Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zielona rękawiczka

Lepszy gnój niż nikt???

Polecane posty

Gość zielona rękawiczka

Zdziwiłam się, jak wiele kobiet, dziewczyn wychodzi z tego założenia. Mam ich mnóstwo wokół siebie. Wiążą się z kimś tylko po to, żeby mieć kogoś, żeby nie być samemu, żeby nie ... Nie wiem czemu. Nie rozumiem. Ja jestem sama, nie ma nikogo obok mnie, nie mam się do kogo przytulić, nie mam obok kogo się budzić. Ostatnio zauważyłam, że wszyscy wokół mnie są parzyści, tylko jakoś tak... czegoś w tym wszystkim brakuje. Wokół mnie jest mnóstwo par, tyle że na palcach jednej ręki mogę policzyć ludzi, którzy w ogóle kochają. I wszyscy mówią mi: No, przecież możesz być z X-em, czy Y-kiem. Tylko po co? Bo jeśli wiem, że to nie jest to, jeśli wiem, że musiałabym się zmuszać, to po co? Tylko po to, żeby dopasować się do schematów? Bo jak jestem sama, to jestem przegrana? Bo lepszy gnój niż nikt? Codziennie patrzę na dziewczyny, które związały się z facetami tylko dlatego żeby nie być same, a teraz tkwią w tym i nie chcą skończyć, bo im się wydaje, że tak trzeba. I nic, że facet bije, nic, że ćpa, pije, że nie kocha i chce im się żygać jak na nich patrzą. Ważne, że mają kogoś. Tylko po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem trochę po trzydziestce i...-LEPSZY NIKT NIŻ GNÓJ.Podpisuję się obiema rękami.Mimo,że mam tyle lat,ile mam,to wierzę,że najlepsze jeszcze przede mną.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ojej ale przeciez sa nieGNOJE
czy musi byc taka desperacja? Tyle samo jest gnojow meskich co zenskich, nie przesadzajmy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona rękawiczka
Oczywiście, że są i nie-gnoje. Ja kogoś takiego szukam. Jak już napisałam mam takich znajomych, którym się udało. Piszę tu o dziewczynach, bo takie mam obserwacje, ale to samo dotyczy się oczywiście mężczyzn. Zastanawiam się po prostu, czy bycie z kimś tylko dlatego, żeby mieć z kim wyjść do kina ma sens. Oczywiście, że wiążemy się też z ludźmi - powiedzmy sobie - normalnymi, ale czy wtedy, jeśli wiemy, że związek i tak nie wypali, że to nie to, ale tkwimy w nim, bo tak jest wygodniej - czy wtedy to ma sens? Gnój to najgorsze, co możemy wybrać, ale porządny facet, tylko taki, który nie daje nam tego czego potrzebujemy, nie kocha nas, a i my go nie kochamy, tylko męczymy się, z powodu pozorów, to to samo. I tu i tu się męczymy. To samo dotyczy wyboru kobiety. Nie ma żadnej różnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ja też uważam, że lepiej być samej niż z kimś kogo się nie kocha (obecnie mam to szczęście, że kocham :D ), nie potrafiłabym być z kimś w nadzieii, że coś poczuję do tej osoby... :o nie potrafiłabym \"męczyć się\" w związku bez przyszłości... bo jaki ma sens nie bycie samemu ale mimo to odczuwaniu samotności? :o choć z drugiej strony nie rozumiem babe z wygórowanymi rządaniami (ich partner musi być taki a taki, mieć takie a takie cechy... itd. bleee :P ) czasem warto dać się ponieść uczuciu... bo szczęście zależy od nas :) zielona rękawiczka, kwaśna pomarańcza - powodzenia w odnalezieniu tej prawdziwej miłości, wierzę, że wam się uda 🖐️ :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona rękawiczka
Dzięki :) Ale nie o to chodzi. Ja chciałabym zrozumieć, co sprawia, że dziewczyna czy chłopak stwierdzają, że tak będzie wygodniej, dlaczego w ogóle pakują się w związki, które od początku nie mają przyszłości, nie dają satysfakcji. Czy naprawdę trzeba być aż tak zdesperowanym? Czy można być aż tak zdesperowanym? A może chodzi o wygodę? Bo jest przystojny albo ładna, i wszyscy mi będą zazdrościć? A co potem? Jak dalej z tym żyć? Po prostu z rozpędu? Czy może dochodzi się do wniosku, że to jest najlepsze co może nas spotkać i lepiej nie mieć nawet nadziei na coś lepszego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niektorzy sa juz tak zdesperowani, a niektorzy wierza, ze ten ktos nie jest gnojem, ze milosc go zmieni. I przede wszystkim wierza, ze to milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i co później długi czas cierpieć przez gnoja... ?? no jak dla mnie to nierozsądne... ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taberes
