Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kotka y

KTO MA SWOJĄ RODZINę I NIE POSIADA WłASNEGO DOMU LUB MIESZKANIA?

Polecane posty

jeżeli mieszkanie komunalne można uznac za swoje to mam i tylko dzięki mojemu teściowi mogłam zamieszkać w nim z moim męzem i dziećmi. Gdyby nie on to nie wiem jakby to było bo w domu rodzinnym nie byłoby miejsca na moją nową rodzinę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda X
Ja mężem mieszkamy w mieszkaniu spółdzielczym teścia, a teraz spodziewamy się dziecka. Chyba będzie trochę ciasno, już jest problem z ustawieniem łóżeczka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Suzanka
A my wynajmujemy mieszkanie od 4 lat. Wiosną zaczeliśmy budowę własnego malutkiego domku. W zwiazku z niewielkimi funduszami budowa idzie ślimaczym tempem... ale idzie! Mam nadzieję wprowadzić sie na swoje na jesień przyszłego roku... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anulka 80
my też nie mielismy po ślubie ale wzielismy kredyt i kupilismy duze mieszkanko, ale jak pomyślę ze przez 20 lat musze spłącać kredyt po 1000 zł miesiecznie to az mi sie odechciewa wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paprotka27
My tez wynajmujemy całe 30 m z aneksem kuchennym a w styczniu pojawi się na świecie nasz synek szukamy teraz mieszkania ale idzie nam jak po grudzie:0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hb
my jestesmy po slubie 6 lat i meszmay w mieszkaniu sluzbowum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IIIIIIIIIIIIIIIII IIIIIIIIIII
my mieszkamy w mieszkaniu komunalnym, wszystko fajnie, gdyba nie opłaty - 500zł czynszu, węgiel (są piece w każdym pomieszczeniu) i nawet woda na prąd, bo jest tylko ciepła, a gaz w butli, bo ziemnego nie ma :-( finansowo nas to zażyna. ale przynajmniej sami. Niew wiem jak sobie finansowo poradzimy, jak za miesiąc uraodzi się nasz synek a ja stracę pracę, macierzyński jeszcze z zusu dostanę, ale co potem? ja mam 770zł pensji, mąż też niecałe 800, 350zł kredytu jeszcze przez rok. :-( już teraz ledwo mamy na jedzenie, a jak dojdą pampersy i inne, cała nadzieja żeby maluszek był zdrowy i leków nie potrzebował, bo wtedy chyba tynk jeść będziemy. Dodam, że po macierzyńskim nie mam szans na pracę, bo to środek roku szkolnego, a ja nauczycielka jestem ,więc do września nie da rady :-( Ten kraj jest koszmarny :-( skoro pracując żyje się w nim jak żebarcy.... Tylko odchować troszkę dzidzię i fruuuu w świat! Może gdzie indziej jest lepiej ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze tak powiem
IIIIIIIIIIIIIIIIIII a ty jestes zatrudniona w szkole na umowe zlecenie? bo ja tez rodzilam i do pracy od drugiego semestru wracalam wiec tu nie powinno byc problemow w budzetowce jest z tym latwiej niz u prywaciarzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IIIIIIIIIIIIIIIII IIIIIIIIIII
wcale nie jest łatwiej- dużo zależy od dyrektora. Ja miałam umowę na rok - bo zmieniłam szkołe na lepszą - tylko z pozoru (ale za to bliżej o 30km, więc mylnie myślałam że sobie polepszę - nic bardziej błędnego). Więc umowa na rok na etat a później na stałe pół etatu - tak się dogadałam z dyrektorką, i wszystko było ok, dopóki nie dowiedziała się o ciąży - dosłownie zaczęła mnie prześladować (sprawa i tak chyba o sąd pracy się oprze, ale to jak już urodzę - mobbingu wprawdzie nie udowodnię, ale inne rzeczy tak - pytałam już w PIP). Moja pensja zmalała na dokładnie 777,70 :-( (jestem kontraktowy z licencjatem po kolegium językowym - nauczycielskim