Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poszukujący odpowiedzi

jak to w końcu z tą miłością jest

Polecane posty

Gość poszukujący odpowiedzi

Nie będę tu analizował mojego związku, ale co myślicie o tym przeklętym uczuciu. Co to do cholery jest - hm? Czy może być tak, że ta druga osoba jest prawie idealna, a jednak nie czuje się tego czegoś - i nic wtedy nie pomoże, choćby stawanie na rzęsach? Czy może, że jednak ta osoba mogłaby coś zrobić aby to uczucie się pojawiło, bądź odrobiło. Jak podchodzicie do tej sprawy - miłość jako bezwarunkowe uczucie które jest bądź go nie ma - i niewielki mamy na nie wpły. Czy miłość jako ogród który można zasuszyć, bądź też dbać o niego, starając aby cały czas kwitł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka owa
mysle ze nic nie pomoze, bo inaczej ta druga osoba nie bedzie soba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochajaca i kochana
Niestety nie da rady zmusić się do miłości!Albo ona jest albo jej nie ma.Nie wystarczy pstryknąć palcem i już.Mozna się przed miłością bronić ale tez trudno sobie z tym poradzić kiedy już dotkneła nas strzała amora.Radze nie wiązac się na siłę i nie zmuszać się do miłości.Polecam szczerą rozmowę. Niestety taki związek nie ma szans na dłuższą metę.Amoże odczekać jakiś czas i coś się wykluje,ale nic na siłę.POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochajaca i kochana
ŻYCIE PO ŻYCIU bardzo się mylisz.Miłość istnieje i jest piękna!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy dym
Myślę, że potrzebne jest to coś, ta iskra, która sprawia że ktoś nas zauroczy, zafascynuje, ale może też być, że to coś pojawia się później, po jakimś czasie, kiedy poznamy tę drugą osobę. Wiesz jak to jest- szybko się zapalasz, szybko gaśniesz. Czasem lepiej naprawdę kogoś poznać, poczekać, poznać jego zalety ale też wady i pokochać, bez wcześniejszego zakochania. Nie wiem, czy rozumiesz różnicę między zakochaniem a pokochaniem. Zależy też czy piszesz o poczatku związku czy o etapie kiedy minął czas i wątpisz czy kochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bleblebleble
miłość to chemia :-D reszta jest milczeniem...:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy dym
Poszukujący Ile trwa ten związek? Czy kiedyś kochałeś, a teraz zwątpiłeś czy kochasz? Czy wydaje Ci się, że już nie kochasz? Napisz konkretnie. Mam pewne przemyślenia w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujący odpowiedzi
sęk w tym, że ten związek już 9 lat trwa... nie chodzi o to czy ją kocham czy nie - myślę, że jest wiele rodzajów miłości. tylko tak bardziej z ciekawości pytam - jakie jest wasze zdanie. czy moze byc czasem tak, ze osoba naprawde sie wydaje idealna - ale jednak nie ma tego uczucia i nie nie mozna zrobic, czy jednak jestescie do milosci nastawieni bardziej pozytywistycznie - że jednak coś można zrobić aby uczucie było, ponieważ jego brak lub słabe nateżenie wynika z jakiś braków, zaniedbań. Ja już chyba odpowiedź na to pytanie znam - ale jestem ciekaw co myslą inni, moze jakieś ciekawe spostrzeżenia ktoś tu przemyci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy dym
Masz rację, jest wiele rodzajów miłości, ale ten, którym mężczyzna obdarza kobietę i na odwrót tylko jeden. Według mnie nie można postrzegać miłości jako uczucie. To dobre dla zakochujących się często nastolatków. Dla ludzi, którzy są w związku to raczej postawa, decyzja. Wątpisz, ponieważ minęło zakochanie, ale to nie znaczy że już nie kochasz, może Twoja miłość po prostu przeszła na wyższy poziom. Ni ema już tych unieszień, brakuje Ci tych niezwykłych przeżyć, dreszczy itp. Czy o to chodzi Poszukujący?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujący odpowiedzi
