Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość giszka0

Dlaczego gdy dwoje ludzi sie kocha...nie sa juz ze soba!?

Polecane posty

Gość giszka0

Witam, Ciekaw jestem czy byliscie kiedys w podobnej sytuacji jak w temacie...Byli ze soba cztery lata...jedno przez jakis czas ranilo drugie,jednak nie w sposob o ktorym myslicie...To drugie odeszlo,bo juz stracilo sile i tak juz jest dwa miesiace.Jednak to ktore odeszlo nie moze zerwac kontaktu.Mowi,ze nadal kocha,czasem dzwoni pogadac,cos napisze...ale czasem tez nic sie nie odzywa...samo nie wie co robic dalej...To pierwsze znowu jest takie jak kiedys,jednak to drugi boi sie zaufac...Oboje sie kochaja i sa teraz samotni... Troche moze dziwnie opisane,ale moze wy tez byliscie w podobnej sytuacji?I jak to sie u was skonczylo...Dlaczego tak musi byc... Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miałam podobnie byłam z chłopakiem trzy lata do tej pory mysle ze to była miłość mojego zycia, ale stało sie jak stało rozstawalismy sie z tysiąc razy az to listopada 2005r. wtedy na serio postanowiłam odejść poznałam innego chłopaka i jestem znacznie szczesliwsza chociaz nadal nie ma dnia bym nie myslała o byłym. Dodam ze tamtem kochał mnie bardzo, ale zycie jest bardzo dziwne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giszka0
Nie wiem ile masz lat...ale mozliwe,ze tyle ile w nicku;)My jestesmy juz jednak sporo starsi i kazde z nas ma juz za soba jakies tam zwiazki.Miedzy nami byla wielka milosc i wlasnie zawsze myslelismy,ze to jest to!Planowalismy nawet slub!Jednak pewne rzeczy sie skomplikowaly i stalo sie to co sie stalo... Napiscie co o tym myslicie,prosze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez planoalismy slub, ale nie bez powodu sie rozstalismy nie byl widocznie odpowiedni i Ty tez tak mysl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimozja
ja jestem niestety w takiej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
razem źle, osobno też ... :( najgorsze jest to przeczucie że faktycznie to było T-O!!! nie wiem dlaczego tak się dzieje, przyko mi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giszka0
Hmmm,no tak mozna sobie to tlumaczyc zawsze,ale jednak w kazdym zwiazku bywaja kryzysy i wczesniej czy pozniej w tym nowym tez bedzie...i nie wiadomo czy nie bedzie on gorszy. U nas na prawde przez pierwszy,dlugi okres bylo cudownie,pieknie...potem nadszedl kryzys ktory niestety ja mialem...nie jest to jednak cos czego nie da sie naprawic.Zreszta ona sama tak twierdzi.Zobaczyla tez ze otrzasnalem sie i zmienilem.Znowu jestem taki jak kiedys mowi...ale mimo tego nie...Wiem,ze nadal mnie kocha i teskni...ale boi sie...moze faktycznie potrzebuje czasu aby na spokojnie to przemyslec?! Boje sie tylko tego,ze ten czas ktory uplywa oddali nas bardzo...Juz nawet byl moment ze zaakceptowalem to wszystko.Mowilem jej,ze ja tak nie moge dzwonic i pisac,bo zbyt trudne jest dla mnie to rozstanie i zbyt wiele mnie kosztowalo...Jak juz zaczynalem sie z tym godzic to ona mowi,ze nie chce ze mna urywac kontaktu,ze wierzy w nas jeszcze! ...i badz tutaj madry!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimozja
Powiedział o roozstaniu w bardzo burzliwy i przykry dla mnie sposób, oskarżył o wszystko, miotał się w gniewie, choc widziałam i czułam sercem że tak naprawde nie myśli.A potem powiedział że kocha mnie i bedzie juz kochał do końca życia. Wyjechał. A teraz dzwoni , rozmawiamy nazywa mnie pieszczotliwie tak jak to robił dotychczas. Chyba już nas nie ma , a jestesmy. Jestem w totalnym zawieszeniu. I nie wiem co dalej. Nie robie żadnego kroku , bo to on chciał odejść, jeśli tak ma byc to będzie , bo cóż mi z tego że bedę sie starała o nas SAMA. Co do was ktos musi wykonać jakiś gest ,jesli nie w strone siebie to w strone życia i zyć dalej :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giszka0
LI LU - no wlasnie...to przeczucie...dla mnie ani dla niej tak jak napisalem nie byl to pierwszy zwiazek i wiemy co to znaczy udany zwiazek.Wiemy jak wiele znaczy milosc,szacunek,wspolne troski,zainteresowania...wszystko...Qrcze,na prwde nie wiem dlaczego tak musi byc.... ...a jak jest u Ciebie mimozja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giszka0
