Poradzcie cos...

Nie mam przyjaciol ani zadnych znajomych z ktorymi moglabym sie podzielic swoim bolem,mialam Jego ale odszedł.Bylismy razem 3 lata,bylismy zareczeni.Po jakims czasie poszedl do lekarza zrobic badania,nic nadzwyczjanego.Potem bdanie wykazalo jakies nieprawidlowosci i zrobili mu jakies dodatkowe badania. 2 stycznia usyszelismy wyrok.Rak.Rozwijal sie strasznie szybko.Lekarze dawali najwyzej pol roku.M.zmarł 4 kwietnia. Wiem ze forum internetowe to moze nie najlepsze miejsce ale moze ktos ma podobne doswiadczenia? Jak sobie z tym poradzic?