Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość NIEMAM JUZ SIŁ

JESTEM W POWAŻNEJ KROPCE-JEGO MATKA ,JA I ON -TROJKAT BERMUDZKI

Polecane posty

Gość NIEMAM JUZ SIŁ

Mam taki chaos w głowie,ze niewiem od czego zacząć..chyba potrzebuję to z siebie wyrzucić,juz dłużej tego nie wytrzymam... Jestem zaręczona z facetem,mieszkamy razem 4 lata i przez ostatnie pół roku wszystko powoli sie miedzy nami psuje,czuje jak z dnia na dzien stajemy sie sobie obcy,zamknieci przed soba,juz nie pamietam kiedy szczerze rozmawialismy,zawsze sie swietnie rozumielismy,nie bylo klotni ani niedomowien i problemow nie do rozwiazania,czułam sie cudownie i kochana ,on był dla mnie jak ksiaze z bajki,nieba by mi uchylił,poprostu piekna milosc,ciepły i powazny zwiazek wydawałoby sie na całe zycie ...gdyby nie Ona....jego matka....Na początku pokazała mi kto tu rządzi,zbagatelizowałam problem,bo nie naleze do potulnych dziewczynek,pokazałam,ze sie nie boje i mam własne zdanie i zasady,potem była sielanka,mimo,ze zawsze wchodziła z butami w nasze zycie,wydawała mi sie nieszkodliwa,nawet znalazłysmy wspolny jezyk i ydawało mi sie ze nawet sie zaprzyjazniłysmy... Zawsze słuchał mamy(jedynak)choc moje zdanie starał sie rowniez respektowac,nie było problemów,jego matka nigdy w niczym nam nie pomagała,zawsze sobie razem radzilismy,mielismy pieniadze,szczescie miłość,potem moj nieszczesny wypadek i powazny uraz kręgosłupa,po 4 miesiacach znow zaczełam chodzic po rehabilitacji,teraz juz dochodze do siebie i przez to chwilowo nie pracuję,moja matka nam pomagała mimo ze nie narzekalimy,ale jak to mamusia :) Moze wkoncu dojde do sedna jego mama lubi panow,alkohol i rozwiazły tryb zycia i to była jej sprawa dopoki moj ukochany nie wział mamusi kredytu na nowy samochod,my wynajmujemy mieszkanie,ja obecnie nie pracuje,jeszcze 2 miesiace rehabilitacji moze wkoncu bede mogła bo inaczej zwariuje,gdyz jego mamusia pije,bawi sie ,nie załuje sobie na ciuszki kosmetyki i chyba sie domyslacie,ze nie płaci rat za kredyt,my płacimy,zalega juz pol roku bo twierdzi ze nie ma pieniedzy,z łaski nieraz rzuci 100zł na ratę jak juz jej dobitnie powiem,ze moja rehabilitacja jest droga i zaczna sie problemy z naszymi rachunkami niedługo,jesli sie nie opamieta,moze pomoc mamie ale w granicach rozsądku,my mamy mieszanie na utrzymaniu rachunki moje leczenie,musze sobie odmawiac innych rzeczy zeby wyrobic sie z kasa a ta sie pławi w luksusach,płakac mi sie chce:( ilez moja mama moze pomagac,mimo iz mnie samotnie wychowała..az mi wstyd,lecz moja tesciowa wstydu nie ma,narzeczony nie da sobie przetłumaczyc,powiedzial ze to jego sprawa i nie mam prawa sie wtrącać,a do niedawna rowniez utrzymywalam dom,bardzo dobrze zarabiałam,a teraz sie czuje jak jakis ciezar,on nierozumie ze ma nieodpowiedzialna matke ktora nas wykorzystuje i to jes powodem ciagłyvh kłotni i problemow,ja juz trace siły,niewiem co robic,mam ochote to rzucic w ccholere i odejsc,juz niewiem jak z nim rozmawiaac ,juz nawet łez mi brakuje,dosc juz wylałam,niewiem co dalej......On ciagle to bagatelizuje twierdzac ze nam wszystko odda tylko ze mija pol roku i my bulimy raty za nia a ona ciagle cos nowego sobie kupuje,i chwali sie zakupami przede mna a mnie az łzy do oczu napływaja ze musze nam duzo odmawiac by przezyc miesiac......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wela
Wydaje mnie się że po prostu chce Was skłócić i rodzielić. W takich układach bez względu na to co robi "Mamusia" chłopak tego zazwyczaj nie widzi, bo przecież "Mamusia go kocha i chce dla niego tego co najlepsze"..... Sama musisz ocenić na ile zmieniły się stosunki między Tobą a chłopakiem i czy walka o niego jest tego warta. Nie myśl, że po ślubie będzie lepiej, będzie tak samo albo jeszcze gorzej, bo wtedy będziesz słyszeć " że weszłaś do ich rodziny i musisz się podporządkować". Może na jakiś czas powinnaś przeprowadzić się do Mamy, przynajmniej do czasu gdy staniesz samodzielnie na nogi, może gdy się wyprowadzisz Twój chłopak wyiągnie z tego wnioski, będzie miał okazję za Tobą zatęsknić i zobaczyć całą sytuację w innym świetle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktośka.
