Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tchorztoja

LĘK PRZED BLISKOŚĆIĄ

Polecane posty

Gość tchorztoja

no i poraz kolejny ta sama historia-poznalam chlopaka CUDOWNY!!!ale juz sie zaczyna psuc!im dluzej jestesmy razem tym gorzej.Na poczatku zawsze wszystko jest fajnie dopoki nie zaczyna sie robic BLIZEJ wtyedy wpadam w panike!!!nie potradfie zaufac,uwierzyc ze moze mu naprawde na mnie zalezec.Odbija sie to powoli na naszym seksie-czuje niechec!dopoki tylko flirtujemy jest super ale jak tylko poczuje ze zaczyna robic sie zbyt intymnie zamieniam sie w potwora nie do poznania!MAM TEGO DOSC!!!!przez to nigdy sobie zycia nie uoze!nie potreafie nad tym zapanowac a Facet jet naprawde wspanialy!!!1pomocy!dajcie mi nadzieje,przemowcie do rozsadku RATUJCIE!!!!nie chce go stracic!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w jaki sposob sie zmieniasz? stajesz sie obojetna? unikasz czestych kontaktow? oddalasz sie emocjonalnie? po jakim czasie zaczynasz uciekac, zamieniac sie w potwora-jak piszesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
staje sie nerwowa nawet agresywną!kontakty fizyczne mnie draznia i obrzydzaja chociaz na poczatku jest super!wyrzywam sie ,czepiam,placze z byle powodu a kiedy zostaje sama bardzo tego zaluje!!!tym razem nie chce do tego dopuscic!ile mozna!a po jakim czasie to sie zaczyna....hmmm zalezy.W tym przypadku szybko bo od poczatku znajomosci zamieszkalismy razem.pierwsze 2tyg bylo ekstra w trzecim zaczelo sie psuc chociaz on sie nie zmienil dalej jest taki cudowny jak byl na poczatku.To w mojej glowie zaczyna sie cos niedobrego dziac!!!!nie ufam nie wierze bezpodstawnie tworze filmy w glowie i wierze w nie MASAKRA!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
TO TRUDNE,CZESTO WYDAJE MI SIE ZE NIEMOZLIWE ALE CHCE TO ZMIENIC!!!!chce miec meza,dzieci rodzine ale jak co do czxego dochodzi.....:-/ WSZYSTKO PSUJE,potem sie doluje i wpadam w depresje POMOCY!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz.. wydaje mi się że mimo całej życzliwosci ludzi na forum niewiele możemy Ci pomóc.. To o czym piszesz wydaje się być problemem z którym chyba warto opowiedzieć specjaliście..a może najpierw przyjaciółce, komuś bliskiemu..może porozmawiaj z tym chłopakiem- tak otwarcie, opowiedz mu co czujesz, jak czujesz i czego się obawiasz.. Nic na siłę i nic zbyt prędko. Może potrzebujesz po prostu baardzo duzo cierpliowsci ze strony partnera. I czułości. Przeciez nie trzeba od razu isc do łóżka. Te pierwsze tygodnie zwiazku to przeciez mnóstwo czułosci..i delikatnych pieszczot, gestów. Piszesz ze zamieszkaliscie razem tak predko.. moze tu tkwi problem, przeciez nie znacie sie na tyle by móc sobie już ufac tak totalnie. Bez zaufania w związku nie można funkcjonować. Zaufania w każdej płaszczyźnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze,ze wiesz,ze masz problem,ale wiedziec to jedno-a zmienic swoje zachowanie to drugie! pewnie masz w glowie film-ze nikt cie nie pokocha naprawde-i kiedy zblizasz sie do kogos,wpadasz w panike,ze to moze byc miloscc... moze powiedz partnerowi-dlaczego zachowujesz sie w tak przykry dla niego sposob- powiedz o swoim strachu-a pozniej moze psycholog? i wspolna praca nad sobą i zwiazkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
wiem wiem masz racje....ale dodajcie chociaz otuchy!ze to jest mozliwe,ze nie jestem wcale taka beznadziejna jak mi sie wydaje,ze wiele osob ma ten problem i potrafi sobie z tym poradzic!przezylam w zyciu naprawde juz sporo jak na swoj wiek ale to kolejne wyzwanie mnie przeraza!latwiej byloby sie wycofac ale co pozniej?za jakis czas znowu to samo a latek nie ubywa!pozatym ten Chlopak jest wspanialy i nie chce go stracic!!!musze walczyc!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiscie,ze nie jestes beznadziejna-to twoje negatywne mysli sprawiaja,ze tak o sobie myslisz-najwazniejsze,ze chcesz pozbyc sie tego leku i wiesz o nim-to duzo-

