Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hhhh

nawiedzony obraz

Polecane posty

Gość hhhh
nikt mnie nie lubi juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
no i topic padl.Niech spoczywa w pokoju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze jeszcze nie, szkoda topiku, jeden z lepszych na kafeterii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
dziki za wsparcie ale widzisz ze nikomu ie juz nie chce pisac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
wpadlam na chwile zobaczyc czy cos slychac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
Fizycy badający zachowanie słońca zadziwieni jego aktywnością Słoneczny wybuch, mogący zrujnować systemy globalnej lokalizacji i komunikację bezprzewodową zbombardował Ziemię 6 grudnia 2006 roku, z rekordową ilością radiowego szumu - powiedział Fizyk zajmujący się badaniem Słońca - Dale Gary. Gary, który potwierdził dzisiaj te informacje, jest profesorem i szefem departamentu fizyki Instytutu Technologii w New Jersey. "Raporty istotnych zdarzeń pochodzące z całego świata ciągle do nas napływają - nie dawniej niż wczoraj po południu dostaliśmy kolejny." powiedział Gary. Z uwagi na awarię oprogramowania komputerowego, instytut w Stanach Zjednoczonych badający tego typu zjawiska - zbagatelizował wybuch. "Najdziwniejsze w tym rozbłysku było to, że Słońce znajduje się w fazie minimum ze swojego 11 letniego cyklu" powiedział Gary, "Niemniej jednak, zakłócenia trwały więcej niż godzinę, wyprodukowały rekordową ilość szumu radiowego i spowodowały masywne zakłócenia w globalnym systemie pozycjonowania (GPS) na całym świecie." Od roku 1997, Gary kieruje OVSA (Owens Valley Solar Array) - wiodącym ośrodkiem do badań wpływu Słońca na naszą planetę. Używając specjalnej aparatury, Gary i badacze z NJIT (Centrum Badań Słonecznych) studiują rozbłyski naszej najbliższej gwiazdy. Narodowa Fundacja Nauk i NASA wspiera te prace. Złożona plama słoneczna na Słońcu, była odpowiedzialna za wybuch, który nastąpił 6 grudnia 2006 roku o godzinie 15:45 czasu EST., powiedział Gary. Zanim doszło do eksplozji, aparatura rejestrująca szum radiowy na falach GPS zarejestrowała 54 punkty na skali jednostek słonecznych (tzw. solar flux units). Podczas wybuchu - któremu towarzyszył spory rozbłysk, szum radiowy osiągnął około 1.000.000 jednostek, co zarejestrowały instrumenty OVSA. "Ten odczyt jest ponad 10 krotnie większy niż wcześniejszy rekordowy zapis i składania do zakwestionowania założeń naukowców i zapytania do jakiego stopnia Słońce może mieć wpływ na GPS i komunikację bezprzewodową." powiedział Gary. "Rezultaty z OVSA są szczególnie przydatne, ponieważ urządzenia monitorują tą samą prawo-skrętną polaryzację, której używają satelity GPS do transmisji. Większość innych instrumentów radiowych mierzy całkowitą intensywność zamiast cyrkularną polaryzację, co nie do końca oddaje efekt szumu w sygnałach GPS." Rozpoznanie tego rekordowego wybuchu zostało opóźnione ponieważ sieć teleskopów RSTN (US Air Force Solar Telescope Network) zanotowała niższą liczbę jednostek (solar flux units) - tylko 13.000, lecz po tym jak OVSA trzykrotnie sprawdziła swoje wykresy, okazało się, że to grupa NJIT podała prawdziwe dane. Badacze z Uniwersytetu Cornell potwierdzili badania OVSA. "Badacze z Cornell przedstawili nam swoje pośrednie badania, wg. których wybuch był co najmniej 10 razy silniejszy niż ten zarejestrowany przez RSTN" - RSTN doniosło później, że zarejestrowali tylko początek wybuchu z uwagi na problem z oprogramowaniem komputerowym. W tym samym czasie, dodatkowe badania doprowadziły nas do końcowego wyniku: około 1 milion jednostek w skali oddziaływania słonecznego (solar flux units)! "Kiedy nasi koledzy przejrzeli nasze badania i zobaczyli liczby zarejestrowane przez OVS powiedzieli tylko "WOW" - powiedział Gary. Gary oczekuje zobaczyć więcej istotnych wyników uzyskanych z zebranych danych. "Wczesne badania danych zebranych podczas wybuchu, powinny dostarczyć informacji na wagę złota - informacji o tym jak Słońce wywołuje tego typu zjawiska." powiedział Gary. "Ostatecznie spodziewamy się zrozumieć aktywność słoneczną na tyle dobrze, aby w przyszłości móc przewidzieć skutki takich zdarzeń na bezprzewodowe systemy naziemne."