Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość opopopop

Pobrały się dwa zera

Polecane posty

Gość opopopop

to jest jeden z rozdzialow ksiazki pokochac siebie A jeśli żyjesz z kimś pod jednym dachem i - jak dawniej mówiono - dzielisz z nim lub nią stół i łoże? Pracując w po- radni rodzinnej zauważyłam, że raz po raz powtarza się pewien rodzaj kłopotów, które trapią małżonków ze złą samooceną. Chcę przedstawić je tutaj bardziej szczegółowo, bo prawie wszyscy albo jesteśmy z kimś w stałym związku, albo będziemy, albo - co gorsza - już mamy za sobą rozpad takiego układu. Zacznijmy od konkretnej sytuacji, bardzo prostej i typo- wej. Niech to będzie Gosia i Andrzej, może po dwóch, może po siedmiu latach małżeństwa. W każdym razie zdążyli już zapom- nieć o zalotach i miodowym miesiącu, tkwią w prozie codzien- nego życia: praca, gospodarstwo domowe, pewnie też dzieci. On uważa, że jest niezbyt atrakcyjnym mężczyzną i marnym mężem, ona nie czuje się ani ładna, ani pociągająca i stale ma do siebie pretensje, że nie wywiązuje się na piątkę z roli żony (bo prowadzenie domu, proszę Państwa, to tak skomplikowane i wielowątkowe zadanie, że zawsze można znaleźć coś, co się zrobiło nie dość dobrze). Punkt wyjścia weźmiemy banalny - on mówi do niej: "Miła moja, zupa jest przesolona". Bo rzeczywi- ście jest. Teraz zajmiemy się czytaniem w myślach. Kobieta, która dobrze czuje się w życiu, w swoim związku i w roli gospodyni domowej, pomyśli w takiej sytuacji: "Przykro mi. Następnym razem, kiedy będę robić ogórkową, muszę pamiętać, żeby dać mniej soli". A nasza Gosia? Jej monolog wewnętrzny wygląda zupełnie inaczej: "Nie smakuje mu. Dobra żona potiafiłaby ugotować tak, jak on lubi. Pewnie ma do mnie jeszcze masę in- nych zastrzeżeń i pretensji. Kto wie, czy w ogóle mu odpowia- dam. Może już nie chce ze mną być?". I tylko czeka, że An- drzej za chwilę zacznie mówić o rozwodzie. A on powiedział jedynie, że zupa jest przesolona. Teraz kolej na to, żeby zajrzeć do głowy Andrzejowi. Go- sia, u której jego niewinna uwaga uruchomiła lawinę małżeńs- kich kompleksów, musi zrobić niezadowoloną minę, bo przecież z jej punktu widzenia już nie chodzi o zupę, tylko o ostate- czne rozstanie. A on patrząc na tę skrzywioną buzię myśli so- bie: "Coś jej złego zrobiłem, zaraz obrazi się i dojdzie do wniosku, że ma mnie po prostu dosyć. To, że wyszła za takie zero, wcale nie oznacza, że zawsze będzie chciała ze mną być". Jednym słowem on też już prawie pakuje walizki. Tym razem - jak setki razy wcześniej i później - rozej- dzie się po kościach. Pewnie za parę minut albo parę godzin któreś z nich wykona jakiś pojednawczy gest i wszystko jako tako wróci do normy. Tylko że jeśli tak dzieje się często, w pewnym momencie ilość przejdzie w jakość. Spójrzmy więc na konsekwencje podobnych sytuacji. Po pierwsze - obydwoje zużywają dużą część swojej energii na ciągłe sprawdzanie. Z napiętą uwagą śledzą: jak jest w tej chwili? czy on jeszcze mnie kocha? czy jej jeszcze na mnie zależy? I wtedy oczywiście zawsze znajdzie się coś, co po- twierdzi najczarniejsze przewidywania, jak choćby owa przeso- lona zupa. Powiem więcej, nawet niektóre obojętne albo pozy- tywne uwagi mogą być odbierane jako negatywne. Załóżmy, że Gosia założyła nowy opalacz, zaś Andrzej, któremu się w nim spodobała, powie: "O masz dwuczęściowy kostium". A ona - pew- na tego, że nie jest dość zgrabna - nawet na niego nie spoj- rzy i nie zauważy jego zadowolonej miny, tylko pomyśli: "No tak, chciał mi delikatnie dać do zrozumienia, że nie powinnam pokazywać