Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Julla

już nie kocham męża...

Polecane posty

Gość Kropka***
po pierwsze jeszcze raz to wszystko przemyśl (tylko na spokojnie) po drugie szczera rozmowa nawett gdyby była bolesna to warto wyjaśnić co nam na sercu leży po trzecie zastanówcie się jak możecie się wspierać i dzielić obowiązkami po czwarte WALCZ W KOŃCU MASZ O CO I DLA KOGO (SYNEK:)) po piąte bąź dobrej myśli trzymm kciuki i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość totutotam
jeżeli ktoś jest nieszczęśliwy w związku to nie powinien go kontynuować...najwidoczniej to nie jest ta druga połówka i nie ma sensu tracić zycia dla kogoś kto cię nie rozumie i nie czuje z tobą zadnej bliskości...nie warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tak se pisze____
Sluchaj. Sprobuj ---------- ale nie po dobroci!!!! On SAM powinien wiedziec , ze jestes zmeczona ...ze dziecko wysysa ostatnia namiastke energii. Kobiecie jest lepiej BEZ pasozyta , pamietaj o tym:) jak zrozumie - OK , jak nie....trudno!ù I wlasnie dlatego kobieta przed 30-tka a facet przed 4o-tka NIE POWINNI MIEC DZIECI!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julla
Dzieki wszystkim za rady!! Kjqlift – tez kiedyś przestałam jego rzeczy prac, prasować, że może to dotrze do niego i doceni to moją prace, ale niestety nie poskutkowało... chodził w zmiętych koszulach do pracy... wiec ja się wstydziłam za niego... powróciłam do tej czynności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julla
Noah.. -- a synem Ty sie opiekujesz czy Twoja była żona?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julla
Magda.W -- rozmawiałam z męzem setki razy: co mnie najbardziej boli w jego zachowaniu, co powinien, a czego nie... obiecywał po kilku "cichych" dniach, ze sie zmieni, że bedzie OK. Jest dobrze 2 - 3 dni a później wszystko wraca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kjqlift
do Julla---> wiem, że moje sposoby mogą miec tez negatywne skutki. Ale znam narzeczonego i wiem, że strasznie mu zalezy na wyglądzie wiec wiesz ;) zreszta pewnie by wolał zawiezc to do matki, żeby mu wyprasowała, a to by była wiocha dla niego. Zresztą czas pokaże :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scypio72
czesc pozdrawiam wszystkich. kilka uwag na gorąco. warto walczyc o zwiazek. faceci mimo ze sa w zwiazku to boja sie wziasc odpowiedzialnosci za rodzine.( vide mój przyklad). jak zdaja sobie sprawe to juz jest za pozno.( jestem w trakcie rozwodu, niestety sprawy zabrnely za daleko i nie ma juz wyjscia dobrego z tej sytuacji). pamietam jak to bylo u mnie. facetem nalezy wstrzasnac. przynajmniej bedziesz miala czyste sumienie ze zrobilas wszystko co w twojej mocy. nie udawaj ze nic sie nie dzieje, zaczniesz uciekac z domu- a to do matki a to wiecej pracy i tysiace innych spraw, az w koncu bedziesz miala romans. zalecam rozmowe, jeszcze raz rozmowe. pamietam te zale, facet wtedy sie zamyka.( pomysl nad taka teze- czy czasem nie pozwalasz mu wziasc odpowiedzialnosci za rodzine, to co z tego ze popelnia bledy, ten nie popelnia bledow kto ich nic nie robi.). jezeli to nie pomoze to warto sie zastanowic nad separacja.moze to go obudzi. ( moja eks wybrala najgorsze rozwiazanie -romans i nie ma juz czego ratowac). zalezy jaki wyniosl model rodziny z domu. jeszcze jedna uwaga. malzenstwo to nie sprit, tylko maraton, nie znam waszego zwiazku ale nie mozna caly czas biec sprintem przez 30-40 lat czy wiecej trwania malzenstwa. tez bylem nie przygotowany chyba do malzenstwa i okres narzeczenstwa nie ma tu nic do rzeczy. chyba bylem niedojrzaly. za bledy sie placi. scypio72

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scypio72
