Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wrzosowy Pęk

Czy tak wygląda koniec miłości?

Polecane posty

Wrzosowy pęku pomysl ze teraz jestes wolna, nie jestes psychicznie obciazona, tyle rzeczy do zrobienia przed Toba. Masz tyle mozliwosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powietrzaa--> Podczas naszego zerwania poznalam kogos, nawet mnie lekko zauroczyl, ale to nie bylo to. Zupelnie. I zaraz wrocialam do starego zwiazku, bo... bo moze pomyslalam, ze z nim mi bylo przciez lepiej? Ale jak widac idealnie tez nie jest. Wrzosowy, trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ps: powietrzaa>> bardzo madre slowa w Twoim pierwszym poscie, cos w tym jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna zmijo moze wpadasz czasem na kafeterie, napisz co tam u Ciebie i jak sobie radzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opti_ma
Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi i stwierdzam, ze mam dokladnie ten sam problem. Wszystkie punkty, ktore wyspisal Wzrosowy, idealnie opisuja moje odczucia. Nie wiem, co mam robic. Najgorsze,ze to dzieje sie po raz kolejny. Kiedys juz zostawilam chlopaka z tego samego powodu. Podobnie jak Wy, mam wrazenie,ze nie jestem zdolna do zycia w zwiazku. Kolega, przyjaciel, kochanek- owszem. Partner? Chyba nie. Zawsze bylam osoba, ktorej wszystko szybko sie nudzilo. Myslalam, ze to nie przeniesie sie na zycie uczuciowe,ale niestety tak sie stalo. Jezeli ten stan nie minie, to chyba bede musiala sie wycofac. Tylko jak mam mu to powiedziec? Jak zranic tak wspanialego czlowieka? A jezeli bede zalowala? Jezeli to milosc mojego zycia? Moze po prostu mamy gorszy okres? Eh...tyle niepewnosci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
opti_ma ja tez jestem osoba ktora sie szybko nudzi. Czuje sie z tym zle ze taki cudowny facet mnie kocha bezwarunkowo, a ja stawiam tyle warunkow (smiesznych warunkow) aby sie usprawiedliwic ze tak czuje. Nie potrafie odejsc. Czasem jest super, dobrze sie rozumiemy, czujemy odobnie, mamy takie same zdanie w waznych sprawach. Ale jest tyle \"ale\". A czasem nawet nie mam ochoty sie przytulac i calowac, ze o seksie nie wspomne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opti_ma
Dokladnie. Mi tez jego pocalunki nie sprawiaja juz przyjemnosci. Nie chce sie do niego przytulac. O sexie takze wole nie wspominac, bo staje sie dla mnie wrecz udreka. Ostatnio nawet zaczelam flirtowac z innymi facetami.Smsy pisze odruchowo, nieszczerze. Brakuje mi jakichs emocji, spontanicznosci. Jest jednak ta druga strona - wizja wspanialego faceta, ktory bardzo mnie kocha i strasznie sie stara. Chcialabym, zeby mnie zdradzil, albo zostawil. Zeby to wypalilo sie takze w nim... A moze po prostu przezywamy jakis kryzys?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna zmija
bywam na kafe... wlasciwie nie wiem co wam napisac. pisalam co nieco w pierwszym poscie. pisalam go rano a potem pojechalam do niego. jak zawsze poprzytulalismy sie na powitanie a mnie zaczela ogarniac jakas pustka. nie wiem co mnie pokierowalo, czy ten temat czytany rano, chyba tak. pomyslalam sobie ze przeciez ja nic do tego faceta nie czuje, ze zyje chyba szczesliwymi chwilami z przeszlosci. w tym momencie zaczal stwarzac ze bylam sama w centrum bo mialam na sobie nowa koszulke. to byl taki punkt zaczepienia. zaczelam rozmowe ze ja nie wiem czy to wszytko ma jeszcze sens, ze tylko sie musi ciagle przeze mnie denerwowac, ze przeciez widzi ze ciagle tylko sie klocimy i takie tam. zaczelismy