i 7 lat pracy - nie wiem jak jej się udało zmniejszyć, ale się udało) i łaskawie przedłużyła mi umowę do czasu porodu - tylko dlatego że kodeksem pracy się zasłoniłam, w ogóle jest wściekła na moją bezczelność, bo poszłam na zwolnienie w kwietniu(psychicznie nie wytrzymałam - dzieci w tej szkole równie cudowne jak dyr. - dosłownie cała patologia z miasta - nie przesadzam bo nawet z mojej ulicy największa patologia, jak się okazało tam chodzi, a mieszkam całą szerokość sporego miasta dalej, + dzieci z domu dziecka(wyroki, etc) a do tego jeszcze p. dyr. mi jazdy robiła więc nie wytrzymałam. A ona przed wakacjami dzwoni i mówi że zwolnień za wakacje to ona sobie nie życzy bo to urlop.... Wcale w państwoym nie łatwiej... żałuję żew zmieniłam szkołe, miałam fajnego dyr, dzieci też super (wiejskie gimnazjum) i pracę na stałe i nie wiem jakim cudem ale ponad 2 razy wyższą pensję(od obecnego zasiłku bo nie wiem jak to nazwać). Dodam że dziecka jeszcze nie planowaliśmy, i wiem że będzie nam bardzo ciężko, ale chyba stąd wyjedziemy, bo po ostatnim roku mam dosyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
IIII ja tez jestem nauczycielka i az mnie to zadziwia co piszesz, tez jestem kontraktowy po licencjacie kol nauczycielskie (angielski) i za caly etat z dodatkiem motywacyjnym i % za lata pracy mam na reke cos ok 845zl. jesli nie masz dodatku motywacyjnego to mniej wiecej tyle moze ci wychodzic, zalezy tez jaka masz stawke na ubezpieczenie. Wiejska szkola kieruje sie innymi zasadami - tam dochodzi dodatek wiejski, mieszkaniowy i na dojazdy. Moja kolezanka z miasta sie przeniosla wlasnie do wiejskiej bo tam na poborach ma na czysto 600zl roznicy a tylko 23km dojezdza. ZA bycie w ciazy nie moze cie przesladowac - mozesz miec zwolnienia w okresie w szkole wolnym i o tyle wydluzy ci sie macierzynski (jesli mialas zwolnienie w ferie i w wakacje to macierzynski wydluza ci sie o 6tyg). Ja jak zaczynalam prace to akurat bylam w ciazy o ktorej powiedzialam dyrektorce w pazdzierniku - caly czas zwolnienia bo ciaza zagrozona no i od marca w domu na L4, urodzilam w kweitniu ale od wrzesnia normalnie wrocilam do pracy, czekalo na mnie moje miejsce i do tej pory tam pracuje. Wszystko masz racje jest kwestia dyrektora. A jesli idzie o spolecznosc uczniowska to doskonale cie rozumiem, tez pracuje w takiej trudnej szkole ale lubie moja prace i jest to dla mnie duze wyzwanie. Mam nadzieje ze uda ci sie gdzies chcoiaz pol etatu znalezc po skonczonym macierzysnkim, w razie czego probuj isc na wychowawczy przy takich zarobkach bedzie ci sie z pomocy spolecznej chyba cos ok 400zl nalezalo (zapytaj jeszcze dziewczyn na temacie o zasilkach) i jakos doczekasz wrzesnia. Powodzenia zycze a jakbys chciala pogadac to daj znac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IIIIIIIIIIIIIIIII IIIIIIIIIII
AniaM - dzieki za odp ja też anglistka jestem -chodzi mi o to że przed L-4 moja pensja była wyższa, może nie dużo, ale ok 1000zł było. a z nadgodzinami to i więcej :-( Wychowawczy mi się nie należy bo umowa na czas określony -chyba że z pomocy społecznej - muszę się dowiedzieć - dzięki za podpowiedź, chyba kuroniówka będzie mi się należała - ake to też muszę się pokulać do urzędu pracy i dowiedzeć... Nawet w takiej szkole może się dobrze pracować, jeśli dyr w porządku - ta moja jest od roku dyrektorem i coś dosłownie jej odbiło, bo ostatnio spotkałam koleżankę z tamtej szkoły, to powiedziałaże nie tylko nade mną się znęca, ale jeszcze nad innymi - funkcja jej do głowy uderzyła, czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość IIIIIIIIIIIIIIIII IIIIIIIIIII