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak zobaczyłam tego \'płaczącego chłopca\', to poczułam de ja vu ... i przypomniałam sobie, że widziałam kopię tego obrazu dawno temu u babci, jak miałam z 5-6 lat... i pamiętam, że baaaardzo długo mu się przyglądałam i rozmyślałam nad tym chłopczykiem i kiedy obok niego przechodziłam, to musiałam na niego spojrzeć i długo, długo rozmyślałam o przeszłości, teraźniejszości, oraz przyszłości tego chłopca... Ale jeny... teraz mnie żadne dreszcze nie przeszły!!!!! Długo patrzałam na ten nawiedzony obraz i co... (w sumie to przez chwilę miałam wrażenie, że chcę mi się płakać:P) i zdałam sobie sprawę, że ten autor w 2 obrazach wykorzystywał ten sam trik - światłocień, przy którym ma się wrażenie, że główna postać wychodzi z obrazu, a i najważniejszy - prawa połowa jest niewinna, a druga zła i ma się wrażenie (ja mam), że osoba na obrazie przeżyła coś złego, jest smutna, bezsilna... ale ma w sobie pragnienie zemsty... i tyle... jeju ludzie i plz, nie dołujcie mnie tym strachem, bo to żałosne z lekka... to są po prostu zwykłe obrazy no! I fascynującego jest w nich tylko to, że osoba przedstawiona na obrazie przeżyła coś złego.I wciąga Was tylko jego historia. No i te triki, co opisałam. A te klątwy to jakiś wymysł... te sygnały niby z podświadomości to tylko placebo...!!!!!!!:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
nie zgadzam sie ale dzieki za podciagniecie topicu 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
Człowiek Żaba 3 marca 1972 roku, około godziny 1:00 w nocy, w Loveland, w stanie Ohio (USA) miało miejsce spotkanie z tajemniczą istotą nazywaną przez prasę ,,Człowiekiem - żabą". Miejscowy policjant, Ray Schocke jechał niedaleko tamtejszej rzeki swoim służbowym samochodem. W pewnym momencie w blasku świateł pojawiła się przedziwna istota, którą początkowo policjant wziął za psa. Po kilku sekundach jednak zdał sobie sprawę z tego, że nie jest to żadne zwyczajne zwierzę. Istota pokryta była gładką skórą pozbawioną sierści, poruszała się na tylnych nogach w pozycji wyprostowanej i miała pysk bardzo przypominający żabi. Zwierzę przez chwilę patrzyło się w kierunku samochodu policjanta, po czym uciekło w kierunku pobliskiej rzeki, po drodze przeskakując jeszcze przez ogrodzenie oddzielające drogę od pobocza. Wstrząśnięty Schocke popędził na komisariat po drugiego funkcjonariusza, Marka Matthewsa. Kiedy obydwoje przybyli ponownie na miejsce spotkania, znaleźli tylko niewyraźne ślady prowadzące w kierunku rzeki. Nie było to ostatnie spotkanie z tajemniczym ,,Człowiekiem - żabą". Dwa tygodnie później, 17 marca, Matthews patrolował, tak jak to miał w zwyczaju, okoliczne drogi. Nagle dostrzegł coś, co uznał za przejechanego przez samochód psa. Kiedy zbliżył się do domniemanych zwłok, te poruszyły się i zaczęły uciekać. Matthews z przerażeniem zdał sobie sprawę z tego, że widzi istotę z którą spotkał się jego partner. Zwierzę przeskoczyło przez barierkę, cały czas patrząc na policjanta i znikło w ciemnościach. Funkcjonariusz strzelił jeszcze do stwora, ale chybił, ponieważ strzał nie przyniósł żadnego rezultatu. Podobne wydarzenia miały miejsce w 1938 roku w pobliżu miasta Juminda leżącego w Estonii. Przedziwny stwór, przypominający olbrzymią żabę wzrostu około 1 metra, poruszającą się na tylnich łapach i wyposażoną w wąskie usta i oczy, został zaobserwowany przez dwoje świadków. Mimo