Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nobody for everybody

Help me please

Polecane posty

Gość nobody for everybody

Czy cierpienie po utraconej miłości można pokonac? Jak i co teraz robic? Jestem samotna i sama...czym sie zająć, jak przestać myśłeć? Pomocy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak_ona
można, można.teraz boli i to bardzo.i zadne slowa otuchy czy pocieszenia w takiej chwili nie pomagaja.Jednka za kila miesiecy znow zaswieci slonce.Ja tez myslalam ze wszystko sie skonczylo.a tu prosze, nowy kraj, nowa milosc.i pieknie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nobody for everybody
kilka miesiący? to lepiej od razu skoczyć z okna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota23
pokonać sie nie da.. trzeba powoli to przeżyc.. straszne to jak cholera.. człowiek myśli, czuje, nadal kocha.. liczy, że może jeszcze coś sie zmieni.. każdy dzień tak bardzo boli.. nie ma co owijać w bawełnę.. po prostu trzeba przeżyć.. w swoim własnym cierpieniu.. ale.. zająć sie tzreba czymkolwiek.. żeby czas szybciej płynął..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota23
niestety wszystko potrzebuje czasu.. chciałoby sie juz teraz zaraz zapomnieć co zęł i zacząc od nowa.. ale.. tak sie nie da..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak_ona
po prostu trzeba to wszystko przezyc.Zlośc, bol, cieprienie, zal, nienawisc.kazdy etap powoli i metodycznie trzeba przezyc.nie ma sensu niczego przyspieszac.w koncu bol minie sam, potem zostanie tylko pytanie:jak ja moglam przez niego tyle plakac.ale potem sie juz o tym nie mysli:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż
ehhh,dziewczyny!no napiszecie mi zaraz że pewnie nie mam problemu i sobie wymyślam.niestety ja niby mam faceta.piszę niby bo mój mężczyzna jest człowiekiem pracy!pracuje codziennie od 5 rano do 21ej,w soboty od 5 do 18tej.i to pracuje przy robieniu dróg,także nie jest to lekka praca:)widzę go zmęczonego,wypompowanego w sobotę wieczorem i w niedziele w dzień a wieczorem on wraca do domu bo jest już zmęczony i musi rano wstać.nie jestem samotna?oj jestem i to bardzo.czasem się zastanawiam czy to ma sens.zwłaszcza jak mi obiecuje że już następny weekend będzie miał wolny,albo że wróci wcześniej...jeszcze się nie zdarzyło.najgorsze jest to że nie chce mi się jechać bez niego na żaden spływ kajakowy,czy iść na imprezę...a jak już gdzieś go wyciągnę na godzinę i widzę jego zmęczone oczy to mam wyrzuty sumienia.no i podsumowując to czuję się bardzo samotna i myślę ze to jeszcze gorsze niż być samą samą! ale głowa do góry:)coś może razem wymyślimy,no nie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nobody for everybody
staram sie nie mysleć o nim, o nas, ale nie potrafie...Cokolwiek nie zrobie czym sie nei zajme on jest ciągle w mojej głowie...Zaluje ze nie zrobiłam tego 5 lat temu, byłabym pewnie w innym miejscu i innej sytuacji..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a potem nie czuje się już nic oprócz wszechogarniajacej pustki i bezsensownego samotnego wegetowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak_ona
Iveta, coz to za podejscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nobody for everybody
ona może miec racje, patrzac z boku na siebie widze właśnie taką przyszłość .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wymagaj
jedyne co moge ci poradzić to :WYMAGAJ OD SIEBIE!!! nie jest to łatwe, bo to przyzwyczajenie, do tego emocjonalne, ale wierz mi mozna to przetrzymać, idz do koleżanki, poszukaj w necie jakiś dobrych książek, zrób to co robia inni by zapomieć, trzymam kciuki, na pewno ci sie uda trzeba tylko CHCIEĆ;) pomyśl sobie, że najwspanialsze chwile są dopiero przed toba:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak_ona
