Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

karolek_KOREK

czy mówić o zdradzie?

Polecane posty

Zdradzić wcale nie jest trudno. W tym celu należy po prostu dać dupy komukolwiek, kto nie jest twoim partnerem. Zdrada sama w sobie jest prosta i w zależności od potencjału kochanka/i trwa od 30 sekund do kilku godzin. Niestety przejebane zaczyna być życie, gdy uświadomimy sobie, że popełniliśmy błąd i chcemy wciąż być z naszym dotychczasowym partnerem. Rodzi się pytanie - czy powiedzieć jemu/jej o zdradzie? Prawdziwa miłość wszystko wybacza. To jeden z koronnych argumentów zwolenników mówienia o zdradzie. Ale nie jedyny. Zwolennicy wyznawania prawdy tłumaczą, że w związku powinna panować szczerość, zaufanie i nie można budować uczucia na zdradzie, a co za tym idzie - zakłamaniu i braku szacunku do partnera. Głoszą hasła o krzywdzie, jaką zadajemy kochanej osobie nie mówiąc jej o zdradzie, o ryzyku, jakie podejmujemy ufając, że nie dowie się od kogoś innego. I wreszcie - zadają proste pytanie: a czy ty chciałbyś, aby twój partner wyznał ci prawdę? Nie chciałbyś wiedzieć, że zostałeś zdradzony? Większość zgodnie odpowiedziałaby - chciałbym wiedzieć.. Te i jeszcze wiele innych argumentów za mówieniem o zdradzie wielokrotnie wystarczało wam, byście przyznawali się do niej. I robiliście to. I właśnie dlatego, w moich oczach, jesteście skończonymi skurwielami. Zanim jednak wyjaśnię, dlaczego jesteście gówno wartymi ludźmi, zastanówcie się, skąd bierze się pragnienie powiedzenia o zdradzie? Odpowiedź na to pytanie jest zawsze taka sama. Bierze się z tego samego, z czego wzięła się zdrada - z egoizmu. Z potrzeby zaspokojenia własnych egoistycznych potrzeb. Wcześniej chodziło o zaspokojenie seksualne, teraz pozostaje jeszcze oczyścić sumienie. Proste, co? Czy zastanawialiście się, że zdrada nie zaczyna się w momencie faktycznego dokonywania jej aktu? Nie zaczyna się w chwili, gdy oddajemy swoje ciało komuś innemu. Ona tak naprawdę zaczyna się w chwili, gdy dowiaduje się o niej osoba, z którą jesteśmy w związku. Targani negatywnymi emocjami, przepełnieni potrzebą pokuty, świadomie i pod przykrywką \"szczerości\" wyznajemy prawdę o swoim występku. Czasami nawet tłumaczymy przyczyny zdrady, błagamy \"daj mi jeszcze jedną szansę\", ale nawet, gdy tej szansy nie dostajemy, to i tak możemy po trochu odetchnąć z ulgą. Odetchnąć i pomyśleć: wyrzuciłem to z siebie. Nareszcie! I przy okazji spierdoliłeś komuś życie. Tak, właśnie tak. Jak niewielu z tych, którzy przyznali się do zdrady, zdawało sobie sprawę, że krzywdziło partnera bardziej niż zrobiłby to zachowując swój sekret w tajemnicy? Gówno warte są slogany, że każdy z nas chciałby znać prawdę czy został zdradzony. Ludzie, którzy tak mówią, dają zwyczajnie do zrozumienia, że nie chcieliby być okłamywani. To nie tyle wiedzy o zdradzie pragną, ile przekonania, że ich partner jest dupkiem. Tak naprawdę to nikt nie chciałby o tym wiedzieć, a tylko nieliczni zdają sobie z tego sprawę. Bo \"trauma\" po czymś takim zostaje na całe życie. Pamięć o zdradzie odciska się piętnem - większym lub mniejszym - na wszystkich następnych związkach zdradzonej osoby. Sytuacje, które będą przypominać okoliczności zdrady, dziwne zachowania partnerów - będą tylko wzbudzały, być może niepotrzebną, podejrzliwość i niepokój. Nie skrzywdziłeś, bo zdradziłeś - skrzywdziłeś, bo powiedziałeś o tym. Pamiętajcie, debile i debilki, jeśli zdradziliście, to żyjcie sami z tą świadomością. Jeśli mieliście wystarczająco dużo odwagi i siły by zdradzić, miejcie wystarczająco dużo odwagi i siły, by z tym żyć. Nie obarczajcie partnerów swoimi wyrzutami sumienia. Oni tego na pewno nie