Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zastanawiam sie

Praca w Urzędzie Skarbowym

Polecane posty

Gość zastanawiam sie

Jakie zarobki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiam sie
o sprztanie chodzi, pomylilam sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość super
nie podszywać się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość super
nikt nie wie?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie w urzedzie w ktorym pracowlam sprzataczka na pol etatu zarabiala 300 zl netto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość super
mam na myśli pracę jako urzędnik w US.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daj spokój
wiadomo że ktoś złośliwie odpowiada z tą sprzątaczką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmmmm
dołączam się do pytania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość us
może jednak ktoś odpowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pola ff
kolezanka jest na stazu w UP, jest juz tam ponad rok i zarabi 460 zl..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ok 1500 po kilku latach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość killek
wszyscy pracujący w us to głupie urzędasy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrabina
pracowalam pare lat w tym przybytku,nie moge powiedziec wiele zlego.Ma sie troche znajomosci,mozna dorobic na lewo ogolnie da sie zyc.Jednak jesli chodzi o kariere to do dupy mozna wsadzic sobie paiery i ambicje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haribo1
czy pracując w Urzędzie Skarbowym można być ranym gminy bądź powiatu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość urząd s
moja znajoma pracuje w urzędzie wiele lat, rozlicza firmy, podstawy ma 1700netto + premia. Miesięcznie dostaje ok 2500 netto ze wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arroyo
Pracuję w wojewódzkim US 1,5 roku(mazowiecki US).Mam 2tys netto plus kwartalne premie ok 800-1000zł.Osobiście odradzam pracę w administracji.Zero perspektyw na awans,układy,stres i cholernie dużo pracy.Kto może ucieka do sektora prywatnego i tam proponuję szukać pracy(omijać biura rachunkowe bo to w 99% syf a nie praca,raczej działy podatkowo-ksiegowe wewnętrzne firm).W zwykłych US pensje są o wiele niższe tj. ok 1300-1400 netto na starcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dura_lex
Nie przesadzaj. Na pewno nie jest tyle pracy ile jest w Kancelariach prawniczych. Uklady sa wszedzie. Pieniadze (jesli to prawda co piszesz) są świetne:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blumper
pracowałem 17 lat - na samodzielnym stanowisku jak odchodziłem miałem netto ok. 2.800 zł (łącznie ze stażowym).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klakierka
Witam, Pracowałam w Urzędzie Skarbowym 2 lata. Pierwszy rok jako stażystka. Robiłam wszystko co tylko można było. Wiadomo wynagrodzenie za staż marne ok. 670 zł. na rękę miałam (stażowe ciągle ulega zmianie). Potem zostałam przyjęta na zastępstwo, moje wynagrodzenie było po prostu śmieszne 1050 zł. na rękę. Dochodziła do tego premia raz na kwartał w wysokości 400 zł. BRUTTO. Plusem też były bony na święta (ok. 350 zł.) Sama praca nudna i mało rozwojowa. Czytanie ustaw, z których i tak większość Urzędników nie wie o co chodzi. Jest co prawda kilka osób, które mają dużą wiedzę o skarbowości, najczęściej jednak są to kierownicy poszczególnych komórek. Co do awansu to trzeba mieć duże szczęście. Wszystkie konkursy i castingi są od początku ustawione. Gdy pracowałam w Urzędzie czułam się jakbym się uwsteczniała:/ Oczekiwałam czegoś więcej po studiach. Zwolniłam się z Urzędu pomimo tego, że zaproponowali mi etat na stałe. Dzisiaj pracuje w prywatnej firmie i jest dużo lepiej niż w Skarbówce. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eminencja