hmm...ciezka sprawa ale na pewno nie beznadzieja. Na pewno ja rozwiazesz tylko, przede wszystkim sama sie uspokoj. Naprawde, Twoja zlosc, placz i krzyki nic nie pomoga a tylko pogorsza sytuacje. Z tego co piszesz wynika, ze Jego matka to tak naprawde zagubina, nieszczesliwa kobieta, ktora szuka szczescia w chwilowych rozrywkach, kupowaniu sobie drogich prezentow i nawiazywaniu malo znaczacych znajomosci. Czy w calej tej sytuacji zmienilabys sie z Nia? Nie sadze :-). Ona sama ma mnostwo kompleksow i problemow emocjonalnych na glowie i oczywiscie jest mega egoistka ale mysle, ze Ty bedziesz po prostu bardziej dorosla i dojrzala od Niej. Piszesz, ze to raty na samochod, ktory pewnie uzywa Jego mama. Jesli Ona nie placi to moze mozna pozbyc sie tego samochodu i zlikwidowac kredyt (przepraszam ale nie znam sie na tym, nie wiem jakie sa mozliwosci..). Poza tym, moze warto postawic chlopaka w sytuacji, gdy NAPRAWDE nie bedzie pieniedzy na zycie i moze wtedy przejrzy na oczy (straszenie, ze moga sie skonczyc tak naprawde nic nie daje). W calej tej sytuacji Jego mama jest malo odpowiedzialna, a Ty zbyt odpowiedzialna. Mam nadzieje, ze znajdziecie "zloty srodek". Powodzenia. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...eeehhhh, no lipny facet... :):):) ...no, lipny... :):):) ...bierz rozwód...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To walka z wiatrakami, znam to z autopsji. Jeśli przeprowadzisz się do mamy na jakiś czas, to on na pewno do Ciebie zatęskni i coś Ci tam obieca, ale problem powróci. Mamuśce trzeba odebrać samochód, to dobra rada. Najpierw niech zapłaci wam zaległe raty, wtedy znowu jej ten samochód oddacie, do momentu ..... następnych zaległości. Vela ma rację, po ślubie wcale nie będzie lepiej, a najprawdopodobniej gorzej. Zastanów się. Poczytaj topik \"Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje cię psychicznie?\" http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=9428000 . Miałam koleżankę, która żyła z mężem i taką jego mamusią-bluszczem. Nic nie wskórała. Po ponad 20 latach małżeństwa i tłumaczeniu mu problemu, mąż zaczął powoli odkrywać prawdę o swojej mamie, ale koleżanka niestety z nerwów zapadła na ciężką chorobę serca. Kilkakrotnie chciała od niego odejść, to znajdywał półśrodki zaradcze. Problemu nie rozwiązywały. Nie licz, że jego mama się zmieni. Ani twój ukochany. Walka z wiatrakami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam Cię, autorko topiku, że nie powiedziałam nic optymistycznego. Mój osąd Twego problemu bierze się z własnego doświadczenia i obserwacji moich znajomych i przyjaciół. W młodości i ja i moje koleżanki wierzyłyśmy, że sobie poradzimy. Byłyśmy silne, nie dawałyśmy się toksycznym teściom, lub szwagrom, wierzyłyśmy w miłość i że to ona pokona wszelkie trudności. Ciężka sprawa. Powstrzymaj się na razie przed ślubem. Pół roku temu nagle zaczęło się coś psuć? To dla Ciebie sygnał, kochana. Kiedy bierze się ślub, to nie tylko na dobre słodkie chwile, ale też i na te złe. Czy Twoja niedyspozycja po wypadku nie jest aby jedną z przyczyn zmiany ukochanego? Pomyśl i o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedna uwaga, jeśli pozwolisz. Być może Twój narzeczony jest wspaniałym człowiekiem, takim księciem z bajki (jak mówisz). I byłby takim zawsze, ale sama widzisz, życie to nie bajka. Zawsze może coś stanąć na przeszkodzie. W tym