Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

jojojojojjjj

DO DZIEWCZYN, KTORE MIESZKAJĄ ZE SWOIM FACETEM

Polecane posty

to znaczy co sie stało??? (jeśli mozna spytać:) własnie tego sie boję...że coś zgaśnie, że juz nie bedziemy czekac tak jak teraz na każda randke, ale z drugiej strony, taka sytuacja powinna tylko umocnić uczucie... to jak żyja malżeństwa z 20 letnim stazem??!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszanka proteinowa
Ja nie zauważyłam niepokojących oznak, poza skarpetkami w dziwnych miejscach ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochamy sie rzadziej
Jest za to wiecej czulosci. Reszta bez zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myśle że ze skarpetkami sobie poradze, boje sie tylko żebym mu sie nie znudziła, jak będzie mnie mial 24 na dobe:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszanka proteinowa
przeciez chodzisz do pracy, każde z Was ma swoich znajomych, z którymi się będziecie spotykac, nauczycie się dzielić obowiązki domowe - nie ma źle :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie wiem:) ale zawsze sie boję,bo czesto słysze, ze to juz nie jest to samo gdy sie zamieszka razem, dla mnie to jest rewelacyjny pomysł, bo przynajmniej sprawdzimy jak nam sie bedzie żyło w 4 ścianach juz po slubie (coby potem nie bylo niepotrzebnych pretensji i niedomówień) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co się stało...trudno powiedzieć. Na początku nie mogliśmy się doczekać i faktycznie było cudownie: wspólnie wybraliśmy meble, wspólnie urządzaliśmy mieszkanie idt..Myślałam, ze mam wielkie szczęście, ze jesteśmy tak zgodni. No ale minęło trochę czasu i wszystko się zmieniło. Po pierwsze rzadko wychodzimy razem (zdaniem mojego faceta cały czas jesteśmy razem). Dochodzi już do tego, że nie mamy czasu w ciągu dnia ze sobą porozmawiać, tylko praca, dom, pies idt. Wszytko takie zwyczajne. Naprawdę staram się jak mogę, żeby zaradzić tej monotonii, ale jak mówią słowa pewniej piosenki \"do tanga trzeba dwojga\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a rozmawialas z nim? wiem, co powiesz, ze jemu pewnie tonie przeszkadza i uważa to za normalny stan rzeczy.... długo juz mieszkacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszanka proteinowa
olena ale monotonia to nieodzowny element życia - nie może być zawsze pięknie i cudownie jak na poczatku jak mieszkaliście osobno tez się żadko (rzadko ? :-0) widywaliście i nie było pretensji, teraz przynajmniej noca ogrzewacie jedno łóżko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozmawiam z nim często, nawet ostatnio obiecywał, że to się zmieni, no ale jak na razie nie widze postępu, mieszkamy ze sobą prawie 2 lata. No a przed nami kolejny problem, przeprowadzka do większego mieszkania w grudniu...Nie wiem jak to będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, że caly czas nie może być jak na poczatku, bo to już torchę inna faza miłości, ale ja nie chce czuć się samotna w zwiąku, ostatnio żyjemy trochę jak współlokatorzy, a nie para.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santaclaus4
Wasza rozmowa nie brzmi zachecajaco do wspolnego mieszkania. Naprawde wszystko musi sie zmieniac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a nie jestescie malzeństwem, nie?:) u mnie też momentami jest nudno.... cale wakacje spedzilismy u mnie albo u niego w domu, moze umuwcie sie ze znajomymi gdzieś na piwo, idźcie wieczorem na spacer, czasem to tak nie wiele a daje duzo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie jeszcze nie jesteśmy małżeństwem. Bardzo często wychodzimy ze znajomymi, do znajomych. Mój problem polega na tym, że my nie mamy czasu dla siebie, tylko dla siebie. To aż dziwne, w przypadku kiedy się razem mieszka, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santaclaus4
