związki na odległość

Czesc wam wszystkim jestem ciekawa co sadzicie o zwiazkach na odleglosc.Mnie dzieli z moim Kochaniem 150km ciezko czasmai jest bo spotykamy sie raz na tydzien i to tez z ograniczeniami.Moze sa tu tez osoby w takiej sytuacji ktore chca pogadac czasem o ty??

co innego budowac zwiazek na odleglosc a co innego jak ktos juz jest w zwiazku bez odleglosci i nagle jedna osoba musi wyjechac:) w pierwszym przypadku nie ma chyba szans na powodzenia (a moze sa ale malutkie) a w drugim mysle ze moze byc ok:) a moze ja nie mam racji ... a moze wszystko zalezy od ludzie ... pewnie to ostatnie:)

Takich topików jest na pęczki

ja jestem w związku na odległośc,,spotykamy się od roku,,widzimy się co tydzień,,,ale jest super,,,myślimy o swojej przyszłości,,,i wszystko na to wskazuje że zostaniemy razem na dobre,,,jak się chce to są duże szanse na powodzenie,,nas dzieli 345 km ;)

wiem ze takich topikow jest na pęczki ale chciałam zacząć ten dla samej siebie.Na innych juz ludzie sie skumali i glupio sie wcinac w rozmowy ktore trwaja juz kilka dni a nawet tyg A ja jestem w taki zwiazku i chcialam wymienic doświadczenia...

Szpiegula a nie masz czasem wrażenia że toak sie nie da.Czasem juz mi sie odechciewa tych widzen co tydzien kilka chwil wyrwanych sila od czasu.Chcialaby miec go przy sobie wtedy kiedy potrzebuje,a takie chwile sa niespodziewane i nie mozna ich zaplanowac

czasem pewnie że mam,,,ale ja np czekam na weekendy z utęsknieniem,,wiem, że tydzień w pracy szybko zleci i zaraz będziemy razem,,,i tym żyję,,,znam parę która jeździła do siebie przez półtora roku i teraz są zaręczeni,,niedługo ślub,,,udało się,,trzeba tylko mocno chcieć,,,

my jestesmy prawie 3 lata ze soba w taki ukladzie tylko jest probem z tymi weekendami bo mam prace ktora zajmuje mi tez czas w weekendy i nie zawsze mam wolne no i studiuje zaocznie...dobrze ze on chociaz skonczyl....to wszystko po tak dlugim czasie wydaje sie byc coraz trudniejsze...

ja tutaj,on w Holandii...zobaczymy sie dopiero na Swieta,w zwiazku od 2,5 roku:)

i to jest kolejny przykład tego że jeśli się chce,,to można ;)

piszecie jakby zwiazek na odleglosc nie mial wad.Ja wiem jakie mam szczescie ze jestem z moim Facetem ale mam tez rozterki.Tez planujemy wspolne zycie moze juz za rok sie uda zamieszkac razem ale....zawsze jest to cholerne ale:(

Jak dla mnie to nie realne.... Tzn. można i 3 lata wytrzymac spotykjąc sie co tydzień ... ale w życiu to nie zatąpi chociaż minimum półrocznego mieszkania na codzień - razem ... Takie weekndowe spotkania nie pokażą wszystkich wad partnera. O zaletach nie mówię , bo własnie takie weekendowe pary pokazują wtedy to co mają najlepszego .Niekiedy nawet nie są "sobą" i prawdziwe szydło z wora wychodzi w momencie wspólnego zamieszkania albo co gorsza ślubu .... Spadają wtedy różowe okulary ... Niestety ....

ja jestem w takim związku - zaczęło sie przez net i jesteśmy razem jakieś pół roku... jest bardzo ciezko, bo widujemy sie rzadko, raz na miesiac - szkola, studia, kasa :(

jestem w takim zwiazku już ponad 2 lata, dzieli nas 100 km widujemy sie tak czesto jak to jest możliwe, czyli w tej chwili w weekendy tylko, 2 dni w tygodniu, a czasami jak możemy zostajemy u siebie dlużej także nie jest źle. Trochę dokucza odległość, nie powiem, ale mam nadzieje że w niedalekiej przyszłosci uda nam sie zamieszkac razem ;)

wytrwać, ale jest ciężko jak cholera :(

hej wam, ja również jestem w związku na odległość. Dzieli nas jakieś 250 km a jesteśmy razem już ponad 2 lata. W przyszłym roku planujemy ślub. Cięzko jest bo my sie nie widujemy tak jak tutaj czytam w weekendy lub raz w tygodniu... my się widzimy okazjonalnie.. tzn. wakacje, sylwester, ferie, weekend majowy.. i to wszystko.. no może czasem się coś trafi jeszcze ale rzadko. Trzymają nas codzienne rozmowy przez telefon a widujemy się co jakiś czas przez kamere internetową. Po tych 2 latach już się troszke przyzwyczaiłam no ale wiadomo.. lekko nie jest Pozdrawiam wam wszystkie serdecznie :)

a myslalam ze to ja mam zle...a Ty piszesz ze widzicie sie w swieta,wakacje,....to jest dopiero zadko...wspolczuje ale zycze wam szczescia.... Ja jestem teraz szczesliwa bo zaraz wychodze na nocke ale jutro 12:31 pociąg i jade do mojego Kochanie ...całe 2,5 dnia razem...:)Jest sie z czego cieszyć:)

ja póki co myśle o Sylwestrze... pewnie bedziemy się widzieć jakieś 2 dni ale.. WARTO :) A teraz byle przeżyć listopad... ale jakoś to będzie bo uczelnia pochłonie trochę mojego czasu a po uczelni język, pracka oraz praca mgr więc zajmę się czymś to może minie szybko.... ehh... ale to samo sobie mówiłam we wrześniu i październiku .. więc teraz się pocieszam że jak juz tyle zeszło to jeszcze raz tyle i się zobaczymy :) A w ogóle to żyje myślą że już nie długo będziemy mieszkać razem.. byle do wakacji przetrwać.. przezyłam 2 lata to i te 8 miesięcy jakos przeżyje :P

wiem co czujesz