Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fideltronika

wyprowadziłam się, a Oni się gniewają

Polecane posty

Wot i kobieca logika - Monia napisała powyżej: Nie napiszę Ci że będzie dobrze bo prawda jest taka ze zawsze będą mieli Ci za złe ze postapiłas tak a nie inaczej.... a na końcu: bedzie dobrze pozdrawiam Monika :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
męzatka z długim stażem - zdaje sobie sprawę z tego, ze dopóki czegoś się nie doswiadczy to ma się o tym mgliste pojęcie. I można tylko przypuszczać, że się tak i tak zachowa. Lecz jeśli nie wyzywa się dziecka na codzień, nie stara się wchodzić z butami w jego zycie, nie stara się narzucać mu własnej woli i za wszelką cenę kontrolować to można przypuszczać, że jeśli podejmie decyzje o zyciu na własny rachunek z dala od domu rodzinnego to mu się na to pozwoli bez względu na ból jaki będzie sie odczuwać. Autorka topiku mieszkając z rodzicami była notorycznie \"ustawiana\" przez nich. I to sa rodzice toksyczni. Bardzo wątpię, aby nagle jej ojciec zmienił swoją postawę \"nadzorcy\" . I o to mi chodziło, że to nie jest normalne a Twoje wypowiedzi sugerują, że rodzice autorki bardzo przeżywają jej usamodzielnienie ( w wieku 27 lat !!!!! ) i dlatego trudno jej sie z nimi dogadać. I piszesz, ze to na pewno się zmieni jak ochłoną. Może się zmieni a może nie... raczej jesli się zmieni to nieprędko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, właśnie zadzwoniłam do domu, żeby przez chwilę porozmawiać z Nimi przed moim urlopem. No cóz niby normalna rozmowa, a jednak. Powiedziałam Mamie, że dzisiaj wyjeżdżam i że jak dojadę to napisze chociaż sms z Mazur, jak jest itd. Na co Tata w tle, że nie ma potzreby, żebym się nie wysilała, bo już dałam wyraz swojego oblicza. I ze nawet jak napisze to mi nie odpiszą. Wcale tego nie chce. I jak tu życ. Ja cały czas wyciągam dłoń, że pomimo mojej wyprowadzki nadal chce życ z Nimi w dobrych stosunkach, a tu co? Pytam sie Mamy, czy sie denerwuje a Ona na to, że bardzo się ddnerwuje, co jest moją zasługą. Tata mi mówi, że mama teraz wylewa morze łeż. Ja chyba OSZALEJE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niczym się nie przejmuj. nie ty jesteś od opiekowania się twoimi rodzicami. nie ty jesteś od troszczenia się o nastrój matki i zadowolenie ojca. to są dorośli ludzie i sami odpowiadają za siebie. w klasyczny sposób wywołują u ciebie wyrzuty sumienia, bo tak jest im wygodniej, zamiast zastanowić się nad swoimi problemami, szukają winy w tobie. nie daj się im zniszczyć. nie próbuj łagodzić sytuacji, bo to się nie uda, im bardziej się będziesz starać, tym bardziej będzie twoja wina. nie próbuj reformować, naprawiać, tłumaczyć, przekonywać, bo to nic nie da. im bardziej się starasz, tym bardziej widzą twojązależność od nich i przywiązanie, i wykorzystują to. to tak jak z małym dzieckiem - kiedy widzi, że jego kaprysy i płacze odnoszą skutek, kaprysi jeszcze częściej. musisz powiedzieć im stop i wyznaczyć nieprzekraczalne dla ciebie granice. ONI SIĘ NIE ZMIENIĄ - ale ty możesz się uwolnić od ciężaru, jaki niezasłużenie ładują ci na plecy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej to znowu Ja! Trochę czasu minęło, ale wiele się nie zmieiło. Rodzice cały czas na mnie pomstują. Zaczęłam pomieszkiwać z moim chlopakiem, ale oficjalnie Rodzicom, ani jednym ani drugim tego nie ogłosiliśmy. Noi zaczęło się, że żyje w konkubinacie, że się dosłownie skurwiłam, że łamie 10 przykazań, że mój chłopak do wszystkiego mnie zmusił a to nie prawda, bo jak przeczytacie wcześniejsze posty to sami zrozumiecie czemu tak naprawdę Uciekłam z domu... koszmar nadal trwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ludzie; przyznam