że sposób poruszania się w pozycji wyprostowanej wydawał się sprawiać jej ogromną trudność, istota zdołała umknąć próbującym schwytać ją ludziom. Zbliżoną formę miało spotkanie, które miało miejsce w 21 kwietnia 1977 roku. Około godziny 22.30 17-letni Bill Bartlett jechał do domu przez Dover (Wlk. Brytania), kiedy nagle światła ich samochodu natknęły się na dziwną istotę. Zwierzę miało 3-4 stopy wysokości, pozbawione było włosów i miało skórę koloru brzoskwini. Stworzenie miało również nieproporcjonalnie dużą głowę o kształcie melona. Na twarzy nie można było wyróżnić żadnych organów, prócz pary wielkich oczu, jarzących się na pomarańczowo. Ciało było drobne, ale z długimi i cienkim rękami i nogami. Stwór stał niedaleko drzewa, którego trzymał się rozcapierzonymi palcami u rąk. Bartlett później naszkicował to dziwne stworzenie, które zostało ochrzczone przez prasę mianem ,,demona z Dover". Jego rysunek był niemalże identyczny ze szkicami innych świadków. Mniej niż dwie godziny później istotę zobaczył również 15-letni John Baxter. Oprócz tego miały miejsce również dwie inne obserwacje w ciągu następnych 24 godzin, które nie powtórzyły się już nigdy więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
😭tak bardzo sie staralam a wy teraz nie chcecie mnie😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
dzieki kimkolwiek jestes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdddda
ja tylko miniatureczke luknęłam... ja sie boje eeeej... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
niewazne,wazne ze podciagnelas topic:D🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
Fala Czarnych Trójkątów nad Belgią Autor: Bartosz Rdułtowski [Artykuł opublikowany w Magazynie "UFO", nr 3, 2001] Przez pięćdziesiąt lat nieustannych spekulacji, domysłów i sporów wokół autentyczności wszelkich doniesień o obserwacjach UFO oficjalne stanowisko władz wojskowych, we wszystkich praktycznie krajach, było jednakowe. Polegało ono na ciągłym zaprzeczaniu realności tego fenomenu i sprowadzaniu go do poziomu masowej histerii, oraz tłumaczenia ciągle jeszcze nie zapełnionymi lukami w wiedzy o rzadkich zjawiskach naturalnych, zaś najczęściej padające stwierdzenie brzmiało - brak dostateczniej liczby danych. To nieugięte stanowisko wojska, poparte wieloma problematycznymi oświadczeniami, jak np. słynnym raportem Condona - spowodowało, że dużo osób, w tym większość naukowców, podchodzi obecnie do problemu UFO z dużą rezerwą i w najlepszym wypadku powstrzymuje się od śmiechu, gdy ktoś o nim wspomina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhhh
Jednak rola instytucji militarnych w badaniach ufologicznych na szczęście nie kończy się na negacji i utajnianiu. Po przeszło pięciu dekadach, jakie dzielą nas od pamiętnej obserwacji Keneta Arnolda, archiwa ufologiczne dysponują już całkiem pokaźnym zbiorem relacji, składanych właśnie przez wojskowych, z czego znaczący procent stanowią relacje pilotów ( ). Głęboka wiedza techniczna, obycie z najnowszą technologią, oraz odpowiedzialność, to tylko nieliczne powody, jakie pozwalają plasować tego typu doniesienia w pierwszym rzędzie, zarówno pod względem wiarygodności jak i dokładności. W relacjach tych ciągle jednak brakowało, pozytywnego ustosunkowania się do nich oficjalnych organów wojskowych. Historyczny przełom w tej kwestii nastąpił dopiero w roku 1991. Oto bowiem w listopadzie, belgijscy ufolodzy z SOBEPS ( ), wspólnie z przedstawicielami Sił Powietrznych tego kraju, zwołali oficjalną konferencję prasową, poświęconą fali obserwacji UFO, jaka miała miejsce w Belgii między wrześniem 1989 i marcem 1991. To, co usłyszeli na niej dziennikarze i osoby postronne, było szokujące i pod każdym względem kłóciło się z tym, co armia do tej pory mówiła na temat UFO�Ważniejsze obserwacje i doniesienia Belgia - 29 listopada 1989 