonczyłam dyżur i poszłam czekać na położniczo-porodowy gdyż tego dnia jeden z lekarzy miał urodziny i przyniósł ciasto...dodatkowo położne złożyły się na ekspres ciśnieniowy do pokoju :P. Jestem na korytarzu a tam ta dziewczyna gada w najlepsze z inną rodzącą o "przejwach obecności stoicyzmu w trenach kochanowskiego" (notabene fajny widok jak 5 kobiet z brzuchami chodzi w te i wewte gadając o pogodzie, polityce i trenach kochanowskiego).Siedzę w pokoju, plotkuję i popijam kawkę gdy zjawia się ta dziewczyna mówiąc ,że właśnie jej wody odeszły i ,że przyszedł jej chłopak i czy może wejść. Położne się zgodziły, wytarły wodę z podłogi i wchodzi chłopek-roztropek :D. Pierwsze co: "Rany! Zuza! To już?! Nic cię nie boli?! Dobrze się czujesz?! Czego ci trzeba? Jak tam dziecko?. " Dziewczyna znowu poszła na KTG a my tu uspokajamy chłopaka a on biadoli:"Bo to moja wina to ja ją na to namówiłem! A ona jest mądra! Była finalistką z polskiego i historii! Ja poszedłem na studia a ona ma życie zmarnowane! To moja wina! Powinienem się RedTubem zadowolić!" :D. Kiedy w końcu go uspokoiłyśmy to on się pyta czy może przy porodzie być. No teoretycznie może, niby u nas za "rodzinne" pobierana jest opłata ale ordynator stwierdził ,że nie chce mieć na sumieniu śmierci głodowej studenta więc tym razem będzie wyjątek. W rozmowie z przyszłym ojcem dowiedziałysmy się ,że jest studentem pierwszego roku informatyki są z rodzącą od 3 lat że chcą córkę nazwać Łucja i ogólnie gadał mnóstwo-chyba z nerwów. KTG skończone więc przychodzi romeo do julii (tzn zuzy) i zaczyna masować jej plecy bo wtedy ja mniej boli. Ogólnie chłopak bardzo miły, uczynny. Kiedy dziewczynie ból przeszkadzał w móiweniu on nam udzielał informacji co ile jest skurcz itp Potem przyszły parte i w 3 skurczach córeczka była na świecie. Najlepsze było na końcu kiedy koło 13 przyjechała nauczycielka ta sama co przywiozła dzieczyne. Chłopak jej widocznie nie znał bo kiedy przyszła to dowalił jej tekstem: Dzień dobry mam na imię Paweł. Jestem chłopakiem Zuzy. Wiem ,że chciałaby się pani z nią spotkać ale ona teraz śpi. Dziękuję ,że ją pani tutaj przywiozła i zaopiekowała się nią w czasie tych 2óch miesięcy w szkole" ona taka w szoku: "Miło mi cię poznać. Ja tutaj przywiozłam ubranka bo Zuza nie zdążyła ich wziąć." On:"O to dziękuję! A propos ubranek: kiedy pani rodzi?" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na chwile obecną jestem w 34 tc, wiec nie wiem co mnie czeka. Ale moja koleżanka, która miała termin na 9 lutego, opowiadała, jak jej małżonek obudził ją właśnie 9 lutego w nocy i kazał jej się zbierać do szpitala, bo dzisiaj ma termin i będzie rodzić. Jakież było jego zdziwienie, jak mu powiedziała, ze termin to tylko data orientacyjna porodu., a nie dokładny dzień porodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam jeszcze dwie historie: Otóż kumpela pracująca jako pielegniarka w jednym z prywatnych centrów medycznych opowiadała mi pewien przypadek na wiz młodej dziewczyny u gin. Lekarz kazał się jej przygotować do badania, po chwili wychodzi nastka z pokoju, siada na fotel, lekarz patrzy a dziewczyna siedzi w stringach, to od do niej z tekstem: ze proszę zdjąć majtki, a ona mu na to : A co pan doktor nie może ich sobie odsunąć palcem..:):) druga historia: Przychodnia NFZ kumpela siedzi przed gabinetem, nagle z gabinetu wychodzi zażenowana pacjentka a za nią gin z tekstem: Proszę się najpierw umyć, a następnie przyjść na wizytę... Teks trochę żenujący...... ach ci lekarze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .Miła pani.