wypadku jego matka. Wspomniałaś, że zawsze jej się słuchał, a jednocześnie brał Twoje racje pod uwagę. Pół roku borykacie się z zaległymi ratami Twojej przyszłej teściowej. I co? Według mnie narzeczony powinien poczynić radykalne kroki w rozwiązaniu tego kłopotu. Jeśli to zrobi (np.zabierze matce samochód, stanowczo będzie odbierał od niej raty, czy zdecydowanie przeszkadzał jej we wtrącaniu się w Wasze sprawy), ale sam z siebie, a nie z Twoich próśb, to będzie dobrym \"materiałem\" na partnera. Tego Ci życzę i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE MAM JUZ SIL
Dziękuje Wam kochani :) Jest mi ogromnie cięzko,nie sądziłam,ze tak wspaniały i inteligentny facet moze byc tak zaslepiony mamusią i twierdzic ,ze ona wcale nie siedzi nam w kieszeni,wczoraj nawet sie popłakał,kiedy probowałam porozmawiac spokojnie i konkretnie co dalej,skonczylo sie na obietnicach bez pokrycia bo słyszalam to juz wiele razy i nic. Jestem po rozmowie telefonicznej z moją mamą,jest niezwykle obiektywna i madrą kobietą,równiez radziła ,ze jesli rozmowy nic nie dadza i ona nadal nic nie zrozumie to mam wracac do domu,dodam ze mieszkamy w warszawie,a moja rodzina w krakowie,wiec jestem tu sama z tym wszystkim.Dzis ostatnia konkretna rozmowa,jesli nic nie da pakuję się i wracam do domu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś silna, poradzisz sobie. A Twoja mama jest kochana. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE MAM JUZ SIL
Chaber>dziekuje :) fakt moja mama zawsze byłam dla mnie przyjaciółką i oparciem,mam wielkie szczescie.Wiem,ze sobie poradzę,niemam zamiaru całego zycia spedzic na nianczeniu mamusi i synusia,a rehabilitacje moge dokonczyc w krakowie i tak moja mama i ja za nia płaciłysmy,wiec oni nic do tego nie mają,przykre jest to ze zawsze musi sie cos rozpadac przez pieniadze i ludzi...no coz takie zycie...Mimo iz mam silny charakter i juz z nia konkretnie rozmawialam o problemie moj narzeczony twierdzi ze to jego sprawa i nic mi do tego,był oburzony moim zachowaniem bo matke ma sie jedna....no comments:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że masz zdecydowany charakter i jasność umysłu. Czasem trudności można pokonać, czasem nie. Topiki w Kafeterii czytają kobiety zagubione lub wyzwolone z różnych toksycznych związków (to ja :) ). Napisz, jak się sprawa potoczyła, to dla zagubionych dobra lekcja, a mi będzie po prostu miło, że sobie poradziłaś. Papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE MAM JUZ SIL
napewno napiszę,juz dosyc poswiecen,bo dokonca zatrace sama siebie,jakos to bedzie,narazie nie moge patrzec na facetów,nie chce..Ciesze sie Chaberku,ze byłas silna i poradziłas sobie :) Ja tez sobie dam radę,całuje i dziekuje za dobre słowo otuchy 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIESTETY PRZYKRE
dokładnie daj sobie spokoj,zadbaj o siebie,nie marnuj zycia,powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UCIEKAJ DZIEWCZYNO
poki jeszcze mozesz Chaber dobrze Ci radzi,to walka bez konca....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedz mu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedz mu
ze to nie tylko jego sprawa, ze to Ciebie dotyczy bezposrednio wiec jak moze mowic o jakims wtracaniu sie...nienawidze maminsynkow i matek suczysk co robia wszystko zeby miec synusia dla siebie, sama to przechodzilam i zaluje ze ich obu wczesniej nie kopnelam, radze Tobie to samo, ten Twoj facet sie z Toba nie liczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ravanna