ze nie przeczytalam ca;ego topicu; bo czas mnie nagli (jutro nadrobie); ale naprawde bardzo serdecznie Ci wspolczuje tej sytacji. To naprawde okropne jak ktos takimi wyrzutami obarcza druga osobe i ze tak ciezko jest znalezc nic porozumienia i akceptacji i tolerancji z wlasna rodzina:/ jedno jest pewne; ze na pewno zrobilas dobrze. W zyciu trzeba byc niestety egoista; trzeba myslec o sobie; a Ty bys pewnie w koncu zwariowala jabys tego nei zrobila. A twoi rodzice wyprowadzili sie z domow rodzinnych dopiero po slubie? nie spotykali sie wczesniej? jak to bylo ze teraz tak ciezko im zrozumiec, ze Ty masz chlopaka? Probowalas to tlumaczyc wzgledami wygody - w kawalerce w 3 osoby nie ejst za wygodnie przeciez. Mysle, ze po jakims czasie w koncu powolutku sytuacja zacznie sie normowac; ale ktores z Twoich rodzicow jest wyjatkowo zaborczym czlowiekiem - bo watpie zeby obydwoje tak to obierali; pewnie jedna osoba nakreca druga. Kontaktuj sie ile mozesz; pokazuj jak bardzo kochasz. moze zapoznaj ich z Twoim chlopakiem? kurcze sama nie wiem. Jedno jest pewne; na pewno dobrze robisz. pozdrawiam i trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale Oni go znają, tylko, że jest za niski, że zmusił mnie do wyprowadzi, że teraz żyje z Nim w grzechu, wczoraj się dowiedziałam, że jak to dlaje będzie trwać, to Oni nie chcą mnie znać, nigdy Go nie zaakceptują, mogę mieszkać z kimkolwiek tylko nie z NIM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale jak? oni sie nie spotykali przed slubem? a jak wy byscie wzieli slub - to co? zmienilo by sie to? czy generalnie chodzi o to ze go nie lubia? ja musze leciec; doczytam jutro. powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm to dobre pytanie najlepiej byłoby gdyby ktoś Inny pojawił się w moim życiu, a jak obecny facet zostanie moim męzęm to będzie tylko moj mąż i nic poza tym , nie uznają go i już!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze zrob tak
moj tato nie jest az takim despota (przepraszam za okreslenie, ale po tym co przeczytalam, tylko takie mi sie nasuwa), bywa ze najpierw cos powie a dopiero potem pomysli i kiedy jeszcze mieszkalam w domu zdazalo mi sie tez czasem uslyszec od niego cos przykrego (sporadycznie ale jednak). Ale ja jestem msciwa bestia i jak mnie tak potraktowal, to przestawalam sie do niego odzywac, do tego stopnia, ze traktowalam go jak powietrze... Po jakims tygodniu nie wytrzymywal i wybuchal, zwykle byl to tekst typu, ze oberwe jak sie nie odezwe, ale dla mnie znaczylo tylko tyle, ze sytuacja niezle go meczy. Wtedy sie juz odzywalam, bo wiedzialam, ze juz odpokutowal ;). Nigdy mnie nie przeprosil, ale nie oczekiwalam tego. Ale wiem, ze niezle go gryzlo jak sie nie odzywalam bo doskonale wiedzial dlaczego i jakby nie bylo, mial wyrzuty sumienia. Dzis nie pamietam kiedy ostatnio sie klocilam z rodzicami - ani ja do nich ani oni do mnie nie maja zadnych zali :) Moze nawe tjestesmy sobie blizsi niz kiedys :) Moze sama dajesz swojemu tacie szanse na takie traktowanie, bo ciagle zabiegasz o jego zrozumienie i akceptacje? Moze gdybys sama przestala sie do niego odzywac, ewentualnie odpowiadala tylko na jego pytania bez rozwijania jakiegokolwiek tematu, to w niedlugim czasie sam by zabiegal o kontakt z Toba, tak jak moj tato? Moze gdybys nawet powiedziala (np mamie, ktora pewno by powtorzyla ojcu, a jak nie, to i tak by sam zauwazyl), ze skoro on nie chce z Toba rozmawiac, to i Ty nie bedziesz sie przed nim plaszczyc to ojciec zrozumie, ze przez takie cos moze stracic jedyna corke i zacznie akceptowac Twoje wybory? I z czasem sam by szukal kontaktu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
