Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MySzA22

Mam dość, pomocy!!!

Polecane posty

Temat stary jak świat: zraniona miłość. Zraniona prze osobę, która była mi najbliższa na świecie. Byliśmy ze sobą ok 5 lat, zaręczyliśmy się planowaliśmy ślub. Ok 1,5 miesiąca przed ślubem on przyszedł i poinformował mnie, że już mnie nie kocha, że nie kochał od dłuższego czasu ( od ok 2 lat). Załamałam się, jego słowa bardzo mnie zaraniły. Powiedział, że nic go nie obchodzę, że ma wszytsko w dupie, nie powiedział nawet głupiego słowa przepraszam. Cierpiałam strasznie, płakałam, rodzina bardzo mnie wspierała, pocieszała i pomagała. Stanęłam jakoś na nogi, znalazłam pracę, obroniłam się - choć bardzo dużo mnie to kosztowało wysiłku i pracy. Jak się okazało, on miał już kogoś 2 tyg po rozstaniu ze mną. Ostatnio się spokaliśmy, aby pogadać. Stwierdził, że czuje iż mnie kocha, ale że nie może być ze mną bo byłby nieszczęśliwy, że jesteśmy różni (od rozstania 5 misięcy), jest z tamtą dziewczyną. Znowu mój świat został odwrócony o 180stopni, znowu muszę się podnosić z tego. Jednak najabrdziej przykre jest to, że on nigdy nie dał nam szansy, nie rozmawiał ze mną, nie miał czasu. Mam 23 lata, a on 28. Wydawałoby się, że dorosły i poważny facet a jednak...jak pozory mylą. Kocham go, po tym wszystkim co mi zrobił, kocham go. Tylko cikawe: co on tak naparwdę czuję? czy naprawdę mnie kocha? cy jest jakaś szansa. że wróci? Nie mam chyba już złudzeń. Chciałabym tylko wiedzieć co on czuje i myśli. Czemu osoba, która byłami najbliższa na świecie, tak bardzo mnie skrzywdziła. Mam jescze pytanie: czy coś takiego się odwraca? czy on będzie szczęśliwy? czy coś takiego się odwraca? Jest mi strasznie żle, czuję się rozczarowana. Wiedziałam, żę takie rzeczy się zdarzają, odwołany ślub!!! - ale nigdy, przenigdy nie przypuszczałam, żę mnie coś takiego spotka. Byłam szczęśliwa i ufałam mu bezgranicznie. A on jeste teraz u niej, a mówi, że mnie kocha, że martwi się o mnie - a jest z nią. Nie rozumiem go, nie rozumiem jego postępowania. Przepraszam, że tak bardzo się rozpisałam, ale znowu muszę zaczynać wzytsko od nowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale czemu on mi to robi? czemu tak bardzo mnie zranił, a teraz mówi takie rzeczy? Chyba jak się kocha, to stra się być z tą osobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daj se spokoj z gnojem, ja nie wiem, ludzie nie potrafia zamykac pewnych spraw, no ilez mozna...ech!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, czemu on tak mówi, ale bądź pewna, że to nic dobrego. Bo znowu przez niego cierpisz i rozdrapujesz stare rany. Zaufaj mi, w takich sytuacjach najlepiej sprawdza się cięta odpowiedź. Jesli on np. mówi Ci, że kocha, ale nie może być z Tobą, bo byłby nieszczęśliwy, skoro jesteście tacy różni, Ty powinnas odparować: Zgadzam się w 100 procentach, gdybyśmy to siebie wrócili, to by było dla mnie prawdziwe nieszczęście. Potem masz wspomnienie jego szczęki opadniętej do ziemi i dziką satysfakcję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, ze powinnaś trochę bardziej samokrytycznie spojrzeć na sprawę. Miłość nie gaśnie pstryk i nie ma z dnia na dzień. Miłość wygasa powoli. Nie mówi mi, że było idealnie. Nie mogło być. A ty i tak chciałaś ślubu. Kto wie nawet, czy to nie ślub zabił tę miłość. Nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem, jak można układać sobie z kimś przyszłość i przygotowywać wesele nie czująć, że nie jest się dość kochanym, żeby się na to porywać. A teraz po co sie z nim spotykasz? Żeby grzebać palcem w ranie? Na co liczysz? Jaki to masz sens?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patrzę samokrytycznie na tą sprawę. Kochałam go i dlatego zgodziłam się wyjść za niego za mąż. Jemu przecież nikt nie kazał się oświadczać, czy planować ślubu. Ja czułam się kochana, może tylko zaniedbywana. On nigdy też nie powiedział mi, że jest coś nietak, że nie jest szczęśliwy. Do ostatniego dnia niczego się nie spodziewałam. Zajmowałam się sprawami związanymi z weselem. A tu nagle koniec... Po co się z nim spotkałam, bo go kocham, bo czułam, że może on wkońcu coś zrozumie. Dowiedziałam się tylko, że on mnie kocha, ale że nie byłby ze mną szczęśliwy, że nie może być ze mną? Nie wiem już co ja mam myśleć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdezorienyowana
ja cie rozumiem ja co prawda jestem po slubie ale moj maz cztery miesiace po slubie powiedzial mi tak z dnia na dzien ze juz mnie nie kocha wczesniej sie nie klocilismy mowil ze jest mu dobrze zostawil wszystko dla kobiety kyora zna 2 miesiace co najgorsze sam nie wie czego chce bo z jednej strony mowi ze nie kocha a z drugiej mowi ze nie mozna tak wszystkiego odrazu przekreslic kontaktb caly czas podtrzymuje ja rowniez kocham i dalambym wszystko zeby wiedziec co on tak naprawde mysli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przykro mi naprawdę. Ja w sumie znalazłam pozytywną stronę, że lepiej teraz niż po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×