potrzebują do szczęścia, bo tak jak zdrada nigdy nie jest dowodem miłości, tak przyznanie się do niej - jest dowodem całkowitego braku miłości. Bo jakże można mówić o kimś, że kocha, gdy ten ktoś kosztem partnera czyści swoje sumienie? Kochać to pragnąć szczęścia tej drugiej osoby. Nie pragnie szczęścia ten, który najpierw daje upust swoim potrzebom i zdradza, a później p o n o w n i e daje upust swoim potrzebom i przyznaje się do tego. Nie pragnie szczęścia ten, który myśli, że przyznanie się jest jedynym sposobem na uratownie związku. To wielka bzdura, bo zdrada najczęściej na zawsze niszczy zaufanie. Skurwielem jest ten, kto nie zdaje sobie z tego sprawy i w fałszywy sposób pojmuje szczerość i prawdomówność w związku. Jeśli byłeś/aś łajzą i zdradziłeśaś, nie wmówisz nikomu, że było to uczciwe wobec partnera, więc nie próbuj wmawiać, że przyznając się do zdrady, nagle zaczęło zależeć ci na uczciwości. To czysta hipokryzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdradziłam
Mocne slowa ale masz racje. Nawet mnie nie zdziwlily slowa pt. debile i debilki o tych, ktorzy zdradzaja. Nie mam zamiaru informowac mojego meza o mojej zdradzie. Nie jest mi z tym zle i nie zaluje chwil zpedzonych z tym innym. Jestem tylko zaskoczona sama soba. Nigdy nie podejzewalabym siebie o cos takiego. Jednak to zrobilam i bede zyc z tym sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne.to twoje wyrzuty sumienia i Ty musisz z tym zyc a nie on. nie oceniam cie absolutnie bo sama swieta nie jestem(nigdy nie zdradziłam ale kto wie co moge zrobic kiedys.... nigdy nie mowie nigdy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inaczej
Po 1. Ten tekst nie jest Twoj, wiec własciwe byłoby podpisanie kogo jest. Po 2. Zdradziłam - nie jest to tak łatwe jak jest tutaj napisane:o Po 3. Nie powiedziałam - by nie byc zasraną egoistka. Po 4. Odeszłam Po 5. Jestem z tym Kims Po 6. Moj ex wyłudził ode mnie by powiedziec co sie stało Po 7. Powiedziałam. Po 8. Ból, cierpienie. Po 9. Wybaczenie Po 10. Zal... CZEMU NIE POWIEDZIAŁAS?? Po 11. Zrozumiał czemu - by juz nie ranic. Po 12. Wiecej niz bólu zdrady... ból utraconej szansy, ktora mu zabrałam nie mowiąc. Nie dałam mu okazji by ZAWALCZYŁ o ten zwiazek, bym nie tylko ja walczyla... gubiąc sie we wszystkim. Po 13. Pechowa liczba. Reszta jest milczeniem. Po 14. Nie ma sie czym chwalic. Pisze dla przestrogi. Nie zdradzajcie. Jednak jesli podejmiecie złe wybory, to nie popełnijcie moich błedów. Nie ukrywajcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie moge sie zgodzic z Toba.ale nalezy pamietac tez o tym ze ile ludzi tyle opinji.jednak z moich naprawde sporych doswiadczen i obserwacji.nie zmienie zdania.uwazam ze nie powinno sie mowic o zdradzie.to naprawde boli duzo bardziej niz chyba takie odejscie. zle zrobilas ale sama sobie wymierzyłas kare.nie wiem czy ja bym tak umiała.chyba bardziej bym starała sie jakos to odkupic nieswiadomemu partnerowi.starała bym sie byc najlepsza dla niego.p.s tekst jest w wiekszosci moj.sa to słowa z bloga ale nie bede go reklamowac bo nie o tym jest mowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdradziłam
Wiem, ze w zwiazku (w moim przypadku jest to malzenstwo) szczerosc, zaufanie i takie tam to wartosci najwyzsze. Wczesniej wiezylam w to wszystko ale stalo sie, zdradzilam. Jestem egoistka bo zrobilam to z wlasnej woli dla wlasnej przyjemnosci. Teraz z kolei uwazam, ze to byl moj wybor i to jest moj problem. Jezeli sie przyznam nigdy nie wybacze sobie, ze zranilam najwazniejszego czlowieka w moim zyciu. Teraz zranilam tylko siebie a raczej starcilam szacunek i wiare w siebie. Nie przyznam sie mezowi bo sie boje. Moze odejdzie? Musialabym tez powiedziec, ze zaluje tego co zrobilam i jest mi bardzo przykro. A nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spiderman
