Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wrzosowy Pęk

Czy tak wygląda koniec miłości?

Polecane posty

Gość Wrzosowy Pęk

Czy to są jego objawy? 1. Wymyślam powód, zeby sie z nim wieczorem nie zobaczyć, zeby znów nie został na noc - z góry cieszę sie, ze ten wieczór spędzę sama, 2. Ciesze sie, ze wkrótce bedę miała okres- nie będe musiała sie z nim kochać, 3. Przeszkadza mi w nim wiele szczegółów - ze jest troszke niechlujny na przykład i nei lubię jego zapachu, 3. Jego pocałunki i pieszczoty mnie irytują, 4. Nie lubię mu sie zwierzać- jestem prawie przekonana, ze cokolwiek powiem, on to źle odbierze, tłumacząc mi błędność mojego myślenia lub postępowania, 5. Nie lubie z nim praktycznie niczego robić A jednak, gdy go nie ma, to myślę, zę jest jedynym, na którym mi zależy, ze go kocham i ze nikt mnie tak nie kocha jak on. Zwariowałam????? Moze jest tu osoba, która przezywa(przeżyła) coś podobnego i wie, co to wszystko znaczy, bo ja sie pogubiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
Hmmmm , tylko to jest tak,ze to nie jest "mglisty, toksyczny zwiazek". On jest dl amnie naprawdę dobry - najbardziej oddany, wierny i czuły. Do tego mądry, przystojny, marzy o tym co ja- czyli o rodzinie, dzieciach itd. Więc dlaczego we mnei siedzą takie demony????? Czy po 5 latach jestem nim znudzona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A l do n a
Ty go juz nie kochasz. To przywiązanie z Twojej strony. Przeczytaj jeszcze raz co piszesz, a odpowiedź na Twoje pytania sama przyjdzie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość proste..
To takie oczywiste co opisujesz. Na pewno z twojej strony nie jest to miłość, albo inaczej, miałaś zauroczenie i początkowo działała chemia ale u ciebie nie przekształciło się to w miłość, chemia zawsze się uspokaja po dłuższym czasie, ten czas trzeba było wykorzystać czyli zdecydować się na miłość ( wolna wola do podjęcia decyzji o miłości stwarza warunki na jej rozwój). Kocha się osobę a nie to co ona daje, osoba nie może być przedmiotem użycia, czymś użytecznym...temat rzeka. I jest oczywiste że brakuje ci go gdy go nie ma. Poczytaj obszerną literaturę na temat uzależnienia emocjonalnego, jak dla mnie raczej jesteś książkowym przykładem takiego uzależnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
Rzeczywiście, gdy się spotkalismy tych kilka lat temu, strzelił w nas piorun. To była totalna magia, totalne zauroczenie. Żyliśmy sobą, prawie oddychaliśmy sobą. Ale ja chciałam z czasem przejsc do etapu B- tzn. normalnego zycia, codziennosci, wzajemnego pomagania sobie. On nei potrafi. Ciagle jest taki jak wtedy, pomijając to co sie dzieje na codzień. A ja ... Robi mi wyrzuty, ze juz we mnie nie ma tamtego szaleństwa. Owszem nie ma. Oj, jak ja sie pogubiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
I czuję wyrzuty sumienia, sile sie na romantycznosć, na gesty, które tak naprawdę nie wypływaja z duszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna żmija
mam identycznie jak ty! tylko ze ja sobie uswiadomilam ze on nie jest TYM. i tak samo jak twoj jest dobry, oddany, stara sie ciagle, kocha starsznie mocno. i wlasnie dlatego trudno to zakonczyc. gdyby to byl toksyczny zwiazek to zakonczylabym to bez zalu, a tak... trudno. z jedej strony wiem ze to nie jest to, a z drugiej mysle sobie ze tyle drani jest na swiecie a ja trafilam na takiego kochanego faceta, ze zerwe z nim i trafie na takiego ktory bedzie mnie zdradzal, ranil... ale w tym zwiazku tez sie mecze. chcialabym kochac, chcialabym