obyś miała rację, chyba boję się trochę na taki radykalny krok, bo naprawdę mi Go szkoda, ale być może to jedyna droga nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze zrob tak
u mnie skutkowalo ;) ale tak to bywa, ze jesli wlasnie o kogos zabiegamy, to ten ktos robi nam na przekor. Ale jezeli my rowniez okazemy mu brak zainteresowania, to wtedy zmienia postawe... Ojciec widzi, ze cokolwiek Ci nie powie, Ty i tak starasz sie z nim pogodzic. Gdyby wiedzial, ze moga byc tego powazne konsekwencje, jak utrarta corki, wtedy by sie moze opamietal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze zrob tak
piszesz ze Ci go szkoda tak potraktowac, a on jak Ciebie traktuje? Mysl czasem o sobie bo sie wykonczysz... To jest dorosly facet, ktory powinien odpowiadac za swoje czyny i slowa. W ten sposob moze by sie tego w koncu nauczyl, ze nie mozna bezkarnie w ten sposob traktowac innych? To by mu przynajmniej pozwolilo cos zrozumiec (przynajmniej jest taka szansa..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze zrob tak
a czy juz nie jest bardzo zle? a czy nie jestes na niego choc odrobine zla? Bo ja bym byla wsciekla... I te wscieklosc okazalabym wlasnie w ten sposob... To i tak jest lepsze niz awantury i wzajemne wyzwiska (do tego bym sie nie posunela) a zdecydowanie bardziej skuteczne. Wrzuc na luz i nie staraj sie na sile pogodzic z ojcem. W koncu zateskni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze zrob tak
skoro jestes wsciekla, to niech Ci nie bedzie szkoda taty, tylko pomysl co on Ci robi, i sie z ten sposob "odegraj" - to naprawde nie jest az tak drastyczne, biorac pod uwage jego postawe... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze zrob tak
poki co Twoj tato sie tak zachowuje, bo swoja postawa mu na to pozwalasz... Co i tak go w zaden sposob nie usprawiedliwia. po prostu wie, ze cokolwiek nie powie czy zrobi, Ty i tak bedziesz dazyc do zgody, to mu duzo ulatwia. Gdyby wiedzial, ze ryzykuje, to by tak nie postepowal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze zrob tak
chociaz z drugiej strony, jak piszesz, ze swoja siostra zerwal kontakt... ALe corka to jednak corka, zwlaszcza, jesli jest jedynym dzieckiem... Trudny z niego czlowiek, jego charakter jest zmora Was wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bliska
bardzo to przykre, co piszesz i wyobrazam sobie , jak bardzo cię to męczy ...myślę, że to jakas sytuacja patowa i że okopali sie na swoich pozycjach i postanowili walczyć do ostatniej kropli krwi znanymi sobie sposobami i skutecznymi, bo momo walki długie lata jednak sprawowali kontrolę, nie tak może jak by chcieli, bo z twoimi oporami, ale jednak wystarczająco skutecznie, bo co nieco udawało im się wyegzekwować... fideltroniko nie upadaj na duchu, masz moralne prawo robic to, co robisz, układac sobie życie po swojemu i wydaje mi sie, że cokolwiek zrobisz w tej sytuacji, a bedzie rezygnacją z twoich planów, bedzie niedobre dla was wszystkich, bo jeszcze wzmocnisz ich roszczenia, pokażesz im, ze metody, które stosują, jednak działają... to, co mi przychodzi do głowy po krótkiej burzy mózgu : 1. poszukaj wsparcia w dalszej rodzinie np. cioci, z którą pozostajecie w dobrych kontaktach, kuzyce, którą oni cenią, może uda im się rozmiękczyć ich stanowisko; 2. napisz do nich list !!! nie skończy się to wyzwiskami, nikt ci nie przerwie, nie zniechęci mimiką, nie wyprosi z domu, nie zagrozi, a bedziesz miała możliwość powiedzieć im, że ich kochasz i najwiekszym twoim pragnieniem jest pozostawanie z nimi w bliskich, ciepłych relacjach, że potrzebujesz ich miłości i oni potrzebują twojej, i że ich wnuki tez bedą ich potrzebować, że pamiętasz i wiesz, że nauczyli cię wiele, ale teraz prosisz ich o to, by pozwolili ci sie usamodzielnić, być odpowiedzialną za siebie, popełniać błędy na własny rachunek i kochać tego, którego wybierzesz ... zwróc sie do kazdego z osobna i powiedz czego cie nauczył i co ci dał, wspomnij dobre chwile z kazdym z nich... i napisz, że masz to w sercu i tego nie zapomnisz... (uff, wzruszyłam się :)) - nie próbuj dyskutowac z ich stanowiskiem - to juz przerabiałaś... 