Cóż, niestety popieram Chaber i jej mądrość życiową. Gdy zakochałam się z moim późniejszym mężu myślałam, że miłość to podstawa, z resztą sobie poradzę. Miał i ma "manipulującą" mamusię. Gdy chcieliśmy jechać na narty a ona się przeciwstawiała i perswazją nie osiągała skutku, to "dostawała ataku serca", przyjeżdzała karetka, mamusia na 2 dni lądowała w szpitalu i nici z nart :-( Niezła była - Spielberg powinien ją zatrudnić - zagrałaby wszystko! Takie akcje przeżyłam kilka razy. Poważnym problemem stała się, gdy pojawiły się dzieci, bo niestety zaczęłą się pojawiać u nas duuuużo częsciej. Próbowałam się z nią zaprzyjaźnić - nie wyszło, pokonać ją jej własnymi sposobami - katastrofa! Choć mąż w pewnym momencie się opamiętał i straciła na niego tak duży wpływ, to jednak co namieszała to namieszała. Poza tym obniżyła moje poczucie wartości, bo choć były takie lata, że on nie pracował i ja utrzymywałam nas wszystkich na wysokiej stopie życiowej, to jednak zawsze w jej oczach byłam go niegodna a mąż zaczął powtarzać jej słowa, np. wypominał mi niedzielne poranne "odsypianie" słowami, których wcześnie użyła mamusia aby wypomnieć mi to samo, choć przecież miałam prawo życ jak chciałam!!!! Efekt-posypane małżeństwo, nikt nikogo już nie lubi :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE MAM JUZ SIL
Kochane dziewczyny przykro mi ze tez doswiadczałyscie podobnego... jestem spokojna,zawsze staram sie tak załatwiać sprawy,ale nieraz nerwy puszczą jak ten zacznie wymieniac zalety mamusi,a najgorsze jest to ze ona dla proformy--nie jestem idiotką wiem jak gra>>udaje kochajaca moja przyjaciołke,wiecznie mnie chwali,przyjezdza po nas na obiadki niedzielne jak gdyby nigdy nic oczywiscie po alkoholu i jeszcze sie z tego cieszy ,a jak on jej zwroci uwage to mowi ze jej wolno...a on sie rozpływa jak to mamusia mnie kocha a konspiruje po swojemu ta cała tesciowaa mnie juz dosłownie szlag trafia,zawsze ma cud rady i wogole tylko sobie poradzc samej nie moze,długo by wymieniać,nawet decyduje gdzie bedziemy mieszkac w przyszłosci,najgorsze jest to ze dała nam wybor czy chcemy mieszkanie czy dom wspolny z cała rodziną tylko z osobnymi wyjsciami i ona wybrał ten dom nie pytajac mnie o zdanie A ja im powiedziałam,ze mam swoje mieszkanie w Krakowie i dziekuje za łaske-juz niewytrzymałam Boje sie co bedzie dalej,niewyobrazam juz tego sobie chyba,ten płacze i dzwoni z pracy jak to mnie kocha i zebym sie nie pakowała i dzis własnie mi powiedział:Kochanie,nie matrw sie znajdziesz prace po leczeniu to kupisz sobie wszystko,nam sie ułozy " A ja odparłam>nie mam zamiaru po utracie zdrowia tylko po isc do pracy by harowac na twoją mamusię,bo mam tez własną jedyna matkę i tez chciałabym sie odwdzieczyc za to ze nam pomogła ... Teraz sie z kolei naprawde uspokoiłam,przemyślałam i zamierzam przeprowadzić konstruktywną rozmowę, ,jesli dalej bedzie mowił tak samo i takie przykre rzeczy to niech sie kocha i zeni z mamusią,ja wieję do Krakowa,mam juz dosc,naprawdę i sama nie uratuje tego związku,mimo ze go kocham,on ciagle twierdzi ze ja wymyslam,on uwaza sie za kochajacego syna bez winy....Szkoda gadac....zapomnialam dodac iz tesciowa niedoszła twierdzi ze szkoda kasy na slub bo to tylko papier a ona woli byc babcia ,to jej odparłam ze nie bedzie babcia bo moje dziecko nie bedzie jadło jej samochodu i podcierało pupe kredytem,juz wybuchłam....ona skomentowała to smiechem....zamiast naszego wesela woli zrobic pomnik jego babci a jej matce tak powiedziała przy nim a on nawet sie nie odezwał.. Dzieki kobietki,ze mogłam to z siebie wyrzucic i dzieki za wsparcie wkoncu mowię>>dosc... Pozdrawiam was ciepło i przykro mi ze tez sie musicie i musialyscie meczyc...😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ravanna