czuc pozadanie, chcialabym z radoscia czekac kiedy sie zobaczymy, chcialabym miec ochote na wspolne wakacje i dobra zabawe we dwoje. a ja jestem z nim bo poprostu mi wygodnie i boje sie zrobic jakikolwiek krok:(cialabym zeby to on zerwal (co sie prawdopodobnie nigdy nie zdarzy) zebym ja nie musiala podejmowac tej decyzji, zebym nie gryzla sie potem z myslami czy dobrze zrobilam i nie ryczala w poduszke kiedy bedzie mi zle ze go nie ma obok mnie. czasem mam tka ze gdy jade do niego ciesze sie ze sie zobaczymy, a jak juz jestem to mi wszystko przechodzi. wybaczcie, musialam sie wygadac;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zbytdobryzebygokochac
Ja nie wiem jak wyglada milosc, a co dopiero jak milosc sie konczy, ale jesli tak czujesz to zrob tak jak czuje, otworz swoj umysl i poznaj nowych ludzi, na pewno bedzie ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
O to chodzi, ze ja jestem tak zmęczona życiem z kimś że najchętniej przez dłuuuuugi czas byłabym sama. Nie mam ochoty na nowe znajomości, na docieranie sie z kimś. Chyba nie jestem zdolna do miłosci. Zawsze spalam sie na starcie jak kapiszon. To już kolejny związek, który tak ciagnę bez sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna żmija
ja tez mysle ze nie jestem zdolna do milosci. z tym ze to moj pierwszy powazny zwiazek i troche krotszy niz twoj bo 2 lata. nie kochalam chyba od poczatku. poprostu kiedys bylo fajnie, uwielbialam spedzac z nim czas, czulam sie dobrze i bezpiecznie. ale nie potrafie sie poswiecic dla drugiej osoby. nie potrafie wielu rzeczy zrobic ktore robi on, bo kocha. on naprawia nawet moje bledy bo ktorych jestem zbyt dumna zeby sie przyznac i cos z tym zrobic. ja ma troche inaczje niz ty bo ja CHCE kogos poznac. moze nie do konca tak... tez nie mam sil na docieranie sie, na poznawanie znow kogos od poczatku, boje sie tego... ale marze zeby spotkac kogos kim bede cale zycie i z kim bedzie mi idelanie... no ale kazda kobieta ma takie marzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
a ja coraz częsciej sobie zadaję pytanie, czy moim przeznaczeniem nie jest bycie samą. Serio. jedyne o czym myślę i czego mi brak, to dziecko. Natomiast ogólenie wolę samotnosć, niz przebywanie z ludźmi - nie zależnie od tego, czy to rodzin, znajomi czy mój facet. Nie wiem juz czy to takie dziwactwo, czy tak mi sie tylko wydaje, ale odkad pamiętam, najbardziej lubiam spędzać czas na róznych pierdołach, z ksiażką i SAMA. Żal mi go, zal mi tych lat spędzonych raze, czuje zażenowanie, ze ciagle powtarzam, ze kocham, a na tym forum pisze takie rzeczy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
Natomiast czasem myślę, ze tęsknie za tym, zeby przeżyć z kimś taką totalną magię jeszcze raz...więc moze nie jestem do końca oziębła na miłosć.... Ehhhh, pomieszane mam w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
Czarna Żmijo- fajnie, ze jesteś, bo nie czuję sie autsajderem..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
Ale dlaczego sie nie narodziła do cholery!!!??? Tak sie starałam, pielęgnowałam, dbałam, robiłam wszysko dla niego - i co ???? Teraz po tym kupa???? Bo nic nie czuję, gdy przy nim jestem oprócz zniechęcenia i zdenerwowania? Bo juz nie interesuje mnei jego życie, nie smieszą jego dowcipy, nie cieszą jego niepodzianki???? Staram sie, zeby cieszyło mnei bycie z nim, wytężam wszystki siły, a i tak czuję sie jak dętka z krótejśc ktoś spuścił powietrze. Taks ie staram CZUC, a nic nie czuję!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dlaczego?? :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