brzucha. Już mu się nie podobam". Wobec nagromadze- nia podobnych niezrozumień i nieporozumień obydwoje starają się uniknąć zapalnych tematów. W ich sytuacji takimi szybko okazują się wszystkie, które coś mówią o drugiej stronie. Inaczej mówiąc, w ogóle przesta- ją ze sobą rozmawiać o sobie. Po drugie - unikają zwłaszcza okazywania wszelkich oznak niezadowolenia. Andrzej na drugi raz głęboko się zastanowi, czy w ogóle mówić, że mu nie smakuje zupa. W efekcie Gosia będzie niewiele wiedzieć o tym, co on lubi a czego nie, zaś Andrzej będzie tłumił swoje niezadowolenie i godził się z sy- tuacją, która mu nie odpowiada. Do czasu, ponieważ kiedy uzbiera się tego dużo i w różnych dziedzinach, jedno z nich pierwsze wybuchnie. Wtedy to drugie, które też zdążyło już nagromadzić sporo urazy i pretensji, odpowie tym samym. I za- cznie się coś, czego obydwoje nie rozumieją: wielka awantura z błahego powodu. Po trzecie - każda oznaka smutku, złości lub zniecierpli- wienia Gosi jest odbierana przez Andrzeja jako sygnał, że to on zrobił coś nie tak, że "wszystko przez niego". A Gosię mo- że boleć ząb, mogły ją spotkać jakieś przykrości w pracy czy zdenerwować dzieci. I chce, żeby ją ktoś pocieszył albo cho- ciaż wysłuchał, a tu ślubny najdroższy też już zdążył wpaść w przygnębienie bądź irytację pod wpływem jej minorowej miny. Więc traci chęć opowiadania temu ponuremu facetowi, co jej się dziś przykrego wydarzyło. To samo Andrzej: miał męczący dzień albo boli go głowa, a Gosia już jest pewna, że ma coś do niej. Więc na wszelki wypadek nie odzywa się i schodzi mu z drogi. W ten sposób zamiast wspierać się nawzajem w drob- nych i większych kłopotach, oddalają się od siebie. Po czwarte - obydwoje czekają na jakieś potwierdzenie, dowartościowanie, przejaw uczucia drugiej strony, ale nie są zbyt skłonni wychylać się z tym sami. Nie zrobię tego, boję się, że mnie odtrąci - myślą. I tak czekają obydwoje, nieraz latami, coraz bardziej utwierdzając się w poczuciu, że są nieważni, niekochani, niezauważani. Po piąte - unikają jak ognia wyjaśniania tego, co się między nimi dzieje. Każde z nich obawia się, że kiedy choćby piśnie coś na ten temat, dopiero wtedy druga strona zacznie się serio zastanawiać i niechybnie dojdzie do wniosku, że zrobiła życiowy błąd decydując się na ten związek. Jest w tym coś z myślenia magicznego (niektórzy nazywają to strusią po- lityką): jeśli nie dotknę tej chwiejnej konstrukcji, jest szansa, że się utrzyma; ale jak nieopatrznie ruszę, a jest to gmach wzniesiony z chybotliwych, nie połączonych ze sobą cegieł, to w ciągu paru sekund rozsypie się w gruzy. Niestety, małżeństwom takim jak Gosia i Andrzej nie sprzyja też tradycja czy zwyczaje rodzinne. Spodobało mi się podsumowanie, jakie zrobiła kiedyś na moją prośbę pewna pani: "Pochodzę z rodziny, gdzie nawet pytanie 'która godzina?' by- ło zbyt osobiste". W ich rodzinnych domach musiało być tak samo: dorośli ani między sobą, ani z dziećmi nie rozmawiali o wzajemnych uczuciach, o żalach i pretensjach, nikt nikogo nie chwalił i nie zapewniał, że kocha. Skąd to wiem? Bo inaczej nie mieliby tych kłopotów. Zamiast zadręczać się wątpliwościami, mogliby zabrać się do wyjaśniania sytuacji i przekonaliby się szybko, że cała ta spirala rozkręcająca się w ich głowach jest absurdalna - że naprawdę chodzi tylko o zupę, a całą resztę kochają nad ży- cie. Więc gdyby to ode mnie zależało, od przedszkola wprowa- dziłabym naukę porozumiewania się z bliskimi. Kiedy pracowałam w poradni rodzinnej, miałam okazję towa- rzyszyć wielu ludziom w próbach lepszego