Byłam dziś w pracy...boże biedni Ci ludzie co muszą tam na stałe pracować

sa wakacje wiec pomyslalam ze pojde cos dorobic wiec poszla do takiej firmy u mnie w miescie co produkuje zywnosc mrozona bo potrzebuja ludzi do pracy bo jest sezon wiec byla to moja pierwsza nocka w tej firmie i ledwo zyje...cala noc wsypywalam pieprzone truskawki 15kg skrzynka na tasme muszac je podnoscic do poziomu szyi zeby sie wsypalo na zmane z kolezanka sortujac owe truskafki na tasmie a ze w kazdej skrzynce bylo 20% zgitych to juz inna sprawa...oczywiscie wszystkich sie nie dalo wybrac bo szybko to szlo ale jak sie zamrozi to nie widac ponoc...nie dosc ze bylo zimno jak cholera mokro jak chlera bo te truskafki odrazy byly myte na tej tasmie wygladalysmy jak ufoludki...jakies dziwne kombinezony fartuszki rekawice gumiaki i bóg wie co jeszcze skonczylysmy prace o 7 cale mokre i czerwone od kolan po szyje ja nie narzekam nie bylo zle ale jak sluchalam Pan co tam po 20 lat pracuja i widza to codziennie mi po 2 godzinach patrzenia w te truskafki i sortowania sie w glowie krecilo a one musza tak codzien naszczesnie jesczze tylko 3 nocki i nie ide tam wiecej biorac pod uwage fakt ze za to samo za granica np dostaje sie 5 euro za godzine a ty 4 zl