roku - godzina 17.00 - okolice miejscowości Eupen (prowincja Liege). Słońce zaszło o godzinie 16.45, a powietrzem nie targał nawet delikatny powiew wiatru. Dwaj żandarmi - Montigni i Nicoll - z pobliskiej bazy wojskowej, prowadzą rutynowy patrol. W pewnym momencie na bezchmurnym, gwiaździstym niebie, zauważają światło, które gwałtownie rosnąc, zaczyna przyjmować kształt trójkątnego obiektu. Zbliżający się pojazd, zatrzymuje się około 120 metrów nad ziemią. Zdenerwowani i jednocześnie zaciekawieni Montigni i Nicoll, dokonują szacunkowej oceny jego wyglądu. Przekazując sobie szybko spostrzeżenia, upewniają się, czy przypadkiem nie ulegli jakiemuś złudzeniu. Jednak obydwaj widzą to samo! Nad ziemią unosi się długi na 30-35 metrów, wysoki na 2 metry, trójkątny i jak najbardziej materialny obiekt, o gładkim niczym lustro spodzie. Z jego trzech wierzchołków biją promienie białego światła, o średnicy około jednego metra, sięgając aż do ziemi. Jednak najdziwniejszym i zarazem najbardziej frustrującym faktem, dla logicznie myślących żandarmów, jest nieobecność żadnego dźwięku z silnika, jaki niewątpliwie powinien utrzymywać w powietrzu tak ogromną maszynę.Po krótkiej "prezentacji" trójkątny kształt majestatycznie zaczyna oddalać się w kierunku Eynatten, równolegle do drogi, na której przebywają żandarmi. Montigni i Nicoll momentalnie ruszają w ślad za nim, a ponieważ jego prędkość wynosi około 50 km/h, mogą go wyprzedzić i oczekiwać na najbliższym skrzyżowaniu. Patrząc, jak pojazd ponownie powoli zbliża się w ich kierunku, powiadamiają o swojej obserwacji macierzystą jednostkę w Elsenborn i proszą o sprawdzenie, czy w tym rejonie prowadzone są aktualnie jakieś testy nowych konstrukcji lotniczych. Jest godzina 17:24. Zbliżający się obiekt w pewnym momencie nieoczekiwanie zawraca i kieruje się z powrotem do Eupen. Jest już wówczas obserwowany przez wielu świadków, którzy zwracają uwagę na jego zdolność do lotu na bardzo niskim pułapie - niemal nad samymi dachami domów! Cześć z nich donosi również o prostokątnych iluminatorach, przez które przenika delikatne pomarańczowe światło. Z poruszającego się obiektu dobiega ciche buczenie, które można porównać do pracy silnika elektrycznego. Po przelocie nad miastem, obiekt dociera nad tamę w Gillepe i pozostaje tam nieruchomo w powietrzu przez około 45 minut, nadal pod stałą obserwacją żandarmów. Ze względu na dużą odległość nie widzą oni, że z obiektu znowu wybiegają trzy białe promienie, oświetlając wodną taflę. Donoszą o tym jednak inni świadkowie. W tym czasie, z jednostki wojskowej dociera do żandarmów informacja, że aktualnie w podanym przez nich obszarze nie są prowadzone żadne ćwiczenia wojskowe, w tym również lotnicze. Czym zatem jest ów tajemniczy i z pewnością realny pojazd? - zastanawiają się. O godzinie 18:45, podczas gdy obiekt jest nadal zawieszony w bezruchu nad tamą, uwagę świadków przykuwa drugi pojazd, który niespodziewanie nadlatuje znad pobliskich lasów błyskawicznie skręcając - raz w prawo, raz w lewo - w kierunku autostrady E 40 Ostend-Brussels-Liege-Aachen. Jest on z wyglądu podobny do pierwszego, a sposób jego lotu pozwala żandarmom na obserwację nie tylko części spodniej, ale i grzbietu. Widoczne są na nim prostokątne iluminatory, oraz charakterystyczne półkuliste struktury. Oba obiekty - w postaci świetlnych kul - obserwuje również zawiadomiony przez żandarmów ich kolega - Albert Kreutz. Ich manewry śledzi z okna swojego biura, znajdującego się na pierwszym piętrze pobliskich koszar. Około godziny 19.30 pierwszy obiekt znika, zaś cały spektakl kończy się o 20.29, kiedy to drugi pojazd oddala się w stronę Spa. Kolejne intrygujące doniesienie z tego dnia, pochodzi od Konrada Hermanna, który widział tego wieczoru dwa razy dziwne zjawiska na niebie. Jak podaje świadek: Za pierwszym razem spacerowałem