pozorumiewania się żałując, że spotkaliśmy się tak późno, gdy już narosło mnóst- wo przykrych "zaszłości". Umawiałam się z różnymi małżeństwa- mi, że wprowadzą u siebie zwyczaj systematycznego rozmawiania o tym, jak im ze sobą jest, co do siebie czują, z czego są zadowoleni, a z czego nie. Wiem, wiem, to takie sztuczne, ale chcę podkreślić, że ludzie, którzy mają dużo lęków i wątpli- wości - wynikających z niskiej samooceny - z pewnością nie przestawią się spontanicznie na inny sposób porozumiewania. Natomiast przy odpowiedniej zachęcie mogą popracować nad wy- robieniem sobie lepszych nawyków czy rutyny. Jeśli partnerzy wspólnie decydują się na mówienie o tym, co się pomiędzy nimi dzieje, wtedy wiadomo, że narażają się obydwoje, więc poważnym i zasadniczym rozmowom przestaje to- warzyszyć atmosfera zagrożenia, nikt nie musi się wychylać z inicjatywą, można nawet losować, kto zaczyna. W poradni do- kładnie uzgadnialiśmy, że na przykład we wtorki po położeniu dzieci spać zawsze przeznaczają na ten cel po pół godziny lub trzy kwadranse i obydwoje mają powiedzieć, co złego i co dob- rego spotkało ich ze strony tego drugiego w minionym tygod- niu. Gdybyś się zdecydował wprowadzić taki zwyczaj w swoim związku, musisz trzymać się kilku zasad. Trzeba pilnować: a) żeby nie skończyło się na samym postanowieniu; to naturalne, że - tak jak od każdej trudnej rzeczy - będziecie mieli chęć się wykręcić; b) żeby każdy miał z góry uzgodnioną ilość cza- su, a potem zmiana (np. Gosia kwadrans, Andrzej kwadrans, Gosia kwadrans, Andrzej kwadrans - po dwóch-trzech próbach będziecie wiedzieli, jaki czas jest dla Was najwygodniejszy); c) żeby w tych uzgodnionych ramach czasowych nie przerywać sobie nawzajem; d) żeby mówić i o plusach, i o minusach, na- wet gdyby na początku trzeba było wyszukiwać coś na siłę (je- dnym jest trudniej mówić o dobrym, innym o złym, to też jest naturalne); e) żeby zaczynać od żalów i pretensji, a kończyć na rzeczach pozytywnych, miłych, ciepłych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
Wtedy to drugie, które też zdążyło już nagromadzić sporo urazy i pretensji, odpowie tym samym. I za- cznie się coś, czego obydwoje nie rozumieją: wielka awantura z błahego powodu. Po trzecie - każda oznaka smutku, złości lub zniecierpli- wienia Gosi jest odbierana przez Andrzeja jako sygnał, że to on zrobił coś nie tak, że "wszystko przez niego". A Gosię mo- że boleć ząb, mogły ją spotkać jakieś przykrości w pracy czy zdenerwować dzieci. I chce, żeby ją ktoś pocieszył albo cho- ciaż wysłuchał, a tu ślubny najdroższy też już zdążył wpaść w przygnębienie bądź irytację pod wpływem jej minorowej miny. Więc traci chęć opowiadania temu ponuremu facetowi, co jej się dziś przykrego wydarzyło. To samo Andrzej: miał męczący dzień albo boli go głowa, a Gosia już jest pewna, że ma coś do niej. Więc na wszelki wypadek nie odzywa się i schodzi mu z drogi. W ten sposób zamiast wspierać się nawzajem w drob- nych i większych kłopotach, oddalają się od siebie. Po czwarte - obydwoje czekają na jakieś potwierdzenie, dowartościowanie, przejaw uczucia drugiej strony, ale nie są zbyt skłonni wychylać się z tym sami. Nie zrobię tego, boję się, że mnie odtrąci - myślą. I tak czekają obydwoje, nieraz latami, coraz bardziej utwierdzając się w poczuciu, że są nieważni, niekochani, niezauważani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