...a moze jesli obie strony sie staraja to moze byc dalej dobrze i wyjatkowo. W koncu chyba nie ma nic bardziej cudownego niz zasypiac i budzic sie obok ukochanej osoby!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze mam nadzieję, ze to się jakoś ułoży, może to nasze nowe mieszkanie trochę nam w tym pomoże. Przecież trzeba je też jakoś urządzić :) Ja naprawdę nie chciałam nikogo straszyć. Poza tym każdy z nas jest inny: jednym się układa jednym nie, jedni się rozchodzą, a inni pobierają po pewnym czasie. Jedno mogę stwierdzić z całą pewnością: warto się sprawdzić przed ślubem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My mieszkamy ze sobą od 3 lat, pobralismy się miesiąc temu. Wiadomo, ze nie zawsze jest cudownie, są lepsze i gorsze chwile, ale ogólnie mieszkać razem przed ślubem poleciłabym każdej parze! Po prostu wiesz jakiemu człowiekowi ślubujesz później wierność i miłość do końca życia. Wiesz, że ślubujesz ją śpiochowi, nieumytym naczyniom, a z drugiej strony - poczuciu bezpieczeństwa, radości ze wspólnych zmian i sukcesów. My mieszkamy w domku po mojej babci - mamy 2 pokoje, kuchnie, łazienkę i piękny duży ogród. Babcia zostawiła mieszkanie w bardzo nieciekawym stanie, musieliśmy sami remontować je i urządzać od początku. Wiecie, jak cieszy, kiedy o północy kończyliśmy malować pokójczy kuchnie i wiedzieliśmy, że to jest NASZE dzieło, że nikt nam nie pomógł,ze tworzymy coś razem? Wiecie jak cieszyły nas pierwsze zakupione wspólnie meble, każdy drobiazg, który jest NASZ??? My mamy to szczęście, że przed ślubem dobrobiliśmy się praktycznie całego umeblowania i wyposażenia domu, kupowaliśmy okazyjnie, ew.dostałam w prezencie komplet garnków, czy talerzy. To naprawdę super budować coś razem! Kolejna sprawa- wiedziałam, że mój (jeszcze wtedy) chłopak, później narzeczony wraca zawsze do mnie, to na mojej głowie jest podać mu obiad, kiedy wróci zmęczony z pracy - dzięki temu nauczyłam się gotować ;) W ogóle cudownie jest zasypiac i budzic się koło ukochanego człowieka! Są też oczywiście zgrzyty i kłótnie, czasem wkrada sie wspomniana wcześniej monotonia - ale przecież to część dorosłego życia, już nie zabawy i imprezy, ale poważne myslenie o przyszłości, planowanie i wdrażanie planów w czyn! Dodam, że mamy 21 i 22 lata, jesteśmy naprawdę DUMNI z naszego związku (już teraz małżenstwa:)) i z wszystkiego, co udało nam się do tej pory osiągnąć własnymi siłami. Większość naszych rówieśników nawet jeszcze nie wystartowała z mety - my jesteśmy daleko przed nimi :) I to jest wspaniałe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na lepsze. Ja lubię tę monotonię. Takie spokojne, przewidywalne życie daje mi poczucie bezpieczeństwa. Jakbym nie lubiła, to bym się nie wiązała na stałe z jednym partnerem.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki Wiewiórkaaa , śliczne to co napisałaś, mam nadzieje ze wiekszosc z Wasma właśnie taką a nie inną wizję wspólnego mieszkania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas jest w porządku. Co prawda jest inaczej, niż wtedy gdy tylko spotykaliśmy się od czasu do czasu na randkach ale to przecież normalna kolej rzeczy. Mieszkając razem ludzie przestają grać tych idealnych a zaczynają wylazić nieraz skrzętnie skrywane cechy i paskudne nawyki. Mój uwielbia puszczać halaśliwe bąki i balaganić - gdzie stoi tam wszystko rzuca. Po przyjściu do domu ten zaczyna niebawem wyglądać jak po przejściu huraganu Katrina. Wiem, że mój księciunio jest też wygodny i leniwy jak diabli a ja...cóż...to już chyba on musial by się wypowiedzieć :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bania