mimozja - dokladnie.Zgadzam sie z Toba!Ludzie popelniaja bledy.Ja tez popelnilem cho tak jak napisalem nie byl to blad ktorego nie mozna cofnac...zapomniec.Po prostu ona sie zmeczyla...akurat nie dziwie sie bo to trwalo zbyt dlugo i jak patrze teraz na siebie to tez sie dziwie,ze moglem ranic tak kogos kogo kochalem tak barzdzo.Wiele juz zrobilem w ciagu tych ostatnich dwoch miesiecy odkad nie jestesmy razem aby jej udwodnic to ile dla mnie znaczy...Jednak ostatnio juz powiedzialem jej ze nastepny krok nalzye do niej,ze sam tego nie odbuduje... ...ja jestem zawieszony...i ona tez ma straszny metlik.Tez nie wiem co robic dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimozja
doskonale cie rozumiem , ja też czuję sie winna, tez nie z powodu tego co ty. Przeswietliłam swoj zwiazek z góry do dołu , z dołu do góry i rozumiem że wina leży pewnie po obu stronach, ale rozumiem i czuję swoją. Spojrzałam na nasz swiazek z perspektywy osoby która ma go już za sobbą. Też był moment że juz sie z tym pogodziłam, powoli układałam sobie wszystko bez niego.....A jednak mysle , mam nadzieję, ale sama nie zrobie pierwszego kroku. Poza tym nie jestem niczego pewna, a czy ty jesteś ? Tego że cię kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość odrodzona
... a może ona też jest zmęczona? takie zawieszenie w niepewności jest bardzo męczące, niestety wiem coś o tym :( jestem chyba w podobnej sytuacji jak Twoja ukochana, i też nie wiem co mam robić, zerwać nie potrafię - za bardzo kocham... życie jest... dziwne :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczucie chyba nie jest tylko przeczuciem skoro trwa juz 1,5 roku od naszego rozstania... :( trudny jest taki uklad bo z jednej strony \"przeciez to juz bylo\" a z drugiej - wlasnie tego co juz bylo brakuje czesto najbardziej. z jednej strony tesknimy a z drugiej ... czy tak naprawde chcemy \"wracac do przeszlosci\"????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giszka0
mimozja - no wlasnie wina zawsze jest gdzies po srodku.Jednak akurat w moim przypadku wiem,ze wieksza czesc jest po mojej stronie.Zdalem sobie sprawe,ze zle robilem i pewnie ja tym ranilem...ale moglismy tego uniknac jesli mowilaby o tym szczerze,ze tak bardzo ja ranie...i tutaj widze jej wine,bo akurat nawet tydzien przed rozstaniem mowila,ze mnie kocha i bardzo jest ze mna szczesliwa...ale po prostu z dnia na dzien zerwala...Wiem,ze teraz sie 'miota' bo tak jak kiedy powiedzla przez telefon ze musi dalej to kontynuowac.Skoro powiedziala A to mowi B...bez sensu!!! Wiesz,ja ja kocham i robie to co mi serce mowi...nie mam zamiaru jej nie okazywac tego co czuje,ale w pelni Cie rozumiem,bo jednak to oni odeszli i to do nich powinien nalezec pierwszy krok jesli ma cos byc z tego... ...a ile byliscie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość giszka0
odrodzona - ja wiem,ze ona jest zmeczona,ale przede wszystkim tym co sie dzialo ostatnio gdy bylismy razem.Jdnak to ona decyduje o tym zawieszeniu,bo to ona odeszla i do niej powinien nalezy pierwszy krok jesli mamy sie zejsc...ja jej pokazalem ze wiele sie zmienilo i ile dla mnie znaczy,zreszta dalej jej pokazuje.Ona po prostu boi sie...chyba zaryzykowac... mimozja - czy ja jestem pewien tego czy mnie kocha?Hmmm...to ze czasem dzwoni,to ze czasem pisze,to ze jest jej ciezko...wiem,ze nie ona za bardzo nie chce okazywac w tej sytuacji tego co do mnie czuje...ale dwa czy trzy razy napisala i powiedziala,ze dalej jest w niej to uczucie i ze nadal mnie kocha....choc zakladama,ze napewno cos w niej wygaslo i to uczucie nie jest juz tak silne jak kiedys.Jednak uwazam ze ogien mozna na nowo rozpalic dopuki jest gdzies choc maly zar! LI LU - ja tego jednak nie traktuje jako przeszlosc.To caly czas dla mnie JEST!I mysle ze dla niej tez bo inaczej nie utrzymywala by kontaktu ze mna i nie wierzyla juz w nas....Wiesz,w naszym przypadku to bylo na prawde piekne i szkoda tego bardzo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimozja
jesteśmy małżeństwem (jeszcze) od 12 lat ...pobralismy sie jako 20-latki. bYło dobrze , choć bywały też zawirowania , jak to w małżeństwie , ale przez te 12 lat wiedziałam ze jestem naprawde kochana. Ale to było... teraz jest pustka i niepewność , pzrez ostatni czas staram sie zmienić to co nas tak poróżniło, to czego miał dośćWiele dla niego zrobiłam ..ale nie bede czekać długo, nie mam już czasu :) Jeśli ty zawiniłeś i dla niej się zmieniłeś, to wielka rzecz , zmienić się dla kogoś kogo się kocha , tylko dla niego. DAj jej jeszcze troszke czasu , nie masz w swojej sytuacji nic do straceniu tylko do zyskania :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misio76
Jesli maci byc razem i sie kochacie to bedziecie razem!;) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×