rekrutacja na starze jest smieszna, kopie dokumentów i oświadczeń. Po co mam pisać oświadczenie, że mam prawo jazdy i dawać do kompiowania? Przeciez przy rekrutacji daję do wglądu i sprawa załatiowana a tu takie rzeczy, latanie po kserach, jeszcze pod auto wpadnę. Kapusta cienka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam podobną sytuację :( od kilku dni pracuję w urzędzie pracy. Skończyłam studia administrację, obecnie robię mgr. Nie wiem co robić, umowa na zastępstwo 1900 brutto. Atmosfera okropna, przez kilka dni zamieniłam z ludzmi kilka zdań. jeżeli chodzi o mnie to jestem osobą bardzo kontaktową i sama do nich zagaduję ale oni tylko patrzą w komputer i coś odburkną pod nosem. Dostaję zadania totalnie beznadziejne jak segregowanie papierków kolejności w segregatorze (i tak 8h). Przerwa 15 minut zawsze o tej samej porze i ani kawy ani podjadania. Nie mowie ze tego oczekiwałam ale wiecie, samo powiedzenie "tutaj jest czajnik jak masz ochote to rób sobie śmiało coś do picia" - nikt mi nic takiego nie powiedzial. Wiec nosze ze soba wode mineralna do pracy i kanapke. Jak wstaję rano okropnie się denerwuję a popoludniami w domu płaczę :( przez co nie mam sił uczyć się na egzaminy na studiach. Co byście zrobili na moim miejscu? Mam 24 lata i wierzę że znajdę odpowiednią pracę ale boję się zrezygnować z obecnej. Nie wiem co robić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W urzędzie pracy bez znajomości nie znajdziesz, uwierz mi wszystko jest ustawione. Byłam na kilku testach, co z tego, że zdałam jak nie zostałam wybrana, bo to stażystka lub na zastępstwo osoba była, to widać. Mam mgr i podyplomówkę (administracja), kilkuletnie doświadczenie w pracy w administracji publicznej i co z tego. Serio to nic nie znaczy. Prędzej dostanie osoba ze średnim wykształceniem. - Rada: pracuj i szukaj, znajdziesz to odejdziesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorka chodziło mi o pracę w urzędach ogólnie, nie o urząd pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Praca może i jest niewymagająca, ale niestety też można spotkać w niej prawdziwych chamów. Do tego jest to praca za psie pieniądze. Pracowałam kiedyś w urzędzie i nigdy więcej! Zajmowałam się emeryturami i rentami. Praca jak praca. Monotonna, niezbyt rozwijająca, tyle dobrego, że petenci byli mili. Niestety zespół był koszmarny. Składał się z samych kobiet, których głównym zajęciem było wzajemne obrabianie sobie tyłka, ewentualnie petentom. Szefowa również miała w tym duży udział. Oczywiście wdrożyć "nowych" nie miał kto. Zadanie to przypadło najmniej rozgarniętej i najbardziej wyśmiewanej osobie z zespołu. Chyba nie muszę mówić, że przekazana przez nią wiedza nie była odpowiednia. Na poziome dziennym była izolacja, zatajanie wielu rzeczy, krzywe spojrzenia, nieodpowiadanie na "dzień dobry" (jakim chamem trzeba być, aby tak robić?), niekompetencja. Książkę można by napisać na ten temat. Dramat. Bardzo nie polecam! PS Ja również dostałam tą pracę bez znajomości. Kandydatów było ok.100. Po prostu dobrze napisałam test, spodobałam się na rozmowie kwalifikacyjnej. Akurat traf chciał, że było to stanowisko nieustawione (wcześniej bywało różnie). Byłam wtedy pełna zapału niczym nadmuchany balon, z którego potem powietrze zaczęło niestety uchodzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda. Praca w US niszczy osobowość. Świat plotkarski, zawistny. Brak słów. Doświadczyłem dużo złego. Niskie zarobki i nacisk na pracę bez szacunku do życia prywatnego....zdecydowanie nie polecam!