poczytalem dokladniej te komentarze. narazie walcz.co to jest 2 lata. do facetow ciezko docieraja pewne rzeczy. po pierwsze ja pamietam ze nie czulem sie tez dobrze, niestety nie mialem poczucia ze nasze mieszkanie jest moim domem. nalezy ustalac wspolnie wiele spraw. nie wiem jaki wplyw ma on na wasze malzenstwo, czy problem sa finanse. to dla faceta jest dolujace jezeli ma problemy z utrzymaniem rodziny. nie wiem jak wyglada wasz podzial obowiazków.napisz cos wiecej o swoim malzenstwie. moze twoj maz wiezy w magie papierka( akt slubu). jzu mam zdobylem moge spoczac na laurach. nie trzeba sie juz starac. wybacz te luzne uwagi, ale narazie to piszesz ogolnikowo wiec rzucam tezy dlaczego tak moze byc zle miedzy wami. ja po tym wszystkim co mnie spotkalo inaczej pokierowal bym moim malzenstwem. ( czlowiek uczy sie na bledach) a placa za to dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scypio72
jeszcze pare uwag. co do natury malzenstwa. w okresie gdy chodzilismy i narzeczenstwa tez bylo super. zero problemow finansowych, nie ograniczeni czasowo. malo obowiazkow. kiedy jest sie juz malzenstwem tworzycie nowa rodzine. to sa nowe obowiazki mieszkajac z rodzicami nie zauwaza sie ile pracy wymaga prowadzenie domu. mamy wszystko podstawione pod nos. a teraz sie zmienia kolej rzeczy to my musimy naszym pociechom podstawic wszystko pod nos. nagle wlasnie okazuje sie ze jest masa roznych obowiazkow prowadzenie domu + cala to robota przy dzieciach. potem czlowiek jest juz wieczorem zmeczony, nie ma ochoty porozmawiac, poczytac, wyjsc bo i jak itd. taka jest natura malzenstwa. ja teraz jestem singlem z odzysku, i nagle znowu mam wiele czasu. widuje moje dziecko tylko 2 weekendy w miesiacu. i cos tam jeszcze ale generalnie mam wiecej czasu dla siebie. i tak jest, jezeli jestes singlem to masz wiecej czasu. moge znowu robic wiele rzeczy na ktore wczesniej nie mialem czasu. kino, wyjscie do knajpy, basen, siedzenie na internecie. robie to ale tak naprawde to chcialbym nie miec czasu na te rzeczy a nawet moc sie z kims poklucic o pierdoly.( jak ja bym sie z kims poklucil). aby sie dowiedziec dlaczego rozlecialo sie moje malzenstwo przegadlalem duzo godzin z malzenstwami ktore maja duzo lata stazu czy juz sa dograne. i powiem ci ze klotnie tez sa potrzebne, nie mozna caly czas siedziec i oczekiwac ze bedziecie sobie patrzec w oczy i bedzie tak slodko a wszystko samo sie rozwiaze. samo to sie moze tylko popieprzyc do reszty. pozno juz ide juz spac.( moje cora juz spi a ja musze sie wyspac aby miec sile sie nia zajmowac). napisz cos wiecej.to moze bede ci wstanie jakos pomoc. trzeba tak dlugo drozyc problem az sie dotrze do sedna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julla
scypio72 ===Dzięki za wszystkie rady, ale się naczytałam ;) Ciekawy artykuł... Pisze dopiero teraz, bo tak naprawde to nie mam czasu na nic, tak mnie pochłania opieka nad synkiem ;) Piszesz, że warto walczyć o związek... uwierz, że bym chciała, ale już nie mam sił... Mój mąż myśli, że troche sie pobocze, pogniewam, będą ciche dni i mi przejdzie... i wróci wszystko do „normalnośći” (w jego rozumieniu). Kilka razy namawiałam go, żebyśmy odpoczeli kika dni od siebie, żebyśmy zamieszkali osobno, ale potraktował to jak żart. Piszesz, że czułes się niedobrze w swoim domu – ja mam wrażenie, że mój mąż bardzo dobrze się czuje. I dobrze, że się nie krępuje w „obcym” domu (bo mieszkamy u rodziców). Wydaje mi się, że nasz problem tkwi, że nie mam, żadnej pomocy z jego strony... Nie wiem jak go zachęcić, żeby mi pomógł przy dziecku (czy zabawić się, czy przewinąć je – ja w tym czasie bym sobie chwile