Nie przyznaj sie za nic w swiecie. Ja mam taki sam problem tyle że ja nie jesteem jeszcze jej mężem ale i tak mam mnóstwo problemów. Posłuchaj mnie za nic w swiecie sie nie przyznaj i nie rób tego wiecej. Zmarnujesz sobie życie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inaczej
Wiesz co... Robiłam wszystko by sie nie dowiedział. Nie dlatego by sobie oszczedzic przykrosci, ale własnie dlatego by go nie zranic, by go nie obarczac tym bólem, tym bledem. I jeszcze takie rozne opinie zaczytane gdzies, utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Zdradziłam - moj bład, nie mowic Mu i odejsc - poniewaz, pomimo tego co zrobiłam, nie potrafiłabym spojrzec człowiekowi i powiedzic mu tak - nigdy Cie nie oklamałam i byłam wierna. Wiedzialam ze zdrada to dla niego koniec, to jak noz w plecy. Odeszłam. Podajac rozne powody, by odejsc, czesciowo zgodne z prawda. Minelo troche czasu, on sie odzywa. Chce porozmawiac... Czuje, ze chce dalej w to isc. Nie odpusci. Kreuje mnie na ideał, a ja wiem, ze nim nie jestem. W koncu dosłownie wydusił ze mnie...I tak by sie dowiedział, obracamy sie w tym samym srodowisku. I ... wybaczył w minute. Wybaczył. Ma dobre serce. I pyta, nie dlaczego to zrobiłam, tylko CZEMU NIE POWIEDZIAŁAM???? Czemu nie dałam mu szansy bysmy razem to rozwiazali, nawet gdybym miala odejsc. Zadecydowałam za niego, myslac ze go ratuje. Duzy bład. Wszystko oczywiscie zalezy od sytuacji i nie mowie ze u kazdego tak bedzie. Swiadomie wziełam na siebie bol. Moja odpowiedzialnosc - choc tyle, mała mizerna odpowiedzialnosc w tym wszystkim. Zabrakło w najwazniejszym momencie i nie potrafiłabym zyc w kłamstwie, zyłam i dziekuje - NIGDY WIECEJ... Ten czyn wiele mnie nauczyl... Zbyt wiele jednak kosztował innych. Nie było warto w ten sposob dochodzic do takich wnioskow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inaczej
do zdradziłam - u Ciebie jest inaczej. Mi było przykro... Poniewaz nie taka droga jest własciwa. Nie zrobiłam tego dla przyjemnosci. Wszystko zalezy od wartosci, wrazliwosci. Dla mnie było niemozliwe zyc w nieszczerosci. Nie chciałam marnowac jemu i sobie zycia. Poza tym sa jeszcze inne kwestie... ktorych sie dowiedziałam o sobie i o moim zwiazku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdradziłam
do inaczej: Ja sie boje. Nie potrafie odejsc. Mysle o wyjedzie gdzies daleko ale nie wiem jak moj maz to przyjmie. To byloby dla mnie wybawienie. Jedanak jezeli zostane to wszystko zostanie tak jak teraz. Nie potrafie sobie z tym poradzic. To, co sie stalo jest tylko moja wina i nie zapomne o tym nigdy. Mowic czy nie mowic...i tak bedzie ciezko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wrom
Mam takie samo zdanie jak autor topicu. Gdyby mnie kobieta zdradziła to nie chciałbym aby mi o tym powiedziała. A jeżeli już to uznałbym, że zrobiła to (powiedziała), gdyż nie chce ze mną być więcej i jej nie zależy na ukryciu zdrady, właściwie mnie prowokuje abym ją zostawił bo sama nie ma siły odejść. Zdradę można zrozumieć, w końcu to tylko akt płciowy wynikający z potrzeb organizmu, chwilowej słabości, itp. ale mówienie o tej zdradzie partnerowi już nie. Po akcie zdrady można mieć poczucie winy lub zupełnie nie mieć(nie mylić ze strachem przed "karą") - bez znaczenia - bo czasami trudno żałować czegoś co sprawiało nam przyjemność. Tylko w jednej sytuacji uznałbym powiadomienie mnie o zdradzie za prawidłowe: gdyby partnerka była w jakiś sposób szantażowana i zmuszana do czegokolwiek w obawie przed ujawnieniem tej zdrady, czy to przez samego faceta (partnera erot) czy też przez inne osoby wtajemniczone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inaczej
