Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mężatka_35

miłość i odpowiedzialność

Polecane posty

Gość mężatka_35

Jestem mężatką od 5 lat. Własciwie od samego początku mąz mnie oszukiwał i okłamywał. Nie były to bardzo znaczące oszustwa, oprócz jednego. Przez dwa lata pracował na czarno i nie powiedział mi o tym , że szef dał mu wypowiedzenie i pracuje teraz u niego na czarno. Oszukał go składkach ZUS, płacił za pól etatu , a w umowie o pracę miał cały etat i na cały pracował. Potem zaczęły sie problemy bo zaczął mu płacić 400 zł. Po smierci moich rodziców odziedziczyłam dom, który zamieniłam na bardzo ładne mieszkanie. Niestety ta zamiana była konieczna ze względów finansowych, po prostu nie byliśmy w stanie utrzymać tego domu. Wtedy jeszcze nie wiedziałam , że mąż mnie oszukuje ze swoja pracą i dlatego podjęłam taką decyzję. Dopiero jak dowiedziałam się prawdy , to nie mogłam mu przez jakiś czas wybaczyć tego uszustwa i skutków do jakich to doprowadziło. Ale niestety tego nie zmienię i wybaczyłam mu , bo po prostu bardzo go kochałam. Wszystko między nami układalo się super do wiosny zeszłego roku. Mąz pracuje teraz w innej firmie, ma umowę na stałe, ale niestety zarabia 650 zł. Ja rownież pracuję i zarabiam więcej od mojego męza , bo samej pensji mam 1200 na rękę i do tego jeszcze premie, bonusy, dywidenda od akcji raz w roku. Niestety popadliśmy ostatnio w spore kłopoty finansowe w związku z pożyczką , którą wzielismy z banku. W sumie mamy około 10.000 tys. do spłacenia. Ja staram się jak mogę, wszystkie swoje dodatkowe pieniadze przeznaczam na spłatę pożyczek natomiast mój mąz nic sobie z tego nie robi, nie przejmuje się niczym. Już czasmi mam dosyć, ja sobie odmawiam kupna czogoś dla siebie, żeby jak najwiecej przeznaczyć na spłatę, a mój mąz nawet nie stara się nic dodatkowo dorobić, by było nam lżej i żeby szybciej spłacić te długi. Wiem , że powstały one z naszej wspolnej winy i chyba wspólnie powinismy starać się ich jak najszybciej pozbyć. Ostatnio zaczyna sypać się nasze małżeństwo, nawet sama chciałam , żebyśmy sie rozeszli, bo mam dość pracowania na lenia , który idzie do pracy 3 razy w tygodniu i jeszcze jest ciagle zmęczony. Postanowilismy jednak ratować to małżeństwo, tym bardziej, że jednak nie jesteśmy sobie obojętni. Za namową mojego męza poszliśmy do psychologa . Dziś na drugim spotkaniu zaznaczyłam, że ja widzę problem w tym , że mój mąż nie stara się zarobić na mieszkanie i rodzinę. Psycholog długo z nim rozmawiał, dlaczego ma taka postawę i co mógłby zmienić, próbował go nakłonić do poszukiwania lepiej płatnej pracy. Niby wszystko bylo w porzadku, ale od godziny 15.30 , czyli jak wyszlismy od psychologa mój mąz się do mnie nie odzywa, i jest chyba obrażony , że ja poruszyłam temat jego małych zarobków. Teraz sama już nie wiem, przecież to on chciał , żebyśmy poszukali pomocy u specjalisty , bo nie chce się ze mną rozstawać, a teraz jest obrażony , że mówię w gabinecie prawdę . Zastanawiam się , czy nie dać mu po prostu ultimatum " Masz 3 miesiące na znalezienie lepiej płatnej pracy, albo sie rozstajemy, bo ja mam dośc pracowania na nas oboje" Proszę co Wy byście zrobili w mojej sytuacji, starać się ratować małżeństwo, rozmawiać z nim, czy lepiej dać sobie spokój i liczyć tylko na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze robisz
wymagałaś od siebie teraz zacznij od niego. Inaczej niczego isę nie nauczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka_35
