Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość emilka....

zgubiłam pokarm

Polecane posty

Gość kafeczka
Przez terror laktacyjny, jaki sieją kobiety (tak, tak, to kobiety kobietom gotuja ten los) najpierw wpadłam w depresję (nie miałam pokarmu, mimo wyciskania, tarmoszenia, odsysania, przystawiania dziecka i Bóg wie czego jeszcze), bo moje dziecko z głodu zaczęło słabnąć. Ja - pomimo, że po raz pierwszy zostałam mamą, intuicyjnie tak wyczułam, mimo, że w szpitalu mówili, że wszystko jest ok, a mały jest śnięty przez zółtaczkę. Wróciliśmy do domu, po czterech dniach dziecko ważyło kolejne 80 g mniej, w końcu stwierdziłam, ze jako matka w życiu nie wybaczyłabym sobie tego, że zagłodziłam własne dziecko! Kupiłam mieszankę - najlepszą, jaka mi się wydawała, bo oczywiście nikt mi nie doradził konkretnej, bo mam cyce jak donice, mam karmić nimi! Syn nagle odzyskał siły - jest nie tym dzieckiem. Przybiera pieknie na wadze i rośnie. Ale nadal we mnei jest żądza mordu. Jak można doprowadzać matkę do depresji wpędzaniem ją w poczucie winy bo nie ma mleka? Przecież go sobie z żyły nie utoczy, jak nie ma! Mam tylko lichą nadzieję, że piekło wybrukowane będzie cycami tych laktacyjnych terrorystek. Krowy to komplement dla nich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzidziak
witam, uff, jak dobrze, że nie tylko ja mam ten problem... u mnie wygląda to tak: karmiłam małą wyłącznie piersią od dnia jej narodzin do około 7 tygodnia. mała ssała godzinami, praktycznie non stop, płakała zaraz po odstwieniu, więc znów ją przykładałam. do tego najpierw cholernie bolące brodawki, mimo że były głęboko wsadzane, a potem taki ból piersi, że wylądowałam w poradni laktacyjnej. tam dowiedziałam się, że tak ma być... po tygodniu, zaniepokojeni ciągłym płaczem małej poszłam z nią do specjalisty... i oczywiście - za mało przybyła na wadze i skończyło się na dokarmianiu... teraz karmię piersią ile się da i potem dalej butla (był jeszcze epizod z karmieniem strzykawką, żeby nie oduczyć ssania, ale to była makabra, gdy mała zaczęła się dławić) chciałabym karmić tylko piersią... odciągam pokarm, staram się nie stresować...i średnio mi to wychodzi... i ciężko jest, gdy inne kobiety piszą, jak to im się leje z piersi... nigdy nie myślałam, że będę mieć taki problem... pozdrawiam "mleczarnie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Antka
Ja myślę dokładnie tak samo jak dziewczyny powyżej.Już w ciąży nastawiłam się na karmienie piersią,ale po porodzie okazało się,że nie jest to takie oczywiste,jak zakładałam.Przez pierwsze dni nie miałam pokarmu,potem zrobił się zastój,a w kolejnych dniach miałam za mało pokarmu i synek płakał i był niespokojny z głodu.Cały czas robiłam wszystko tak jak mi doradzano-przystawiałam do piersi,piłam dużo wody, herbatkę hipp i myślałam pozytywnie.Niestety,to nic nie dało i teraz mały ma 3 tygodnie,mnie pokarm się kończy,a on polubił butelkę.No i co miałam zrobić?Głodzić własne dziecko? Jak się nie jest w takiej sytuacji,to ciężko to zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość norad
ja w 3 miesiącu po porodzie też miałam kryzys laktacyjny. Bardzo pomogły mi kawka i herbatka "Bocianek" - można kupić na Allegro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama ula
mam na zbyciu 3 opakowania ricinusa, ktoś chętny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okp
Witam, Teraz już wiem, że również jak poprzedniczki zostaliśmy ofiarami karmienia piersią. Urodziłam pierwsze dziecko, od samego początku chciałam karmić piersią i tylko piersią. W szpitalu już napotkałam problemy. Dostałam małego na ręce aby przystawić go pierwszy raz do piersi. Troszkę złapał i poszedł spać (niestety nikt nie pokazał mi jak przystawić poprawnie dziecko do piersi), powiedziano mi, że jak będę zmęczona to mam oddać maleństwo. Bałam się, że go dokarmią, więc czuwałam całą noc i następny dzień cały czas go przystawiając do piersi. Na drugą dobę mały okropnie płakał, dostałam opieprz od pediatry, że zabroniłam dokarmić. Co miałam zrobić? Dałam go dokarmić i w dzień i w nocy. Na trzecią dobę mały czuł się lepiej, a ja miałam wizyte kolejnego pediatry, który to opieprzył mnie za to, że daje dokarmiac a nie karmię piersią. Byłam zła, nie wyspana (spałam max po 10 min. kiedy to mały wisiał mi na cycku, a robił to bez przerwy). W końcu wypisali nas. Niestety mały w domu płakał, trochę spał, i był przy piersi. O ja głupia, już wtedy powinnam wiedzieć, że się nie najada, ale słuchałam pediatry, że tylko pierś. Brodawki miałam poranione, ale w końcu matka-Polka, karmiłam i płakałam, potem płakał mały. Trwało to 4 tygodnie, aż wylądowaliśmy w szpitalu ponieważ mały stracił dużo na wadze. Czego tak późno? Była u nas położna środowiskowa i nie raz, a cztery razy i wg niej wszystko było w porządku, stwierdziła, że chłopiec ma kolkę i wróciła do opowieści o swojej rodzinie. Gdybyśmy sami nie zważyli szkraba, wole nie myśleć do czego by doszło. Co się okazało, mały miał długo żółtaczkę 16 dni, był słaby, mało ssał i płytko (stąd bolące brodawki), nie pobudzał laktacji, i nie wystarczało mleka na jego rosnące wymagania. Nie zważyliśmy go wcześniej, więc nie wiedzieliśmy, ze jest problem (przeklęta położna środowiskowa), a powinniśmy. Zawsze przy karmieniu tylko piersią, należy zważyć noworodka po dwóch tygodniach! Teraz mały skończył 8 tygodni. Karmię mlekiem modyfikowanym i dokarmiam piersią. Młody jest zdrowy i przytył 1,4 kg. Walczę o laktację już cały miesiąc. Mleka jest więcej. W szpitalu, kiedy to próbowałam odciągać miałam 5 ml z obu piersi przy systemie 77-55-33. Teraz rankiem mam 60-70 ml. W ciągu doby odciągam teraz około 250 ml. Z dnia na dzień, powolutku ta ilość rośnie. Młody nauczył się pić z butli, cycem gardził, kupiłam zestaw SNS medeli i widzę poprawę. Laktatora używam co 1,5 lub co 2h i w nocy co 3h lub 4h i ściągam system 77-55-33. Piję kawę zbożową, zaczęłam wreszcie spać. Jem łyżeczkę dzienni kozieradki, i majeranku. Pije herbatki na laktacje z herbapolu (nie polecam hippa ma za dużo cukru) i wierzę, że chociaż te ilości zapewnią mu oporność i zdrowie. Przychylam się do wypowiedzi, że należy unikać stresu i nie robić nic na siłę, najważniejsze jest dziecko i jego zdrowie a nie nasze czy innych duma czy ego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×