Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość koles25

Pytanie do doświadczonych kobiet w stałych zwiazkach ....

Polecane posty

Gość koles25

Moje drogie mam do Was małe pytanie. Jednak zanim je zadam to przedstawię swoją sytuację. Jako niedoświadczony facet w stałych związkach a wcześniej typowy singiel pewnego dnia zaryzykowałem i zaangażowałem się w stały związek. Poznałem dziewczynę pokochałem – i zapadła decyzja abyśmy zamieszkali razem. Ok. zgodziłem się, bo tak człowiek poznaje się najszybciej. Do niedawna za większość rachunków za impezy –wyjścia do Pubu itp. płaciłem ja. Jednak tym razem po opłaceniu rachunków na pół, odłożeniu pieniędzy na życie 80% całego wydatku i kupieniu tego co niezbędne do użytku na co dzień (np.pasta do zębów itp.) zabrakło mi parę groszy. Te parę groszy 40 zł. zabrakło mi do rachunku, który będę musiał zapłacić za Imprezę Andrzejkową, na jaką chce iść ze swoją dziewczyną. Nie chcąc pożyczać zapytałem Ją czy jest w stanie dołożyć się do reszty i niestety nie spodziewałem się takiej reakcji z jej strony. Cytuję „ takiej sumy nie masz , to co ja mam zapłacić, a może na Sylwestra też będę musiała sama za siebie zapłacić” Albo ja jestem głupi że zapytałem ,albo moja dziewczyna nadal uważa że ze ja zawsze będę płacił za wszystko i że to jest moim obowiązkiem?!! Czy to normalne, że tak zareagowała?? Przecież mieszkamy razem- razem dzielimy się opłatami a na życie i tak daje ja jako facet więcej. Mam swoje wydatki i chyba może zdarzyć się, że mi zabraknie i że nie będę miał pieniędzy. Chyba dobrze, że mówię o tym swojej dziewczynie i nie ukrywam, że np. jest mi w tym miesiącu ciężko jeżeli chodzi o pieniądze… Napiszcie co o tym sądzicie bo sam nie wiem czy warto budować związek w ten sposób i na takich warunkach…..Proszę o normalne odpowiedzi bez głupich uwag..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabcia2006
kurcze......przecież to oczywiste ze dokładam jak mam, w końcu razem to razem, nie miałabym pretensji, przecież nie płaczesz za czymś tylko dla siebie to ma być wasza super zabawa, mile spędzony wieczór, dziewczyna nie powinna tak reagować, zachowała się jak samolub

