Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bigitte Lotta

stara miłość nie rdzewieje....

Polecane posty

Gość Bigitte Lotta

Kiedy miałam 17 lat zakochałam się po raz pierwszy. On był młodszy ode mnie o 2 lata, znałam go od lat, ale dopiero wtedy trafiła mnie strzała Amora...Biłam się z myślami, walczyłam z tym uczuciem, ale to było silniejsze. Wtedy uważałam, że ta różnica wieku nie wróży nam dobrze. Nie chciałam też, żeby on cierpiał z mojego powodu. Tak wtedy myślałam. Spotykaliśmy się bardzo często, ale nigdy sam na sam. Mieliśmy dużą paczkę przyjaciół i ciągle trafiały się jakieś okazje. Po jakimś czasie znudziło mi się to. Chciałam być z kimś a on jakoś ciągle nic. Akurat poznałam fajnego chłopaka, pomyślałam, że może z nim się zwiążę. Zaczęliśmy się spotykać. Potem przyszedł czas na przedstawienie go moim przyjaciołom. Ale Marcin nie podał mu ręki... Potem i on znalazł sobie dziewczynę. Potem były kolejne związki. W tym czasie bardzo oddaliliśmy się od siebie i nawet straciliśmy kontakt. Tak było aż do czerwca tego roku. Wtedy niespodziewanie spotkaliśmy się na weselu jednej z naszych wspólnych znajomych. Zauważyłam go już w kościele. Wymieniliśmy spojrzenia i...zauważyłam że on bardziej zacisnął dłoń na ręce swojej żony. Ja złapałam za rękę mojego ślubnego. Na sali i tak siedzieliśmy obok siebie, nie mogło byc inaczej. On tradycyjnie obejmował ramieniem moje krzesło. A potem taniec, dotyku jego dłoni nie zapomnę już nigdy. Trzymał mnie za rękę tak jak czynią to pary: splecione ze sobą... Były też pytające spojrzenia prosto w oczy. Nie mogłam wytrzymać jego spojrzenia. Płonęłam. Od tego czasu nie mam spokoju. Ciągle o nim myślę, chociaż nie chcę. Zastanawiam się czy z nim byłabym szczęśliwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja
no to ja miałam lepiej - jak ponownie się spotkalismy, on był wolny a ja rozwiedziona, i dobrze, bo do końca życia bym sobie nie darowała... współczuję ci bardzo, ale chyba lepiej będzie jak postarasz sięzapomnieć - o ile to możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaaaaaa
O rany ale historia!!! to prawda, że stara miłość nie rdzewieje :) do dzis dnia na jej wspomnienie usmiecham się czule i nie wiem co bym zrobiła gdyby chciał ze mną być (mam męża, on żone i niby to nierealne, ale czasami w bezsenne noce gdybam"co by było gdyby..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zasadzie to smutne
myslec o kims innym i rownoczesnie byc/dzielic zycie z kim innym... bylam z chlopakiem 5 lat, razem mieszkalismy, wspolne plany na przyszlosc i ... zwatpilam czy to to i odeszlam, zachowalam sie nieladnie... teraz ja mam kogos z kim jest mi dobrze, a mimo wszystko czuje czasem ze to byl blad ze wtedy odeszlam, ze zmarnowalam/zepsulam cos wspanialego... on tez ma partnerke, zadne nas nie weszlo poki co w zwiazek malzenski, wysylamy sobie smski, jeszcze niedawno dosc smiale wyzwania ze nie mozemy zapomniec... ojej ale mamy przy sobie nowe osoby ktorych nie mozemy zranic ... i do czego to wszystko prowadzi? czy ta stara milosc... ??? mam nadzieje ze zardzewieje i wszystko nabierze sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tlenek żelaza