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Praca jak praca. Niby przy biurku, niby fajnie, bo nie fizyczna. Ale ogólnie? Nierozwojowa fest! Można to robić przez jakiś tam pierwszy czas po studiach, albo i bez nich. Nauczyć się czegoś, nabrać doświadczenia typowo administracyjnego, ale nie wiem, jak wytrzymują to panie, robiące to przez całe życie. Widać w nich już taką monotonię, rutynę... Zasiedzenie! Czego uczy praca w urzędzie skarbowym młode osoby? Paradoksalnie tego, żeby się nie narabiać. Żeby umieć udawać, że się coś robi, ale jednocześnie nie robić tego szybko, bo wyjdzie, że ma się rzeczy za mało. Tak, pracownik, który ze wszystkiego się wywiązuje nie jest dobrym pracownikiem, bo skoro się wyrabia, to ma za mało pracy. Ja np. tego robić nie umiałam, do momentu, aż nakładanie na mnie zbyt wielu obowiązków spowodowało u mnie niemalże depresję. :D Idąc do pracy bolał mnie brzuch, myśląc o pracy bolał mnie brzuch. A i tak wszystko co robiłam, było źle. Ba! Mało tego! Jak przychodzi co do czego i po prostu ze zbyt za dużej ilośc***apierow zrobi się jakiś błąd- nie mówię, że wielki, ale jakieś tam przeoczenie - to nikogo nie interesuje, że ma się za dużo. A już na pewno nie osób, które tę pracę same nałożyły. Praca tam nauczyła mnie też tego, że nie można się za bardzo wykazywać. Co jest trudne, szczególnie, gdy jest się nową osobą, gdy umowa na czas określony i niepewna. Że nie można wszystkiego brać na siebie, nie można na wszystko się zgadzać. Pamiętam, jak kiedyś, na początku mi mówiono " Karolina, nie rób tak, nikt tego nie doceni". A ja mówię "Co oni mówią?" I tak się stało, czas zweryfikował. Moje doświadczenia są takie, bo pracuję w mieście niewielkim, nie wiem, może koledzy z większych urzędów się ze mną nie zgodzą. Przez pierwsze 1, roku pracy tutaj, byłam zafascynowana, byłam szczęśliwa, że pracuję w tym miejscu. Później zaczęły się jakieś głupie plotki na mój temat, ale olałam, bo może to nieprawda wcale, że ktoś tak powiedział, więc nie będę tego wyjaśniać. Z czasem zaczęły dochodzić do mnie przykre informacje, na temat tego jak wyglądam, jak się ubieram, albo że znowu nowa torebka, jaka ona jest rozrzutna! I wiecie co, ja wiem, że takimi rzeczami człowiek powinien się nie przejmować, bo to głupoty, ale jeśli sam nie jesteś osobą fałszywą i nie lubisz sprawiać ludziom przykrości, to też nie możesz zrozumieć tego, że ktoś wyrządza ją Tobie. Atmosfera to jedno, a przez samą pracę od jakiegoś czasu naprawdę zastanawiam się, czy to faktycznie moja bajka i praca na całe życie, jak mi się jakiś czas temu wydawało. Wiem, że muszę to przetrwać, ten gorszy czas, ale uwierzcie mi, że idę do pracy i boli mnie brzuch! Ba! Teraz boli mnie brzuch i mam ściśnięte gardło. Bo wiem, że jutro będzie od nowa - to pani Karolino zrobiła pani źle, źle, źle. Plus jest taki, że człowiek się uodparnia. Nawet za bardzo. :D Wydaje mi się jednak, że każda praca ma swoje plusy i minusy. I jak słucham różnych swoich znajomych, to wszędzie jest szef, który wnerwia, albo jakaś koleżanka, która nóż chce w plecy wbić jak się odwracasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odradzam praca w urzedzie stres darcie się wszystko robią pod siebie okropne babsztyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłem na ponad rocznym stażu - 16,5 miesięcy - w US. Jednym z większych w Polsce. Około 300 pracowników. Pracowałem w 6 działach takich jak wierzytelność, ewidencja, VAT unijny, akcyza, kancelaria i dochodowy. Poznałem wielu wartościowych ludzi wśród pracowników zwłaszcza 3 pracowników akcyzy. ( 3 dawnych celników ). Atmosfera super. Warunki pracy : Z braku niewystarczającej ilości szaf pancernych dokumenty