rozmawiac chociaz ciezko bylo. mowilam ze meczy mnie ten brak uczucia z mojej strony, ze ja juz nie potrafie sie cieszyc wspolnymi chwilami, ze ciagle we wszystkim widze same wady i nie potrafie dostrzec nic pozytywnego. zaczal strasznie plakac, przytulilam go, dugie chwile ciszy, potem znow jego placz i prosby zeby dac nam szanse, ze to nie moze sie tak skonczyc itd. bylma opanowana i spokojna jak nigdy (a jestem bardzo emocjonalna i na prawie wszytsko reaguje placzem) stanowczo mowilam ze nie, ze to nic nie zmieni (pol roku temu zerwalam po ostrej klotni, tez blagal o szanse i dalam ja nam) nie wiem co we mnie wstapilo ale nie mialam nawet chwil watpliwosci czy dobrze robie. nie chce sie rozczulac nad samym rozstaniem, powiem jak jest teraz. wiecie co? ciesze sie ze tak wyszlo. rozstanie nie bylo planowane. chyba tak mialo byc. bylam juz na to gotowa. moze to dziwne ale nie tesknie za nim. tesknie za uczuciem, tesknie za tym aby czuc sie kochana i pozadana. chociaz to dopiero kilka dni to brakuje mi tego. jesli chodzi o nas to zal mi tych poczatkowych wspolnych chwil. byl moich pierwszym powaznym faceten, co za tym idzie rowniez pierwszy w lozku. przeszedl dluga droge zanim sie przed nim otworzylam, pozwolilma dotknac. naprawe byl cudowny, czulam sie bardzo bezpiecznie, oswajal mnie. jak sobie tak wspominam to to bylo tak piekne jak w filme i napewno tego nigdy nie zapomne. zal mi takze tego ze pod wieloma wzgledami on naprawde mi odpowiadal, pewne cechy charakteru, chcialabym zeby mezczyzna z ktorym spedze resze zycia je posiadal. z jednej strony chcialabym bardzo kogos poznac, z drugiej jeszcze nie wyobrazam sobie ze moglabym sie z kims innym byc bardzo blisko. i nie zamierzma sie pakowac w zwiazki z facetami ktorzy od poczatku nie bede mi odpowiadali. nie cieszy mnie skakanie z kwiatka na kwiatek. chce stabilnego zwiazku. chyba jestem szczesliwa:) moze to za duze slowo, ale odetchnelam, dobrze mi teraz. chociaz mam wieeeelka ochote sie do kogos przytulic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opti_ma \"Smsy pisze odruchowo, nieszczerze\" Z ust mi wyjelas, ale to smutna prawda Czarna zmija goraco Cie pozdrawiam i naprawde podziwiam, zaimponowalas mi odwaga i szczeroscia. Jak ja mysle o rozstaniu to wydaje mi sie ze musze wymyslic jakis powod. Jak was czytam to coraz czesciej mysle ze powinnam byc szczera, jesli kiedykolwiek sie na to zdecyduje. Dobranoc wszystkim!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna zmija
aha, tylko ze ja go nie oszukiwalam, nie mowilam ze kocham kiedy juz tego nie czylam. z reszta o nie byl glupi, domyslil sie tego i przeprowadzil ze mna powazna rozmowe. powiedzialam mu wtedy ze ja chyba nie potrafie kochac, ze starsznie mi na nim zalezy, ze chce z nim byc, ze "kocham" go ale na taki swoj wlasny sposob, ze to nie taka prawdziwa milosc. i ze bardzo chcialabym kiedys kochac. on to wiedziall, mimo wszytsko chcial byc ze mna, zyl nadzieja ze to sie zmieni, ze go pokocham. bardzo cierpial gdy bylo miedzy nami zle i robil wszytsko zeby sytuacja sie zmienila. wiec ta moja wiadomosc nie zleciala na niego ja grom z jasnego nieba. chociaz stanowcza decyzja tak. zal mi go...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Opowiem Wam swoją historię