---> w zasadzie to smutne Poznajcie swojego partnera i jego partnerkę z sobą. Może umilą sobie rozstanie z wami :) Za mną (... i za nią) ciągnie się to już wiele lat. Dochodzę do wniosku, że ten pierwszy wybór, ta pierwsza miłość, zupełnie intuicyjna i bez cienia jakiegokolwiek wyrachowania, była najbardziej trafna. W kwestii emocjonalnej im człowiek starszy tym niestety - zupełnie wbrew logice - głupszy :D Widzimy się raz na kilka lat przy różnych oficjalnych spotkaniach, i chętnie zawrócilibyśmy czas. Ale to niewykonalne. Jesteśmy oboje zbyt uwikłani. Mamy też swoje zasady. Głupia sprawa, bo kochamy przecież naszych współmałżonków. Jednak tamto uczucie jest gdzieś ponad. Takie krystalicznie czyste, że nie powoduje nawet wyrzutów sumienia. No i platoniczne, bez zdrad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zasadzie to smutne
---> tlenek zelaza hmmm ale czy tak powinno byc? czy jestescie w pelni szczesliwi? chyba nie skoro zawrocilibyscie chetnie czas... niewatpliwie masz racje twierdzac ze im czlowiek starszy tym glupszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość francuski piesek
moim zdaniem to nie o stara milosc ale o to ze jestes nieszczesliwa chodzi. gdybys byla szczesliwa to bys nie zadawala sobie takiego pytania. to komentarz w sumie ale i odpowiedz. Nie chce mi sie pisac elaboratu co nalezalo by zrobic b to wynika samo przez sie ze zrozumienia iz to nie to ze to On ale to ze cos jest nie tak w Twoim zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
francuski - chyba mam inne zdanie, niż Ty. To chyba chodzi o to, że to on. Mam podobnie... Pewne sprawy nie mijają tak do końca. Odnawiają się nawet po latach, jak choroba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość francuski piesek
ja moja pierwsza pamietalem i pamietalem a jak sie spotkalem, to tez zabilo serducho. Przesiedzialem z nia noc cala opowiadajac i gadajac, trzymajac sie za rece, tanczac i popijajac......i od tego czasu mi pzreszlo. Gdyby byl wtedy nieszczesliwy to moze by tak nie bylo. Normalne ze sie pamieta i ze jesli cos jest niedokonczone to sie zastanawia, ale nie wpakuje sie w to jesli sie jest szczesliwym. Teraz mam fajna daleka kumpele :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale to wcale nie chodzi o to, że w obecnym związku jest źle. Jest dobrze. Tylko jakos tak czegoś żal i jakoś tak czegos chciałoby się może... Jakies niekontrolowane marzenia i wspomnienia, zakrawające prawie na zdradę emocjonalną obecnego partnera. Najgorszy ten żal, że już nigdy... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość francuski piesek
no to zrob tak jak ja....o ile jestes pewna tego ze teraz ci jest dobrze. Idz na dancing i rozmawiaj, ale sie pilnuj zebys nie zdradzala. Powiedz tez o tym swojemu ale nie tak zeby zemdlal z zazdrosci ale zeby zrozumial....i po klopocie. Ja to przeszedlem i wiem ze pomoglo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie pójdę. Bo jak pójdę, to... no sama nie wiem (on potrafi skusić). A potem będę męczyła wszystkich na forum, bo będe nieszczęśliwa. Nie będę kusić losu. Powrót nie byłby mozliwy, bo jestesmy juz oboje ustawieni życiowo i zaobrączkowani. I zbyt rozsądni. Tylko, że kurczę żal... Nie tylko mi. Jemu też żal. Ja tego nie przypuszczam. Ja to wiem. Po prostu zrezygnuję z bywania na zjazdach absolwentów i jakoś się to wyciszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tlenek żelaza
---> w zasadzie to smutne Cóż. Szczęścia nie da się pomierzyć. W Głównym Urzędzie Miar nie posiadają takiego wzorca. To tak jakbyś żyła w dwóch światach równoległych. Tu kochasz jedną osobę a tam drugą. Czasem te dwa swiaty się na moment niespodziewanie przeplotą i wyzwalają refleksje. Impulsem pojawia się chęć zawrócenia czasu, łzy w jej oczach, u mnie sztylet w serce i tak do następnego razu. Hmm, problem chyba w tym, że my nigdy z sobą nie rozstaliśmy się. Rozdzieliły nas okoliczności, na które nie mieliśmy żadnego wpływu. A później każde ułożyło sobie życie ale pozostało uczucie niespełnienia. Może gdybyśmy przerobili tę miłość do końca i rozstali się z hukiem, nie byłoby o czym pisać :) Teraz pozostaje tylko gdybanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może pewne związki nalezy pozostawic nie skonsumowane? Moze w tym ich cały urok i siła? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość francuski piesek