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
boze psychologha tez juz przerabialam prawie 2 lata...niby bylo dobrze przez jakis czas...jestem tym juz poprostu zmaeczona wszystkim ale nie moge sie poddac.dajcie nadzieje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość struś pędziwiatr.
mam to samo tyle, że mi nie potrzeba nawet mieszkania ze sobą. wystarczy, że facet zainteresuje się mną i nie przestraszy :(. Już dostaję wstecznego. A im więcej czujęakceptacji i tego, że jest ok tym gorzej się miotam, gadam głupoty, zniechęcam i robię się nudnawa lub znudzona. straszny klops. :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
tak wiem o nim-o tym leku.wiele zwiazkow zniszczylam z powodu tego ze nie zdawalam sobie sprawy ze mam problem ale teraz to widze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze ktos pokonal ten lek skutecznie-niech napisze!!! najgorsze w tym jest,ze o tym wiesz-a postepujesz nadal tak jak nie chcesz!! psycholog Ci nie pomogl-ani troche?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
Strusiu a teraz na jakim jestes etapie?masz kogos?mi z reguly tez nie potrzeba bylo z kims mieszkac zeby wszystko zje... ale teraz tak poprostu wyszlo bo Chlopak nie jest z mojej miejscowosci.Dziwne jest to ze potrafie rozebrac problem na czynniki pierwsze-nauczylam sie tego na terapii_ale przetrawienie gomimo wszystko nadal przychodzi mi z trdem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
stokrotko psycholog pomogl,wiele nauczyl ale mimo wszystko jeszcze wiele pracy przede mna i nie wiem jakcto bedzie-czasami poprostu trace nadzieje ale z reguly odbijam sie od dna i mam nadzieje ze tym razem bedzie tak samo,ze pokonam To!wlasnie to jest najgorsze wiem co robie zle ,probuje nad tym zapnowac a mimo wszystko czuje narastajaca niechec!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowa....
a moze porada u psychologa???? no bo jesli sama nie dajesz z tym rady, to uwazam zwe moze specjalista cos pomoze. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
na terapii jest tak -rozkladasz problem na czynniki pierwsze czyli wyrzucasz z siebie wszyskoo nawet to co wydaje Ci sie glupie,nazywasz te emocje wiazesz fakty kojarzysz zdarzenia i widzisz jak to sie wszysko uklada w calosc-po takiej wnikliwej analizie miewasz momenty paniki,rezygnacji ale w efekcie oswajasz sie z problemem,poprostu sie oswajasz i przestaje przerazac....nie wiem jak to inaczej sformuowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze to jest tak,ze bojac sie i uciekajac przed bliskoscia-boisz sie tak naprawde odrzucenia-bo podswiadomie nie wierzysz,ze facet naprawde cie kocha-jak chcesz napisz do mnie e-maila--moze cos wymyslimy? odpowiem wieczorem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę że naprawdę warto być szczerym z partnerem. Razem poradzicie sobie z Twoim strachem o wiele skuteczniej niz gdybys miała walczyc w pojedynkę.. Porozmawiaj z nim. Jesli naprawdę uważasz ze to to człowiek wart Twojego uczucia to myślę ze wszystko się ułozy.. Nie ma innego wyjscia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
no cyba wroce do terapii,mam juz ogolnie taka wprawe ze powinno szybko pojsc.....chyba!bylebym do tegho momentu nie stracila JEGO:-( nie chce juz innego ,nie chce wiecej porazek!ktos moze powiedziec ze moze to jeszcze nie ten-zaden nie bedzie"tym"jezeli nie poradze sobie z problemem!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak , jest tak jak mówisz- zaden nie bedzie \'tym\' póki nie przestaniesz się bać.. Rozmawiałaś z Nim o tym..? O tym co czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
stokrotko masz racje to jest tak jak piszesz.przyznam ze bylo juz w miare ok z tym problemem,stalam sie troche bardziej otwarta i wtedy......wpakowalam sie w zwiazek z zonatym facetem!tak mnie niby kochal-nie wierzylam mu ale wierzylam i kiedy wszystko sie rozpadlo ja spadlam znowu na dno!sama jestem sobie winna!teraz z perspektywey czasu widze ze wybralam sobie tego zonatego faceta rozniez ze strachu przed bliskoscia-on juz byl zajety w tej sferze swojego zycia wiec podswiadomie widzialm ze nie bedzie tego chcial ode mnie....nie zmienia to faktu ze kompletnie sie tym zwiazkiem pogrzebalam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
Natte jeszcze nie rozmawialm z nim o tym tak konkretnie bo boje sie ze jeszcze bardziej go do siebie zraze jak wywale na wierzch swoje klopoty emocjonalnez drugiej strony wiem ze musze to zrobic.podswiadomie licze na to ze on to zrozumie i bedzie chcial walczyc ze mna....a jak nie to coz,mienie troche czasu wyleje pare wiader lez potem sie pozbieram i znowu od pozatku to samo:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
pozatym Natte w tych momentach kiedy mam te nazwijmy to ataki to w ogole nie mysle logicznie-nie potrafie rozmawiac ani nazywac tego co sie we mnie dzieje a kiedy jest dobrze poprostu nie poruszam tego tematu bo wole nie burzyc milych chwil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tchorztoja
Stokrotko napisze maila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnoie,ze napiszesz-wychodze do pracy-wieczorem odpowiem-moze akurat pomozemy sobie warto sprobowac-pa,pa-wiesz,ze nie jestes sama :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość struś pędziwiatr.
hm, widzę pewne podobieństwa... ja raczej stroniłam od ludzi, byłam zamknięta w sobie. Może przez niedocenienie rodziny (nie byłam dosć dobra), moze przez wyśmiewanie się. Dość, że byłam i jestem b. wrażliwa. Spotkałam wreszcie mojego "księcia", z którym związałam się na ponad 1,5 roku. Ale księciuniowi zaczęła wyłazić niedojrzałość, a ja zaczęłam siębać. B. się zaangażowałam i dawałąm z siebie więcej niż on. A efekty w przypadku niedojrzałycgh factó wiadome:(. Sparzyłam siębardzo. Wylądowałam u psychologa, gdzie miałam takie problemy z zaufaniem, że terapia nie miała sensu. Potem coś jak u Ciebie z tym żonatym. Tyle, że u mnie to było wplątanie isę w związek z bylym. Wróc... nie związek, tylko jak on to nazwał "relację" czyli jednym słowem lądowanie w czasie dla niego dogodnym w łożku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość struśpędziwiatr.
A obecnie? hm... weszłam w 1 związek - pocharatałam się znowu teraz poznałam interesującego faceta. Takiego jak mi trzeba było - wrażliwego, odpowiedizalnego z charakterem. No i zaczynam ucieczkę:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×