odpoczyłeła). Dlatego ja jestem zła, zmęczona tym wszystkim... Poza tym on bardzo kocha się w pieniądzach J Broń Boże je wydawać!!!! Po prostu kocha je zbierać. I tu pojawia się kolejny powód spięć. Nie oznacza to, że nie mamy pieniedzy. Oboje pracujemy, na niezłych stanowiskach, w dodatku rodzice nam dużo pomagają finasowo (w planie nawet mamy/ czy mieliśmy budowe domu). Mój mąż najchetniej chciałby swoją i moją wypłatą zarządzać. I zawsze mu jeszcze mało... Szkoda mu wydać pieniądze na wczasy, na jakąś imprezke (typu sylwestra), na zakupy (wszystko skrupulatnie liczy, a najlepiej, żeby to moi rodzice płacili wszystkie rachunki i kupowali jedzenie).Gdy mam wyjść do fryzjera, czy na jakieś zakupy to jest wielka awantura! A wiedomo, że trzeba kupić jakiś kosmetyk, czy jakąś zabawkę dla dziecka. Uważam, że to jest choroba...Z tego trzeba się leczyć... Myśle, że gdyby nie skupiał się tak mocno na kasie to w naszym związku inaczej by było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
julla ja mysle z ejka nie jestes zczesliw aon ci nie pomaga wyzaywa to sie nie marnyj przy nim odejdz takie jestm moje zdanie kobiety skrzywdzonej pzrez 2 mezczyzn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sadze ze mozna cos zmienic...ja mojego nienawidzialam w pewnym momecie byl mi obojetny. Wiecej ROZMOWY wiecej CZASU WSPOLNIE SPEDZONEGO bez dziecka w kinie czy pizzerii wiecej szczerosci Jeszcze sa poradnie malzenskie czy psycholodzy. Uwierz mi jesli chceci powiedz mu ze Cie to boli gdzie widzisz problem i sprobuj to ratowac Sadze ze jeszcze sie da...Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwaaa
hej, mam podobny problem, jestem od 2 lat męzatką i mamy córeczke. Nie jest jak sobie wyobrażałam, nie estem szczęśliwa w moim związku, ciągle się kłócimy, co 2 dzień, również z mojej winy bo jestem czepialska i lubie wypominać. Ale równie często on zawini i do tego wyzywy. Najgorsze słowa jakie usłyszałam w życiu od kogokolwiek pochdzą właśnie z ust mojego męża. Czasmi go nie kocham i mysle o rozstaniu, nie stem pewna co do moich uczuć więc nic nie robie, nie odchodze. Próbowałam różnych sposobów żeby się zmienił, również rozmowe, ale dalej wyzywa. dlatego rozumiem Cie, bo mam podobnie, chce odejść ale boje się że bede żałowac, mam nadzieje że może jeszcze sie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zacznij byc twarda i pzrestan plakac pokaz ze Ty tez potrafisz podniesc glos. Nie caly czas oczywiscie. Musisz powiedziec jasno: Nie życze sobie! Jestem czlowiekiem a nie..., Przestan sie tak zachowywac jak moze byc taki i td. pozdrawiam Musisz pokazac ze dasz sobie rade bez niego....nie musisz odchodzic Ja przetrwalam zly okres teraz jest dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwaaa
hmmm ja wyraźnie się stawiam, mówie, ze sobie nie życze takie traktowania czy wyzywanie, średnie efekty to przynosi. Też nie mam siły walczyć, poprostu mam dość, ostatnio nie jestem w stanie się już z nim kochać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to jedynie poradnia malzenska....albo rozstanie...mozesz np powiedziec: albo zrobisz cos ze soba (stanowczo to powiedz) i bedziesz sie opanowywal i pojdziesz gdzies gdzi Ci pomoga np psycholog albo ja zalatwie to inaczej...sprobuj poszukac adres sadu tam gdzie sklada sie pozew rozwodowy tak aby go zmotywowac do poprawy albo gdzies schowaj wydrukowany pozew saa niew iem... Powiedz muze bedziesz chronic wasze dziecko i nie pzowolisz zeby dzieko patrzylo czy sluchalo czegos takiego i zapytaj a moze Ty bys chcial co???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julla