w segregatorach leżały na ziemi. W innym dziale wierzytelności czekało się minimum kwartał na naprawienie drukarki aż przyszedł informatyk. Kierownik akcyzy przychodził do swoich pracowników raz na 2 tygodnie. Ogólnie żeby pracować w skarbówce nie trzeba mieć mgra prawa, ekonomii czy administracji. Wystarczy posiadać wykształcenie średnie np. zaoczne liceum cosinusa. Liczy się dla niektórych pracowników a zwłaszcza kierowników nie człowiek tylko praca. Masz być jak w sowieckim gułagu stachanowcem pracy. Nikogo nie obchodzi jakie się ma wykształcenie. Przyszedłem jako mgr prawa i w trakcie stażu ukończyłem dla siebie roczne studia podyplomowe z prawa podatkowego. Co do kierownika akcyzy : W większości nie interesował się swoim działem. Za każdym razem jak przychodziłem z jakimś dokumentem do pokoju aby podpisał to On jadł kanapkę. Pewnemu stażyście zakazał iść na urlop - stażysta to nie pracownik i zawsze może iść na wolne. Gdy pracowałem na zmianę w ewidencji i akcyzie ( archiwum ) chciał jeszcze jak to oznajmił zrobić ze mnie pracownika oferując mi dodatkowo pracę w programie Zefir - 2 przy wypełnianiu deklaracji AKC-US. Nie zgodziłem się. Przychodząc do niego pod koniec stażu pytając czy pomógł by w objęciu stanowiska pracy w akcyzie powiedział. Pan wie że decydują konkursy. Co do kierownika kancelarii. Gdy była akcja PIT będąc w akcyzie 1 stycznia przyszedł do mnie kierownik ewidencji z prośbą czy bym został pomocnikiem stażystki przy okienku ( wydawanie dokumentów, oddelegowanie petentów do poszczególnych pokoi ). Pomagałem koleżance kilka godzin po czym musiała iść do siebie do działu. Zostałem sam bez przygotowania merytorycznego z kwitami. Po kilku dniach nauczyłem się druków i gdzie wysyłać petentów. Często kserowałem druki ponieważ ich brakowało. Z czasem każdy dział wystawiał stażystkę do pomocy obsługi petenta. Jak nadchodziły poniedziałki dyżur wystawienia stażysty przypadał na kierownika kancelarii. Oczywiście uznał jak Ja siedzę sam to nie trzeba nikogo dać do pomocy. Raz doszło do tego że stażystka zachorowała i co 2 godziny przychodził do mnie inny pracownik z każdego działu. Oczywiście narzekali że marnują swój czas siedząc tu ze mną. Część mi współczuła a nawet 2 kierowniczki pytały się czy daję radę samemu funkcjonować na okienku co było z pewnością miłe. Siedziało się samemu w poniedziałki 8 h. Pewnego dnia przyszła Pani z pytaniem gdzie jest dział VATU. Powiedziałem 3 piętro. Poszła. Po kilku minutach dzwoni do ochroniarza telefon. Prosi mnie do telefonu. Zadzwoniła do mnie pańcia z VAT. Ja się przedstawiłem. Ona - wcale. Okazało się że petenta źle wysłałem. O inny VAT chodziło. VAT jest dużo - VAT 7/7K/ UE A,B,C,D,E, SDM, SDM - 2. Powiedziałem jej że siedzę na okienku od stycznia a był początek marca i staram się wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Ona do mnie - Będzie skarga do naczelnika. W myślach oznajmiłem - A co mnie obchodzi naczelnik jak mnie wiąże umowa z Urzędem Pracy a nie Izbą Skarbową. Kasy Izba nie daje tylko Urząd Pracy. Do niej : Jak Panią opieprza petentka to Pani nie ma języka w buzi ? Ogólnie to niektórzy pracownicy chodzą po urzędzie dumni jak pawie. Niczym mecenasi. Część z nich opieprza się chodząc nadmiernie na papierosa. Jeden pracownik nawet posiadał swojego stażystę który tylko dla niego pracował. Nie każdy pracownik szanuje stażystę. Pracy naprawdę ogrom. Żeby pracownik poszedł na urlop musiał się z robotą wyrobić. Jak wrócił nadgonić. Oczywiście zostając po godzinach. Pytając kilku pracowników czy by drugi raz zatrudnili się w US. Odpowiadali mi nie. Entuzjazmu z pracy 0, szacunku też nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×