ulicą ze swoimi dwoma wnukami, kiedy zapytali: "Dziadku, co to jest na niebie?" Była to ogromna świecąca kula. Dzieci się wystraszyły, ale ja właściwie nic sobie nie pomyślałem. Do drugiego incydentu z udziałem Konrada Hermanna, doszło około 19.00, kiedy to wyszedł wyprowadzić na spacer psa. Tym razem jednak, obserwowany obiekt miał już typowy dla belgijskiej fali UFO - trójkątny kształt - niezwykle intensywnie oświetlony. Obiekt unosił się około 200-300 metrów nad ziemią. W pewnym momencie jego oświetlenie wygasło, a w jego miejsce z obiektu wystrzeliły cztery reflektory o ogromnej mocy, skierowane w kierunku ziemi. Jak podaje świadek: Koło mnie znajdowała się uliczna latarnia, ale było tak, jakby jej nie było. Jasność oświetlała mnie przez kilka sekund, poczym reflektory zgasły, a obiekt odleciał z ogromna prędkością. W chwili oddalania się znowu wyglądał jak świecąca się kula. Konrad Hermann, zauważył również, że obiekt nie wydawał żadnego dźwięku. W uzupełnieniu tego przypadku, można jeszcze dodać, iż również w tym rejonie - co zostało dokładnie sprawdzone - nie odbywały się żadne ćwiczenia wojskowe!Powyższe relacje, zarówno pod względem jakości, jak i liczby świadków, nie stanowią w annałach ufologicznych jakiegoś specjalnego ewenementu. Wystarczy choćby wspomnieć podobne przypadki ze Stanów Zjednoczonych, jak np. w Exeter i Beverly, gdzie w późnych godzinach wieczornych wielu świadków obserwowało z bliska, kilkunasto metrowy dyskoidalny obiekt, bezgłośnie szybujący nad ich głowami i błyskający kolorowymi światłami. Wydarzenia z Eupen, można by zatem spokojnie zaklasyfikować jako kolejny przykład manifestacji Niezidentyfikowanych Obiektów Latających, który choć świetnie udokumentowany, nie wnosi do ufologii nic nowego, stanowiąc następny rozdział w stworzonej przez J. Allena Hyneka kategorii obserwacji - CE-I. Można by� gdyby nie kilka niezwykle istotnych szczegółów. Uwagę zwracał bowiem nietypowy jak na UFO kształt obiektu. Praktycznie pierwsze wzmianki o tego typu pojazdach widzianych na niebie, pojawiły się w marcu 1983 roku, kiedy to o ich obserwacji doniesiono z okolic doliny Hudson w stanie Nowy Jork (USA). Drugim faktem, który już zdecydowanie zakatalogował doniesienia z Eupen jako wyjątkowo nietuzinkowe, było to, że stanowiły one jedynie fragment dużo większej liczby niezwykle do siebie podobnym meldunków, składanych przez policjantów i wojskowych, a więc ludzi którym na co dzień powierzamy nasze bezpieczeństwo i od których oczekujemy szczególnej odpowiedzialności i prawdomówności. Jedynie 29 listopada, lotnictwo belgijskie i prywatne organizacje ufologiczne, odebrały około 70 doniesień o trójkątnych niezidentyfikowanych obiektach i dziwnych światłach na niebie. Oto niektóre z nich: Jalhay - prowincja Liege - 16.00, Charneux - prowincja Liege - 16.40, Eisden - prowincja Limburg - 16.55, Verviers - prowincja Liege - krótko przed 17.20, Andenne - prowincja Namur - 21.30, Solieres - prowincja Namur - 23.10. To już nie były jedynie nietypowe CE-I, to była prawdziwa inwazja, której świadkami były setki zdezorientowanych mieszkańców Belgii, bezskutecznie próbujących - dzwoniąc do baz lotniczych i komisariatów żandarmerii - wyjaśnić naturę i pochodzenie widzianych obiektów. Jednak ich personel był jeszcze bardziej zakłopotany i zaszokowany zaistniałymi wydarzeniami! Belgijska seria raportów o trójkątnych UFO nie zakończyła się bynajmniej na obserwacjach z 29 listopada.Ryc. 1. Czarny Trójkąt sfotografowany nad Belgią. Wszystko zaczęło się dwa miesiące wcześniej, kiedy to 28 września 1989 z Braine-le-Compte (prowincja Brabant), napłynął pierwszy meldunek o trójkątnym UFO nad Belgią. Już następnego dnia liczba doniesień wzrosła do pięciu, za sprawą trzech zgłoszeń z prowincji Liege i jednego z Perwez-en-Condroz (prowincja Namur). Następnie przez prawie