Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ukryta za drzewem

a może jednak powinnam?

Polecane posty

Gość ukryta za drzewem

Rok temu poznałam mężczyzne. Była to znajomośc oparta nie tlyko na seksie, ale zdecydowanie bez żadnych zobowiazan. Potrafilismy ze soba cudownie spedzac czas, nie kazde spotkanie konczylo sie w lozku. O zwiazku jednak nie bylo mowy. Sytuacja była zdrowa. On nie zamierzal sie angazowac o czym wiedzialam, ja nie bylam zakochana... Kobieca natura jest jednak jaka jest. Z czasem zauwazylam, ze zaczyna mi na Nim zalezec. Nie bardzo chcialam te mysl do siebie dopuscic, bo wiedzialam o tym, ze szanse na przeistoczenie tego w zwiazek sa marne. Z czasem i tak zauwazyl...byla rozmowa. Jasne przedstawienie sytuacji - jezeli Go kocham lepiej to skonczyc, bo i tak nie da mi tego czego pragne, a nie chce mnie krzywdzic... Nie skoczylo sie, chociaz nadal nie probowalam wymuszac niczegokolwiek. Po prostu wszystko toczylo sie wlasnym rytmem... Po blisko 8 miesiącach stwierdzilam jednak, ze kocham za bardzo, ze nie potrafie juz nie oczekiwac, nie pragnac prawdziwego zwiazku. Napisalam tylko smsa, gdzie wyjasnilam spokojnie, ze chyba pokochalam Go za bardzo...że jeżeli nie mogę być Jego a On mój " na pełnych warunkach" lepiej to zakończyć... Nie dostałam odpowiedzi, co bylo samo w sobie dopowiedzia. Bylo mi źle, plakalam, ale nie bylam na Niego zła. Nigdy mi nieczego nie obiecal, byl szczery. Nie chcialam na Nim nic wymuszac, nie odzywalam sie, nie dzwonilam, nie pisalam... Po trzech tygodniach dostalam wiadomosc, ze teskni, ze brakuje mu mnie i ciagle o mnie mysli. W koncu postanowilismy sie spotkac ponownie. Wyjasnilismy sobie wszystko. Przyznal sie, ze bronil sie przed miloscia, ale juz nie potrafi. Chce byc ze mna i tylko moj... Minely cudowne dwa miesiace...bylam szczesliwa. Wszystko bylo wrecz idealnie...az do pewnego dnia... Zwykle spotkanie. Z pewnych przyczyn nie moglismy sie widziec przez blisko tydzien...pierwsze trzy dni smsy, telefony, wszystko jak zawsze...czwartego dnia nic, tak do dzis (a minely blisko 2 tygodnie)...bez klotni, bez sprzeczek, bez wyjasnien...NAGLE Tesknie, kocham, nie potrafie jednak nawet plakac, czuje jakis chory wewnetrzny spokoj...nie, nie "molestuje" Go...nie narzucam się, probowalm sie kilka arzy skontaktowac, szukalam wyjasnien. Ile jednak można? Po co pisać dziesiatki smsow...gdyby chcial odpisalby na jednego... Cigale meczy mnie jednak pytanie: dlaczego? Nie potrafie jednak o Niego walczyc, narzucać się, przeciez gdyby chcial to...a może jednak powinnam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj dziewczyno
pewnie jest zonaty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A...aa
tez Mi sie tak wydaje:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukryta za drzewem
Nie jest i nigdy nie byl...dzieciaty też nie jest. Po prostu chyba nie potrafie "sie narzucac", wlaczyc...nigdy nikogo nie staralam sie do niczego zmuszac, prosic, blagac...etc Czytalam troche forum, mnogosc przykladow dziewczyn, ktore walczyly i swoje wywalczyly...nie wiem tylko czy jest sens, skoro on podjal decyzje... Najbardziej chyba boli fakt, że nie wiem dlaczego. Nigdy sie nie poklocilismy( moze dlatego, ze oboje jestesmy (bylismy) zdania, że każdy ma prawo do wlasnej opinii, postawy i nalezy to szanowac jak nic innego. Spokojne przedstawienie argumentow - tak, przekonywanbie na sile do swojej racji- nigdy!) Nie było żadnego zdarzenia przelomowego, nie wydarzylo sie nic nadzwyczjanego...z dnia na dzien zamilkl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukryta za drzewem
Nie napisal nawet, ze to koniec, ze nie ma to sensu... Ostatnia wiadomosc jaka od Niego otrzymalam byl najzwyklejszym, codziennym "romantik kicz"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyzed
A może coś mu się stało? Wypadek jakiś albo co innego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to sie rusz
xxxx--------nie tak drastycznie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfssf
zadzwoń do niego -zapytaj o co chodzi to wcale nie jest narzucanie - należą Ci sie jakiekolwiek wyjasnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kokaaa
A nie wiesz, gdzie mieszka? przecież jeśli chcesz wiedzieć dlaczego, to lepiej zapytać się o to osobiście... I dla mnie to nie będzie narzucanie się. sama powiedziałaś, że nie chcesz na nim nic wymuszać, że chcesz tylko zrozumieć dlaczego tak się stało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukryta za drzewem
To, że sie nie narzucam, nie znaczy, ze nie probowalam sie w ogole kontaktowac...Ostatni raz dzwonilam 2 dni temu, nie odebral,nie oddzwonil... Naprawde zdaje sobie sprawe z tego, ze cos moze sie wydarzyc i sa dni w zyciu czlowieka, ze ma sie ochote byc tylko w swoim wlasnym towarzystwie...ale 2 tygodnie to chyba troche za dlugo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukryta za drzewem
Hmm...wiem gdzie mieszka, ale nie zamierzam wystawac pod klatka. Ma zawod, ktory uniemozliwia mi ustalenie kiedy bedzie w domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xyzed
a jeśli leży w szpitalu w śpiączce,to 2 tygodnie to dużo? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukryta za drzewem
Tak...leży w śpiączce, a pielęgniarka ładuje mu non stop komórkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukryta za drzewem
Problem jeszcze jest taki, że mieszka w innym mieście. Niedaleko, ale jednak... Nie utrzymuje kontaktów z jego znajomymi (i vice versa). Wprawdzie nie ma problemu we wspólnych spotkaniach, ale nasze "towarzystwa" są zupełnie różne...ani ja ani On nigdy nie czuliśmy się zobowiązani do sztucznego podtrzymywania kontaktów z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość very
odpuśc sobie, wiesz.... teraz ci sie wydaje to beznadziejne... ale pomyśl, że on NIE CHCE DO CIEBIE ZADZWONIC taką podjął decyzję... nic więc tu już po Tobie. I choć to Cię boli, to prawda jest zawsze lepsza.... czas, milczenie i brak widzenia się zrobią swoje, w końcu dojdziesz do siebie, i jeszcze będziesz szczęśliwa z kimś kto odwzajemni Twoje uczucia i razem pójdziecie na całość. Więcej wiary :-) Wycofaj się z godnością i zadbaj o siebie, życie się nie kończy... raczej trwa ;-) i nie wiesz co będzie jutro, pewnie coś wyjatkowego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ukryta za drzewem
Heh...a Ty sadzisz dlaczego rpzez te dwa tygodnie nie dostał miliona smsów, ale zaledwie kilka? Naprawde potrafie uszanowac decyzje. Jezeli nie chce ze mna byc OK, ale taka ignorancja jest conajmniej wkurwiajaca (to slowo bylo tu jak najbradziej potrzebne).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×