czy ja wiem czy zenujace - ostatnio u lekarza czekalam na swoja kolej a przyszla babeczka - wlosy tluste, zębów brak, smierdziala brudem z daleka - dodam ze chodze do lekarza prywatnie wiec ona biedna nie byla plus zaraz doszedl jej maz z coreczka oboje czysci ,zadbani - doznalam szoku.Pomyslalam tylko o biednym lekarzu ktory bedzie musial ja zbadac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no pewnie ze zenujący
gdyby mi tak gin powiedzial to marny bylby jego los

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MAMA 8 MIESIĘCZNEJ WIKTORI
LAMA pisz pisz.aż się chce czytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolitkaaaa
up up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetlicczeek
Moja mama mi opowiadała że jak ona rodzila to wtedy kobiety rodziły obok siebie oddzielone parawanami tylko i jakaś baba jak rodziła obok niej to podobno tak się darła : "że ona rodzić nie będzie" po czym zerwała ten parawan i krzyczała: "że nie będzie rodzić bo ona nie umie, i nie wie jak i ona musi widzieć jak to sie robi" hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
[zgłoś do usunięcia] był stolec? ja mam taka historie...teraz sie wstydzę ale wtedy..w szoku..w nerwach.. do szpitala pojechałam kilka dni przed planowanym porodem.gdy jednak por ód zbliżqał sie wielkimi krokami,ja w bólach..w strachu..leząc tam..nagle słysze nad soba głos lekarza- -stolec był? a ja jak durnowata mówie mu...yyy,nie ,chyba nie..ja nie znam takiego lekarza :0 14:37 [zgłoś do usunięcia] świetlicczeek Moja mama mi opowiadała że jak ona rodzila to wtedy kobiety rodziły obok siebie oddzielone parawanami tylko i jakaś baba jak rodziła obok niej to podobno tak się darła : "że ona rodzić nie będzie" po czym zerwała ten parawan i krzyczała: "że nie będzie rodzić bo ona nie umie, i nie wie jak i ona musi widzieć jak to sie robi" hehehe Ale sie usmialam wszczegolnosci z tym stolcem :D i ze ona rodzic nie umie , musi zobaczyc jak sie to robi :D hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lycra
Hej dziewczyny:-D historyjki super, niepamiętam kiedy sie tak ostatnio śmialam. Piszcie wicej;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poprostu do góry ^^
chcemy wiecej! od tego czytania az sama chce zajśc w ciąże! :) i choć mam do tego baaaaaaaardzo dużo czasu, to juz nie mogę się doczekać :P pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koleżanka mi opowiadała,że matka jej nie mogła urodzić :D koleżanka wychodziła,kończyła na uszach i znów chowała głowę ;D a inna jechała do szpitala 3 razy , i 3 razy ją odsyłali,bo nie miała rozwarcia,wkoncu stwierdzili że nie opłaca się,żeby tak jeździła w kółko i koniec końcem urodziła w domu bo już nie zdąrzyła dojechać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama zrobiłam z siebie debila na usg... przyszłam na wizytę,zbadał mnie na fotelu,potem zrobił dopochwowe i na brzuch.no i robi dopochowowe,bada,bada.. no i mi objaśnia co i jak lekarz:maluch dziś trochę leniwy,serce zdrowe,aktywne,nt 1.9 mm(...) ja:a te dwie kulki to co?to oczy? lekarz:niee,genitalia,będzie miała pani syna ja: ... stwierdziłam że chyba opuściłam kilka lekcji biologii :D albo męża oglądałam po ciemku bo nie wiem jka można pomylić oczy z jajkami :D no cóż,ja tylko na usg rozróżniałam głowę,brzuch,i kończyny:D przedwczoraj jak byłam z mężem na usg,to gościu coś tam sobie zbliżył,i podpisał 'nerki'' wychodzimy z gabinetu a mąż ''nie wiedziałem że nerki wyglądają jak ciemna plama..''