Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zapracowana

jak sie nazywa

Polecane posty

Gość zapracowana

jak sie nazywa to slynna japonska smierc z przepracowania:) bo chcce wiedziec jakto u mnie ladnie nazwac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tora
Karoshi - śmierć z przepracowania Pierwszy przypadek karoshi zanotowano w 1969, gdy nagle zmarł na zawał 29 - letni pracownik działu dystrybucji największej japońskiej gazety. Po pięcioletnich dociekaniach i debatach japońskie Ministerstwo Pracy przyznało rodzinie odszkodowanie uznając za przyczyny zgonu przepracowanie, pracę w systemie zmianowym i nadmierne obciążenie obowiązkami mimo symptomów choroby zauważalnych na krótko przed śmiercią. Samo określenie "Karoshi" weszło w użycie w 1982, gdy trzech lekarzy opublikowało książkę pod takim właśnie tytułem. W 1988 grupa prawników powołała Narodowy Komitet Opieki Nad Ofiarami Karoshi przyczyniając się do dostrzeżenia wagi problemu przed społeczeństwo i czynniki oficjalne. Z początkiem lat 90-ych kwestia zyskała międzynarodowy rozgłos pojawiając się na wokandzie Komisji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych. Jak podaje Takashi Haratani w Encyklopedii Zdrowia i Higieny Pracy [ILO 2001], "Karoshi nie jest terminem czysto medycznym. To socjomedyczne określenie odnosi się do przypadków zgonów lub poważnych uszczerbków na zdrowiu spowodowanych schorzeniami krążeniowo-sercowymi (jak zawał mięśnia sercowego), których przyczyną jest sprzężenie nadciśnienia i miażdżycy z bardzo silnym przeciążeniem pracą". T. Uehata przeanalizował 203 przypadki ataków serca w latach 1974-1990, z których 174 zakończyły się zgonem. 55 z nich uznano za śmierć w wyniku pracy i przyznano rodzinom odszkodowanie. 123 osoby ucierpiały w wyniku wylewu, 77 miało zawał. Ponad połowa miała wcześniej kłopoty z nadciśnieniem lub cukrzycą. Jednak czynnikiem łączącym większość z nich było przepracowanie: praca więcej niż 60 godzin tygodniowo, ponad 50 nadgodzin w miesiącu i niewykorzystanie ponad połowy urlopu i weekendów. Znamienne jest, że z relacji współpracowników i bezpośrednio od tych, którzy przeżyli wiemy, że późniejsze ofiary karoshi wykazywały zadowolenie z pracy i zaangażowanie zwykle nie zdając sobie sprawy z potrzeby wypoczynku i już istniejących symptomów chorobowych. Choć oszacowania liczby karoshi różnią się od kilkudziesięciu do dziesięciu tysięcy przypadków rocznie, istnieje zgoda co do tego, iż problem jest poważny, a skala zagrożenia duża. Liczba Japończyków pracujących ponad 60 godzin tygodniowo (co daje 3120 godzin rocznie) wzrosła od 3 mln (15%) w 1975 roku do 7 mln (24%) w 1987. Wiadomo, że u osób stale pracujących w nadgodzinach występuje zwiększenie wydzielania hormonów stresu (adrenalina, noradrenalina, kortyzon), co w dłuższej skali czasowej nieuchronnie prowadzi do choroby. Co motywuje ludzi do tak zgubnego w swych konsekwencjach postępowania? Czynnik ekonomiczny nie ma tu pierwszorzędnego znaczenia: wbrew obiegowym opiniom, japońscy pracownicy otrzymują niewielkie wynagrodzenie za nadgodziny. Częściej przywołuje się wyjaśnienia oparte na specyfice kulturowej, która ukształtowała "japoński charakter". Sarariman - to dziwne słowo pochodzące od angielskiego "salary man", oznacza pracownika najemnego, który ma nie tylko wykonywać swoją pracę ale, jak samuraj, "walczyć" dla swojej firmy. Ta reminiscencja rycerskiej przeszłości po części tłumaczy gotowość "korporacyjnych wojowników" do poświęceń i akceptacji niemal feudalnych stosunków w organizacji. Jednak nie zawsze przepracowanie jest wynikiem świadomego wyboru i wewnętrznej motywacji, czasami w grę wchodzi przymus ekonomiczny i stosunki władzy przypominające układ feudalny. Model DCS [Demand - Control - Support] - Wymagania - Kontrola - Wsparcie tłumaczy występowanie choroby, a w skrajnym przypadku karoshi, współdziałaniem trzech stresogennych czynników: nadmiernych wymagań powodujących przeciążenie, niskim stopniem kontroli nad własną pracą i brakiem społecznego wsparcia. Takie warunki stwarza swoim pracownikom wiele nastawionych na maksymalną produktywność fabryk współczesnej Japonii. Przyjęty w nich system zarządzania, przepojony duchem kaizen - obsesją ciągłego doskonalenia, jakkolwiek efektywny, często stawia pracownikom zbyt duże wyzwania ograniczając jednocześnie ich swobodę. Przykładowo, w latach 1970-ych jedna z fabryk Toyoty skoszarowała pochodzących z odległych regionów kraju robotników w pilnie strzeżonych obozach, pracowników dowolnie przenoszono w inne miejsca pracy, żądania pracy w nadgodzinach i odwoływanie urlopów stały się normą [Morgan 1997, 132]. Takie praktyki Aoki nazywa wprost "korporacyjnym faszyzmem". W skali szerszej nadmierne obciążenia wiąże się z typowym dla Japonii, ale coraz częściej powielanym w innych krajach systemem zarządzania znanym jako JPM (Japanese Production Management) lub "lean production". Nadmierne wymagania i ich konsekwencje dotykają w Japonii nie tylko prących do sukcesu i wykazujących hiperlojalność dorosłych pracowników. Wygórowane oczekiwania sprawiają, że ofiarami karoshi padają dzieci - uczniowie szkół nawet stopnia podstawowego. Poruszający reportaż filmowy "National Geographic" pokazał, jak niezwykle rygorystyczny system egzaminów sprawia, że bez dodatkowych zajęć i uczenia się po nocach niemal niemożliwe jest zdanie do szkoły umożliwiającej dalszą karierę. Coraz częściej spotyka się opinie, iż fenomen eskalacji skutków przepracowania nie ogranicza się wyłącznie do Japonii. Choć nie odnotowano ewidentnych przypadków karoshi w krajach Europy i Ameryki, stwierdza się natężenie poważnych fizjologicznych następstw nadmiernego obciążenia pracą. Tak czy tak, tragiczny koniec setek ambitnych i wartościowych pracowników japońskich firm powinien stanowić memento dla entuzjastów nieograniczonego wzrostu ekonomicznego poprzez system zarządzania eksploatujący ciało i ducha człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×