Dla mnie najważniejsze wydaje się to, ze masz oparcie w mamie. To wręcz NIEOCENIONE choć zwykle nie docenia się wagi wsparcia rodziców, wydaje się to naturalne. Jednak gdy moja przyjaciółka rozwodziła się ze swoim mężem, to jej mama stanęła po jego stronie! Tylko dlatego że on nie chciał rozwodu, a jej mama bała się "co ludzie powiedzą"! W rezultacie dzieczyna została sama, bez wsparcia rodziny w najtrudniejszym momencie w swoim życiu. Ba. ze świadomością, ze wspierają "drugą stronę", są przeciwko niej! Patrząc na to wszystko błogosławiłam w myślach moją mamę, która wspierała mnie zawsze. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE MAM JUZ SIŁ
Ravanno-masz rację to najgorsze,i bardzo przykre nie miec oparcia w mamie,dziekuję Bogu,ze mam tak wspaniałą matkę :) Dziekuje Ci za radę Tobie rowież życzę powodzenia i siły oraz optymizmu,teraz czekam na niego,dzis sie wszystko rozstrzygnie...🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poważnie, zareagowała śmiechem na to, że dziecko nie będzie przecież jadło samochodu i podcierało się kredytem????????? Przecież to tak ciężka aluzja, że trudno jej nie pojąć! Powinna była się pod ziemię zapaść i złożyć natychmiast jakieś deklaracje. Kobieta bez honoru! Te jej słodkie słówka, że bardzo cię lubi, ach! skąd ja to znam! To trucizna posłodzona miodem, żeby łatwiej było ją przełknąć. Wspominałam już o swojej przyjaciółce, która nabawiła się przy takiej teściowej i mężu ciężkiej choroby serca. Jej teściowa była dokładnie taka sama. Nie zmieniła się do końca swego życia. Niestety, ta wiedźma przeżyła moją przyjaciółkę. Jej mąż (mojej koleżanki) zreflektował się za późno, jednak nauka nie poszła w las. Gdy potem poznał kobietę, na której bardzo mu zależało, to nie dopuścił już swojej matki ani na minutkę. Być może, gdyby odseparować twego narzeczonego od jego matki, to sprawy potoczyłyby się innym torem. Ale dziś świat można pokonywać z ogromną prędkością poprzez telefon, internet, samolotem i ciężko byłoby się pozbyć takiej pijawki raz na zawsze. Można by się było jeszcze policytować z narzeczonym, żeby trzymał swoją mamę od ciebie z daleka, ale to raczej nierealne (i nie satysfakcjonujące przede wszystkim). On sam musiałby zrobić z nią \"porządek\". Tylko czy tego chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ravanna
Odpowiadając na "retoryczne" pytanie Chaber: dużo nad tym myślałam na podstawie moich doświadczeń i doszłam do wniosku, że syn takiej kobiety (kochającej wybiórczo, manipulującej, wykorzystującej, itp) jest już od dziecka manipulowany przez nią i przez jej zachowania, co sprawia że nie zauważa patologii w tej całej sytaucji. Przecież dla każdego dziecka jego matka jest najlepsza, a jego sytaucja rodzinna wydaje mu się najzupełniej normalna, bo tylko taką zna! Więc on poniekąd też jest ofiarą takiej kobiety. Mój ex przez wiele lat uważał swoją mamę za osobę