To powoduje, ze chce mi sie wyć. naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
Bo tyle słow, czasu, gestów, dni, pieniedzy i innych rzeczy jest zmarnowane. Czuję sie jak naukowiec, który odkrył, ze dzieło jego życia, to totalna pomyłka!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna żmija
jedyny powod zeby byc samej to dla mnie taki ze boje sie trafic na drania. jestem cholernie wrazliwa, chorobliwie zazdrosna z czym probuje walczyc i przeraza mnie mysl ze trafie na takiego ktory mnie wykorzysta. ze malo jest na swiecie wiernych, kochajacych facetow. ja tez tak jak ty od dziecka lubilam spedzac czas sama, nigdy mi sie nie nudzilo, zawsze znjdowalam sobie jakies zajecie. ale w zyciu nie chce byc sama. nie mma zadnych przyjaciol, znajomych (nie przez niego tlyko nigdy nie mialam) i doceniam ze go mam ale ten zwiazek mnie juz denerwuje, wkurza mnie gdy czasem chce zostac w domu caly dzien a nie spotkac sie z nim a on tego nie rozumie i uwaza ze marnuje czas ktory moglibysmy spedzic razem. a ja juz mam tego dosc. meczy mnie to "nic nie czucie", meczy mnie seks bez pozadania, dla "wypelnienia obowiazku", nie podnieca mnie juz jego cialo, nie podoba mi sie fizycznie chociaz kiedys za nim szalalam. teraz dostrzegam ciagle same wady, wszytsko mnie w nim denerwuje. chociaz czase jest milo... ale to moze z kilka dni w miesiacu kiedy czuje ze go "kocham" i ze mi dobrze. to takie chwile szczescia,a potme wszytsko wraca do smutnej normy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrzosowy Pęk
Czarna Żmijo ! Ubierasz w słowa, to , co ja czuję!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i to jest koniec miłości...ale taka pewna bym nie była....zupełnie mozliwe że gdy się już rozejdziecie..gdy już nie będzie Twój....wtedy się dopiero zacznie czarna rozpacz:// Myślę, że czując że ktoś jest nam oddany...zaczyna nam się w głowie przewracać..a gdy to poczucie znika..doceniamy co mieliśmy:) Niestety często za późno..truizm? Zapewne..ale przemysl to dobrze zanim uznasz że na pewno nic do niego nie czujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zyc z powietrzem
ja tez byłam w takim związku, one zdarzają sie często. a ja od zawsze lubiłam byc sama! mam mnóstwo znajomych i sporo przyjaciół, ale lubie wracać do domu i juz nic nie misieć mówić, lubię sama robić zakupy i załatwiać zwykłe codzienne sprawy, wspólne gotowanie obiadu to dla mnie strata czasu. mój facet tego kompletnie nie rozumiał, chciał wszystko robić ze mną! A najbardzie podobało mu się wspólne korzystanie z łazienki!! ja tego nienawidziałam!! ale tez nie chciałam zostac sama, wszędzie mówią tyle o kompromisach, że moje życie zaczęło na nich funkcjonowac. Ale ile można?? Któregoś ranka zostawiłam go, po kolejnej nocy raze, kolejnym seksie bez entuzjazmu zakończyłam ten dwuletni związek. I SPOTKAŁAM FACETA, KTÓRY JEST TAKI JA !!! :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
w życiu nie da się cały czas utrzymać uczucia zadowolenia, zapału, sympatii do kogoś.. bywają okresy gorsze bywają lepsze ja odczuwam coś podobnego, tylko trwa to krócej, kilka dni na przykład, gdy jestem w stresie, też odsuwam się emocjonalnie, zablokowuję, drażni mnie ktoś kogo kocham ale potem to mija, i jest lepiej niż wcześniej może u was to jakieś stany depresyjne, niekoniecznie związane z partnerstwem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się....życie w związku to nie jest wyłacznie magia i stan upojenia...