Nikt więcej mi nic nie doradzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obrazpny? To niech sie obraża. Postaw sprawę na ostrzu noża. A jezeli to Ty zarabiasz i utrzymujesz dom, proponuje ograniczyc wydatki męża do minimum, czyli dostaje tylko jedzenie i nic więcej. Jak chce sobie kupić papierosy czy isć na piwo z kolegami, to za swoje. Jak nie ma - trudno. Nie daj się darmozjadowi, to wyłącznie jego wina, ta cała sytuacja i nie masz obowiązku znosic jego fochów. Nie wyśmiewasz go przecież, że jest palantem, bo nie stara się mieć ambicji i walczyć o awans, tylko powiedziałaś, że jest leniem i nie stara się wspomóc Cie finansowo. Zraniona duma i honor dobre są w książkach, w życiu trzeba walczyć o pracę. A jak widzę mężczyzn, którzy się zniechęcają i wpadają w depresję czy alkoholizm, bo przez dwa miesiące nie znalexli pracy, to myślę, że powinno sie takich wyrzucać za przeproszeniem na zbity pysk. To jak kobieta straci pracę nie poddaje sie i nie traktuje tego jako zamach na osobistą godność, a facet sie załamuje? Dla mnie takie zachowanie nie jest wyznacznikiem męskości, wręcz przeciwnie - tacy faceci to dla mnie mięczaki. Nie jest wstydem stracic prace i potem nie móc znaleźc niczego nowego, prawdziwy mężczyzna nie poddaje się. Przecież nie chodzi Ci o to, że mąż nie MOŻE znaleźc pracy, tylko, że NIE STARA SIĘ, a to duża różnica.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiem tylko tyle
,ze ona materialistka on leń nic z tego nie wyjdzie dobrego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bloomorlandoooooo
mężatka_35--> bardzo dobrze robisz. Mam podobny problem. Z tym, ze ja jeszcze studiuje, ale moj facet, ktory powinien miec juz ustabilizowana sytuacje finansowa, bo ma juz 29 lat jest zupelnie bierny . Pracuje jak miu sie podoba, czasem 3, lub 4 dni w tygodniu po 5 godzin. Nie szuka lepszej pracy, choc mozliwosci w jego zawodzie jest wiele. Wkurza mnie jego lenistwo i niezaradnosc. On liczy na to, ze ja po studiach bede zarabiac kokosy, a on bedzie pracowal dla przyjemnosci, albo w ogole. ALe ja po woli mam tego dosyc. Spiecia z powodu jego pracy pojawiaja sie regularnie od 2 lat. On tlumaczy, ze jest nam ciezko z powodu moich studiow! Tylko, ze ja sama place zarowno za szkole jak i za bilety miesieczne i wspolne mieszkanie !!!! Przeciez nie stoje mu w drodze do kariery?! Po woli zastanawiam sie nad zakonczeniem tego zwiazku. Facet, ktory nie jest w stanie utzrymac rodziny tylko i wylacznie z wlasnej winy nie jest dla mnie prawdziwym mezczyzna. Mezatka35--> nie zaluj meza. postaw mu ultimatum, moze to go zmobilizuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mężatka_35
Dzięki za Wasze wypowiedzi. Choć wcale nie uważam się za materialistkę, ale czasmi chciałabym przeznaczyć swoje dodatkowe pieniadze na siebie, a nie na spłatę wspólnych długów. Co prawda nie są to aż takie wielkie kwoty do spłacenia, nikt mnie nie pogania, ale ja po prostu nie lubię mieć długów i dlatego staram się spłacać wszystko przed terminem. A jeżeli chodzi o męża, to obecnie ma uczciwą stałą pracę, tylko mało płatną. Wiem, że niektórzy mogą mi powiedzieć, że i tak nie mamy źle , bo oboje mamy pracę i razem wcale nie mamy tak mało. Wiem też, że można żyć za mniej i nie przejmować się żeby wszystko było popłacone w terminie. bloomorlandoooooo- wiesz nie tak łatwo postawić ultimatum męzowi, z którym jest się po ślubie 5 lat, a zna się go 18 lat. Nie oczekuję również , że to tylko facet powinien zarabiać na utrzymanie domu, bo dla mnie to chore. ja wolę pracowac i mieć swoje pieniadze niz prosić się męza o kupno majtek, albo jakiegoś kosmetyku. Aggie - dzięki za wsparcie. On chyba jednak zrozumiał, .ze takie ultimatum jest jak najbardziej realne. Ja poszłam dzisiaj po zakupy na rynek ( nawet odżalowałam i kupiłam sobie spodnie) wracam, a on przeglada oferty pracy w internecie i spisywał sobie numery telefonów. Akurat mamy oboje teraz urlop, więc ma czas na szukanie ofert i wysyłanie cv.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×