siwy dym > jak napisałem 9 lat, czy kochałem - nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. było dużo problemów, przez 1,5 roku bylem z inna, później wrociłem - ona byla dumna i wyniosla, nie bylo jej kiedy straciłem kogoś bardzo bliskiego. ona nie moze zapomniec tamtej, ja tego, ze jej duma byla silniejsza i wtedy gdy ten ktos odszedl bylem sam na dnie czarnego jeziora. teraz jest lepiej ale tez sa konflikty - w zasadzie moje pytanie jest jedno - czy jesli nie bylo by problemow to byla by ta miłość - czy jesli bylaby milosc to nie byłoby problemow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pożadanie to biologia i przez powtarzalność zmienia się w przyzwyczajenie, z milością niewiele ma wspólnego:) hmm nie wiem co Ci poradzić, może starasz się za bardzo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujący odpowiedzi
siwy dym - o tak! tych uniesień to cholernie brakuje, do tego jeszcze jestem artystą i bardzo to mi potrzebne - nawet żeby zarabiać - hehe no właśnie bardzo mnie to ciekawi - czy te uniesienia moga wrocić, czy to jest tylko jakas praca którą trzeba w to włożyć, czy raczej to nie wróci. Choć najgorsze jest to, że te uniesienia nigdy nie byly tak intensywne jak bym o tym marzył...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochajaca i kochana
chyba troche niebezpiecznie sie robi w twoim związku.Po tylu latach takie rozterki.Jestem mężatka od 9 lat i jeszcze takich myśli nie miałam.Zastanawiam sięciągle jak mozna jeszcze rozpalac naszą miłośc.Jeżeli ktoś mysli,że kocha tak że już się nie da bardziej to coś jest nie tak.Z dnia na dzień kocham coraz bardziej i mniej niż każdego następnego dnia.Może to że straciłam swojego pierwszego męża nauczyło mnie bardziej doceniać każdą chwilę spędzoną razem.Wlaśnie teraz bardzo tęsknie aż boli,bo moje kochanie jest w pracy.KTOŚ KTO MÓWI,ŻE miłość to chemia to bardzo się myli.WspÓŁczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy dym
Poszykyjący Problemy zawsze są, tyle, że z ukochaną osobą łatwiej je przezwyciężać. Są takie okresy w życiu, kiedy jedno z partnerów musi ponieść tę drugą osobę na plecach. Piszesz o rozstaniu, stracie kogoś bliskiego. Jeśli możesz o tym pisać, podziel się. Może ktoś podsunie coś, co Ci- Wam pomoże. Nie wiem, czy dobrze rozumiem, ale po jakimś czasie wróciliście do siebie. Dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujący odpowiedzi
No właśnie nie bardzo idzie o tym pisać - to bylo 5 lat temu i ciagle jest tam ciemno. Tak po jakichś 4 latach, rozstaliśmy się bo poznałem inną - później jednak zrozumiałem, że to nie to i wróciłem do niej, a ona początkowo nie chciała, jednak się udało i od 4 lat znów jesteśmy razem. no i nie wiem co robic dalej - czy pracować i strac sie i moze to w koncu przyjdzie (moze jest ale za malo intensywne dla mnie), ciekawia mnie wasze doświadczenia - czy udało wam sie kiedyś wypracować uczucie, powrót uczucia w takich długich związkach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy dym
Raaany, jakie literówki :p Wybaczcie. Poszukujący Ja w związku 15 lat, ale to już przeszłość. Kochałam i tego jestem dziś absolutnie pewna, ale uniesienia niestety minęły w pewnym momencie bezpowrotnie :( Też nad tym ubolewałam bardzo. Były próby ale niestety proza życia. Czytałam gdzieś, że kiedy wchodzi bliskość wychodzi erotyka i zostaje tylko sex. Ale się zapuściłam w rejony.... W moim związku też tak było i też ubolewałam z tego powodu bardzo. Wiem, to nie brzmi optymistycznie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujący odpowiedzi
no wlasnie u mnie najgorsze jest to, ze do końca nie wiem czy to właśnie miłość czy przywiązanie i strach przed samotnością. bylo kilka rozstań i bylo mi wtedy okrutnie źle, wiec sie tego bardzo teraz boje. kiedys bardziej cierpialem z powodu braku tych uniesień, teraz nieco starszy jestem i jakos juz sobie z ich brakiem radze, zaczynam do tego wszystkiego podchodzic tak wlasnie jak wierny ogrodnik :) praca u podstaw... tylko czy te podstawy są i czy wytrzmają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy dym
Poszukujący Rozumiem, że o pewnych rzeczach jakoś nie da się pisac, też tak mam. Pomyśl, wróciłeś do niej, wcześniej porzucająć ją dla innej. Może nie wiesz, co czuje kobieta, która straciła kochaną osobę, bo ta wybrała kogoś innego. Może problem tkwi w tym, że Twoja partnerka ciągla przeżywa ból związany z Twoim odejściem. Pamiętaj, zraniona osoba rani, tak jak zwierzę cierpiace gryzie. Na wszystko potrzeba czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękna nieznajoma...