Tak jak napisałam kazda sytuacja jest inna. Ty juz jestes w zwiazku małzenskim, ja nie byłam. Ty zrobiłas to dla przyjemnosci, ja nie. Na pewno wyjazd gdzies samej, gdzie mogłabys dojsc do siebie, dobrze by Ci zrobił. Rozumiem w jakiej jestes atmosferze, ktora sama sobie tworzysz. Nie ma co sie uzalac nad soba, choc pewnie tego nie robisz. Jesli nie powiesz... i zostaniesz, to zyj.. coz innego moge poradzic? :o Po prostu zyj. Dla mnie wazny byl ten drugi mezczyzna - teraz moj partner. Trudna historia, trudne wybory. U Ciebie jest troszke inaczej. Tak nie musiało byc, ale tak sie stało... Trzeba zyc dalej. Wazne bys doszła do siebie, nie zadreczała sie... Czas i tak wszystko zweryfikuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdradziłam
do inaczej: Dzieki, chyba mnie ktos rozumie. Masz racje i ja to wiem, ze powinnam dalej zyc. Mam teraz maly problem ale skoro juz tu jestem (na kafe) to czemu nie poprosic o rade. Z tym drugim mezczyzna utrzymuje nadal kontakt, tylko telefoniczny poniewaz mieszkamy w roznych krajach. Zanim go poznalam zaplanowal podroz w Polsce, tak sie zlozylo, ze bedzie w moim miescie. Na poczatku zylam ta wiadomoscia, wierzac ze sie zobaczymy. Teraz obawiam sie tego. To bedzie chora sytuacja: ja, on i moj maz. Moge wyjechac za granice w czasie kiedy on bedzie tutaj. Nie wiem co zrobic. Chyba to mnie bardziej wykancza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdradziłam
Tak, mysle o nim bez przerwy. Kiedy go poznalam, powiedzielismy sobie o naszych stalych zwiazkach i zaakceptowalismy to. Na poczatku traktowalam to jako niewinna znajomosc. Dopiero kiedy rozstalismy sie, kiedy wrocilam do domu dotarlo do mnie, ze nie moge przestac o nim myslec. Niczego nie obiecywalismy sobie wzajemnie. Spedzalismy mile chwile, bylo wspaniale i nie mowie tutaj o seksie. Owszem byly namietne pocalunki i bliski dotyk. Nie zgodzilam sie jednak na czysty seks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie zdradziłam
i do tej pory sie nad tym zastanawiam bo i tak wiedziałam że nie będę ze swoim chłopakiem i nie jestem już od dawna ,a moło byc cudownie czułam to ,on też,a teraz czesto o tym myślę,o nim..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdrada to bardzo trudny temat. W moim przypaku \"winien\" jest partner. Jestesmy ze soba 4 lata i weszlismy w etap stagnacji i kompletnej rutyny. Probuje z tym walczyc, proponujac wyjscie spotkanie sie ze znajomymi lub rodzina ale on ciagle to samo, ze jest zmeczony (pracujemy oboje), ze ma zly humor ze to ze tamto... Kolejny miesiac z rzedu nie kochalismy sie z powodow powyzszych... Sytuacja doprowadza mnie do furii, zwlaszcza ze proba nawiazania rozmowy, czy bliskiego kontaktu konczy sie odrzuceniem z jego strony. Jestem w kropce bo nie chce sie z nim rozstawac, a moje starania nie przynosza zadnych rezultatow. A zdrada?? To chyba byl akt desperacji, potrzeba bycia z kims blisko, bo jest taki ktos kto czuje sie tak samo? Nie jest to typowy kochanek, ktory nie wraca na noc do domu czy kupuje jakies prezenty itp. Jets to moj stary znajomy, rozmawiamy czesto przez internet, czasem wypijemy kawe, a kiedy zdradzamy (on jest zonaty)?? Wychodzimy z domu pod byle pretekstem (sklep, piwo ze znajomym ze szkoly itp, mieszkamy niedaleko) i wtedy zapominamy o codziennosci i rutynie naszych partnerow. Nie zawsze to jest sex, czasem jedziemy samochodami gdzies niedaleko, byle tylko pobyc razem i pogadac o \"dupie marynie\". Tak jest dobrze. Nabieram sily by dalej walczyc, wiem ze jest o co, bo zawsze bylo nam wspaniale z moim ukochanym, wspolne zainteresowania i wspolny jezyk, tylko jakos ostatnio hmm osiadl na laurach?? Nigdy nie powiem mu o zdradzie i sama nie chcialabym wiedziec. A gdybym tego nie zrobila juz dawno nie bylobysmy razem, bo nie dalo by sie wytrzymac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolek - święte słowa