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ale sie usmialam wszczegolnosci z tym stolcem" ale to z tym stolcem to akurat stary dowcip jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mąż twierdzi,że chce być przy porodzie(super cieszę się,przecież sama się nie zapłodniłam:D) ale ma zakaz zaglądania w miejsce akcji,wystarczy jak stanie mi za głową i będzie do mnie gadał,ale przysięgam że jak zacznie mi mdleć albo będzie chciał wyjść jak zobaczy to zamieszanie-to chyba złapę go za szmaty i wpierdol spuszczę przy całym personelu :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rodziłam 2 lata temu i poród odbierała młoda bardzo ładna Pani doktor. Po wszystkim dostałam jakieś znieczulenie i ona do mnie mówi, że będzie szyć. Ja czuję, że po tej kroplówce ze znieczuleniem w głowie mi się kręci i nagle w przypływie szczerości mówię na głos: " ALE PANI ŁADNA!!!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ktoś jeszcze się podzieli
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do góry!
chcemy więcej! to takie super czytać wasze przeżycia... a może któraś z was powie jak to jest jak dowiadujesz sie ze jestes w ciązy? jak to się czuje? nie ma sie takiego wewnetrznego strachu przed odpowiedzialnością? jak powiedziałyście o tym swoim męzom/chłopakom? ale głównie licze na opowiastki z samego porodu :) z góry dziękuje :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupupup
podnosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Staedtler
Jak się dowiedziałam? Na badaniu :P. Miałam bardziej skąpe okresy ale nie niepokoiło mnie to gdyż miałam już takie "fałszywe alarmy" w przeszłości. Okazało się na rutynowej kontroli, że to 14 tydzień. Mdłości nie miałam :P. Jak powiedziałam? Mieliśmy z mężem ustalone, że w styczniu pojedziemy na narty do Francji. Termin też był ustalany na styczeń więc zadzwoniłam z tekstem: Kochanie nie jedziemy na narty. Ale nie bój się...będziesz miał zajęcie. Chyba nie myślałeś, że pieluchy sama będę zmieniać :D. Jak było? Około 9 wstałam. Dzień wcześniej okropnie się czułam. Miałam biegunkę, mdłości, duszności, uczucie pustki w brzuchu. Czop odszedł wcześniej. Rano jednak było okej więc poszłam na ostatnie zakupy co by mąż nie głodował. Wróciłam, nastawiłam jeszcze pralkę, przebrałam się i stwierdziłam, że trochę nagotuję gdyż umiejętności kulinarne mojego małżonka ograniczają się do zrobienia tostów. W pewnym momencie usłyszałam pyk i czułam jak robię siusiu :D. Dobiegłam do toalety a tam wody mi ciurkiem odchodzą. Przebrałam sie znowu, dokończyłam pichcenie i zadzwoniłam po siostrę. Warunki nieciekawe były i 10 km przejechała w 40 minut. Dotarła, wzięła torby do samochodu a mi się jeszcze prysznica zachciało. W penym momencie miałam stracha o fałszywy alarm. Skurczy nie czułam. Przejechaliśmy 10 km w kolejne 40 minut. Zanim ogarnęli bałagan na Izbie i mnie przewieźli na położnictwo minęło ponad pół godziny. Zbadali mnie: 5 cm rozwarcia. Ja cała happy bo