półtorej roku podobne meldunki z różną częstotliwością odnotowywane były na całym terytorium tego kraju. Ich ilość oraz kształt widywanych pojazdów spowodowały, że obecnie możemy już śmiało określić tamtejsze wydarzenia jako Falę Latających Trójkątów, zwanych też popularnie, ze względu na ich barwę Czarnymi Trójkątami. Belgia - 11 grudnia 1989 roku Tego dnia miały miejsce obserwacje UFO w ponad pięciu różnych prowincjach. Do pierwszej z nich doszło około 17.35 nad Esneux (Liege), a do ostatniej o 22.45 koło Gileppe (Liege). O dziwnych powietrznych zjawiskach tego dnia donoszono też z: La Louviere (prowincja Hainaut), Malonne i Spy (prowincja Namur), Bastogne (prowincja Luxembourg), Pietrain (prowincja Brabant). Jednym z lepiej udokumentowanych doniesień z 11 grudnia, było oświadczenie nie byle kogo, bo oficera armii belgijskiej - podpułkownika Andre Amonda, który podróżując samochodem na trasie Ernage (prowincja Namur) - Gembloux, przez 8 do 10 minut obserwował - wraz ze swoją żoną - bardzo dziwny obiekt, z odległości zaledwie 200-300 metrów! Choć doniesienia z 29 listopada i 11 grudnia były niezwykłe, to najbardziej spektakularne i szokujące wydarzenia miały dopiero nastąpić, trwale zmieniając światopogląd wielu poważnych ludzi w kwestii miejsca i roli człowieka w kosmosie� Belgia - 30 marca 1990 roku - godzina 23:00 - okolice Brukseli Zamieszczony poniżej opis wypadków, oparty jest na oficjalnym raporcie Belgijskich Sił Powietrznych (Belgian Air Force). 23.00: Do głównego kontrolera ze Stacji Nasłuchu Radarowego (CRC) na przedmieściach Brukseli w Glons, docierają informacje o dziwnej formacji świateł nad miejscowością Ramillies. Jednym ze świadków jest A. Renkin, który zgłasza, że widzi ze swojego domu (w kierunku Thorembais-Gembloux) trzy niezwykłe światła, które są zdecydowanie mocniejsze, niż gwiazdy i planety, nie ruszają się i są ułożone w regularny trójkąt. Ich kolor się zmienia. Raz są czerwone, potemzielone, to znów żółte. 23.05: Kontroler z Glons, powiadamia błyskawicznie o tych doniesieniach żandarmerię z Wavre i prosi o wysłanie patrolu, w celu ich potwierdzenia. 23.10: Do Stacji Nasłuchu Radarowego w Glons ponownie dzwoni A. Renkin, tym razem donosząc, iż do trzech wcześniej obserwowanych świateł dołączyły następne trzy, a jedno z nich jest o wiele jaśniejsze niż pozostałe. Około 23.15: Sprawy przyjmują o wiele poważniejszy obrót. Oto bowiem niezidentyfikowane cele poruszające się z szybkością 46 km/h, pojawiają się na radarach (CRC), będąc niemym potwierdzeniem obecności w powietrzu obcych obiektów o nieznanym pochodzeniu i zamiarach. Na domiar złego, obiekty te znajdują się bardzo blisko stolicy Belgii, co bynajmniej nie cieszy wojskowych. Warto w tym miejscu nadmienić, że jakiś czas wcześniej, na skutek nagminnie pojawiających się doniesień o Czarnych Trójkątach penetrujących przestrzeń powietrzną Belgii, dowództwo lotnictwa tego kraju, wydało rozporządzenie ściśle określające warunki konieczne do użycia samolotów myśliwskich i mówiące, że: F-16 mogą być wysyłane jedynie wówczas, gdy pojawienie się UFO zostanie potwierdzone przez miejscową policję, albo jeśli zostanie zarejestrowane przez radary. 23.28: Patrol żandarmerii potwierdza doniesienie złożone wcześniej przez A. Renkina. Dowodzący patrolem kapral. Pinson zawiadamia, że teraz światła dziwnych obiektów pulsują już w pięciu kolorach: czerwonym, niebieskim, zielonym, żółtym oraz białym i są niemożliwe do pomylenia z widocznymi na bezchmurnym niebie gwiazdami! 23.30 - 23.45: Drugie zgrupowanie świateł okrąża pierwszą trójkątną formację. W trakcie tego manewru zaczynają one również formować trójkątny układ. W tym samym czasie na radarze w Glons widać już oba echa radarowe. 23.49 - 23.59: Centrum Kontroli Lotów w Semmerzake, również namierza czyste echo radarowe w rejonie, zgłoszonym przez Centrum z Glons. Obserwacja jest już zatem potwierdzona przez dwa niezależne radary naziemne! 