Po piąte - unikają jak ognia wyjaśniania tego, co się między nimi dzieje. Każde z nich obawia się, że kiedy choćby piśnie coś na ten temat, dopiero wtedy druga strona zacznie się serio zastanawiać i niechybnie dojdzie do wniosku, że zrobiła życiowy błąd decydując się na ten związek. Jest w tym coś z myślenia magicznego (niektórzy nazywają to strusią po- lityką): jeśli nie dotknę tej chwiejnej konstrukcji, jest szansa, że się utrzyma; ale jak nieopatrznie ruszę, a jest to gmach wzniesiony z chybotliwych, nie połączonych ze sobą cegieł, to w ciągu paru sekund rozsypie się w gruzy. Niestety, małżeństwom takim jak Gosia i Andrzej nie sprzyja też tradycja czy zwyczaje rodzinne. Spodobało mi się podsumowanie, jakie zrobiła kiedyś na moją prośbę pewna pani: "Pochodzę z rodziny, gdzie nawet pytanie 'która godzina?' by- ło zbyt osobiste". W ich rodzinnych domach musiało być tak samo: dorośli ani między sobą, ani z dziećmi nie rozmawiali o wzajemnych uczuciach, o żalach i pretensjach, nikt nikogo nie chwalił i nie zapewniał, że kocha. Skąd to wiem? Bo inaczej nie mieliby tych kłopotów. Zamiast zadręczać się wątpliwościami, mogliby zabrać się do wyjaśniania sytuacji i przekonaliby się szybko, że cała ta spirala rozkręcająca się w ich głowach jest absurdalna - że naprawdę chodzi tylko o zupę, a całą resztę kochają nad ży- cie. Więc gdyby to ode mnie zależało, od przedszkola wprowa- dziłabym naukę porozumiewania się z bliskimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
Kiedy pracowałam w poradni rodzinnej, miałam okazję towa- rzyszyć wielu ludziom w próbach lepszego pozorumiewania się żałując, że spotkaliśmy się tak późno, gdy już narosło mnóst- wo przykrych "zaszłości". Umawiałam się z różnymi małżeństwa- mi, że wprowadzą u siebie zwyczaj systematycznego rozmawiania o tym, jak im ze sobą jest, co do siebie czują, z czego są zadowoleni, a z czego nie. Wiem, wiem, to takie sztuczne, ale chcę podkreślić, że ludzie, którzy mają dużo lęków i wątpli- wości - wynikających z niskiej samooceny - z pewnością nie przestawią się spontanicznie na inny sposób porozumiewania. Natomiast przy odpowiedniej zachęcie mogą popracować nad wy- robieniem sobie lepszych nawyków czy rutyny. Jeśli partnerzy wspólnie decydują się na mówienie o tym, co się pomiędzy nimi dzieje, wtedy wiadomo, że narażają się obydwoje, więc poważnym i zasadniczym rozmowom przestaje to- warzyszyć atmosfera zagrożenia, nikt nie musi się wychylać z inicjatywą, można nawet losować, kto zaczyna. W poradni do- kładnie uzgadnialiśmy, że na przykład we wtorki po położeniu dzieci spać zawsze przeznaczają na ten cel po pół godziny lub trzy kwadranse i obydwoje mają powiedzieć, co złego i co dob- rego spotkało ich ze strony tego drugiego w minionym tygod- niu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
Gdybyś się zdecydował wprowadzić taki zwyczaj w swoim związku, musisz trzymać się kilku zasad. Trzeba pilnować: a) żeby nie skończyło się na samym postanowieniu; to naturalne, że - tak jak od każdej trudnej rzeczy - będziecie mieli chęć się wykręcić; b) żeby każdy miał z góry uzgodnioną ilość cza- su, a potem zmiana (np. Gosia kwadrans, Andrzej kwadrans, Gosia kwadrans, Andrzej kwadrans - po dwóch-trzech próbach będziecie wiedzieli, jaki czas jest dla Was najwygodniejszy); c) żeby w tych uzgodnionych ramach czasowych nie przerywać sobie nawzajem; d) żeby mówić i o plusach, i o minusach, na- wet gdyby na początku trzeba było wyszukiwać coś na siłę (je- dnym jest trudniej mówić o dobrym, innym o złym, to też jest naturalne); e) żeby zaczynać od żalów i pretensji, a kończyć na rzeczach pozytywnych, miłych, ciepłych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
czy ktos to przeczytal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
