Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość -82-82

Nie rozumiem ludzi...

Polecane posty

Gość -82-82
Mam podobnie. jakis czas temu mialam takie wizje, ze wycinalam wszystkich wokol maczeta. w pien. Nienawidze swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
nie wiem co pisać bo internet też mnie zaczął wkurwiać kiedyś dużo pisałem na różnych forach ale to strata czasu nie wiem czy mam coś do ludzi...to raczej chodzi o konstrukcję swiata...a ludzi nie trawię za względu to oni ją tworzą akceptują dostosowują się...a ja nie akceptuję wspólczesności...i nie mam zamiaru się do niczego dostosowywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Mi forum nie pomaga, raczej dobija. Nic z tego nie wynika, i tak sie nie zmienie, nie zmieni sie ani moje zycie ani ja jako osoba. Po prostu taka jestem, tylko jak przetrwac z taka osobowoscia w spoleczenswie? Jak pracowac? Mam udawac, ze jest dobrze... Zawsze tak miales?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
nie wiem czy zawsze wiele dziwnych cech właściwie tak ale nienawiść do ludzi ...to tego jako dzieciak nie miałem bo mogłem żyć swoimi marzeniami właściwie to jako dzieciak miałem przyjaciól kolegów...specjalnie o to nie zabiegając...chyba imponowało im to...że się praktycznie niczego nie bałem...wody ognia wysokości starszych typów z osiedla...a potem mi się ujawniły różne lęki...i ogólna nienawiść do wszystkiego...i już nie miałem znajomych...ale to było gdzieś tak jak miałem 15 16 lat...no i trwa do teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Ja zlamalam sie po podstawowce. Nie wiem co dokladnie sie stalo, ale to chyba wlasnie od tamtego czasu jestem w takim stanie. Kiedys zycie mialo jakis sens - dziecinny, ale mialo. Teraz nie wyobrazam sobie dalszego zycia, jestem aspoleczna. Szkola, studia, po co to? Zaluje ze zyje, tylke chorych osob oddaloby wszystko za zycie. chcialabym im je dac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
chciała byś dać no to nie jesteś zła też nie wiem po co się kończy szkoły szuka pracy pracuje nawiązuje się kntakty z ludźmi zakłada rodziny chodzi na niedzielne spacerki spożywa posiłki wydala każda czynnośc jest kontynuacją poprzedniej a cały ten system słuzy podtrzymaniu bytu, który nie wiem dla czego ale nie jest dla mnie wartością nadrzędną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Nikt z mojego otoczenia nie rozumie mnie - ze moje zycie jest bez sensu i do niczego nie prowadzi. Bez sensu jest to ze pisze prace, bo nikomu sie nie przyda - ani moja praca ani moj tytul. Ani ja sama. Mysla ze jak znajde prace to bedzie ok - znajde faceta itp, rodzina, dziecko. A ja nie chce, bo to nie dla mnie. Ludzie wyzwalaja we mnie agresje, nie chce mic z nimi nic wspolnego - a przeciez nic mi nie zrobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
mi też nikt nic nie zrobił ale i tak bym kogoś rozwalił ale jakoś nie robię tego nie chcę być dresiarzem...pierdolonym kibolem czy kimś takim najbardziej to bym wpierdolił tym co właśnie wpierdalają innym a poza tym...nie posiadam odwagi...na odwagę składa się brak instynktu samozachowawczego...i brak wyobraźni...a wyobraźnie to ja mam zbyt szeroką...i zawsze mi się wydaje...że jak nic to mi wpierdolą...jeśli miałbym być martwy to nie ważne...ale skoro mam żyć...to wolę mieć zęby i inne organy na miejscu moje życie jest bez sensu ale wydaje mi się że życie jko take jest bez sensu i aż mnie wkurwia że niektórym wydaje się że są niewiadomo kim wszystko to kości skóra mięśnie jakieś płyny...połączenia...nic to nie znaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Ja mam czasem ochoto sama sobie krzywde zrobic. Niestety, tak jak u Ciebie - boje sie ze bede do konca zycia miala "uszkodzone" to i owo, a w takim stanie nie chce zyc. Najlepiej to by bylo jakos definitywnie, ale jako tchorz nawet nie moge sie do tego zabrac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
