Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mmmmm..

komu pomogł Bóg...?

Polecane posty

Gość trzeba wierzyc
do Nie ma Boga-------->ale przeciez nie urodziłas sie od razu z zasadami moralnymi, twoi rodzice, rodzice twoich rodziców i jeszcze ich rodzice....czy oni wszyscy rodzili się absolutnie dobrzy nie wierząc ,że jest ktos nad nimi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona problemami
To czy zostal tam wsadzony slusznie dopiero sie okaze, bo nawet sobie sprawy nie zdajecie co sie u nas teraz w tej kwestii wyrabia. Jesli zrobil cos zlego a bylaby to przestepczosc tak zwana gospodarcza to chyba nie powinien byl byc skazany w jakis sposob na smierc (bo przez areszt znowu zachorowal). A prokurator nie zgodzil sie nawet na badanie szpiku i zignorowal opinie klinik hematologii w ktorej leczyl sie moj tata... Mogl odpowiadac z wolnej stopy ale komus bardzo zalezalo na tym zeby siedzial...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onk3
wierze w istenienie Boga wiem ze jest ale nieraz zastanawia mnie to że my w zasadzie pomimo tej wolnej woli i rozumu na wiel rzeczy sytuacji jestesmy skazani z góry jest przewidzine co nas czeka i gdzie juz przy samym urodzeniu nkit z nas nie wybiera czy chce byc chlopcem czy dziewczynka a wiadomo ze inne zadania czekają mężczyn a inne kobiety. I to ze soptykamy takich czy innych ludzi to jest tylko i wylacznie przeznacznenie nic wiecej jak byłam małą dziewczynką zawsze myslałm że PAn Bóg siedzi i lepi nas ludzi np. zplasteliny i jaki mu ktoś wyjdzie taki jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma Boga
Pewnie ze nie urodziłam sie od razu z zasadami moralnymi, ale też przez te wszystkie lata, kiedy budowałam sobie ten moralny kręgosłup, nie towarzyszyła mi wiara w Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie ma Boga
A rodzice cudownej mocy Boga też mi nie wpajali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hahahahaah
Boga nie ma nie było i nie będzie bajeczki dla dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniellika
wiecie co? ja wierzę w Boga, chcoaż oczywiście czasem mam wątpliwości Modlę się do niego i czasami coś się udawało, coś nie, nie wiem czy to jego sprawa czy po prostu los. Kiedyś zastanawiałam się czemu Bóg nie pomaga gdy się po prostu go prosi. Wiecie kiedy znalazłam odpowiedź? Po obejrzeniu filmu "Bruce Wszechmogący". Bruce miał dość wysłuchiwania próśb i po prostu spełnił każdą. I co? Zapanował kompletny chaos. Kiedyś ktoś mi tłumaczył tak: gra sobie Ania i Kasia w szachy. Ania prosi Boga o wygraną i Kasia prosi Boga o wygraną. Jedna i tak przegra. Pomyslcie o tym. Bóg nie może spełniać wszystkich próśb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona problemami
Nikt tu raczej nie mowi o grze w szachy - bagatelizujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowusama
ja zawsze prosze Boga, by zrobil tak, zeby bylo dobrze...nawet jesli bede cierpiala.. I tak- okazalo sie w niedlugim czasie, ze moj ex-narzeczony mial od 4 lat inna, a moja kolejna wielka milosc mial zone.. NIE CHCE MI SIE ZYC.. ALE TO TYLKO DZISIAJ.. jutro jest kolejny dzien.. WIEM :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniellika
to jest przykład zakładając że każda rodzina modli się "Boże, proszę żeby on /ktoś tam z rodziny/ nie umarł". I co? I gdyby Bóg spełnił wszystkie prośby to nagle ludzie przestaliby umierać? Nie rozumiesz przykładu który podałam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniellika
znowusama >> ja też tak zawsze myślę. Że tak się dzieje, że ma być mi dobrze w rezultacie. Byłam ostatnio w związku w którym nie wiedziałam co zrobić (sytuacja była dość zagmatwana), modliłam się. Rozstaliśmy się. Wolę wierzyć że tak jest dla mnie lepiej. Że Bóg, pozwalając bym się z tym człowiekiem rozstała w rezultacie mi pomógł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona problemami