upupup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santaclaus4
Wiewiórkaaa-gratuluje! Zarówno małżenstwa i zycze wszystkiego naj, jak i udanego zwiazku. Fajnie ze oboje pracujecie nad soba i dbacie zeby bylo wam dobrze-chyba o to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie taki kulfon
mieszkaliśmy razem dwa lata przed ślubem... Też polecam każdemu. To zupełnie inna bajka niż tylko spotykanie się w kawiarniach, kinach, na wakacjach. Pewnie że było czasem trudno (cóż, mam charkterek :-) ) ale uważam że dzięki temu nauczyłam sie sztuki kompromisu. Mieszkaliśmy w kawalerce więc nie było możliwosci pobycia samemu ze sobą. Ale udało się, dotarliśmy sie i nadal jesteśmy ze sobą bardzo szczęśliwi. Rok temu zostaliśmy małżeństwem i mamy własne, tym razem dwupokojowe mieszkanko. Prawdziwe człowieka poznać można gdy sie z nim jest w różnych chwilach życia. Moze czasem jest mniej romantycznie, ale czy to nie wspaniałe kiedy np. podczas choroby Twój Misiu się tobą opiekuje i w środku nocy biegnie do apteki. to lepsze niż kolacja przy świecach w restauracji :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co sie dzieje z tą
ja tez popieram wspólne zamieszkanie przed ślubem...u mnie przynajmniej okazało sie że to NIE TEN!!!i też jest dobrze!zanim zamieszkalismy razem on był niesamowity, zdobywał mie, szalał na moim punkcie, czułam sie naprawdę wyjątkowa i po roku zamieszkaliśmy razem (choc był to też przypadek, po prostu w pewnym momencie wszystko zaczęlo sie dziać tak szybko..wspólny wyjazd do innego miasta, ja studia on praca). Mieszkało się nawet fajnie tak na swoim, ale mnie też zabijała monotonia ale nie w sensie że codziennie to samo, tylko monotonia w uczuciach...zauważyłam, że on przestał sie starac i nawet kiedys powiedział mi że przecież już mieszkamy razem to nie musi tak o mnie zabiegać :-0 wiedziałam że tak nie może być, mój brat mieszka z dziewczyną 9 lat i ciągle o nią zabiega...a najbardziej wkurzało mnie to, że w weekendy jak moglismy poświęcic sobie więcej czasu, on zatracał się w grach komputerowych, czy w Tv...nie mówiąc juz o tym, że nawet talerza po sobie nie umyje...i inne...oh strasznie sie cieszę że się z tego wyplątałam, bo on już planował ślub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas się straaasznie zmieniło. Po 3 latach mieszkania razem nie wyobrażam sobie życia osobno ;) Jest fajnie, chociaż trzeba zrozumieć czym jest kompromis :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakby tu się chcial wypowiadać jakiś zajadly przeciwnik wspólnego mieszkania - mogę dać jeden z bardzo wielu przykladów (ale ten jest najbardziej jaskrawy): moja koleżanka przez 10 lat spotykala się z facetem. Wszystko bylo cacy, elegancko, kino, kawiarenki, spacerki, trzymanie się za rączki. Po ślubie już pól roku później skladali pozew o rozwód bo okazalo się że to nie to. Proza życia zweryfikowala ich wzajemne wyobrażenie o sobie. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skorpion...ona
a ja mam w planach w przyszlym miesiacu zamieszkac ze swoim, juz nie moge sie doczekac jak to bedzie... czasami sobie wyobrazam, ale nie moge o tym myslec, bo nigdy to cosobie wyobrazilam nie spelnilo sie,, a jesli juz to bardzo bardzo zadko, wiec wole sie nie nastawiac na nic co bedzie t bedzie a ma byc cudownie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×