Witam, odnośnie tematu - miałam podobną sytuację dokładnie 3 lata temu. Obecnie jestem z tym samym mężczyzną już od sześciu lat i życia bez niego sobie nie wyobrażam a w przyszłym roku zostanę jego żoną:) Na takie wątpliwości najlepsze jest rozstanie ale nie zerwanie. Wystarczy pojechać gdzieś na urlop bez ukochanego i sprawdzić, czy uczucie przetrwa rozłąkę. Byliśmy razem trzy lata, przez cały ten okres rozstaliśmy się tylko raz na dwa tyg. Byłam już znudzona i zmęczona. Miałam dosyć jego głupiego podejścia do wielu spraw. Nie byłam już pewna jego uczuć ani własnych. Nie wiedziałam po co jesteśmy razem, czy ma to jeszcze jakiś sens. Co prawda myśl o rozstaniu mnie przerażała ale nie byłam pewna, czego tak naprawdę się bałam - tego że stracę jego, czy tego że po prostu zostanę sama, a samej od wieków było mi źle i zawsze się tego bałam. Po trzech latach ciągłego spotykania się - wyjechał nieświadomy mojego zawirowania do USA na 4 miesiące. Cieszyłam się z tego rozstania, choć nie ukrywam, że ciężko było mi powstrzymać łzy, a kiedy już pociąg odjeżdżał ze stacji, poczułam coś dziwnego i trudnego do opisania – czułam tak jakby cos uchodziło ze mnie, jakby odjeżdżała jakaś część mnie. Mimo wszystko potrzebowałam sprawdzić siebie, czy będę tęsknić, do jakiego dojdę wniosku. Chciałam sprawdzić czy mu na mnie zależy i czy wróci do mnie a nie tylko do pustego domu. W międzyczasie zaczęły się wakacje i pojechałam na urlop z przyjaciółmi, gdzie poznałam wspaniałego faceta. Byłam nim ślepo zauroczona jednak bardzo krótko bo szybko uświadomiłam sobie, że strasznie tęsknie i nie potrafię żyć, bez tego, którego kocham. On też dzwonił do mnie co kilka dni i rozmawialiśmy całymi godzinami. Wrócił odmieniony - zmienił podejście do wielu rzeczy. Jestem pewna. że kocha mnie i ja go kocham. Nie potrafiłabym już pokochać kogoś innego, choć nie wiem, czy nasza miłość przetrwałaby gdyby nie tamte rozstanie. Autorko topiku – trzymam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak moj facet jechal do wojska to tydzien przed wyjazdem juz plakalam. Na peronie tez ryczalam i jak pojechal to sie nie moglam uspokoic. Tesknilam ale jak przyjechal to znowu czulam to samo. Nie wiem co ze mna jest, nie chce zyc bez niego alr czuje ze nie chce zyc z nim. Jestem strasznie rozdarta. Na razie zyje i mowie ze bedzie co ma byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaamyyk - autorka histori powż
Do Asi: Skoro rozstanie nie wprowadzilo niczego nowego do związku, to chyba jednak nie ma sensu w nim tkwić. Wiem, że dużo łatwiej powiedzieć a niżeli wykonać ale najlepszym lekarstwem na niespełnienioną milość jest druga miłość a skoro piszesz, że nie wiesz czy wogóle go kiedys kochałaś to pewnie nie kochałaś a skoro tak to wyjdź z domu i nie bój sie poznac kogoś nowego. Odwagi!Szkoda życia na to by cierpieć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do rozstania, to ja bardzo czesto jestem daleko od mojego faceta, bo on pracuje za granica. Za to czesto dzwoni, pisze smsy. Nie moge powiedziec, ze te rozlaki nam pomagaja. Hmm, moze na poczatku. Ale teraz sprawiaja tylko, ze coraz bardziej sie od siebie oddalamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, moze to glupie, ale postanowilam wypisywac na kartce powody, dla ktorych CHCE i NIE CHCE z nim byc. Bo gdy pomysle sobie, jak bardzo on mnie irytuje i chcę zerwac, to zawsze przychodza mi do glowy inne mysli, ktore mnie odwodza od tego zamiaru- przypominam sobie wszystkie mile chwile z poczatku naszej znajomosci, mysle sobie, jaki on jest dla mnie dobry, czuly, opiekunczy... Dlatego nie potrafie realnie okreslic tego, co czuje. Moze, gdy tak porownam moje zapiski, to do czegos dojde.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaamyyk
Dobra jest bowiem rozstanie - jedno dłuższe na jakiś czas a nie życie w ciągłej rozłące - trudno jest utrzymać miłość na odległość, bo miłość potrzebuje by ją pielęgnować, a jak ja pielęgnować w odleglości kilku tysięcy km, kiedy więcej czasu spędzacie osobno niz razem. Odnośnie listy to wcale nie głupi pomysł - popieram, sama tak kiedys zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje, ciezka sprawa z tym zwiazkiem na odleglosc. I do jakich wnioskow doszlas po napisaniu listy? Jesli moge zapytac oczywiscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najtrafniejszy post był napisany na 1 stronie - to zauroczenie, które było, minęło i pomimo usilnych starań nie przeszło w miłość. Pytanie - czemu?? Znalazłam faceta, który mnie kocha, leci za mną jak wariat, jest dobry, uczynny, pomocn,y czuje się przy nim bezpiecznie. Facet perfect wręcz, połowo osób mi go zazdrości, jakie ja miałam szczęscie. Ale czemu ja go nie umiem pokochać? PRóbowałam wsyzstkiego i nic. Jest na to jedna perfidna odpowiedź - natura. I perfdina prawda człowiek to zwierze, chemia nie zaskoczyły, hormony nie zadziałały itp. Co z tego że ma tyle zalet, skoro w najlepszym razie traktuje go jak przyjaciela, a nie jak faceta. To co kiedyś mi sprawiało przyjemność - teraz powoduje zniecierpliwienie, zniechęcenie, rozsierdzenie. Zaczynam tracić oddech, czuje się coraz ciaśniej, jakby nie widzialna pętla zaciskała mi się wokół szyi. Trace dusze a wraz z nią życie. Jest kilka wyjść z takiej sytuacji. Wegetować nadal i liczyć że się nam poprawi. Naprawde w to wierzę?? Może... nadzieja matką głupich. Separacja na pewien czas - zebysmy przemysleli nasze odczcucia, zachowania - brzmi lepiej niż wegetacja. A może rozstanie? Na stałe, ale może kiedyś się spotakmy w przyszłości i na nowo ehh... Ale zaczne oddychać poczuje wolność, smak wolności, odżyje na nowo, nikt mi nie będzie marudził że cały dzień ...... Tak zjeżdzając z mego wątku, możliwe że faceci których spotakliście byli po raz 1 ( lub w jednym z 1) zangażnowani w naprawde ważny związek. Czują że uśmiechnęło się do nich szczęsci, ze będą mieć swoją panią są w stanie wszsytko zrobić żeby jej dogodzić, nawet najgłupszą rzecz. Są w stanie spędzać z nią każdą chwilę, każde uderzenie serca. Dla was zauroczenie porpsotu wyparowało, miłość nie nastała, możliwie że oni wcale tak nie są super zakochani, ale znaleźli skarb i nie chcą go wypuscić z rąk. Oni też popełniają błąd bo naskakuja na każdym kroku - zamiast trzymać się złotego środka, wsyzstko w umiarze. Pozwól tu niech zrobi sobie sama to itp. itd., ale oni o tym zapominają, uważają cię za małą dziewczynkę, której trzeba pomóc na każdym kroku. Dlatego ich tak ciężko opuścic są jak takie chodzące anioły za plecami, które ze wszystkim pomogą. To normalny związek z którego uszła para, to poprostu było zauroczenie, natura wygrała, ale oni nie chcą dać jej wygrać. Trzymają was przy sobie i nie chcą wypuścić, wnieśliście tyle szczęscia w ich zycie. ALe oni po tym związku będą mądrzejsi zrozumieją ( bynajmniej większość) że nie tędy droga, trzeba bardziej patrzeć sercem i widzieć więcej. Niekiedy trzeba być samolubnym patrzeć na swoje szczęscie i zakończyć to, wy odżyjecie a oni zmądrzeją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem facetem, tak czytam te wypowiedzi kobiet tutaj i dochodzę do pewnych przemyśleń. Jedno jest pewne - kobietom nigy żaden facet nie dogodzi. Drogie Panie, to jest przykre, ale wy szukacie ideałów, które po prostu nie istnieją. A im dłużej ich szukacie tym dla was gorzej. Na każdym kroku objawia się wasza