Mnie nie chodzi tylko o smierc chodzi mi o to, ze ciagle i bez przerwy mam pod gorke, strasznie sie boje, ze jak stanie sie jeszcze cos zlego to nie bede miala juz sily z tym walczyc... Ogarnia mnie beznadzieja i lek, ze tak juz moze byc zawsze, ze ciagle dzieje sie cos zlego. I za co to wszystko?? Chyba az tak nie "nagrzeszylam" w ciagu 22 lat zeby teraz ciagle za to cierpiec??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aniellika
zmeczona problemami >> nawet jakoś fizycznie jest udowodnione że nie może być cały czas na minus. Nie będzie źle całe życie. To niewykonalne. Nie ma takich osób i nigdy nie istniały. Nie wiem do czego to porównać... wyobraź sobie że rządzisz królestwem, siedzisz sobie na tronie, masz dużo ludności pod sobą. Każdemu dałaś jakieś narzędzia żeby sobie radził. I nagle, każdego dnia przychodzi do Ciebie po tysiąc ludzi prosząc Cię o pomoc, bo coś im się nie układa. Nie mogłabyś pomóc wszystkim, ponieważ królestwo jakim rządzisz musi mieć jakieś prawa. Musi być niektórym źle aby innym było dobrze. To okrutne ale prawdziwe. Oczywiście że każdy chce dla siebie jak najlepiej, ale co wtedy? Każdy żyłby szczęsliwie, nie byłoby trosk, zmartwień? Gdyby tak było, nie moglibyśmy docenić szczęścia, ponieważ bylibyśmy do niego przyzwyczajeni. Lubisz zupę pomidorową? Gdybyś jadła ją każdego dnia, jej smak przestałby Cię cieszyć. Nie, nie chcę moralizatorować. Próbuję wam to jakoś wytłumaczyć. Nie praktykuję, nie jestem zwolenniczką Kośioła, ale wierzę w Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona problemami
Ja wcale nie twierdze, ze Go nie ma, z reszta w ktoryms poscie juz to napisalam. Tylko w moim odczuciu nie jest wcale taki nieskonczenie dobry i pomocny. Tak jak ktos to napisal wyzej. Jest, stworzyl nas i "rzucil na pastwe losu", sami musimy jakos sobie radzic i cala moja historia opisana zostala dla uzasadnienia odpowiedzi na pytanie w temacie, ze mnie nie pomogl i generalnie moim skromnym zdaniem nikomu nie pomaga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bóg istnieje
Bóg istnieje i wspólczuje że niektórzy z was sądzą inaczej Wiara i poczucie bliskosci z Bogiem daje niesamowitą siłe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja wierzylam i nie wierzylam
znowu potem wierzylam ,potem znowu nie .I wiecie co ?Takie zycie bez niego jest do dupy.Chociaz na krotka mete wydaje sie ze jest ok ,ze my pany. Gowno to prawda !!!!Bez Boga sie nie da kimkolwiek on by nie byl. Ja nie wierze w jakiegos takiego z religi ,takiego na chmurce ,ale w istote o duzo bardziej rozwinietej inteligencji .On gdzies jest i pomaga .Sory ja znowu wierze . Moze to glupie co pisze ,ale tak jest .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wierzę, i nie oczekuję wiecznej pomocy... odpowiada mi sytuacja wolnej woli, chociaż czasem jest ciężko i wolałabym żeby ktoś za mnie podejmował decyzje, ale tylko czasem... odpowiada mi też, że od czasu do czasu czuję Jego pomoc:) słyszałam (czytałam) kiedyś fajne zdanie - \"Bóg słucha wszystkich próśb, ale czasem odowiedź brzmi NIE\" trzeba to brać pod uwagę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mozna powiedziec, ze jednym pomaga, a innym nie. mozna tez powiedziec, ze jedni maja szczescie, a inni pecha. mozna wreszcie powiedziec, ze zawsze musi jakos byc, i zeby ten swiat sie krecil - jedni musza miec gorzej, aby inni mieli lepiej. nie dlatego, ze tak zadecydowal jakis bog, ale dlatego, ze taki juz jest ten swiat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mi pomógł z całą pewnoscia
bałabym sie być taka ...definitywna.Skąd możesz to wiedziec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomatołekona
mnie zawsze pomaga przed waznymi sprawdzianami sesja itp:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tomatołekona - niby jak pomaga - zstepuje z nieba i np. pilnuje, zeby nikt nie przeszkadzal w nauce, kseruje notatki, pisze sciagi? ;) wiecie co, pamietam z roznych bajek i filmow dla dzieci jeszcze taki powtarzajacy sie motyw - ze np. jedna postac byla bardzo niepewna siebie i przekonana, ze nie poradzi sobie z czyms tam (np. z jakimis zawodami albo czyms takim), i ktos daje tej osobie jakis magiczny amulet (czy cos w podobnym rodzaju), ktory na pewno sprawi, ze ta osoba sobie poradzi. no i rzeczywiscie sobie radzila, a jak bylo juz po wszystkim, wtedy okazywalo sie, ze tak naprawde ten \"amulet\" nie mial zadnej mocy, ale wiara w niego sprawila, ze ten ktos sam sobie poradzil. troche zamotalam, ale moze wiecie, o co chodzi :) nawet w ostatnim Harrym Potterze to bylo, jesli ktos czytal (Ron dobrze sobie poradzil na meczu, bo myslal, ze wypil ten eliksir, ktorego tak naprawde nie wypil) mysle, ze z bogiem w wiekszosci przypadkow jest podobnie - wiara pozwala ludziom uwolnic ich wlasna sile, ktora w nich drzemie. to nie bog, tylko psychologia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
byłam ateistką przez dziesięć lub więcej lat a jednak Bóg pomógł mi gdy już nie było dla mnie wyjścia miał do tego tyle poczucia humoru, że mnie, osobie świeckiej i niezainteresowanej religią, cynicznej, przypadła rola nauczającej o Bogu i o jego miłosierdziu - to przerwotne i wydawałoby się nieprawdopodobne, bo skąd niby taka praca jeśli nie jest się duchownym, ani w sekcie, ani świrem - a jednak! teraz zwracam się do Boga z problemami i dziękuję mu za nowe życie oczywiście, zostały mi nawyki z okresu ateizmu ale to taka moja wada, lubię cynizm i akceptuję tylko podejście naukowe tudzież filozoficzne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnniaaaa...
"tak se pisze" Miło jest przeczytać takie świadectwo. Ja też potwierdzam, że Bóg pomaga, że Bóg nas nie opuszcza...ale wszystko zależy od nas. Śmieszne są wszelkiego rodzaju groźby, negocjacje ( jak ty mi to ja wtedy tobie coś, a jak nie to przestane wierzyć) itp. Tak naprawdę to prowadzi do niczego, bo w tym, by otrzymać pomoc od Boga musi być siła wiary naszego rozumu i duszy.Prawdziwa wiara,nie wątpiąca no i modlitwa.A wbrew pozorom nie jest to takie proste, zbyt wiele myśli nas rozprasza,jesteśmy za mało stali w postanowieniach czy myślach.CZesto wątpimy, popadamy w wątpliwości, zwątpienia. Można sie pomodlić, prosić o coś (wiadomo,że głupstwem byłaby prośba ;) o nowiutkie bmw - bo to materializm) ale trzeba też wierzyć każdego dnia i modlić sie każdego dnia w danej intencji. No i ważne, nie zmuszać myśli albo siebie, jeśli brakuje nam wiary to nic nie pomoże a Boga nikt nie oszuka, nawet jeśli zmówi się 3 różańce i przejdzie na kolanach do Częstochowy musi to mieć odzwierciedlenie w naszej mocnej wierze, a nie tylko odklepanie czegoś a potem cos sie dostaje bo się należy. Jak ważna jest wiara, taka prawdziwa - nie wątpiąca, szczera i ile ma wartości możemy przeczytać czytając choćby Ewangelie: kobieta z krwotokiem, którą uleczył dotyk sukni Jezusa, ślepiec, ojciec zmarłej dziewczynki, wszyscy oni ale i wiele innych osób uwierzyło i zostało uleczonych. Na co warto zwrócić uwagę nikt z nich nie stawiał żadnych roszczeń, po prostu ufali, nie zwątpili w to ,ze uzyskają pomoc. To całe sedno nie wątpić, wierzyć, ufać i modlić się.Bóg zawsze słucha modlitw.CZasem nawet czyjeś modlitwy... być może nawet o tym nie wiem :) są kierowane w naszej intencji, wszelkiego rodzaju modlitwy za ludzi niewierzących, wątpiących, zagubionych, poświecenie swojego cierpienia za grzeszników - to też formy modlitwy, nie idące na marne. Ostanio rozweselił mnie swoją głupotą pewien eksperyment przeprowadzony chyba w Stanach. Uczeni mieli sprawdzić skuteczność modlitwy w leczeniu i innych sprawach. Wyznaczyli sobie grupę ludzi, no i ci sie modlili. Niestety eksperyment im dowiódł, że modlitwa jest nieskuteczna, a chorzy nie zostali uleczeni jakimś cudownym tchnieniem z nieba... tylko że czy ci naukowcy wzięli pod uwagę sam sens modlitwy, jej wytyczne, "warunki początkowe" - o których wspomniałam wcześniej? Oni chcieli po prostu przetestować :O Boga, no i dla mnie nie jest zaskoczeniem, że wyniki mieli takie jakie mieli.W tym cała wielkość, mądrość Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubuś fatalista