3. zrób przerwę, poczekaj, wysyłaj im tylko kartki z wyrazami miłości, jakby nie było sporu, poproś, zeby sie odezwali, kiedy będą chcieli, że jesteś gotowa na kontakt w każdej chwili, ale inny niż do tej pory, ze zbyt duzo było raniących słów, by to trwało nadal bez szkody dla wszystkich, w tym ciebie... 4. pokaz im ten topik 5. porozmawiaj, zwierz się ich lekarzowi, czy jakiejś ważnej dla nich osobie, może ci pomoże zmienić ich nastawienie do obecnej sytuacji i do tego, co robisz, może podeprzeć się pozytywnymi przykładami osób, które, tak jak ty, poszły swoja drogą i teraz są szczęśliwe, pokazać, że twój wybór nie musi byc pomyłką... 6. zastosuj kombinację pkt. 1 2 3 4 nie pozwól się zniszczyć, bądź spokojna, nie wdawaj sie w dyskusje, nie broń się, nie szukaj argumentów, bo wtedy oni znajdą następne zyczę ci duzo siły i wytrwałości, bo alternatywą jest to, co było i co dobrze znasz; pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amol
jak sobie radzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama też chciała, żebym była tylko jej i nie miała żadnego faceta. Ciągle podpierała się biblią. Jestem po rozwodzie nie z własnej winy. Mam chyba prawo do związania się jeszcze z kimś, prawda? Ale wg mojej mamy, nie. Nie dość, że mąż mnie skrzywdził, to jeszcze i ja mam się skrzywdzić samotnością? Powiem ci Autorko, że w pewnym momencie zrozumiałam, że przez mamę przemawia egoizm. Jest dla mnie wspaniałą mamą, ale nie ma prawda wymagać takich ode mnie rzeczy. Są trzy rodzaje miłości, które powodują, że człowiek naprawdę czuje się spełniony: do rodziców, dzieci i mężczyzny/kobiety. Żadna z tych osób nie może mieć do siebie pretensji, że ciebie zabiera. Można swe uczucie podzielić sprawiedliwie na wszystkich. Kiedy egoizm mojej mamy sięgnął apogeum (chodzi o obrzydzanie mi mego partnera), to stanowczo powiedziałam jej, że każdego rodzaju miłości starczy mi na wszystkich. I że jest to zrozumiałe i nie będę tego tłumaczyć. Jeśli nie rozumie, to trudno, będzie mi przykro, ale nie zrezygnuję z mężczyzny, żeby ją zadowolić. Zostanę z nim, a ją będę nadal kochać, ani ociupinkę mniej. I wyszłam, a był to dzień Wielkiejnocy. Została sama. To był dla niej szok. Zmieniła zdanie. Już nie buntuje. Radzę ci odbić piłeczkę. Zbierz się w sobie i pewnego dnia stań przed rodzicami i powiedz im w takim samym stylu, jak robi to twój ojciec, że oni ciebie ranią, nie pragną twego szczęścia, nie chcą dzielić z tobą twego szczęścia. I że trudno, musisz z tym żyć, ale po swojemu. Będziesz mieć ich w swoim sercu jako najukochańszych rodziców, ale musisz zacząć żyć po swojemu. Powiedz to wszystko w stylu oznajmiającym! Oznajmiasz im, co postanowiłaś! Potem nie dopytuj się ich, co myślą o twoim \"występie\". Nie poruszaj z nimi tego tematu. Jeśli nadal twój ojciec będzie wmawiał ci, że go ranisz, to spokojnie odpowiedz mu, że ci przykro, ale zdania nie zmienisz. Wtedy zaczną się bać. Jak zobaczą twoją determinację w tym, co robisz, to przestraszą się, że mogą cię naprawdę stracić. Zdobądź się na ten krok. Nie będziesz żałować. Trzymam za ciebie kciuki. Papa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bliska
Motylku, to było dobre, gratuluję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×