ja tak nie lubie. Wole rozwiazac problem. Mnie to przeszkadzalo a teraz nie pzreszkadza. Ale jest oczywiste, ze kazdy radzi sobie po swojemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tlenek żelaza
francuski piesek Są problemy, których nie rozwiążesz. Rzadko to się zdarza, ale zdarza. Lepiej pocierpieć samemu znając wszelkie okoliczności niż dostarczyć cierpień bliskiej ci osobie. Komunikacja pomiędzy płciami jest dość intuicyjna i nigdy nie przewidzisz do końca jak odbierze to partnerka. Może potraktować rzecz jako taką, która spędza ci sen z powiek, zdradę emocjonalną. A przecież tak nie jest. To tylko przebłyski pojawiające się sporadycznie, u mnie raz na parę lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość francuski piesek
jak raz na pare lat to o czym my tu gadamy :) :) :) no to z nudow taki temat zapodalas :) tym sie zajmij jak cie to bedzie dopadac przynajmniej raz na tydzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tlenek żelaza
francuski Nic nie zapodałem a tym bardziej nie zapodałam! Podłączyłem się tylko pod temat Jak wszyscy tutaj poza Bigitte Lotta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość francuski piesek
no wiem, wiem :) To z wygodnictwa tak wyszlo. Nie chcialo mi sie dlugo ale w 100% sensownie pisac. Zalozylem ze bedzie wiadomo o co chodzi. Chodzi o to ze w takim przypadku gdy nie jest to meczace (a czasem bywa) to jest to rzecz naturalna i nie nalezy sie tym martwic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bigitte Lotta
Wróciłam po całym dniu nieobecności i czytam sobie te wasze komentarze. Podnieśliście mnie na duchu, że nie jestem sama z tym problemem. Po drugie nie chcę niczego zmieniać w swoim życiu: mam wspaniałą rodzinę, męża, dzieci. Tamta historia to moje piękne wspomnienia, a dalszy ciąg to moje marzenia. Są nierealne, ale są. Wiadomo, że nie sposób żyć równocześnie w dwóch światach. Poza tym te moje fantazje na temat dawnej miłości są takie czyste, że aż święte. Gdyby zetknęły się z szarą rzeczywistością, kto wie co by zostało. ..Może to chore co mówię, ale chyba dobrze, że mam do czego wracać, kiedy np. jest mi źle, kiedy mój mąż mnie nie rozumie, kiedy nie potrafię sprostać jego wymaganiom... Wiem, albo przynajmniej mi się wydaje, że jest ktoś kto......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tlenek żelaza
heh Lotta Może jednak warto jest poświęcić jedno uczucie w życiu i pozostawić nieskonsumowane jak to pisze toa 102, żeby służyło jako koło ratunkowe, kiedy jesteśmy nieszczęśliwi :) Tzn nieskomsumowane raczej w sferze uczuciowej niż jak to się powszechnie przyjęło - seksu. Choć to ostatnie jest miłe ale nie zaspokaja jednak wszystkich potrzeb, zwłaszcza kiedy kochamy ;) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bigitte Lotta
Bardzo mądre podejście. Podobno ludzie, którzy bardzo się kochają i tak kiedyś tam będą razem. Trzeba w to wierzyć. Zastanawiałam się, co by było gdyby on otwarcie wyznał mi miłość. Dobrze, że tego nie zrobił...Kiedyś mi powiedział, że mogę na niego zawsze liczyć. W każdej sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bigitte Lotta