niekonsekwencja i niezdecydowanie. Już sam nie wiem, płakać czy śmiać się. Oczywiście jestem w stanie zrozumieć wasze co niektóre argumenty, ale jednego nie jestem w stanie pojąć - dlaczego jesteście tak długo z facetami, którzy was w żaden sposób nie pociągają? Dlaczego jesteście takimi egoistkami? Same piszecie, że macie cudownych facetów, którzy was kochają, dbają o was, troszczą się. To dlaczego wszystko to w nieskończoność przedłużacie? Czy nie byłoby fair wobec faceta dać mu do zrozumienia od razu, że nic z tego nie będzie, że coś się w was wypaliło i nie ma szans żeby wróciło? A piszę o tym, bo ja jestem właśnie z tych \"dobrych, uczynnych\", którego po 2,5 roku zostawiła ukochana kobieta. Nie żeby bez powodu, bo powody były, ale jestem przekonany że już dużo wcześniej jej na tym związku nie zależało, a ciągnęła to z przyzwyczajenia, czy strachu przed samotnością. I w końcu pewnego pięknego dnia oznajmiła mi że już nie wie co do mnie czuje. Po prostu szok! Jak to, tak nagle? Co się stało? Takie pytania sobie człowiek zadaje. Podobno byłem dla niej za dobry i znudziłem się jej. Jak ja nienawidzę takiego tłumaczenia! Ale teraz faktycznie zdałem sobie sprawę że za bardzo jej nadskakiwałem i praktycznie robiłem dla niej wszystko. Przegrałem ten związek, bo na początku za mocno się starałem. Co prawda nie zabraniałem jej niczego, bo nie jestem z facetów, którzy trzymają własną kobietę na uwięzi, do łazienki też za nią nie chodziłem ;). Mam swoje własne pasje, własny krąg znajomych, z którymi również spędzałem czas, tak więc o żadnym osaczeniu z mojej strony nie mogło być mowy. Po prostu ona mnie nie kochała. Minęło zauroczenie i tyle. Ja zakochany po uszy, a jej przeszło. Tylko dlaczego tak długo czekała żeby mi to powiedzieć? A teraz najciekawsze. Minęło 5 miesięcy od naszego rozstania. W międzyczasie znalazła sobie jakiegoś \"pocieszyciela\", ale wiem że nie wyszło jej z nim. I co następuje - ona się do mnie ponownie odzywa. Miłe smsy, maile, czasami telefony przed snem. Od jej koleżanki usłyszałem, że ciągle o mnie myśli i chciałaby do mnie wrócić, tylko czeka podobno na mój krok (sic!) Czyżby nagle zrozumiała, że popełniła błąd zostawiając mnie? Przecież byłem taki dobry, taki uczynny, nigdy jej nie zdradziłem ani nie skrzywdziłem... A więc o co chodzi? Ja sam okropnie przeżyłem to rozstanie, parę miesięcy zabrało mi dochodzenie do siebie, w zasadzie to do dziś nie doszedłem. Ale jedno jest pewne - choćby nie wiem jak mnie teraz błagała i prosiła - nie ma mowy o moim powrocie. Nie mogę pozwolić na takie pomiatanie sobą. Trzeba mieć honor i oczekiwać szacunku od drugiej strony. Tak więc drogie Panie - proszę was, zanim podejmiecie ostateczną decyzję o rozstaniu, to przemyślcie to dobrze. Jeśli faktycznie nic do faceta nie czujecie, to nie każcie mu czekać na niewiadomo co, tylko skończcie związek. Ale skończcie na zawsze, a nie na zasadzie \"zostawię go, zobaczę jak mi się bedzie żyło samej, a jak coś mi się odwidzi, to do niego wrócę, bo przecież on mnie kocha\". Moja eks też tak pewnie myślała. Ale niedoczekanie jej. Oczywiście ja kocham ją ciągle, ale żyć z nią nie zamierzam. I to tyle na razie co chciałem przekazać. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Obiektywny30
