Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kokardka

DDA, proszę o pomoc psychologa.

Polecane posty

Gość tylko male slowko
kala ... Ja mialam 15 lat jak zostawila mnie moja matka alkoholiczka (rowniez zyje, siedzi gdizes za granica...dorwala jakiegos idiote i wyjechala...) i zostawila mnie z ojcem ktory sie zawsze nade mna znecal..koszmar :/ Teraz mimo ze jestem juz dorosla kobieta nigdy nie udalo mi sie utrzymac normalnego, dojrzalego zwiazku...poszlam na terapie kiedy doszlam do wniosku ze umre z samotnosci i ze predzej moi przyjaciele beda mieli wnuki niz ja sie otworze i zakocham.. kokardka bardzo ciezko odpowiadac na takie pytania..wiem ze przyjazn to nie to samo co zwiazek oczywiscie ale tak chcialam przyrownac zeby pokazac jaki to np. w moim przypadku mechanizm postepowania... mysle ze kiedy on wlasnie mowi te przykre rzeczy to tak nie mysli, i na pewno to wie..to chyba wyglada tak jak w czasie sprzeczki kiedy czlowieka ponosi gniew..po prostu my DDA nie umiemy normalnie realnie ocenic sytacji, wydaje nam sie wiele rzeczy ktorych nie ma... Na pewno jest siwadom ze to nie jest prawda..po prostu pewnie dopadaja go watpliwosci...poprostu ciagle dopada nas 1000 roznych mysli, watpliwosci itp..a to co on naprawde wtedy czuje, jak mu z tym jest to musi Ci powiedziec sam..tu nie ma recepty tylko trzeba sie razem wciaz otwierac, pomagac sobie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boże jakie to
wszystko smutne tak poczytałam, nie rozumiem jak matka może zostawić dziecko, samo sobie :( Moi rodzice nigdy nie pili, mam ich oboje, a mimo tego też czuję się taka jakaś.. skrzywdzona przez nich :o i też mam objawy DDA, chociaż przecież nie mam za sobą tak traumatycznych przezyć jak Wy... Może to tez kwestia indywidualnej wrażliwości, jeden jest silniejszy psychicznie - więcej jest w stanie znieść, innego załamuje i przewrażliwia byle co - tak jak np. mnie :o Zawsze się czułam do niczego i nic nie warta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Boże jakie to
acha, jesli chodzi o samotność, to w sumie pasuje mi taka opcja nikomu nigdy nie zaufam i do nikogo się nie zbliżę, życie rodzienne kojarzy mi się z piekłem, chcę tylko ciszy i spokoju, jakoś ukoić w sobie tą nerwowość i wewęwtrzną agresję, złość itp. negatywne uczucia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupupupup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez DDA
na pierwszy rzut oka wszytsko wyglada normalnie, jestem dla obcych wesola zadbana dziewczyna ktora ma szczescliwe zycie, nie ma problemow finansowych. Ale prawda jest inna moj ojciec ma bardzo despotyczny charakter, nie licza sie dla niego WOGOLE uczucia innych, ja jestem w domu wolana tylko wtedy jak musze cos zrobic, nikt ze mna nie rozmawia o zyciu. Czesto mowi do nas: nienawidze Was, o nieczego sie nie nadajesz, jestes glupia. Moj ojciec na dodatek pije. Mama tak wmieszana w ten uklad, ze nie spzeciwia sie prawie. Za szybko doroslam, nie potrafie sie porozumiec z rowiesnikami bo mam inne priorytety w zyciu. Zawsze mialam na szczescie dobrych ael starszych od siebie chlopakow. Teraz tez tak jest. Wiem, ze mnie kocha, ale czaasami wystarczy drobiazg a mi sie wydaje, ze juz mu sie nie podobam, placze cierpie, on nie rozumie o co moje wyrzuty. Czasami wystarczy zart z jego strony. Albo np. kiedys powiedzial mi niezlosliwie, jakos wyniklo to z rozmowy, ze jego byla dziewczyna byla bardzo ladna. To niewazne dla mnie ze go skrzywdzila itd. Wiem, ze teraz bedzie mnie przesladowac mysl, ze jestem za malo atrakcyjna dla niego. Wprawdzie to ze mna jest, pisze ze jest szczesliwy, chce planowac rzyszlosc a ja jestem taka glupia bo to dla mnie straci sens, bo przeciez ona pewnie byla ladniejsza, choc nawet jej w koncu nie widzialam. Nigdy nie jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez DDA