pokrzywdzoną przez los, chorą, wymagającą wiecznej pomocy i oczywiście, że nie chciał się zmienić, bo nie nie widział powodu z przyczyn opisanych prze mnie powyżej. To mama była biedna, chora, potrzebująca, a osoby podważające to przekonanie były niesprawiedliwe i atakowały bez powodu.... Kobieta przez lata budowała taki obraz rzeczywistości w jego głowie.... Żona lub narzeeczona nie ma wielkich szans w starciu z tak groźnym przeciwniekiem jak manipulująca matka, która umiejętnie wykorzystuje miłość dziecka dla zaspokojenia swoich potrzeb...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE MAM JUZ SIŁ
Witajcie dziewczyny,witam was juz od siebie z domku,niestety powazna decydująca rozmowa wogole nie odniosła zadnego skutku,wiec przeprowadziłam sie do mamy,spodziewałam sie tego,no coz jednak dla niego matka ponad wszystko,ja juz nie mam zamiaru dłuzej sie meczyc i narazie kupie sie na sobie,a na facetów nie mogę patrzeć,ale mam obok siebie 2 wspaniałe istotki moja mame i siostrę :) moze jakos to będze i spotkam jeszcze kiedys kogos wartosciowego,mam dopiero 25 lat a bagaz doswiadczen zyciowych niejednej dojrzałej kobiety...Dziekuje wam za wsparcie,jestescie cudowne😘🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość własciwa decyzja
teraz odzyjesz napewno,szybkiego powrotu do zdrowka🌻 trzymaj sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, czekałam na Twoją wiadomość. :) Cieszę się, że masz dużo sił na znoszenie trudności. Pewna pani psycholog (znajoma) powiedziała mi, że to zło, co nas spotyka, tak do końca nie jest złem. W perspektywie czasu może się okazać dobrem. W Twoim przypadku też. Teraz masz doświadczenie i nie wpakujesz się w taki \"dziwny\" związek. Będziesz bacznym obserwatorem. Emanuje z Ciebie siła i optymizm, pewnie przyciągasz tym ludzi. Odpoczynek od spotkań z mężczyznami (chodzi mi o randki) na pewno dobrze Ci zrobi. A potem będzie dobrze. :) Gdy sobie odpoczniesz, to z dystansu czasu zobaczysz całą tę sytuację inaczej (z narzeczonym i jego mamą). Teraz miałaś nadzieję na dogadanie się i wspólne życie, więc jeszcze drgają w Tobie emocje, potem będziesz sobie gratulować rozsądku. A jak poznasz kogoś zupełnie normalnego, to o swoim byłym narzeczonym będziesz opowiadać zabawne anegdotki :D:D:D Trzymaj się, zuch dziewczynka! :D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE MAM JUZ SIŁ
Chaberku kochany,jesteś cudowną,mądrą kobietką>>dziekuję Ci za wsparcie,o wiele lzej na duszy :)😘🌻 Jak tylko bede miała chwilke to napisze,pozdrawiam ciepło>>Ravanno😘:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam jeszcze raz Twoje posty. Mówiłaś w nich, że \"mamuśka\" zadecydowała o kilku sprawach za Ciebie (za Was), o waszej przyszłości, gdzie macie mieszkać, żeby nie brać ślubu (jasne, pieniążki będą dla niej), a Twój narzeczony (już były) potulnie się z nią zgadzał. To typowy patologiczny związek, gdzie mamusia nie chce jeszcze odciąć pępowiny od swego dziecka. I nie odetnie. Miesiąc temu weszłam na topik o toksycznych związkach (małżeńskich), z czystej ciekawości, bo sama byłam w takim wiele lat (już uwolniłam się). Ze zdziwieniem stwierdziłam, że babeczki przeżywały dokładnie to samo co ja, nawet te samy teksty leciały z ust mężów, brednie po prostu. I one tak samo jak ja cicho przyzwalały na to w imię miłości i spokoju. Zamiast oczywiście zaprotestować. Czytałam kilka lat temu, dlaczego