23.56: Eksperci radarowi wykonują błyskawiczne obliczenia i upewniwszy się, że echa radarowe, nie są spowodowane przez zjawiska atmosferyczne, przekazują informacje do sztabu. Tu zapada szybka decyzja o poderwania pary dyżurnych F-16 w celu zidentyfikowania intruza. 23.45 - 00.15: Jasne światła są ciągle widoczne z ziemi, a ich pozycja nie ulega zmianie. Poruszają się jednak wolniej. Naoczni świadkowie donoszą, że UFO wysyła co jakiś czas krótkie świetlne sygnały. 00.15: Pod kontrolą radarów z CRC, startują dwa samoloty myśliwskie F-16. Rozpoczyna się jeden z najbardziej niezwykłych w historii lotnictwa pościgów za UFO. Pościg ten do dzisiaj stanowi jedną z największych i najlepiej udokumentowanych zagadek nie tylko współczesnej ufologii, ale i lotnictwa wojskowego. Dziewięć prób przechwycenia niezidentyfikowanych celów nie powodzi się. Samoloty mają jednak kilka krótkich kontaktów radarowych z celem na jaki naprowadza ich CRC. W trzech przypadkach pilotom na kilka sekund udaje się przejść na system automatycznego naprowadzania przez radar pokładowy. Niestety, za każdym razem na skutek karkołomnych manewrów UFO, kontakt ten zostaje zerwany. W żadnym przypadku, piloci nie mieli kontaktu wzrokowego ze ściganym celem. 00.18: Radar CRC pierwszy raz namierza cel w systemie look on. Kontroler momentalnie podaje pilotom jego koordynaty: pułap 2743 m., kierunek 250 stopni. Cel jednak błyskawicznie zmienia prędkość z 278 km/h na 1797 km/h, a pułap z 2743 metrów na 1524. Później wznosi się z kolei na 3350 metrów, aby zaraz potem opaść na wcześniejszy pułap. W wyniku tego manewru po kilku sekundach zostaje zgubiony, a piloci tracą z nim kontakt. Po chwili jeden z pilotów dostaje informacje, że jest znowu tuż obok celu. Około 00.19 - 00.30: UFO znika z obu naziemnych stacji radarowych. Co prawda, od czasu do czasu pojawiają się pojedyncze echa, niemniej jednak są one za krótkie, aby namierzyć obiekt. 00.30 Jeden z myśliwców na 6 sekund namierza ścigany cel. Znajduje się on na pułapie 1524 metrów i porusza się z bardzo dużą szybkością - 1371 km/h - na kursie 255 stopni. Później kontakt zostaje przerwany. Około 00.30: Świadkowie na ziemi widzą trzy razy przelatujący F-16. Za ostatnim razem zauważają, że samoloty kręcą się koło wcześniej widzianej formacji trójkątnych świateł. W tym samym czasie obserwują, zanikanie mniejszego trójkąta, podczas gdy światła trójkąta będącego na zachodzie, poruszają się bardzo szybko prawdopodobnie w górę. Emituje on intensywne czerwone światło.(�) 00.32: Radary w Glons i Semmerzake ponownie namierzają obiekt w okolicy Beauvechain. Znajduje się on na pułapie 2134 m. i porusza z ogromna prędkością, zmieniając ją błyskawicznie w granicach 886-1780 km/h. Gdy obiekt znajduje się w okolicy Bierset, kontakt zostaje zgubiony. W tym czasie radar w Maastricht nie ma w ogóle kontaktu z UFO. 00.39 - 00.41: Radar w Glons (CRC) ponownie namierza obiekt na pułapie 3048 metrów. W tym samym momencie również i jednemu z myśliwców udaje się złapać obiekt na swoim radarze, jednak niemal w tym samym momencie obiekt błyskawicznie przyspiesza z 185 km/h do 1111 km/h! W konsekwencji znowu oba radary (naziemny i pokładowy F-16) tracą go ponownie ze swoich ekranów. 00.47: Niezidentyfikowany Obiekt na pułapie 1981 metrów namierza Radar RAPCON w Beauvechain. Również i radarzyści w Glons śledzą intruza na swoim ekranie. 00.45 - 01.00: Samoloty jeszcze kilka razy namierzają na krótkie momenty UFO na swoich radarach. Świadkowie z ziemi obserwują, że UFO zaczyna znikać w kierunku Louvain-la- Neuve. Około 01.00: UFO znika zupełnie. 