nie boli a rozwarcie jest. No i wykrakałam. Jak mnie wzięły bóle to błagałam pielęgniarkę by mnie zabiła. Ale po 2 godzinach już córa była na świecie więc nie było źle. Co dalej? Mąż miał wyrzuty sumienia bo miał całotygodniową podróż służbową do UK. Ja niestety musiałam z pracy zrezygnować :(. W czasie porodu kopa dostał mój od zawsze zdezelowany kręgosłup. Nie mogę pracować na siedząco a leżącej księgowej jeszcze jak żyję nie widziałam. W gorsze dni jadę na KEtonalu ale nie jest źle :). Rodziłam w 2005 roku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juppik
PODNOSIMY!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w takim razie moja kolej rodziłam w maju 2010;) jestem pracownikiem straży pożarnej a 4 maja jest dzień strazaka;) wybrałam sie tego dnia w ostatnie odwiedziny jeszcze jako wieloryb do pracy, zeby sobie druk rmua odebrać i pozałatwiać ostatnie formalnosci;) wszyscy oczywiscie namawiali mnie zebym wywołała jakoś poród, żeby był mały strazak;) już ise chcieli na cesarkę składac;) ale ja chciałam naturalnie, więc było naturalnie;) kiedy poszłam do toalety, zobaczyłam ze wkładka jest lekko zabrudzona krwią, więc wspomniałam tylko mężowi ze chyba niedługo sie zacznie, bo plamię. po powrocie do domu ładnie odszedł mi czop, więc uswiadomiłam męża ze koniec już na pewno niedługo:D następnego dnia miałam termin, no i zaczęły sie skurcze...czułam je od rana, ale nie chciałam panikować, ugotowałam jeszcze mężowi zupkę, żeby mi biedactwo nie głodowało, jakby mieli mnie zostawic w szpitalu i ok 14 pojechaliśmy do szpitala. skurcze miałam różnie, raz co 10 min raz co 7 i znowu co 10. położna mnie zbadała i odesłała do poczekalni ze stwierdzeniem ze zaraz zejdzie po mnie ktoś i zaprowadzi na ktg. przyczłapała po mnie studentka, zaciągnęła 2 piętra wyzej na ktg. tam lekarka zapytała co sie dzieje, więc mówię ze mam skurcze, ze czuję się tak jakbym miała dostać okres i tak przez kilkadziesiąt sekund i puszcza i ze to jest zlokalizowane w dole brzucha. a ze to była moja pierwsza ciąza to słuchałam grzecznie pani doktor, która powiedziała mi ze to nie są skurcze do porodu. ze skurcze do porodu są zlokalizowane na górze brzucha. przyjęłam więc do wiadomosci. poszłam na dół i tam pan doktor stwierdził ze urodzę najprędzej za 2 tyg, a skurcze które odczuwam to skurcze przepowiadające. więc zawinęliśmy się z męzem do ata i dawaj do domu. od ok 17 skurcze były coraz bardziej regularne i dotkliwsze, ale skoro usłyszałam ze to nie skurcze do porodu to ze kałam na inne:o stwierdziłam ze moze brzuch mnie z nerwów boli i ze pewnie przejdzie. położyłam się zeby trochę odpoczać, pospałam godzinkę, potem poszliśmy z mężem jeszcze na spacerek i wieczorem kolacja, prysznic i lulu. całą noc spałam jak na szpilkach. co 15-20 minut budziły mnie skurcze coraz mocniejsze, więc noc przespałam średnio. ale nic..czekałam dalej na inne skurcze. o godzinie 4 skurcze nie dały mi spać w ogóle. miałam wrazenie ze mam parcie na stolec, ale nie potrafiłam się wyprożnić. zaaplikowałam więc sobie czopek, zeby lepej poszło. OK coś tam się roszkę ruszyło, ale niewiele to pomogło. od 4 do 5;30 krażyłam do łóżka do kibelka. w pewnym momencie pomyślałam sobie ze jak cholera nie daję