tak się dzieje. Kiedy człowiek ma jakieś wątpliwości, np. na temat narzeczonego, to zdaje sobie z nich sprawę, widzi to dokładnie i nie akceptuje. Ale jeśli podejmie decyzję o zamążpójściu mimo oczywistych zastrzeżeń, to sama siebie przekonuje, że powzięła dobrą decyzję. I mimo, że po ślubie jest jeszcze gorzej niż w narzeczeństwie, to udaje, że problemu nie ma. To samo z zakupem czegokolwiek, gdy kupujemy taką właśnie markę samochodu, to już to zrobiliśmy i sami sobie mówimy, że to najlepsza na świecie marka. Taka sama sytuacja mogłaby Cię spotkać, gdybyś dała się przekonać do powrotu. Bo to, że narzeczony zacznie Cię o to prosić, to jestem pewna. Tak silne uzależnienie dorosłego mężczyzny od swojej matki (aż po gró!) nie da się zmienić ot tak sobie. Może Ci się na ten topik wpisać tysiące kobiet z takim problemem i zobaczysz, jak wiele one mają wspólnego. Wiele z nich po prostu siebie przekonało, że powzięły słuszną decyzję wychodząc za mąż za maminsynka, no bo wyszły i wstyd się przyznać do błędu, zwłaszcza przed sobą. Mojej koleżanki mąż (wspominałam o niej) co jakiś czas robił wrażenie, że mamuśkę odstawia w kąt, za każdym razem jak ona się pakowała i chciała uciec. Po jakimś czasie wszystko było po staremu. Tak trwało do końca. Jego matka też wszystkim oznajmiała, jak to bardzo synową lubi, robiła słodkie uśmieszki, a poza plecami ustawiała swego syna przeciwko niej. I on się słuchał matki, głupek jeden. Matka mieszkała razem, w willi, to i miała pilne baczenie, żeby nic się bez jej decyzji nie działo w małżeństwie syna. I zobacz, wiedząc że matka i żona nie mogą się znieść i powstają ciągle konflikty, wielokrotne próby odejścia żony z tego powodu, po latach kupił dom i zamieszkali odtąd wspólnie (dotąd wiedźma przychodziła tylko na pół dnia). To walka z wiatrakami, dobrze zrobiłaś, że zwiałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm...hmmm
utorko dobrze zrobiłaś, że wyprowadziłaś sie. Jeśli to nie da mu nic do myślenia to... bedziesz juz wiedzieć na pewno kto jest dla niego ważniejszy. Ja też sie wpakowałam w związek z mamisynkiem. Też wierzyłam, że miłośc przezwycięzy wszystko, że sobie damy radę. Mieszkaliśmy razem z teściową. I mimo, że udało mi się wiele rzeczy ułożyć po swojemu, to niestety jej "toksyczność" była zbyt silna. Nienawidziłam tego domu. Z pracy wracałam przygnębiona zamiast cieszyć się, że wracam do domu. Nie sądze by sie coś mogło poprawić. raczej byłoby jeszcze gorzej Jesteś jeszcze młoda, ja mam 5 lat więcej, ale powiedziałam sobie, że wolę już być sama niz męczyć sie z mamisynkiem i teściową. Najgorsze to podjąć decyzję. I potem jeszcze okres po wyprowadzeniu się. Ma się straszny mętlik w głowie, wątpliwości, nadzieje... ale potem jest juz lepiej. Głowa do góry. Bedzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze zrobiłaś
przyłączam sie do grona mamisynkowych zon,trzymaj sie,wiem,ze teraz ciezko okres,bedzie błagał,obiecywał,a nawet pojawi sie z mamusia u ciebie,jestem tego pewna,ale badz silna,bo nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszło,zrobiłas dobrze dla siebie,uratowalas własne szczecie,jeszcze spotkasz odpowiedniego,chyba ze narzeczony były zrozumie i sie zmieni w co niestety watpie,tak czy siak,pomysl wkoncu o sobie,masz byc kobieta szczesliwa i spełniona we własciwym czasie,powodzenia...😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×