ja się kiedyś ciąłem...ale bardzo dawno i na tyle słabo...że nie mam blizn...bo wtedy to jeszcze nie chciałem sobie nic zrobić...tylko żeby ktoś zwrócił na mnie uwagę...ale że nikt nie zwrócił to się ciąć przestałem...ale za to ciągle mam pogryzione palce...więc ciężko mi będzie znaleźć pracę...poza tym ja nie chcę znajdywać...po co...żeby podtrzymywać nieistotną egzystencję źle się czuję w każdym miejscu w szkole na chodniku w autobusie w urzędzie w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Ostatnio szlam do sklepu. Niby normalnie szlam, wygladalam tez jakos. A czulam sie zle, chcialam jak najszybciej wrocic do domu i skulic sie w klebek w domu. I nikogo nie widzec, nie odpowiadac na pytania rodziny. Nie patrze ludziom w oczy, wcale na nich nie patrze. Rozmawiac tez nie chce. Nudza i wsciekaja mnie ich problemy w realu tez. Jak czytam na kafe topiki "nie przyszedl na randke, co robic" albo "przygotowania w toku, bo slub w xxxx roku", to rzygac mi sie chce. Wlasciwie jedyny kontakt z ludzmi (oprocz rodziny) jaki mam, to forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Juz sobie zaplanowalam swoj koniec. Marne to pocieszenie, ale przynajmniej wiem ze mam plan. Co do wykonania to nie wiem czy sie odwaze. Pewnie nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
też mam taki znikomy kontakt z ludźmi i może nawet źle się z tym czuję ale jak na studiach kilka razy próbowałem się dostosować to czułem się jeszcze gorzej podobno też nie patrzę ludziom w oczy albo patrzę ostro agresywnie i takie tam ale z tymi problemami to ja wiem czy mnie wkurwiają...raczej nie...śmiać mi się chce...niby powinno być mi przykro że to wszystko mnie nie dotyczy...że właściwie nie jestem człowiekiem...ale gatunek ludzki mnie mierzi...więc może i dobrze że mnie nie akceptują Daj spokój...nie uważam życia za najwyższą wartość...ale uważam że popełnianie samobójstwa to też kicha...inaczej...nie lubię być informowany że ktoś sobie coś zrobi...bo nie wiem jak mam postąpić...normalnie to ludzie odwodzą od takich zamysłów...przykro mi że nie umiem nic Ci poradzić ja sobie wymyśliłem...że zobaczę ile wytrzymam...ile jeszcze zniosę tego całego gówna...a że nie robię nic co zapeniłoby mi dalszy byt...więc długo to chyba nie potrwa...bo nie mam zamiaru być dworcowym menelem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Cos Ty, nie oczekuje od Ciebie pocieszenia. Zreszta trudno jest pocieszyc osobe w moim stanie. Najbardziej mnie wnerwiaja takie teksty "bedzie dobrze" "nie martw sie" "uwierz w siebie". Po prostu - smiech na sali. Syty glodnego nie zrozumie. Mowia ze to jest wina otoczenia, takie zachowanie, takie mysli. Ja zmienilam na rok otoczenie w czasie studiow i bylo tak samo, a nawet jeszcze gorzej. Myslalam ze nie wytrzymam. A tu niespodzianka - wrocilam i bylo jeszcze gorzej, a wlasciwie do dzis jest. Studia niczego mnie nie nauczyly, co przydaloby sie w pracy. Nic nie umiem, czuje sie jak po podtawowce. a rodzice jeszcze pieprza zeby isc na podyplomowe, jakby to moglo cos zmienic. bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
podobno moje studia nie były łatwe...ale skoro je skończyłem przy wielkiej mojej niechęci...to musiały być łatwe w ogóle uważam że było to kółko zainteresowań...z tym że nie moich...mogę po nich robić prawie wszystko...czyli nic jak rodzice radzą to i niech zasponsorują...ale wybierz coś co Cię interesuje...chociaż pewnie lepiej to co przydatne...a gówno nie lepiej...nie można ciągle działać wbrew sobie...robic coś tylko dlatego że tak trzeba...ja nic nie wiem nie mogę doradzać...bo nie znam życia...wiem jedynie jak mniejwięcej jest skonstruowane i nie jestem w stanie tego zaakceptować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Ja