Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Oko Sokoła

Czuję się gorsza bo nie mieszkam w mieście

Polecane posty

Gość Oko Sokoła

Skończyłam dobre studia, mam pracę, męża a mimo wszystko nie jestem szczęśliwa. Zawsze zakładałam, że po studiach wyrwę się z mojej mieściny i zamieszakm w mieście. Niestety dostałam prace w mojej dziurze (a jak to w dzisiejszych czasach z pracy sięnie rezygnuje) i musiałam zostać. Za każdym razm gdy odwiedza mnie moja przyjaciółka mieszkająca w mieście ja czuje się gorsza. Mam bardzo niskie mniemanie o sobie a z drugiej strony wiem, że dużo osiągnełam, że moralnie jestem ok i innych takich ludzi dobrze bym oceniała ja jednak od innych czuję się gorsza. Nie potrafię z tym walczyć a bardzo bym chciała. Zatruwa mi to życie. Boję się jednak , że nawet gdyby udało mie się wyprowadzić to niewiele by to zmieniło. Mój mąż powtarza mi, że powinnam dobrze o sobie myśleć, że o mało której osobie można powiedzieć tyle dobrego co o mnie jak jednak czuje się od wszystkich gorsza. Jak zacząć wierzyć w siebie, uświadomić sobie swoją wartość, nie czuć się gorszą...?;-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miasto to bagno. Mieszkam wiele lat tutaj, z chęcią bym się wyprowadził. Zazdroszczę Ci bo też chciałbym mieszkać w jakiejś mieścinie czy nawet wiosce, mieć tam prace i rodzinę. Naprawdę zacznij się cieszyć tym co masz. Pewnie tak naprawdę doceniałabyś to co masz dopiero po stracie. A wtedy mogłoby być już za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oko Sokoła
Myslę, że tak bardzo pragnę miasta bo wszystkie osoby, które były ode mnie lepsze (bogatsze, zdolniejsze, lepiej się uczące, ładniejsze...) wyprowadziły się do miasta. Praktycznie nikt nie został. Zostali tylko ludzie bez wykształcenia albo z byle jakim. MOże przez to tak bardzo pragnę miasta. Nie umiem nawet wyrazić co czuje i wiem, że czyta się to jak zwierzenia niezrównoważonej wariatki ale mam potrzebę się wygadać więc piszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawdę Ci ludzie w mieście mogą mieć wiele większe problemy niż Ty. Tylko ich nie widać. Masz dom, masz rodzinę, masz pracę. Chyba, że to nie czyni Cie szczęśliwą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oko Sokoła
cyniczek - pewnie masz rację. Czasami się zastanawiam i uświadamiam sobie jak dużo mam szczęścia: ZDROWIE, wspaniały mąż, wykształcenie, uroda - podobno-, praca (nie jest to szczyt moich marzeń ale zawsze), mieszkanie i wiem, że wiele osób by mi tego zazdrościło a mimo wszystko czuję się gorsza. KOleżanki przyjeżdżają i opowiadają o miejskim życiu a ja o tym, że największym wydarzeniem jest coniedzielna Msza w kościele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ciekawe co jest w takim mieście? Ja mieszkam w jednym i jakoś niewiele tu jest. Pogadaj z mężem i jedźcie czasem do miasta na pizze, do kina, na zakupy całodzienne do supermarketu, czy na jakiś koncert:) Może to pomoże.... W mieście tak naprawdę ludzie niewiele robią. Też tak naprawdę nie ma za wiele atrakcji:) Tylko Tobie się tak wydaje, ponieważ pewnie mieszkałaś na wsi cały czas. Ale uwierz mi, mieszkając w mieście, przez chwile byłoby fajnie - bo inaczej! - a potem byś chciała z powrotem do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U sąsiada, drogie Oko Sokoła, trawa zawsze jest zieleńsza ;) Miasto jest fajne... ale ma swoje wady. Nie dziwię się, że chcesz odmiany (weź urlop i wyskocz kiedyś na tydzień, a co!) - ale czuć się "gorszą" z tego powodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oko Sokoła
Myslę, że osoba wychowana w mieście nie będzie potrafił mnie zrozumieć. W małych mieścinach synonimem sukcesu jest wyjazd. Nie ważne, że mieszkam u kogoś kątem ale, że jesteś gdzieś dalej. Ten kto poszedł do liceum z internatem jest lepszy od tego , który został w liceum na miejscu nawet jeśliby to z internatem miało dużo gorszy poziom. POdobnie jest z wyprowadzką na stałe. Możesz mieć M6 w mieścinie ale lepszy od ciebie jest ten kto kupił kawalerkę w mieście - bo to miasto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ależ to rozumiem. Nie pochodzę z Miasta - no i mam znajomych, którzy pochodzą z jeszcze większej prowincji niż ja, i mówią dokładnie to samo co Ty. Ale, czy naprawdę zależy Ci, żebyś była postregana w kategoriach \"sukcesu\"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oko Sokoła
Problem w tym , że w trakcie studiów byłam często w mieście i tam dopiero odżywałam. czasami miałam łzy w oczach jak wracałam do mojej mieściny gdzie są trzy osiedla na krzyż. a szkoda słów ja chyba faktycznie jestem wariatką. Nie będę już Wam zawracać głowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miastowy
w 100% zgadzam się z cyniczkiem. Duzo bym dał, żeby wyprowadzić się z dużego miasta, w którym mieszkam. nie oglądać tego pośpiechu, nie słyszeć tych warczących samochodów, tych osiedli z blokami w z wielkiej płyty. byle , żebym miał w mniejszym mieście pracę ;) więc zastanów się dobrze kobieto co możesz stracić. Małe miasta powiatowe są super