rady normalnie się wypróżnić, to pomoce sobie palcem:o wiem okropne, ale byłam mocno zdesperowana przez to parcie. włozyłam palec w odbyt(na prawdę:o) i poczułam coś bardzo twardego...se myślę co jest cholera, przecież kamienia nie połknęłam:o dopiero po chwili uswiadomiłam sobie ze to chyba główka. umyłam szybko ręce, włożyłam palec do pochwy, i szok...cholera jasna ja rodzę!!!! poszłam obudzić męża i mówię mu ze raczęłam rodzić, a on w szoku ze przeciez miałam rodzić za 2 tyg;) w tym momencie dostałam partych...powiedziałam chłopu zeby dzonił po pogotowie, bo autem mnnie nie dowiezie;) miezkamy 7km od wrocławia, i na wieździe do wrocka oczywiscie masakryczne korki i do tego remont jedynej drogi:o zadzwonił, pani dyspozytorka oczywiscie chciała go spławić, ale się na nią wydarłam i wyslała karetkę;)dzwonił o 6:15 o 6:30 karetka była pod domem:D była to karetka paramedyczna: 2 ratowników bez lekarza. oazało się ze jednego z nich mąż zna;) zapakowali mnie szybko do auta i kazali sobie wygodnie usiąść:D se myśle, tak usiadę i dziecko zgniotę;) więc całą drogę stałam w karetce ze skrzyżowanymi nogami:D przy każdej dziurze na drodze darłam sie ze zaraz urodzę, a ratownicy spanikowani, żebym zaciskała nogi, bo rodzenie w aucie wcale nie jest fajne;) dojechaliśmy do szpitala o 6:45, chłopaki chcieli mnie już transportowac na izbę ale ich przystopowałam ostatnim skurczem w karecie;) skrzyzowałam nogi, wzięli mnie pod pachy i wręcz zanieśli;) piguła podstawiła wózek. na izbie zakatarzona młoda pani doktor kazała mi wleźć na samolot w celu zbadania syt;) rozłożyłam ledwo nogi a ta w krzyk ze mamy 10 cm, szybko na porodówkę;) trafiła mi sie suuuper położna, którą serdecznie pozdrawiam:D kiedy położyłam się na fotelu stwierdziłam, dobra jestem w dobrych rękach, moge rodzić;) i przy pierwszym skurczu wydarłams ie jak głupia, ze boli;) a do tej pory siedziałam cicho. położna wiec ustawiła mnie do pionu stwierdzeniem ze poród nie polega na darciu się tylko na rodzeniu;) po kilku skurczach zapytałam panią czy już mnie nacieła, bo nic nie czułam. ta stwierdziła zebym narazi esię niczym ie interesowała tylo wykonywała jej polecenia;) wypytała o wszystkie szczegóły dot ciąży i poprzednich etapów porodu, i dlaczego tak późno dojechałam, powiedziałam ze poprzedniego dnia byłam w nnym szpitalu ale mnie odesłali z diagnozą skurczów przepowiadających, to ta zaczęła na nich rzucać mięsem;) w międzyczasie maz do mnie zadzwonił gdzie jetem bo już dojechał, odebrała pielęgniarka i powiedziała mu zeby zadzwonił za 15 min, bo już będzi epo wszystkim;)mówi położna no dobra, ale mogła pani przyjechac troszkę wcześniej, to jej powiedziałam ze nie chciałam im nocki zakłócać i przeszkadzać moim porodem:D wiec pani stwierdziła ze zaprasza mnie jako wzorową rodzącą czesciej na porodówkę:D po kilki partych wreszcie pozwoliła mi przeć, po 2 parciach była główka:D ko kolejnym wyszedł zdrowy brzydki synuś;) potem oświadczyła mi ze ani nie pękłam, ani mnie nie nacieła;) kiedy byłam już na sali zaraz miała być wizyta lekarska, pan ordynator przywitał mnie słowami: witam naszą błyskawicę;) dziewczyny z sali takie oczy na mnie, a ja cisza;) potem ordynator mówi zebym mu szef po szyciu pokazała, a ja