skonczylam studia humanistyczne - w czasach gdy zeby gdzies pracowac, trzeba znac sie na papierkach i vatach ja znam sie na literaturze jednego kraju. I na niczym wiecej. Najgorsze jest to, ze nie wiem gdzie moglabym pracowac. Nie chce isc do roboty, boje sie tego. Ale byc na utrzymaniu starych tez nie chce. Bez sensu to wszystko, a zdawalo sie kiedys, ze zycie jest proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Przepraszam, ze Ci tak smece, ale inaczej chyba nie potrafie. Dzieki za rozmowe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
te moje to właściwie też humanistyczne...ale czasem zahaczały o matematykę i najlepsze jest to...że w powszechnym przekonaniu ludzi którzy nie mają pojęcia jak takie studia wyglądają...powinienem się znać na papierkach o których piszesz...le tam poznawaliśmy teorie które od nawet 100 lat nie mają nic wspólnego z rzeczywistością a przynajmniej studiowałaś to co Ci pasowało? Bo ja nie bardzo...nikt mnie nie zmuszał aby tam iść...ale skoro się dostałem i jakoś tam szło...a ja nie miałem konkretnych pomysłów...ostrych postanowień...to nie robiłem jaj i jakoś ciągnąłem ale to był błąd...trzeba było przemyślec sprawe i się wyrwać mi nie przeszkadza że życie jest nie jest proste...wnerwia mnie jego beznadziejność...robienie tych samych badziewnych czynności codziennie...co tysiące ludzi dookoła...przy czym oni to akceptuja a ja nie...i to jest problem co do literatury...miałem szukać pracy...a zacząłem czytać...normlane powieści że tak powiem...przez pięć lat czytałem tylko to co było potrzebne na studia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
nie ma za co przepraszać przecież ja właściwie egoistycznie piszę o sobie i tyle więc wzajemnie nie wiem czy jeszcze tu zajrzę więc pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -82-82
Wrocilam jeszcze na chwilke. Pewnie i tak tego nie przeczytasz, ale co tam. Nie studiowalam tego co chcialam. Moim marzeniem byly inne studia - na ktore balam sie nawet zdawac z obawy przed porazka. Ale zorientowalam sie o tym dopiero na trzecim roku, a wtedy juz nie moglam zrezygnowac. W efekcie znalazlam sie na malo obleganej neofilologii. I tak przespalam te 5 lat. I obudzilam sie po tych 5 latach z niczym. Chcialam jeszcze napisac, ze zadna to pociecha, ale dobrze jest wiedzec ze jest ktos kto ma podobne problemy ze soba do moich. trzymaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
przeczytałem :) byłem dzisiaj w dziekanacie...dyplom będę miał po połowie września wziąłem zaświadczenia...ale akurat nie jest mi ono potrzebne byłem w Urzędzie Pracy...ale to miejsce mnie przytłacza więc nic tam nie załatwiłem...nie mogę patrzeć na te szare korytrze...na tych smutnych ludzi stojących w kolejkach...po coś co i tak nic nie da ale co ciekawe nie czułem nienawiści...właściwie współczucie...do siebie że odwalam cyrki i zamiast postać i załatwić...olałem...ale i współczucie w stosunku do tych ludzi...załatwiają co trzeba...ale widzę jak są tym przytłoczeni...wyszedłem...bo wolę tego wszystkiego nie widzieć na ulicy podobało mi się bardzo dużo kobiet...wiedziałem że do żadnej nie zagadam...ale nie miałem do siebie pretensji...ani nienawiści do mijanych kobiet...a ze stojących w korku samochodów śmiałem się...nie denerwował mnie ciągły szum ulicy właściwie raz na jakiś czas zdarza mi się dobry humor...taki bez podstaw...aż za dobry...bo przecież niczego nie załatwiłem...miewam czasem odchyły w drugą stronę...ale to żadkość...jutro pewnie znów będę nienawidził siebie i wszystkich...ogólnie niewiadomo za co...siebie to mniejwięcej wiem...ale całą resztę to raczej bezpodstawnie nie wiem po co piszę Ci sprawozdanie z mojego dnia...tylko na głupka wychodzę...ale co tam też się trzymaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×