Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fantazjujacy

wspólny onanizm

Polecane posty

Gość fantazjujacy

moja fantazja polega na wspólnym onanizmie z nieznajomą kobietą, chcialby patrzec jak to robisz i żebyś ty patrzyła na mnie, jeżeli podnieca cie to choć troche napisz dimelo@vp.pl jestem szczupły i mam 30 lat, sląsk prosze o odpowiedz na maila, bo podszywacze skadinad z dowcipnymi nieraz tekstami utrudniają kontakt:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantazjujacy
naprawde zadna z was niema ochoty na taka przygode?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż...
Nie ty głupi chuju o podwójnej moralności.Wypierdalaj do jakiejś speluny gruchy trzepać gejom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantazjujacy
mam na imię Mirek i jestem z Chrzanowa szukam chłopaka onanisty z dużym reksiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dziwię się, że żadna cię nie chce ..... nawet suki na ciebie nie spojrzą .... moje kondolencje onanisto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantazjujacy
Jak wcześniej wspomniałem trasa była niezwykle interesująca. Dzięki opadom piach stał się nieco mniej dolegliwy. Zaraz po starcie zawodnicy musieli pokonać niemal 200 metrowy podjazd, dzięki temu stawka mogła się rozciągnąć przed pierwszym zakrętem do lasu. Tam trasa prowadziła w dół wąską ścieżką między drzewami. Ostre zakręty były tym bardziej trudne do pokonania, że był na nich dość kopny piach, który na jednym z podjazdów spowodował, iż niemal wszyscy zawodnicy podprowadzali rowery. Po pierwszej technicznej części startujący jechali po ubitej drodze, po czym wjeżdżali ponownie do lasu, gdzie było wystarczająco dużo miejsca na wyprzedzanie. Jednym z najciekawszych miejsc na wyścigu była pagórkowata ścieżka przez las, gdzie praktycznie nie było możliwości wyprzedzenia rywala. Można było liczyć jedynie na błąd innego zawodnika. Miałem przyjemność przeskoczyć o jedną pozycję do góry, kiedy jadący przede mną Tomek pozostawił rower i padł na miękką ziemię. Trzysta metrów przed metą zaczynał się zjazd po ubitej drodze, gdzie śpieszący do mety panowie rozwijali największe prędkości. Na samym końcu zjazdu wszyscy z widowiskowym pióropuszem wody pokonywali rzekę Tarczynkę. Tuż za rzeką trzeba było pokonać ostatni zakręt, jakieś 10 metrów przed metą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantazjujący
Niestety trzeba przyznać, ze mecz nie stał na wysokim poziomie i nie zaliczał się do ciekawych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×