Co o tym myslec?

co byscie kobietki zrobily gdyby byla taka sytuacja,ze jestescie z kims blisko jest fajnie,ale nie jestescie jeszcze z tym kims w stalym zwiazku...a tu nagle pojawia sie wieloletni byly mezczyzna z zaproszeniem na wesele znaczy ja jako jego osoba towarzyszaca...(dodam,ze ten ktos kto jest blisko wyjezdza na pare dni)

zapytałabym sie tej osoby czy nie ma nic przeciwko

chujowo tak zaczynac powazna znajomosc od klamstwa. potem meczy a co gosza jak wyjdzie na jaw. nie daj sie temu zludnmu uczuciu ze koles wyjedzie i sie nie dowie. predzej czy poniej sie dowie i dupa..

Nie bylam dawno na weselu chcialabym sie pobawic troche...z bylym nie rozstalam sie w pokojowej atmosferze zdradzal mnie oklamywal takie tam...teraz niedao uzalam mi sie nad soba jak to mu zle jest beze mnie...przyjezdzal pisal dzwonil...nie chcialabym zeby sobie pomyslala ze zgadzam sie bo cos tam jeszcze do niego czuje zy cos...

no wlasnie,mi samej byloby zle z mysla ze na starcie musialam juz cos ze tak powiem dojebac;/

niech spada na drzewo. Nie ma z kim iść, bo żadna go nie chce, to przypomniał sobie o tobie. Zrobisz jak zechcesz, ale czy dla jednego wieczoru warto psuć coś co fajnie sie zapowiada? Odpowiedź musisz sobie dać sama. Pozdrawiam

żałuję że odpowiedziałam na twoje pytanie, bo dziewczyna, która w ten sposób się wyraża jest dla mnie nie do przyjęcia. Żegnam

To co sie zapowiada wiem ,ze sie nie skonczy zbyt dlugo na siebie cekalismy,zeby teraz jeden wieczor byl w stanie to popsuc...moim zdaniem to tylko niezobowiazujace wyjscie na wesele do moich i jego znajomych...wydaje mi sie ze troche zaufania tamtego nie zaszkodzi...

w jaki sposob wyraza bo niezabardzo rozumiem..jesli razi cie to o czym pisze to nie czytaj dziekuje i pozdrawiam:)

chodziło mi o to co jest po "że tak powiem"...

rozumiem:)

do bylego? to co wyrzadzil mi i jakie pieklo stworzyl swoim zachowaniem nie zalicza sie do zadnych kategorii, nie mozna pokochac drugi raz takiego czlowieka,zaufac na nowo...na nowo zyc

z tej ale numer hehe, wersal prawdziwy.