mówię ze nie mam bo mnie nie szyli;) i znowu dostałam zaproszenie na porodówkę;) troche sie rozpisałam, ale chciałam szczegołowo;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"rowerowa mama" i tak pobiła wszytsko...uryczałam się jak wsciekła jak to czytałam;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze jedno mi sie przypomnialo;) w niedziele w każdym szpitalu chodzi po salach ksiadz z komunią świętą:) jakos tak wyszło ze zostałam chwilowo sama na sali z małym i karmiłam go piersią;) a ze mały byl kapryśny i wolał lewa pierś to wyciągnęlam też prawą, z lewej mały ładnie pił, a z prawej ściągałam mleko laktatorem bo ju bolala;) nagle drzwi sie otwierają, whodzi ksiądz z pytaniem czy komunie przyjmę:D jak sie kapnął co sie dzieje buraka strzelil odwrócil wzrok, przeprosil i wyszedł;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kozeta
moja historia może nie z porodówki ale też porodowa. Kiedy rodziłam córkę mieszkałam w Holandii i mogłam sobie pozwolić na komfort porodu w domu. Miałam umówiona położną w postaci siostry męża wszystko przygotowane cycuś glancuś. 2 tygodnie przed terminem mąż musiał wyjechać w sprawach służbowych na 3 dni do Brukseli. Następnego dnia po jego wyjeździe poszłam sobie po zakupy, poplotkowałam z kuzynką przez Skypa i zjadłam obiadek :P. Koło 13 zaczęłam odczuwać skurcze które brałam jako przepowiadające. Rzeczywiście po 30 minutach przeszły. Wzięłam prysznic i wyprowadziłam naszego kochanego pieska na spacer. Po powrocie nagle odeszły mi wody. Moją pierwszą porodową trudnością bnyło przepędzanie psa chcącego zlizać wody płodowe z podłogi. Latałam za nim z mopem po całym domu. Zadzwoniłam do szwagierki i wymościłam sobie gniazdko w sypialni. Przyjechała położna i stwierdziła, że rozwarcie jest na 4 cm. Po badaniu zaczęłyśmy grać w taką fajna grę z matami do tańczenia :D. Nie wiem jak się nazywa bo to był konik mojego męża ale frajdę miałam wielką. W pewnym momencie złapał mnie mocny skurcz i chcąc się przytrzymać półki, zbiłam wazon który rozciął mi stopę. Z zabandażowaną stopą poszłam się umyć. Już wtedy skurcze były mocne i regularne i musiałam prosić szwagierkię o pomoc w wyjściu z wanny. Akcja rozkręciła się na dobre i przysięgałam sobie, że od dnia porodu z mężem śpimy w oddzielnych łóżkach co by nas nie korciło :D. No i kiedy ja tutaj umierałam mój małżonek przypomniał sobie o mnie i zadzwonił, -Cześć kochanie. Jak się czujesz? Ja właśnie kupiłem nowe poduszki do salonu, będa pasowały do ścian po przemalowaniu (planowaliśmy remont) -Czuję się cudownie biorąc pod uwagę fakt... że właśnie rodzę ci dziecko.... -Słucham? Co się tam dzieje? -Poród....ciąża ma to do siebie że się kończy... i odłożyłam słuchawkę pozostawiając zszokowanego męża po drugiej stronie :D. 30 minut po tym, po 5 partych urodziłam córkę. Dosłownie po obmyciu jej i urodzeniu łożyska zasnęłam. Poród był krótki ale mnie wyczerpał, rodziłam jeszcze z katarem alergicznym i wrodzonymi problemami z kręgosłupem (ciąża i poród jeszcze pogorszyły jego stan). Ale najlepsza była mina mojego kochanego gdy wrócił :D. Coś pomiędzy "eeee co się tutaj...?" a "o mój boże wszyscy święci! jestem ojcem"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×