z siebie zadowolona. niedlugo zaczynam 2 rok studiow robie 2 fakultety, bo wiem, ze musze sie wyniesc z domu, ale potrzebne mi solidne wyksztalcenie. Osiagnelam kilka dobrych rzeczy w zyciu i racjonalnie to wiem, ale moje uczucia tego nie widza. Staram sie bardzo dbac o siebie, a ciagle sie nie potrafie sobie podobac. Mam bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci, a kazda krytyka ojca powoduje u mnie lzy. Pomozcie mi jesli mozecie, bo czasami strasznie trudno mi z tym zyc:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez DDA
Mam 21 lat a mom najwiekszym celem w zyciu i marzeniem jest kochajaca sie rodzina i spokojny dom, niczego bardziej nie pragne. Czeka mnie dluga droga, przede wszytskim walka z tym we mnie, co mi szkodzi, bo jesli chodzi o rozwiazywane zewnetrznych zyciowych problemow jestem bardzo zaradna. Mam 7 kg nadwagi ale nie cierpie zakupow i zdjec, choc przeciez nie jest to jeszcze tragedia. Wiem to racjonalnie ale i tak nie moge patrzec na swoje zdjecia. Nie bylam jeszcze na etrapii dojrzewam do tego. Od pazdziernika znow bede mieszkac we Wroclawiu, ale nie wiem, gdzie moge sie bezplatnie udac. Wiele osob DDa podobno zostalo tam wlasnie skrzywdzonych przez jakichs chorych terapeutow i teraz juz tym brdziej nie wiem, do kogo warto isc na terapie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona 1982
witajcie swojaki Także jak Wy jestem DDA uczęszczam na terapię i walczę z tymi wszystkimi brudami które we mnie siedzą. wiem że moim najwiekszym problemem jest lęk przed bliskością. macie jakąś recepte ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nayumi22
Tez jestem dda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pokrecona genetycznie
jestem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewi787
Ja tez mam lek przed bliskosica. Jestem DDA. Pwoli dochodze do wniosku ze my niestety przez nasze dziecinstwo mamy powazne problemy w zyciu. Powiem Wam ze to jest okropne. Ciezko z tym walczyc. Po drodze zatraca sie powoli rozu. Mialam chlopaka pare lat temu bylam z nim 4 lata i przez caly ten czas czulam lek przed nim- ze jest nie wystarczajaco opiekunczy i dobry aby go kochac, przed soba sama- ze nie potrafie kochac i ranie tym samym ta druga osobe. Walczylam ze soba jak moglam choc wtedy w ogole nie zdawalam sobie sprawy z tego ze to brzemie mojego dziecinstwa. W koncu sie poddalam, minelo kilka lat, przewinelo sie wielu mezczyzn, od kazdego ucieklam... W koncu spotkalam tego jedynego. Jest bardzo opiekunczy i troskliwy, bardzo do mnie pasuje, bardzo bylo mi z nim dobrze, czulam sie jak w raju i to trwalo 7 miesiecy (dodam ze na poczatku tez sie go balam ale zobaczylam ze jest warty mojego zaufania i przestalam sie bac, zaczelam cieszyc sie nim). Podjelismy decyzje o wspolnym wyjezdzie (aby zarobic pieniadze) i tym samym o wspolnym zamieszkaniu i koszmar powrocil... Zaczelam sie go bac, przestalam sie czuc z nim bezpiecznie i dobrze, przestalam go postrzegac tak jak kiedys. Znow boje sie jego i siebie. Wpadlam w depresje. Obecnie czekam na wizyte u psychologa, lecze depresje i walcze jak moge. Nie chce go stracic mimo ze teraz jest dla mnie obcy i daleki, staram sie sobie powtarzac ze teraz kieruje mna choroba ktora musze przezwyciezyc ale wiecie jakie to trudne... Nie wiem co z nami bedzie, nie wiem co mam robic. Moze Wy mi cos podpowiecie. Pomozcie, prosze...Czy wydaje sie Wam ze ja go zwyczajnie przestalam kochac? Czy to tylko choroba? Myslicie ze bedzie dobrze? Ja juz sama nie wiem Pozdrawiam Was goraco i zycze duuzo sil i duuuuzo szczescia Ps. Kokardka przyslij mi ta ksiazke na maila : ewi787@interia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×