Nie chciałabym, żeby ten topik umarł śmiercią naturalną. Opisujcie swoje przeżycia a także swoje opinie. Krytyka mile widziana. Podrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _____
"...Kiedyś mi powiedział, że mogę na niego zawsze liczyć. W każdej sprawie. " To chyba jest zupełnie naturalne! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tlenek żelaza
Bigitte Lotta Ja już jednak skończę. Takie przeżycia są zbyt intymne, żeby chlapać o nich na prawo i lewo. Nawet anonimowo :) Już zaczynam żałować, że się odezwałem! Poza tym to rozdrapywanie ran, które nic konstruktywnego raczej nie wnosi. Ale to tylko mój męski punkt widzenia. Pozdrawiam i uciekam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w zasadzie to smutne
toa 112 Ale to wcale nie chodzi o to, że w obecnym związku jest źle. Jest dobrze. Tylko jakos tak czegoś żal i jakoś tak czegos chciałoby się może... Jakies niekontrolowane marzenia i wspomnienia, zakrawające prawie na zdradę emocjonalną obecnego partnera. Najgorszy ten żal, że już nigdy... Toa 112 to niesamowite jak trafnie opisalas to co czuje, jest dokladnie tak jak piszesz. francuski piesek - wcale nie jest mi zle w moim obecnym zwiazku, wierz mi lub nie, jest mi dobrze co nie wyklucza tego ze czasami mi zal... jakkolwiek sprzecznie to moze brzmiec, jest mi dobrze i jestem szczesliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bigitte Lotta
tlenek żelaza-->proszę, nie uciekaj. Ja się z tobą zgadzam, że to przeżycia bardzo intymne. Ale ja się musiałam (!@#$%^&) w końcu wygadać. O innych sprawach mogę porozmawiać z mężem, właściwie nie mamy przed sobą tajemnic. Są sprawy, na których się nie zna i o nich rozmawiam z przyjaciółkami. Ale o tej jednej małej tajemnicy nie mogę powiedzieć nikomu. Już od dawna bardzo mnie to gryzło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiadomo, mogę się mylić, ale moze przecież być tak, że to Ty coś czujesz i w Twoich oczach Twoja stara miłość za Tobą wzdycha. A w praktyce... Może coś Ci się uwidziało. A może nie. W życiu można mieć jakąś odskocznię, ale jak się ją urealni to przestaje być odskocznią a zaczyna być problemem. Choć z drugiej strony to trochę wykroczenie przeciw \"nie pożądaj żony bliźniego swego\". Ten człowiek należy już do innego/innej. Trzeba sięz tym pogodzić i wierzyć, że cokolwiek się stało tak się miało stać. Poza tym to ucieczka od rzeczywistości, od problemów z mężem. Pozwala przetrwać, ale nie zbliża do rozwiązania problemu. Moja pierwsza, czysto platoniczna milość trwała 9 lat. Chlopak wyjechał na studia do stolicy i \"słuch o nim zaginął\". Gdy po latach go zobaczyłam, serce zaczęło mi walić jak głupie, oblałam się pąsem. Ale to tylko efekt zawieszenia w czasie pewnych uczuć (zakochania, entuzjazmu, euforii), które jako pierwsze przeżywane są najintensywniej. Potem wszystko się uspokaja. Rytualnie go \"pożegnałam\" jak się dowiedziałam że się ożenił ;). Trochę zaplątałam, ale chyba da się odczytać;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bigitte Lotta
Dirisha-->może jest tak jak mówisz. Nie było żadnej rozmowy między nami na ten temat. I bardzo dobrze. Bo mogłoby się okazać, że nie ma do czego wracać . Trudno zresztą byłoby nazwać rzecz po imieniu, ja ze swojej strony nie odważyłabym się. Do męża czuję miłość, to wiem na pewno. A tamto uczucie trudno nazwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukurukuuuuu
Ja tam wierzę w przeznaczenie. Jeśli mieli bycie być razem, to i tak będziecie. Niezależnie od wszystkiego. Nie martw się, będzie dobrze!:):0)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×