proponuję takie spojrzenie zapewne wszyscy wierzący zamknięci w niemieckich i sowieckich obozach modlili się o boską pomoc statystyka wykazuje jednak stosunkowo niską skuteczność modlitw zbyt wiele ofiar oczywiście indywidulaną i moim zdaniem wydumaną argumentacją można wszystko wykazać pewnie dla zamordowanych tak było lepiej że zostali zamordowani Bóg wie przecież co jest dla nas dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy ty
A ja mam pytanie, czy nie uważasz ,że twoje spojrzenie jest typowo ludzkie, typowo? Boże dlaczego nie grzmisz. Ludzie często mają pretensje do Boga, kiedy jest źle - to niech on za nich zakasa rękawy i naprawi wszystko, kiedy im się układa to spychają go ze swego życia - bo sami są dla siebie bogami, wiedzą najlepiej. Chcą mieć wolną wolę, chcą robić to co im sie wydaje za słuszne, a nie zawsze idą w dobrym kierunku. Jak chcesz być wolny i mieć wolny wybór, to musisz też liczyć sie z jego konsekwencjami. Zaraz mi powiesz, że co byli winni ci biedni ludzie z obozów koncentracyjnych - nic. Ale to co sie stało było właśnie efektem złych wyborów i głupoty ludzi, zła ,które znalazło wiele podatnego gruntu, żeby sie rozlać w umysłach wielu - to wydało plon taki jaki wydało.To wszystko było czegoś efektem. A tam gdzie jest zło cierpią też ludzie, są prześladowani - ale nie rozumiem dlaczego krzyczy sie o tym, że to wina Boga, czemu nie oskarża się Zła, ludzkiego grzechu? Bo tak najłatwiej. A co do modlitwy, to właśnie we wspomnieniach wielu ludzi, którym udało sie przetrwać to piekło słyszy sie dużo, że to modlitwa, wiara pozwoliły im przetwać, że umieli i mieli siłę udźwignąć tą beznadzieję, że nie stracili swojego człowieczeństwa, że wiara dodawała im sił jak i dodawała sił... tym którzy zginęli. To wiara i miłość ta najpiękniejsza, bo do drugiego człowieka popchnęła Kolbego, by oddał swoje życie. Nie niczym wydumanym nie bedziemy dowodzić, że było dla nich lepiej, że zginęli. Ciągle mam wrażenie, że przede wszystkim wszystko przekładane jest na wartości materialne itp. Zło jest konsekwencją grzechu, który jest na świecie... może pierwsze - to każdy powinien zrobić rachunek sumienia, zacząć od siebie postępować dobrze wobec innych, a czy wtedy potrzeba by było cudu? To nie powinna być manifestacja w kierunku Boga dlaczego na to pozwolił, to sami powinniśmy się skajać i do tego nie dopuścić, powinniśmy przeciwdziałać, powinniśmy się wstydzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi pomaga za kazdym razem gdy Go o to prosze-jestem szczesliwa istota. .poza tym uwazam, ze Bog ma niesamowite poczucie humoru i jest bardzo madry. Nic nam do Niego z naszymi \"gdybaniami\":)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zmęczonej problemami
a może to co spotkało twojego ojca było tylko sprawiedliwością? w końcu był tylko cudzołożnikiem, zdradził swoją sakramentalną żonę i żył w nieustającym straszliwym grzechu. Zawsze wszystko zostaje wyrównane, więc i w tym wypadku tak się mogło stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiara polega na przyjęciu czegoś za fakt bez żadnych dowodów, jest to przeciwieństwo racjonalizmu i logiki - więc za pomocą wiary można wyjaśnić wszystko, dyskusje dlaczego bóg zrobił tak a nie inaczej są bez sensu ale myślę, że sama wiara na pewno pomaga, niezeleżnie od tego czy bóg istnieje czy nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiara polega na przyjęciu czegoś za fakt bez żadnych dowodów, jest to przeciwieństwo racjonalizmu i logiki - więc za pomocą wiary można wyjaśnić wszystko, dyskusje dlaczego bóg zrobił tak a nie inaczej są bez sensu ale myślę, że sama wiara na pewno pomaga, niezeleżnie od tego czy bóg istnieje czy nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nemesisss
btl- mam dokładnie takie samo zdanie jak Ty:) wiara jest potrzebna, ale nie można za dużo oczekiwać od Boga, trzeba po prostu traktować go jak przyjaciela, który nas rozumie, a nie jak kogoś, kto powinien nam pomóc, z takim podejściem łatwiej żyć, być może jest to trochę oszukiwaniem samego siebie, ale czasem i to jest potrzebne, aby przetrwać trudne chwile...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×