wiem, że nawet z trudnymi dziećmi można się dogadać, bo na wsi też nie wszystkie aniołki - zwłaszcza w gimnazjum, tu to jest podstawówka, gdzie dzieci piją i ćpają od 1 klasy - nie przesadzam, a nikt nic z tym nie robi bo boją się dzieci, albo dyr, albo jednego i drugiego. Jak mi jeden uczeń raz wyszedła z lekcji - 5kl, 17 lat, kilka wyroków(wszystkim wychodził, w ogóle straszny dzieciak -nic nie docierało) to pani dyr weszła mi na lekcję i powiedziała - przy nim, że sobie nie radzę (mnie do tamtej pory wyszedł raz, dziewczyny, które dłużej tam pracowały miały większe przeboje z nim, ale tylko mnie takj poniżyła), więc wyobraź sobie co się później na moich lekcjach z nim działo... w życiu większego koszmaru nie przeżyłam niż w tej szkole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podddnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda X
ja chciałabym mieszkać z mężem oddzielnie, ale nie stać nas nawet na wynajęcie mieszkania - mąz nie pracuje, studiuje, a niedługo pojawi się dziecko. Z teściem nie jest źle, ale zawsze lepiej być na swoim. Może kiedyś się doczekamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najpierw mysli sie o stalej pracy, pewnym miejscu zamieszkania, a potem o dzieciach i powiekszaniu rodziny. Wspolczuje Wam takich ukladow, jak mieszkanie z tesciami, dzieci w drodze i mezowie szukajacy pracy:/ Moim zdaniem kolejnosc jest zupelnie odwrotna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
duza mi-każdy myśli w takiej kolejności, jaka mu pasuje. ja mieszkam w wynajętym mieszkaniu, mam dziecko i chcę kolejne. Czuję się dobrze w takiej sytuacji i nie uważam, żebym gdzies popełniła błąd, więc nie wyrokuj;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a je
a jeżeli nigdy nie będzie szansy na stałą pracę i mieszkanie odzielne to co mam nigdy nie decydować się na dziecko?!!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a je
bo nie taka jest kolejność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wyrokuje, zauwaz napisalam \'\'moim zadniem\'\'. Wynajmowane mieszkanie dla mnie tez est ok, przeciez nie chodzi o wlasnosciowe, tylko o to, zeby miec jakikolwiek swoj kat, pewna prace, zeby moc dziecku zapewnic to co mu sie nalezy, a nie mieszkanie z tesciami, bezrobocie, itp. Nie chcialabym zeby moje dziecko zylo w takich warunkach, jest wystarczajaco ciezko w dzisiejszych czasach, wiec chociaz dom rodzinny gdzie sie dzieciak wychowuje powinienbyc moim zdaniem jak najmniej problemowy i smutny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mieszkam w mieszkaniu po dziadkach..,z ktorego najprawdopodobniej wylece ...razem z mezem i dwojka (za pare dni) dzieci...na wlasne M nie mam co liczyc z zarobkami meza ale nie uwazam zeby to byl problem.po slubie prawie dwa lata wynajmowalismy malenki domek i jakos zylismy, bo z tesciowa nie chcielismy i tego sie bedziemy trzymac.nie trzeba miec wlasnego mieszkania zeby miec DOM...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuppppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Duża mi, zgadzam się, że mieszkanie z rodzicami to nienajlepszy pomysł. zgadzam się też z tym, że na rodzinę tzreba zarobić. Ja tylko czasem mam wrażenie, że ludzie (nie bierz tego do siebie) nie tyle kolejnośc odwracają, co znaczenie pewnych rzeczy-że zarobki, chata i bryka stają się celem, zamiast środkiem do celu:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×