wiem ze tego jest troche duzo ale mysle ze warto przeczytac i wyciagnac wnioski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
czy naprawde nikt nie przeczytal?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralala12
nie:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
zapewniam ze warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralala12
Nie sądzę. Zresztą to jest za długie jak na taki upał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
zapewniam ze tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
to przynajmniej przeczytajcie kilka pierwszych zdan i smi zobaczycie a nie potem bedziecie zakladaly topici on juz mnie nie kocha itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralala12
Nie zakladam takich topikow...:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
zajmnie 5- 10 minut to chyba nie jest az tak dlugo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
chyba lepiej przeczytac cos madrego w ciagu 10 minut niz czytac caly dzien jakies bzdury?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
czy naprawde nie ma ani jednejosoby ktora poswieci 10 minut na przeczytanie tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
dlaczego jestescie tacy leniwi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1-293
I co...nie wyszedl topiczek?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
to nawet nie o to chodzilo ale dobra lepiej czytac w kolko o penisach i szeokich pochwach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja przeczytałam całość. I uważam, że to jest bardzo, bardzo zyciowe. Myslę, że większość ludzi nie potrafi ze sobą rozmawiać. I stą tyle samotności , tym gorszej jeśli jest to samotnośc w związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
no napewno zyciowe bo Autorka, Anna Dodziuk, od blisko 20 lat zajmuje się poradnictwem, treningiem psychologicznym, psychoterapią oraz uczeniem pomocy psychologicznej. Pracuje w Instytucie Psycho- logii Zdrowia i Trzeźwości w Warszawie, głównie z grupami trzeźwych alkoholików i członków ich rodzin. Poprzednio w Po- radni Przedmałżeńskiej i Rodzinnej Towarzystwa Planowania Ro- dziny zajmowała się indywidualnym poradnictwem i psychotera- pią dla par.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
ja chcialam tylko dac wam szanse przeczytania cxzegos modrego napisanego przez kogos kto sie na tym zna ale jak zwykle tylko najezdzanie inic wiecej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytalam
cos jest na rzeczy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytalam
nie znechęcaj się.Normalny przeczyta, może nawet nie napisze , ze to zrobil ale w glowie zostanie.to tez chyba dobry cel?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralala12
Jakie zjezdzanie? Nikt cie (jeszcze) porzadnie nie zjechal za namolne wklejanie linka do tego topiku w innych topikch... Moze nie mam takich problemow w zwiazku? Moze mnie wcale to nie interesuje? Nie pisz ze ktos jest leniem tylko dlatego ze go cos nie interesuje, ok?:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralala12
Oooo następna "normalny przeczyta" - :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość opopopop
a co ciebie interesuje? szerokie pochwy i penisy i inne tematy na takim poziomie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralala12
Taaa jak kogos nie interesuje twoj topik to mu tylko penisy w glowie? Wez sie uspokoj, bo chyba masz problem, dla ciebie wszystko jest albo czarne albo biale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×