świat na haju jest niezły ale nie wieczny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też miałam kiedyś identyczne wątpliwości jak autorka i zdecydowałam się skończyć ten związek bo prędzej czy później bym się w nim udusiła, mogłąby pojawić sie zdrada z mojej strony itd itp. Ten człowiek był dla mnie dobry, cierpliwy, pomocny, mogłam z nim o wszystkim porozmawiać, ale go nie kochalam i perspektywa bycia z kimś mi oddanym ale przeze mnie nie kochanym nie wróżyła szczęśliwej przyszłości. Powiedziałam mu że go nie kocham, że nie moge z nim dłużej być. Prawdopodobnie bardzo żałował, że podjęłam taką decyzję, ale ja już nie patrzyłam na jego uczucia, chciałam żyć własnym życiem. Od tamtego czasu poznałam wielu facetów, lepszych i gorszych, romantyków i totalnych drani, ale w życiu trzeba wszystkiego spróbować i nie bać się walczyć o własne szczęście:) Teraz mam cudownego faceta i nie jest to zauroczenie, jakieś tam powierzchowne zakochanie, bo już za stara jestem na takie pierdoły, teraz kieruję się nie tylko sercem, ale i rozumem. Trzeba umieć czuć, ale też wiedzieć co się czuje. Życzę Ci powodzenia i odważnych decyzji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna żmija
to nie jest chwilowe "zalamanie". u mnie wraz z uplywem czasu jest coraz gorzej :O boe sie zerwac ale wiem ze predzje czy poznije to zrobie. i w glebi duszy wierze ze poznam kogos kogo pokocham z wzajemnoscia:) moja kolezanka ma podobnie ale to u nije trwa kilka dni i zdarzylo sie 2,3 razy w ciagu jej 2 latniego zwiazku. takie zalamanie, chec zerwania ze wzgledu na uwolnienie sie, bo mow ze czuje sie jak w malzenstwie. kilka dni odpoczynku, zatesknienia i znow ma w zwiakzu jak w bajce. ale to cos zupelnie innego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ka-fe-te....a propos twojego opisiku......możliwe...ale pod warunkiem że biegnąć się nie potkniesz;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To było 3 lata temu. Odgrzewany związek. Wróciłam do chłopaka, którego zostawiłam wcześniej. Miałam kilka powodów nie leżał mi jego charakter, zbyt różniliśmy się od siebie.Ale wróciła, bo czas trochę weryfikuje wyobrażenia, czasem na plus tej osoby. Byliśmy kilka miesięcy i nagle pojawił się blok. Wszystko mnie zaczęło denerwować. Przypadło to na wspólne wakacje. Byłam przerażona. 2 tygodnie w górach, wspólne noclegi, fakt, że koleś nie potrafił sobie poradzic i to ja musiałam \"zarządzać rozkładaniem namiotu\". :) dzisiaj się z tego śmieję, ale wtedy byłam przerażona. chotę, żeby zbliżyc się do kolesia miałam po 4 piwie. Wstyd się przynać.. Co się stało? Przestałam go kochać? Otóż nie , ja nigdy go nie kochałam, to był mój lek an samotność. Wszystkie koleżanki miały chłopaka, to dlaczego ja mam nie mieć? I padł wybór na tego, któremu się podobałam. Chybiony wybór. Potem byłam sama przez 3 lata. Był to bardzo owocny czas, bo tylu rzeczy , ilu się nauczyłam nie ogarnęłabym w innym układzie. I teraz mam faceta, nie boję się tego. Nie bałam się byc sama, bo samotność może byc bardzo twórcza. Koleś, któy Cię nie kręci, tylko zatruje Twoje życie i stracisz czas. Tamten też był dla mnie dobry,starał się (po swojemu), ale uciełam. Jak nie utniesz to będziesz tkwić w tym na dobre. Zawsze będzie powód by nie zrywać. Jetsem zwolenniczką szybkich i krótkich cięć, które prowadzą...właśnie..do szczęścia!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
satinelle dobre...hehehe..no i żeby biegać najpierw trzeba nauczyć się chodzić:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×