Miłość istnieje, ale bywa, że sami ją zaniedbujemy. Piszesz, że byłeś z inną przez 1,5 roku, w związku z tym, kiedy ponownie się zeszliście "ona byla dumna i wyniosla, nie bylo jej kiedy straciłem kogoś bardzo bliskiego. ona nie moze zapomniec tamtej, ja tego, ze jej duma byla silniejsza i wtedy gdy ten ktos odszedl bylem sam na dnie czarnego jeziora." Mam wrażenie, że ciężko jej w Waszym związku - ponieważ Ty widzisz w nim tylko siebie i to jak teraz ta kobieta, którą zostawiłeś kiedyś Cię traktuje. Nie przyszło Ci na myśl, jak ona wówczas się czuła, jak może się czuć teraz, kiedy jesteście ponownie razem? Trudno jest nie czuć się "dumnym i wyniosłym", trudno jest zaufać ponownie nawet po latach, trudno jest spokojnie przytulić się do osoby, ktora nas zawiodła w miłości. Każda miłość niesie jakieś problemy, ale chyba najważniejsze w miłości jest chęć naprawienia złych uczynków [ w Twoim wypadku zdrady]. Piszę te słowa, ponieważ kiedyś też mnie ktoś, najważniejszy dla mnie zdradził. I chociaż spotykamy się od jakiegoś czasu znowu, nie umiem sobie poradzić z otwartością, nie potrafię przytulić go jak dawniej i powiedzieć, jak bardzo mnie kiedyś zawiódł, tym bardziej, że kiedy czuję, że mogłabym to zrobić przypomina mi się tamten moment, kiedy mnie zostawił dla innej. Kocham go i z mojej strony chciałabym abyśmy zaczeli wszystko od nowa, ale nie mogę zrobić nic w sytuacji, kiedy on nie chce ze mną na ten temat rozmawiać. Dzieli nas jakaś niewidzialna ściana, jego tajemnica i moj ogromny ból. Bardzo bym chciała, żeby to się zmieniło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy dym
Dobrze myślisz. Miłość trzeba pielęgnować, bo nawet bardzo piękna zginie, gdy się o nią nie dba. Nie miej wątpliwości- kochasz, tylko miłość dojrzała. Może mniej ekscytująca, ale dająca pewność, poczucie bezpieczeństwa, bliskość. Nie wszyscy rozumieją, jak miłość się zmienia, ewoluuje i myślą, że to już tylko przyzwyczajenie. Ja wierzę i Ty też uwierz, że można kochać po 9, 15 a nawet 30 latach. To dopiero jest coś. Nie sądzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujący odpowiedzi
piekna nieznajoma > taka szybka diagnoze postawilas, zdradzilesz - popsułes - wszystko twoja wina. zeby to bylo takie proste... tak, bardzo źle wtedy zrobilem wiem o tym, jednak smierc bardzo bliskiej to chyba jeszcze gorsza rzecz i gdybym byl na jej miejscu napewno bym jej samej nie zostawil - nawet mając jej wiele do zarzucenia. mysle, ze u nas ten temat drugiej osoby juz sie wyczerpal - znaczy sie teraz sa inne problemu (tamte wydarzenia byly ok 5 lat temu). mysle jednak, ze gdybym wiedzial co mnie czeka to niegdy bym sie nie zdecydowal na powrot - bo to byl koszmar przekonac ja do siebie ponownie. tak wiec bardzo ci wspolczuje i bedzie to bardzo trudne, a moze wrecz nie mozliwe. jednak ja ciagle wracam do mojego pytania: czyli jednak uwazacie, ze praca i jeszcze raz praca, ze to nie jest tak, ze jak uczucia nie ma - mimo, ze osoba pasuje - to juz sie nic z tym nie da zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochajaca i kochana