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość halllo
a ja ją rozumiem. W takiej miescinie mozna z przeproszeniem ocipieć - ciagle Ci sami ludzie, jedni drugich maja na językach, kazdy o kazdym gada.:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oko Sokoła
moje credo na dzisiejszy dzień: u sąsiada trawa zawsze jest zieleńsza małe miast powiatowe są super poczytam kilkaset razy a może stanie się cudz i zmądrzeję dziękuję za słowa otuchy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do oko sokola a ja cie troche rozumiem! bo sama mam podobny problem. Nie mam niskiej samooceny aczkolwiek mieszkam w mieście ktore mi sie nie podoba i bardzo chcę się wyprowadzic do innego, większego. Czasami czuję ze trace tu czas.. Mam tu mieszkanie i prace a przeprowadzka do innego miasta nie jest łatwa. Nie wiem co mam robić a czas leci... Na razie plan jest taki że w przyszlym roku, w lipcu rezygnuje z dotychczasowej pracy i szukam nowej w ukochanym mieście na P. Jak nie w przyszlym roku to nigdy! :) Martwi mnie twoja tak niska samoocena. Być może, w twoim przypadku przeprowadzka do miasta niewiele by zmieniła? Rozważałaś możliwość pójścia do psychologa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oko Sokoła
myślałam o psychologu ale przy800zł pensji to jest niemożliwe dlatego tutaj szuka osób z psychologicznymi predyspozycjami;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oko Sokoła
Mój mąż doszedł kiedyś do wniosku, że ten mój "miejski ból" jest związany z moją przyjaciółką. A mianowicie: zawsze byłam na drugim miejscu: troszkę biedniejsza, troszkę głupsza, troszkę niższa...... - jej się udało - lepsza praca, ładniejsze mieszkanie, mieszkanie w mieście W zeszłym roku dostała propozycję pracy w mojej mieścicie i planowała przeprowadzkę i powrót na stare śmieci i w tym okresie mój "mijski bol" zanikł. Zaczęłam zauważać, że wcale w takiej dziurze nie jest żle a poza tym do miasta nie jest aż tak daleko i przeciez dość regularnie tam jeżdże. Mój mąż powiązał to z decyzją mojej przyjaciółki ponieważ zmieniła plany i została w mieście a "mój ból" odezwal się ze zdwojoną siłą i trwa do dzisiaj może faktycznie On ma rację i przyczyn powinnam szukać głębiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale niestety na forum nikt nie rozwiąże twoich problemów. Hmm, szkoda że dostępność do psychoterapii jest taka mała i tak kosztowna... Są państwowe placowki pomocy psychologicznej, rozejrzyj sie - może gdzieś w pobliżu znajduje sie takowa. Zycze powodzenia! Pogadaj z mężem, może uda wam sie jednak przeprowadzić do miasta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rzeczywiście, z tego co mowisz widać że to nie jest kwestia tego gdzie sie mieszka tylko twojej psychiki. jeszcze raz namawiam cie do wizyty u dobrego (z certyfikatami!) psychologa. Wiesz dlaczego? Takie problemy naprawde można rozwiązać przy pomocy psychoterapii. Nie możesz tak sie męczyć.. i nie czerpać satysfakcji z życia, męża i tego wszystkiego co posiadasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na wsi mozesz sie czuc gorzej
esli jej nie lubisz, ale ni mozesz sie czuc gorsza,bo to bez sensu. Nie wiem, jak sie mieszka na wsi, bo zawsze mieszkalam w miescie, ale mam znajomych , ktorzy wyprowadzili sie na wies, robia z tego ideologie, wrecz snobizm. Dlaczego chocby gwiazdy wyprowadzaja sie na wies? POogladaj sobie pisma wnetrzarskie z pieknymi domami(( te najpiekniejsze sa na wsi)i i przeczytaj artukuly o ludziach, którzy w nich mieszkaja, popatrz na ich styl zycia, na pewno sie dowartosciujesz i wyciagniesz wnioski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w moim przypadku jest bardzo podobnie :( wiec w 100% rozumiem autorkę topiku moje uczucia są identyczne jak twoje i tylko czekam na przypływ sił żeby móc zmienić moją życiowa sytuację, w ktorej po prostu mecze sie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oko Sokoła
:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×