nieszczęśliwa === doskonale Cię rozumiem!! Twój obraz związku jest bardzo podobny do mojego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julla
Kasia S ja na próżno straszyłam go rozwodem... Tydzień starał sie być "lepszy", a później znów miał to ... gdzieś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie... Julla doskonale Cię rozumiem, choć u mnie pierwsze symptomy były już przed ślubem, ale ja niestety byłam naiwna i dałam się nabrać...jesteśmy ze sobą prawie 5,5 roku z czego od 7 m-cy jesteśmy małżeństwem a 2 m-ce temu urodził się nasz synek...w ciągu tych lat rozstawaliśmy się 2 razy, bo zawsze dochodziliśmy do momemntu w którym nie dogadujemy się, potem zaszłam w ciążę i postanowiliśmy się pobrać, mąż był bardzo szczęśliwy, że zostanie tatusiem, znowu czułam się kochana i dlatego uwierzyłam, że być może tego było nam trzeba i że tym razem będzie inaczej...jakże się pomyliłam...moje szczęśc ie trwało MIESIĄC...dokładnie kiedy skończył się miesiąc miodowy mąż uznał że już nie musi się starać i od tego momentu wszystko zaczęło się sypać, ja byłam w coraz bardziej zaawansowanej ciąży, On miał mnie i moje potrzeby w nosie, ostatnie dni ciąży spędziliśmy osobno bo już psychicznie nie wytrzymałam, a On nie raczył nawet dowiadywać się czy urodziłam...kiedy w końcu urodziłam (był przy porodzie-wezwałam go jak odeszły mi wody bo wiedziałam, że bardzo chce byc przy porodzie)był bardzo szczęśliwy, wszystkich kumpli uswiadamial jaka to super sprawa byc ojcem, jednak kiedy wrocilismy z synkiem do domu(mieszkamy z rodzicami meza) on uznal, że on pracuje wiec nie bedzie mi w ogole pomagal, robil cokolwiek przy dziecku jak juz zrobilam awanture i go zmusilam, a tak to nawet do lozeczka nie zajrzal, nie mowiac juz o samowolnym przytuleniu dziecka, z tego tytułu robie mu ciagle wyrzuty. bo nie moge patrzec na takie traktowanie synka, niekiedy maly bardzo plakal a ja nie moglam podejsc bo stalam przy garnakach a on mil w nosie jego placz i prawie duszenie sie...obecnie jestem kompletnie wykonczona fizycznie bo od 2 m-cy nie mialam przespanej nocy dlatego juz wszystko mnie wkurza...probowalam z nim milion razy rozmawiac ale nic nie dociera, brak seksu czy wyprasowanych koszul rowniez nie poskutkowalo, dlatego chyba nie mam innego wyjscia jak zakonczyc ta cala farse...tak mysle ze lepiej bedzie mojemu synkowi bez \"tatusia\" niz z takim ktory sie nim nie intersuje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kopnij go w dupe
bedziesz miala mniej prania , prasowania i duuzo wiecej spokoju :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julla
Rzeczko Zapomnianego, też sobie tak myśle, że pogadam dziś jeszcze raz z mężem i dam mu ostatnią szanse, jak to nie poskutkuje...to szkoda stresu, nerwów i w ogóle... Syna sama wychowam bez problemów (i tak na razie wszystko robie sama). A po co mi (jak to ktoś nazwał) „pasożyta”. Widze, że ja sam anie jestem w tym gronie... ach Ci faceci :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malgosia45
JULLA a ja tak ciaglam 20 lat i wreszcie powiedizalmn nie!!!! zostawilam , przestalam dawac kase na dom i zaraz poszedl do pracy od 8 lat nie mialam z nim sexu, od 10 mam go dosc a 10 pierwsze to wegetacja na wszuystko brakowalao ja z 2 dzieic a on mowil jak ci malo idz zarob poszlam zarobilam i dalej zarabiam ale juz nie dla niego ..... prosi juz od 4 lat zeby sie zejsc wiesz po drodze, duzo krzywdy dzieciom i mnie robi ale ja nic kompletnie do niego nie czuje jest mi obojetny czuje sie wyzwolona bo po tylu latach sie odwazylam glowa do gory i pomysl czy warto P:P:P:P:P:P:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość scypio72