MIŁOŚĆ-trzeba ją pielęgnować,bo zwiędnie,bez niej trudno żyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujący odpowiedzi
Siy dym > pięknie piszesz - naprawdę, ale ja jakoś niedowiarek jestem i potrzebuję argumentów - na jakiej podstawie właśnie twierdzisz, ze kocham, a nie jestem przywiązany, boje się samotności itd...? Bardzo mnie zaciekawiłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy dym
Piękna nieznajoma Bardzo mądrze piszesz i absolutnie się z Tobą zgadzam. Poszukujący Czy rozmawiałeś ze swoją kobietą kiedykolwiek o tym, co ona czuła, gdy odszedłeś? Mówiła Ci kiedykolwiak o swoim bólu, cierpieniu, upokorzeniu w związku z tym, że porzuciłeś ją dla innej? Spróbuj porozmawiać i zrozumieć ją. Często są to rany trudne do wyleczenia i wymagają czasu i zaangażowania z obu stron a szczególnie tej, która porzuciła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochajaca i kochana
a może trochę "SEPARACJI"da ci odpowiedź?Może nie spotykaj się z kobietka trochę i zobacz jak to znosisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukujący odpowiedzi
Siwy dym > rozmawiałem z nią o tym tysiące razy, dobrze wiem jak się czuła. Aha - uargumentuj jakoś swoje stwierdzenie i poprzedniego postu, prosiłem o to w moim ost. poście :) kochajca kochana > tak pisałem o tym wyżej, bardzo źle znoszę myśl o rozstaniu, o tym, że jej nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siwy dym
Poszukujacy Piszesz, że ten temat macie załatwiony, jesteś tsgo pewny, czy tylko w Twoim mniemaniu? Powiedzmy, że tak jest naprawdę. Ekscytacji, dreszczyków czy jak kto woli motyli w brzuchu nie wrócisz. Pogódź się z tym. Przerobiłam i wiem. Miłość to coś wiecej. Chęć bycia z kimś, tak jak sam pisałeś, źle Ci było bez niej. Miłośc to Twoja decyzja, nie jedna, lecz dwie, że chcesz z nią być. Rozważ tylko w sercu czy w zwiazku z tym, że jest taka "prawie idealna" nie jesteś z nią dla własnej wygody. Jeśli nie, to się nie zadręczaj. Kochasz, tylko to dojrzała miłośc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piękna nieznajoma...
Tak, postawiłam taką diagnozę, i sądzę, że jest trafna. Widzisz, ja doskonale ją rozumiem, wiem jak się ciężko jest podnieść, kiedy, ktoś zdradzi. Śmierć bardzo bliskiej osoby, to na pewno ogromna strata - też to przeżyłam. Pomyśl jednak, co ta kobieta mogła dla Ciebie zrobić, kiedy z nią wcześniej zerwałeś? Jak miała się dowiedzieć, co przeżywasz, kiedy po prostu byliście - Ty w swoim świecie, ona w swoim (z dala od Ciebie - bo sam ją odepchnąłeś). "Koszmar", ktory przeżyłeś w związku ze swoim powrotem do niej, słusznie Ci się należał; nie kopie się miłości i nie całuje dla swoich dziecinnych zachcianek. Ja bardzo kocham nadal, i myślę, że on probuje być ze mną nie dlatego, że obawia się samotności, ale dlatego, że dojrzał do podjęcia stanowczej decyzji, z kim chce być. Ten "koszmar" skończy się z chwilą, kiedy stać będzie Was na szczerą rozmowę i nie zaprzepaszczanie tym razem kolejnej szansy, ktorą dał Wam los - czego Tobie i sobie życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×