podpisuje się w pełnej rozciągłosci pod tym co napisałeś o zdradzie, masz rację we wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam ten sam problem powiedzieć czy nie??Coraz bardziej się przekonuję, że powinnam powiedzieć...ale nie jestem do końca pewna czy to słuszna decyzja. Mój narzeczony kiedyś przespał się z inną (to jest długa historia)i powiedział mi o tym, długo trwało zanim mu wybaczyłam...ale zrozumiałam dlacczego tak się stało. Natomiast kiedyś rozmawiał ze znajomą na gg, z którą niby urwał konatkt i to bardziej mnie zabolało niż zdrada...ponieważ ukrył to przede mną, a ja sama przyapdkiem się o tym dowiedziałam. Dlatego myślę, że może warto przyznać się do błedu i próbować wytłumaczyć...ale sama już niewiem co mam zrobić. Jakie to trudne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wolno oczyszczac sumienia kosztem innych. Oraz - za nasze bledy nie moze placic ktos inny swoja udreka po tym, jak sie o naszej zdradzie dowie. To jest okrucienstwo najbardziej parszywego gatunku. Zrobilas/es to zyj z tym i staraj sie zadoscuczynic tej osobie. Tyle mozesz, a wlasciwie musisz zrobic. I nie rob tego wiecej. Zgadzam sie z autorka topku. Zdradzic to wielki egoizm. Ale - zdradzic i powiedziec..... Bogu ducha winnej i nieswiadomej - kochajacej nas osobie - to egoizm do 3 potegi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co jesli ta osoba dowie się, że została zdradzona. Poczuje się podwójnie oszukana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ok tyle ze problem chyba tkwi w zrozumieniu tego co robimy mówiąc o zdradzie z latami bardzo zmienilam moje podejscie do zdrady dawniej uważałam ze TRZEBA ze NALEŻY o tym powiedzieć ponieważ nie powinno się miec tajemnic w związku i nie żeby wyrzucić to z siebie tylko dlatego, ze to kolejne klamstwo to "niepowiedzenie" kiedy słyszalam opinie takie jak tekst ktory autor topiku skopiowal to dostawałam białej gorączki ponieważ wg mnie egoizmem jest wiązanie się z drugą osobą w momencie kiedy mamy sklonnosci do zdrady. Są osoby które są tego świadome ze nie potrafią nie zdradzaC!!!! Paradoksalnie takie osoby nie potrafią być same i są najbardziej kochanymi w życiu...takie osoby ZAWSZE znajdą kogoś na boku...nie mają z tym problemu...wiec dla mnie obrzydliwe jest , kiedy taka osoba egoistycznie chce czuc ze jest kochana ( jak kazdy z nas) i wiąże się odkładając na drugi plan fakt ze moze zranić wręcz zniszczyć życie osobie z którą sie wiąze... wiec wg mnie problem zaczyna sie na nieco niższym szczeblu analizowanie problemu powiedzieć czy nie powiedzieć jest dla mnie absurdem bo jak w ogóle po zdradzie można dawać wskazówki "moralnego" postepowania...tekst obejmuje problem jednorazowej zdrady a co jeśli ktoś ma kochankę od tych 5 lub nawet 10 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie a co zrobić jeśli chodzi o jednorazową zdradę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mix: Powod, ze ta osoba sie moze dowiedziec - jest raczej dosc "niskiego lotu". To jest kolejne tchorzostwo. Zreszta kazdy ma swoja moralnosc. Zycze wszystkiego dobrego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko u mnie jest jeszcze taki problem, że niedawno się zaręczyliśmy i się zastanawim czy nie powinnam mu tego powiedzieć, bo jeśli nie powiem