czesc. szkoda ze tyle zwiazkow sie rozpada. nie wiem co wam napisac. jezeli nic nie pomaga to niestety terapia szokowa. masle ze faceta trzeba zmusic do myslenia. mysle ze poradnie to dopra opcja na poczatek. mysle ze musicie dziewczyny najpierw zrobic porzadek z soba. napewno wizyta i rozmowa pozwoli wam oddzielic emocje od faktow. potem wspolna wizyta. separacja. rozmowa z rodzicami jego i swoimi.( nie bedzie szok dla tesciow). ale wymaga taktu bo jest to moze przyniesc negatywne skutki. doradzam poradnie. kazde malzenstwo musi wypracowac swoi model.kazde wynosi co innego z domu. polecam ksiazke Psychologia milosci. niestety nie pamietam autora.( choc wtedy nie dotarla do mnie) przeczytalem dopiero jak sie rozpadalo moje malzenstwo. naukowa proba okreslenia czym jest milosc z punktu widzenie psychologii.jak przebiega zwiazek, od burzliwego poczatku, przez rozne etapy zwiazek pelny, zwiazek wypalony. mysle ze jest tak trudno teraz bo jednak jestescie silniejsze. w sumie tradycyjny model rodziny odchodzi. kiedys kobiety nie mialy wiele do powiedzenia ( czyli kuchnia + dzieci). teraz jestescie niezalezne. powiem wam troche aby was jednak troche nastraszyc abyscie jednak walczyly (gdzie te kobiety i ci mezczyzni co walcza o swoja milosc). stosunki po rostaniu wcale nie sa rozowe. zamiast takich problemow sa inne. napewno 2 rodziny sa totalnie skłone.(niestety). niestety rozejscie tez nie jest rozowe. jest wiele problemow-finansowe( alimenty zakladajac ze bedzie placil regularnie to pozostaje ich wysokosc zawsze bedziecie sie roznic- bedziecie uwazac ze sa za niskie, faceci ze zawysokie.). nie mowie juz o dzieciach. niestety one cierpia najbardziej. problem z mieszkanie. stosunki miedzy wami niestety faceci rzadko kiedy zachowuja klase. ( latwo sie zszyje ale ciezko sie pruje). niestety bedzie dochodzic do spiec. rozne reakcje, i napewno nie mile a pozniej niestety nie jest lepiej.( wrogosc). Lezeli zdecydujecie sie to nalezy jak dawac najmniej pretekstow do kłotni. napewno zachowujcie spokoj. jeszcze luzna uwaga. niestety nie popieram skapstwa ale faceci nie sa od tego aby spelniac wasze wszystkie zachcianki. tak juz jest w zyciu nie mozna miec wszystkiego( choc teraz panuje taki trend- reklama telewizja gazety)- ale to inny temat byc czy miec. czasami tak patrze na te starsze malzenstwa i jak tak porozmawiam, i im zazdroszcze, to przebija chec bycia z soba. oni dorabiali sie od lyzki,( nie musi byc samochod dom, konto kasa i inne materialne przedmioty). co sie stalo z miloscia, czy ona jeszcze istnieje.??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zimorodek
I to są najczęstsze skutki małżeńskich realiów. Wszystkie co chcą się chajtać niech sobie poczytają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Noah..
Julla>>>> synem teraz to już własciwie nie trzeba sie opiekować a własciwie zaspokjajać jego potrzeby :) a moja zona bedzie byłą jeszcze tego roku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julla
Noah.. chyba pozostaje mi tylko Ci pogratulować, bo teraz to jesteś szczęśliwy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Julla
scypio72 == nie chodzi mi o zachcianki, tylko mam na myśli, żebyśmy gdzies razem "wyskoczyli", np. na kolacje, czy na weekend (nie muszą to być długie, drogie wczasy w hotelu czterogwiazdkowym...itp). Chciałabym, żeby nasze małżeństwo opierało sie na szacunku, pomocy wspólnej, potrzeby bycia blisko siebie (a nie ty sobie, a ja sobie). Chciałabym sie wypłakać na jego ramieniu, gdy coś mnie "gryzie", żeby mnie wysłuchał, przytulił. Chyba każda ma prawo to oczekiwać od męża. W końcu to dopiero 2 lata małżeństwa... a co bedzie za 20 lat???? Skoro my już nie możemy na siebie patrzyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×