ale czemu od razu stawiać taką skrajną alternatywę: książe czy gnój ? Może po prostu zwykłego gościa z jego wadami i zaletam, który dostarczy nam może przyjemnych chwil jak i cierpienia. Ot zwykłe życie ze zwykłym gościem ale to chyba nie do przyjęcia dla narcystycznej księżniczki ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona rękawiczka
taberes - jak już wspomniałam, określenie "gnój" jest w pewien sposób przejaskrawione. Zwykły gość - jak najbardziej, dopóki będzie to związek oparty na zdrowych zasadach a nie założony dla wygody. Związek z gnojem dla wygody to jest skrajność. Ale z normalnymi facetami też się tak układamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natana
Dokladnie to samo mnie meczy :/ Obserwuje kolezanki. Jedna jest ze swoim chlopakiem ponad rok. Zwierzala mi sie,ze nie czuje do niego tego czegos, ze nie jest tak jak powinno. Ale jest z nim. Wg mnie (ona ma 22 lata, on 23) zabezpicza sie w ten sposob na przyszlosc. Bo w razie czego nie bedzie sama, nie zostanie stara panna. Jest w niej chyba duzo stereotypowego myslenia i pogladow typu "staropanienstwo to przeklenstwo i najwiekszy wstyd". Pewnie marzy jej sie rodzina, dzieci, stabilizacja, ktos, kto przy niej bedzie. Woli zadowolic sie tym co ma (czyli w moim rozumieniu NICZYM) niz byc sama. Ta sama kolezanka zwierzyla mi sie rowniez, ze umawia sie z innymi facetami (...) Inna kolezanka chodzi z gnojem. Nie szanuje jej w ogole, wysywa od najgorszych (zupelnie bezpodstawnie), bije (...) Jak to do cholery rokuje na przyszlosc?? Potem ludzie sie dziwia skad te wszystkie patologie (najbiedniejsze dzieci!!) A prawda jest taka,ze same jestesmy sobie winne. Chociaz nie wiem czy to jest tak do konca. Ta kolezanka jest zakochana. I widocznie sa takie kobiety, ktore mimo,ze kochaja, potrafia odejsc, sa takie, ktore juz nie umieja. Bo to wlasnie ten dran, nie poczciwy i dobry czlowiek jakos je w sobie rozkochal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona rękawiczka
Natana - tylko że w tym wszystkim o to właśnie chodzi. Kocha, czy tylko sama się przekonuje, że kocha? A ta twoja druga koleżanka? O co w tym chodzi? Bo jeśli kocha tego drugiego, to czemu z nim nie jest? Naprawdę nie rozumiem a chciałabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest tak,ze pierwsza kolezanka, nazwijmy ja C jest z facetem mimo,ze go nie kocha. Druga, niech bedzie S jest zakochana i jest z nim, mimo,ze on ja zle traktuje. Mam jeszcze trzecia kolezanke, ktora nigdy nie miala chlopaka, bo nie zadowoli sie byle czym ;) I nie ma tez za ciekawie, bo, jak sama stwierdzila, czuje pustke i nicosc. Nie ma sie do kogo przytulac, z kim umawiac. Ale znam ja dobrze i wiem, ze bedzie sama tak dlugo, jak bedzie trzeba, doputy, dokopi nie pozna wlasnie TEGO KOGOS. Wg mnie z calej tej trojki to wlasnie ona ma najwieksze szanse na stworzenie normalnego, zdrowego zwiazku, opartego na wzajemnym szacunku i milosci. Lub tez - ona ma najwieksze szanse na staropanienstwo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona rękawiczka
No właśnie - czy staropanieństwo jest takie złe? Może komuś pisane jest znalezienie swojej drugiej połówki w wieku 40 lat? Żeby mnie nikt źle nie zrozumiał. Nie twierdzę, że do tego czasu trzeba być samemu. Dopóki nie spróbujesz, nie wiesz, czy to jest to. Ale kiedy już wiesz, to chyba trzeba by to skończyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko czasami trudno jest skonczyc. Jesli spedisz z kims pare miesiecy czy lat, ciezko ci bedzie sie z nim pozegnac. Setki wspomnien, przyzwyczajenie. Przewaznie to jest tak, ze ludzie odcinaja sie od znajomych, bo caly wolny czas poswiecaja swojemu chlopakowi/dziewczynie. Potem ciezko jest rozstac z ta osoba i nie miec juz nikogo (i to wlasnie wtedy,kiedy przeciez najbardziej kogos potrzeba). Chyba najwiekszy blad popelnia sie w momencie, kiedy na poczatku znajomosci mamy wyrazne znaki, ze nie jest tak jak powinno (on nie traktuje mnie z szacunkiem), a mimo to brniemy w to dalej. To, jesli chodzi o nieszczesliwie zauroczone. Tych, ktore nie kochaja, a sa z kims nie zrozumiem nigdy, ale nie potepiam. Rezygnuja one z czegos pieknego, z czegos, co chyba tak naprawde jako jedyne, nadaje zyciu sens, ze strachu?? Chyba ze strachu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×