dokladnie, najpiekniejsze chwile jeszcze przed Wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dasz rade!! ja bylam z facetem 6 lat, bylismy zareczeni i sie skonczylo. od marca nie jestesmy razem a teraz jest lipiec i nawet nie tesknie!!! wiem ze nie byl mnie wart!! teraz mam zamiar w kazde jego urodziny wysylac mu kartke z podziekowaniem ze mnie zostawil bo dopiero teraz wiem ze z nim nigdy bym nie byla szczesliwa :) a na poczatku myslalam tak jak ty. DASZ RADE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota23
oby.. szkoda, że trzeba na ro czekać, czekć i.. czekać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no cóż
hej no dziewczyny!wiecie co,to my jesteśmy chyba jakieś chore:)czytam to sobie co piszecie i czytam i przypomniało mi się jak płakałam po jednym z moich facetów...nie uwierzycie może ale przeżyłam początki anoreksji schudłam 10 kilo w ciągu tygodnia bo nawet mi się nie chciało pić,a do tego stwierdziłam że jak schudnę to może mnie zechce:)no i ćwiczyłam biegałam,pływałam:)aż w końcu upadłam na bieżni...to on mnie wtedy uratował...ale nie byliśmy już nigdy razem:)wiecie że płakałam prawie rok?to było dawno dawno temu a jeszcze mi się niedobrze robi jak sobie to przypomnę.tyle że teraz ten chłopak chce żebym do niego wróciła...po 4 latach...a dla mnie to już nie ta bajka>życzę wam wszystkim żeby u was nie doszło do takich historii ale żebyście odnalazły siebie:)a jeśli możecie jeść i jecie to popływajcie i pobiegajcie!a i te książki to dobry pomysł:) będzie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w porównaniu z tym całym bólem po rozpadzie zwiazku moge powiedzieć, że jestem szczęśliwa i spokojna. mam apetyt i spię dobrze, nie zawalam pracy itp. ale po co komu takie samotne zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nobody for everybody
Ja myśle ze to zalezy od siły uczucia...ból, rozpacz. Ja za niego oddałabym życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota23
ja tez.. nadal bym za nim w ogien wskoczyła.. bez wahania.. w chwilach przypływu siły mówie sobie, że on nie placze, nie teskni, za mną byw ogień nie wskoczył, skoro nie chce ze mną być.. odszedł ponad tydzień temu.. schydłam 9kg, nie jesm, nie piję.. nie czuję takiej potrzeby.. kiedy potrzebował to na początku przychodził.. szukać pocieszenia po wypadku kolegi.. teraz sie nie odzywa.. ja się do niego pierwsza nie odezwę, ale nie z dumy, tylko.. nie chcę się mu narzucać.. chce być sam, niech bedzie.. dziś spotkamy sie na ognisku z okazji pierwszej rocznicy znajomych.. boje sie.. boje sie, ze sie rozryczę.. wiem, że wszyscy sie dziwią, co sie stało - ja też nie wiem.. każdy dzień bez niego boli, ale.. każdego dnia jest juz inaczej.. niedługo oddam mu wszytsko, co jeszcze u mnie jego jest.. niech wie, ze chcę zapomniećo tym, co tak bardzo boli.. byłam szczęśliwa.. to się liczy.. a teraz.. próbuję nieustannie budować sobie życie na nowo.. sama.. bo nagle, w ciagu jednego wieczoru wszystko runęło.. przeraża mnie to, że na wszystko trzeba czasu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie 1
kajsma jesteś niezwykła Ja ze swoim byłam 8 lat, przez ostatni rok oszukiwał mnie. Miotam się nie wiem co robić. Ale zapomnieć nie mogę go. Szkoda mi tych lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna sobie 1
Teraz się z nim nie widuję. Bo jak mam widywać się z kłamcą. Nawet nie przyznał się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×