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjetree
wybacz ale chyba wie że trafiła na frajera, mieszkacie razem to pownna być wspólna kasa. To chyba naturalne, a ona chce cię wykorzystać chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka prawda
ona cie rzuci znajdzie sobei kasiastego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabcia2006
nie moge sie zgodzic np z tym ze wszystko maja placic na pol bo najczesciej kobieta zarabia mniej, wiec to poprostu niemozliwe ale wspolna kasa-jak najbardziej. Mozna klasc na stól obie wyplaty, kazde z nich jakies kieszonkowe na swoje zachcianki a reszte planujemy na co wydajemy, ale bez zadnych pretensji, bo twoja dziewczyna zachowala sie typu: " wziales mnie pod swoj dach to mnie utrzymuj"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koles25
dzięki za odpowiedź - to czy mnie rzucie czy nie to czas pokarze,jednak jest opcja że ja to zrobię wcześniej. Narazie staram sie jak mogę bo oboje sie kochamy - przynjmniej Ona mówi że bardzo ....Też myślę że powinniśmy się uzupełniać a nie rozliczać się kto - ile i za co ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabcia2006
dokładnie - uzupełniać, nie rozliczać, porozmawiaj z nią o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s123
jestem w podobnej sytuacji. z tym że od momentu jak zapadła decyzja o zamieszkaniu to dla nas obojga naturalnym było to że kasa jest wspólna. Przede wszystkim mamy wspólne konto w banku, oczywiście na dwa nazwiska i tam wrzucamy całą naszą kasę. Bywa tak że raz ja, raz mój chłopak zarabiamy więcej, u niego to zależy od ilości przepracowanych godzin a u mnie od ilości "papierkowej roboty" i nieraz było tak że ja zarobiłam więcej niż on i zasada jest prosta. nie dzielimy kasy na pół tylko wrzucamy ją na jedno konto i co za tym idzie rachunków też na pół nie dzielimy tylko płacimy tyle ile trzeba. wydajemy na siebie tyle ile chcemy - potrzebujemy. z natury jesteśmy podobni - nie rozwalamy kasy na bzdury i tu jest porozumienie bo nie wyobrażam sobie zgody w momencie gdy jedno oszczędza a drugie rozwala wspólną kasę. i powiem tyle- twoja dziewczyna chyba się z choinki urwała. skoro mieszkacie bez ślubu i jest taka nowoczesna to dlaczego przyjmuje stereotypy że to facet pokrywa takie wydatki. co to jakaś księżniczka czy co? owszem jak nie mieszkaliśmy razem a wychodziliśmy gdzieś na imprezy to było tak: raz płacę ja raz on i nie liczyliśmy sobie kto więcej kto mniej, tylko po prostu twoja czy moja kolej i koniec tematu. przecież jesteśmy razem i spędzamy czas i wydajemy kasę razem i nie ma co się wygłupiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s123
a cel i tak jest taki że będziemy razem więc co za różnica kto ile wyda skoro prędzej czy póżniej będzie jedna pula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s123
w myśl zasady "wszystko na pół" zaraz ogarnie was paranoja, kto ile czego zjadł czy wypił i czy faktycznie płaci za tyle ile korzysta? bo co w sytuacji jak ona na przykład zrobi sobie dietę i nie będzie jadła? nie dołoży się do jedzenia ? a może macie osobne półki w lodówce? i na przykład woda...... zużywacie tyle samo ty i ona? bo płacicie na pół więc przyjmujecie że tak.... a jeśli ty mniej to według waszego " biznesplanu " powinieneś płacić mniej.... zastanówcie się nad tym, albo ty sam to przemyśl. nie rozumiem czegoś takiego że żyjecie jak małżeństwo, a rozliczacie się jak znajomi czy nawet obcy sobie ludzie - z każdej złotówki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koles25
Do s123 - dzięki- właśnie sie nad tym zastanawiałem aby kasa - cała kasa była wspólna. Ja zarabiam troche więcej ale mam wiekrze wydatki np. jakaś rata za aparat. i prawie sie wyrównuje. Dzis porozmawiam z Nią czy taka opcja będzie Jej odpowiadać. W końcy razem budujemy przyszłość i nie chce jakiś niedomówień że ja wydaję tyle a zarabiam tyle itd...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabcia2006