przed ślubem to nie powiem nigdy. On mi powiedział i to ode mnie zależało czy będziemy razem...czy teraz ja nie powinnam ponieśc pełnej odpowiedzialności i to On powienien teraz zdecydować czy chce być ze mną - nadal, pomimo mojej jednorazowej pomyłki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm jednorazową?:o powiem Ci tak, ta JEDNORAZOWA zdrada ma często wpływ na nasze dalsze życie , czlowiek doznaje np takiej namiętności ze poźniej szuka równie silnych doznań w stałym związku, przez co seks w stałym związku przestaje być atrakcyjny zawsze jak ktoś mi opowiada o jednorazowej zdradzie tłumacząc ze pijany był to pytam czy równie łatwo poszedł by np z gejem do łóżka no bo przecież był pijany a gej nalegał :)Tyle ze taki np heteroseksualny facet jest na tyle pijany zeby zdradzic ale na tyle trzeźwy zeby wiedziec z kim do lozka ma nie isc wiec jakaś tam świadomosc wyboru mimo alkoholu w nim jest :) ja uważam ze jak sie zdradzilo jednorazowo czy nie jednorazowo to sie nie kocha milością prawdziwą i już, ja sobie nie wyobrażam zebym miala zdradzic kogos kogo kocham bo jest to dla mnie obrzydliwe i na tyle licze sie z partnerem ze nie umialabym tego mu zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam pewien problem w sumie nieweim od czego zaczac... ...Jestem z chlopakiem ponad 6 lat. Okolo 2 lat temu zdradziłam go Wiem, że winny zawsze się tłumaczy, ale...Wtedy między nami nie układało się za dobrze tzn. mój chłopak nie wiedział czy mnie nadal kocha, nie chciał jednak żebyśmy wszytsko zakończyli ponieważ miał nadzieję, że to minie...a ja??? Ja strasznie go kochałam, kocham i czekałam aż w końcu wypowie \\\"te\\\" słowa. TYlko, że trwało to dość długo, a ten czas był dla mnie koszmarem...muszę dodać, że mieszkaliśmy w innych miastach i w sumie spotykaliśmy się w weekendy. Jak do niego dzwoniłam to nieraz mówił, że własnie jest gdzieś tam ze znajomymi (nie tylko z chłopakiami), byłam strasznie zazdrosna, ale co mu miałam powiedzieć - zabronić mu się spotykać ze znajomymi, w takiej sytuacji???dawałam mu do zrozmienia, co czuję...Nie odeszłam od Niego bo nie wyobrażam sobie życia bez niego...Pewnego dnia poszłyśmy z koleżnaką na dyskotekę, chciałam chociaż na chwilę o wszytskim zpomnieć, o tym jak cierpiałam o tym jak to wszytsko bolało...no i poznałam chłopaka...drugi raz jak się spotkaliśmy to...zrobiliśmy \\\"to\\\"...na początku nie czułam wyrzutów...a mój chłopak? po pewnym czasie do mnie \\\"wrócił\\\" - przeprosił mnie za wszystko tzn. za to, że w nas zwątpił. Nadal jesteśmy razem co więcej niedawno się zaręczyliśmy...a do mnie powróciły wyrzuty sumienia, niewiem czy powinnam mu o tym powiedzieć. Wcześniej tego nie zrobiłam, bo kiedyś w rozmowie powiedział, że nie chciałby wiedzieć o czymś takim... z jednej strony nie chcę żebyśmy się okłamywali, jka budować zwiazek na kłamstwie???...z drugiej jednak strony wiem, że jak mu powiem i będziemy nadal razem to wszystko wszytko się zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest z mojego forum...czy naprawdę Go nie kocham???KOCHAM I TO BARDZO. A błędy niestety czasem się popełnia...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mix: Absolutnie kazdy popelnia bledy..i dobrze, bo na bledach sie uczymy. :):):):) Zrob cokolwiek......, ale zgodnie ze swoim sumieniem... aby konflikt wewnetrzny w Tobie nie narastal. Trzymam kciuki - za cokolwiek by to nie bylo. A co do tego co sie wtedy wydarzylo, to trzeba brac pod uwage i okolicznosci - niejasna sytuacja z nim w tamtym czasie i Twoja bezradnosc w tamtych momentach... Nie obwiniaj sie tak bardzo.:):) Zrob co uwazasz.:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×