Bo kobiety juz tak maja. Chocbys nie wiem jak sie staral to im nie dogodzisz. Jesli bedziesz o nie dbal, to powiedza zes za dobry, gdy zaczniesz je olewac, to ze ich nie szanujesz. Gdy w koncu uda sie wszystko w miare wyposrodkowac to i tak znajda tysiace innych powodow zeby tylko stwporzyc jakis problem. Wiem co pisze, bo mam juz 30-tke na karku i kilkanascie zwiazkow - mniej czy bardziej powaznych - za soba. Jedno czego sie nauczylem to nie dac sobie wejsc przez kobiete na glowe. Ale to zajelo mi pare ladnych lat i kilka zwiazkow po drodze musialem przezyc. Po prostu kobiety nie moga czuc sie zbyt pewnie. Trzeba wypracowac w sobie zdolnosc takiego dzialania, aby czuly sie z nami dobrze, ale nie za dobrze. Tzn. potrzebna jest im ta niepewnosc co moze przyniesc kolejny dzien. W sumie to nie dziewie sie kobietom ktore zostawily tych facetow. Po prostu czuly sie osaczone i mialy prawo. Faceci popelniaja ogromny blad myslac ze im sie bedzie bardziej dobrym dla kobiet tym lepiej. A jest zupelnie na odwrot. Tak wiec panowie - absolutnie zadnego wchodzenia kobietom do lazienek czy zagladania do kosmetyczek! :-) A jak z wami zerwą to nie odzywac sie i nie blagac o powrót. Nigdy, ale to przenigdy nie proscie o litosc, bo bedziecie od razu przegrani. Gwarantuje ze kobieta ktora zerwala predzej czy pozniej da wam znac o sobie i moze nawet bedzie chciala wrocic. Ale to wy podejmiecie wtedy decyzje, nie one. Pozdrawiam kobiety z tego forum :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obiektywny niestety ale musze sie z Toba zgodzic. Ale nie mozesz generalizowac. Mam duzo kolezanek zyjacych w szczesliwych zwiazkach zakochanych bezwarunkowo. Ja jestem inna. Moze to wlasniechodzi aby gonic kroliczka hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co Obiektywny, tez sie z Toba zgadzam. Tak wlasnie powinien zachowywac sie facet! Moj tez ma prawie 30-stke na karku, ale jeszcze tego nie pojal:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opti_ma
Spotkałam się dziś ze swoim facetem po tygodniowej przerwie. Cóż, nie powiem, żeby coś się we mnie zmieniło. Najgorsze jest to (a może najlepsze?), że on zaczyna odczuwać moją niepewność. Próbowaliśmy dziś o tym rozmawiać, ale tak sie wystraszyłam, że "obróciłam kota ogonem" i wyszło, że bardzo mi na nim zależy, itp. Stchórzyłam. On naprawdę tak bardzo mnie kocha, tam mu zależy. A we mnie cś pęka...Niedługo rozstaniemy się na dłużej - może zatęsknię. Jeżeli nie, to znak, że czas się rozstać. Nie chcę go oszukiwać. Nie sprawia mi to przyjemnośc- wręcz przeciwnie. Z drugiej strony, nie mam serca skrzywdzić tak wspaniałego człowieka. Czym on zawinił, że trafił na taką dziwną babę? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość up----
uuuuuuupppppppppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna zmija
widze ze ktos podniosl temat na pierwsza strone co tam u was slychac dziewczyny? :) dalej ze swoimi mezczyznami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna zmija
i chcialam goraco podziekowac autorce tematu ze go zalozyla bo dzieki niemu podjelam ta madra decyzje o rozstaniu i jestem szczesliwa (choc poki co samotna ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc czarna zmija co tam u Ciebie? Masz kogos? Ja nadal jestem w tym samym zwiazku, raz jest lepiej raz gorzej. Staram sie, dla siebie, dla niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna zmija
czesc :) nie mam nikogo ale faceci jakby to wyczuwali i lgna do mnie, to naprawde cos dziwnego ;) ale nic z tego bo nie bede sie pchala w cos co wiem ze nie ma sensu. ale przynajmniej to zainteresowanie podnosi coraz wyzej moje poczucie pewnosci siebie ;) a ogolnie chociaz sama to jestem bardzo bardzo szczesliwa :) a co u ciebie wrzosowy peku? bywasz tu jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×