Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gama81

Historia pewnej znajomości - cd1

Polecane posty

Gość gama81

...że poprzedni dzień był miły i że chciałby znowu się spotkać, że chciałby znów móc sie do mnie przytulić... och i ach...Że szkoda że nie spotkaliśmy się wcześniej bo bylibyśmy wspaniałą rodziną, że on mógłby spędzić ze mną resztę życia.Kolejny tydzień był najdziwniejszym w całej tej znajomości.W niedzielę wieczorem przysłał mi smsa że miał ciężki dzień,że ma dość wszystkiego i że po głowie chodzą mu głupie myśli.Ja miałam wyłączoną komórkę bo dostawałam świra od ciągłego zerkania czy mam nową wiadomość i tego smsa odczytałam dopiero następnego dnia rano.Coś mu tam odpisałam.A wtedy on napisał że jest głupcem, żebym nie zawracała sobie nim głowy bo ma zbyt wiele problemów.Że życzy mi abym spotkała jakiegoś wspaniałego faceta który będzie mnie szanował i kochał ponad życie bo na to zasługuję.Rozczuliło mnie to maksymalnie.Dopiero po tygodniu dotarło do mnie że chciał zakończyć znajomość już wtedy tak by pozostało mi po nim dobre wrażenie, zanim pokaże swoje prawdziwe intencje.Ale zanim minął ten tydzień to pisaliśmy i dzwoniliśmy jeszcze do siebie.W tym czasie dostałam propozycję wspólnego wyjazdu nad morze,powiedział mi że chciałby się ze mną kochać...Dotarło do mnie że żadni przyjaciele z nas nie będą.Spytałam jak on to sobie wyobraża - spędzi ze mną 3 upojne dni i noce a potem jak gdyby nigdy nic wróci do małżonki i będzie udawał najlepszego męża na świecie.Byłam zła na siebie i na niego że ma tak opanowaną sztukę uwodzenia że bez mrugnięcia okiem dałam się nabrać.Straciliśmy kontakt na 4 dni - nie odpowiedział na jakiegoś mojego smsa więc pomyślałam:ok, to pewnie znaczy do widzenia i juz się oswajałam z tą myślą kiedy on znowu się odezwał.Że szkoda że się nie odzywam, że mnie polubił ale że ja mu nie wierzę itd.To była jego ostatnia próba.We wtorek wziął sobie wolne, ja też tego dnia nie szłam do pracy.Namawiał mnie na przyjazd do niego - nie pojechałam bo wiedziałam że wcześniej czy później przenieślibyśmy się do jego pokoju a bałam się że tam nas za bardzo poniesie.To była nasza ostatnia rozmowa.Dzień później puścił mi wieczorem sygnał.Ja kolejnego dnia napisałam mu smsa.Mija tydzień i cisza.Taka to historia.Dzięki tej znajomości zrozumiałam mechanizm postepowania mężczyzn takich jak X.Pokazać kobiecie że jest wyjątkowa,że mógłby się w niej zakochać,te slowa o zakochaniu padają po tygodniu znajomości.Działać szybko i intensywnie zanim wszystkie karty zostaną odkryte bo wtedy ta gra nie ma już sensu.Problem w tym że dziewczyny takie jak ja trafiają w swoim życiu na facetów takich jak on.I źle jeśli budzi się w nich po czymś takim chęć zemsty bo może się okazać że oberwie się potem naprawdę porządnemu chłopakowi który też po prostu chciał żeby ktoś go pokochał.Ludzie całe życie w coś ze soba grają ale gra uczuciami jest jedną z najgorszych i nie ma co generalizować bo nie wszyscy są tacy sami. Od tego czasu sporo szperałam w wypowiedziach na różnych forach dyskusyjnych,przeczytałam kilka podobnych opowieści zarówno tych co zadały się z żonatymi jak i zdradzonych żon.Wśród kochanek przeważa myśl że żałują.Wśród żon - że to kobiety które nawiązały kontakt z ich mężami są złe i pozbawione uczuć - szkoda że nie widzą zachowania swoich mężów.Najmniej poszkodowany w tej sytuacji jest chyba ten co zdradza.Ja jestem naprawdę strasznie naiwna - przez pewien czas wierzyłam X bo to on zawsze pierwszy wyciągał rękę,to on mówił że mu zależy,tęskni,a kiedy któregoś razu nie odzywałam się parę dni napisał "chyba juz całkiem dałaś sobie spokój - dlaczego?".I choć przyzwyczaiłam się do niego i polubiłam go to w słowach byłam zdecydowanie bardziej oszczędna.Kiedy mi napisał że życzy mi poznania wspaniałego chłopaka itd. to myślałam że to tak po przyjacielsku.Teraz rozumiem co miał na myśli mówiąc ze ma pecha do kobiet - szuka łatwej i nieskomplikowanej dziewczyny,którą w miarę szybko zaciągnie do łóżka a "biedaczek" trafia na takie jak ja:).Rzeczywiście pech.Gdybym nie była taka dociekliwa i gdybym dała się w tej znajomości ponieść emocjom to cierpiałabym naprawdę mocno ale przynajmniej nie zrobiłam nic czego mogłabym żałować i mam satysfakcję że on nie dostał tego czego chciał.Chociaż jestem pewna że w tym momencie ściemnia już kolejną młodą dziewczynę - bo niektórzy nigdy się chyba nie zmienią.Ale na szczęście jest dużo innych mężczyzn którzy nię krążą w poszukiwaniu jedynie okazji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm.....
najważniejsze, abyś tych wniosków się trzymała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×