zrób to bo ja miałam osobną kase z męzem od poczatku i ciągle byly klótnie, nie umiałam go nakłonić do wspólnej kasy, nie dawał się przekonać w żaden sposób i uważał że powinniśmy po połowie dzielić wydatki. Dziś już nie mam męża i chyba nie muszę pisac dlaczego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koles25
Wiec uważacie że to najleprze rozwiązanie - położyć wszystko na kupkę i z tego żyć. A gdybyś zarabiała 2000 a Twój facet 1500 to byłabyś zadowolona że 500 zł. dajesz wiecej i że te pieniądze mogłbyś np. odłożyć sobie na czarna godzinę?Jesteśmy 8 miesięcy ze sobą i nie wiemy czy nasze uczucie wytrwa rok -5 - czy 60 lat.Takie małe niepewności troszke mnie gryzą .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s123
jesteśmy już ze sobą 4,5 roku i nigdy nie było problemu z kasą. a jak były jakieś nagłe wyjścia lub wydatki to było i jest tak, że kto ma przy sobie to płaci. i na bieżąco wybieramy z konta tyle ile trzeba. wiadomo, ja robię zakupy bo mam więcej czasu, płacę rachunki itd operuję kontem ale on wszystko wie, bo informuję go że na przykład zapłaciłam prąd i gaz i zostało tam tyle i tyle. jest dobrze. w czerwcu 2005 kupiliśmy kawalerkę (bez ślubu) i u notariusza napisaliśmy wszystko po 50% dla niego i mnie i nie ważne kto dał więcej, ja czy on, bo oszczędzaliśmy wspólnie - nawet tego nie liczyliśmy czyjej kasy jest więcej. a te 50/50 to tylko dlatego że naturalnie nie mogłam się zgodzić że mieszkanie jest własnością mojego chłopaka tylko i wyłącznie (albo odwrotnie- że tylko moją) skoro jest nasze wspólne. no i taka czerwona lampka z tyłu głowy że w razie rozstania (bo trzeba i tak myśleć, nigdy się nie jest na 100%pewnym za drugą osobę) dzielimy się krótko i na temat wg aktu notarialnego pół na pół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s123
no wyobraź sobie że u nas tak nieraz było i oczywiście że nie było mi żal tych 500. a co by było gdybym nie dała ich do puli i na przykład brakło by nam na życie? nagle bym wyciągnęła zaskórniaki? co by pomyślał mój chłopak? że ukrywam przed nim kasę a co do ewentualnego rozstania to oszczędności dzielicie na pół i tyle. każdy bierze ile mu przypada i idzie w swoją stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A my nie mamy wspólnej kasy, chociaż mieszkamy ze sobą już 3 lata.I wcale nie uważam, że przez to nasz związek się rozpadnie. Większe wydatki np. za mieszkanie, jedzenie, opłaty dzielimy na pół, tak samo jest z płaceniem za wakacje czy imprezy w stylu Andrzejek lub Sylwestra. Ale jeśli chodzi o indywidualne przyjemności np. ubrania, kosmetyki itp. to tu obowiązuje zasada, że każdy ma swoje pieniądze i płaci za siebie. Co oczywiście nie znaczy, że nie fundujemy sobie nawzajem np. obiadu czy kina co jakiś czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koles25
Mieszkanie rozumiem 50/50 ale co w momencie kiedy ja mam kredyt i moja partnerka też . Zarabiając wiecej chciałbym ten kredyt spłacić wcześniej aby na przyszłość mieć na potrzeby mojej dziewczyny ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baba i chłop
u mnie plan jest taki- zakupy jedzeniowe i domowe (chemia) dzielimy na pół, tak samo opłaty za mieszkanie reszta- wyjścia na miasto, rozrywki, szaleństwa- każdy na własny koszt...no chyba że ma fantazję i chęć zasponsorować coś, ale nie na zasadzie obowiązku a dobrej woli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baba i chłop
myslę, że wspólna kasa jest ok gdy obydwie strony mają podobne zapatrywanie na wydatki... chodzi mi o to, ze nie chcialabym żeby mój facet komentowal to że kupilam sobie kolejne kolczyki z "naszej wspolnej kasy" a ja nie chcialabym dokladać się do rat za kolejny bajer do komputera, ktory uważam za zbędny... może to kwestia zgrania, my na tyle zgrani by miec jedną kase nie jesteśmy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sabcia2006
kładźcie kase na stol, rozplanujcie wydatki ,raty itp. jezeli mialaby problemy typu "bo ja dalam 500zl wiecej" to swiadczy o tym ze jest materialistka. Niewazne kto ma ile rat, jesli chcesz splacic szybciej powiedz jej i o tym, powinna zrozumiec a malo tego byc szczesliwa ze robicie to wspolnie. Kocha cie to nie powinna ci niczego zalowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×