01.02: Oba samoloty F-16 wracają do swojej bazy. 01.06: Do Stacji Nasłuchu Radarowego w Glons (CRC) dzwoni żandarm z Jodoigne i powiadamia, o obserwacji identycznego obiektu jaki wcześniej - o 23.15 - zgłaszał żandarm Renkin. Opisane powyżej wydarzenia rozpętały prawdziwą burzę, nie tylko wśród wojskowych i dziennikarzy, ale i zwykłych mieszkańców Belgii. Oto bowiem jedne z najlepszych samolotów przechwytujących na świecie, osiągające prędkość prawie 2000 km/h - F-16, nie były w stanie namierzyć i strącić trójkątnego UFO, które najwyraźniej bawiło się z nimi w chowanego. Piloci po powrocie do bazy byli zupełnie zdezorientowani. O tym, że mieli do tego powody, niech świadczy poniższy fragment rozmowy jednego z nich z bazą: "Mam go na celowniku. Powtarzam, mam go na celowniku. Zbliżam się do celu. Zaraz�Cel zmienił kurs. Lecę za nim. Zgubiłem go. Powtarzam. Zgubiłem go. Cel zmienił kurs, zmienił kurs, spróbuje znowu go złapać. Dobra, ma go. Dogoniłem go, jestem już blisko�Zniknął! Nigdzie go nie ma" ! W trakcie całego tego zdarzenia policja i wojsko odebrały około 3 tysiące meldunków (!), co stawia pod względem ilości świadków, cały ten wypadek w czołówce wszelkich doniesień o UFO. Obserwacje Czarnych Trójkątów nad Belgią w nocy z 30-31 marca 1990 roku nie były odosobnione. Podobny do "belgijskich", duży trójkątny obiekt, z trzema usytuowanymi na narożach światłami, widziany był również w Anglii! Potwierdził to Nick Pope, zajmujący się w tym kraju sprawami UFO z ramienia Departamentu Obrony. Stwierdził, że następnego dnia w biurze odebrał wiele telefonów od świadków, w tym także od policjantów. Ogólna charakterystyka Świadkowie W czasie Fali Czarnych Trójkątów nad Belgią, w okresie od września 1989 do marca 1991, odnotowano ponad 2000 obserwacji. Tylko w czasie wydarzeń w nocy z 30-31 marca 1990 roku (jak już powyżej wspomniano), o UFO odebrano 3000 zgłoszeń. Pomimo, że w okresie tych 18 miesięcy o Czarnych Trójkątach i dziwnych światłach na niebie, donoszono nie tylko z obszaru Belgii, ale również z terenów granicznych pomiędzy Niemcami, a Holandią i Francją, a nawet z GB, to jednak większość obserwacji (a w tym, te najbardziej spektakularne), miały miejsce na obszarze pomiędzy miastami Verviers, Liege i Bastogne. Wiele relacji pochodziło z autostrad i innych "zaludnionych" obszarów. Świadkami były w większości małe grupki ludzi, którzy donosili o obserwacjach niezależnie od siebie, a ich zeznania i opisy dziwnych obiektów pokrywały się ze sobą. Szczególnie istotny jest fakt, że część ze świadków stanowili ludzie tak odpowiedzialni, jak policjanci, czy wojskowi, podnosząc tym samym wiarygodność składanych doniesień. Opis obserwacji Na podstawie setek zeznań naocznych świadków członek SOBEPS, Mark Valckenaers, sporządził następującą charakterystykę opisywanych UFO, pod kątem ich wspólnych cech: - Różnorodność prędkości: od bardzo niskiej (50-60 km/h), a nawet bezruchu, do przekraczającej prędkość dźwięku. - Obiekty widziane w dzień miały kształt trójkątny. W nocy widać było przede wszystkim ich światła. Większość opisów brzmiała: Trzy białe światła na narożach trójkąta ( jedno światło na każdym narożniku), z jednym czerwonym pośrodku obiektu. W niektórych przypadkach światła te systematycznie zmieniały barwy na: czerwoną, zielona, żółtą, niebieską. - Obiekty miały zdolność zatrzymywania się nawet na dłuższe okresy w bezruchu, po których niejednokrotnie w ułamku sekundy przemieszczały się lub odlatywały. - Obiekty poruszały się praktycznie bezszelestnie. Jedynie czasami, kiedy pozostawały w spoczynku (zawieszeniu), można było usłyszeć delikatny buczący dźwięk, przypominający pracę silnika elektrycznego. - Niektórzy świadkowie wspominali, że poruszające się pojazdy sprawiały wrażenie jak gdyby podążały za rzeźbą terenu, nad którym przelatywały. - W przeciwieństwie do innych relacji o UFO Czarne Trójkąty nie wywierały żadnego wpływu na silniki samochodów lub zwierzęta. Obserwacje Radarowe Charakterystyczną i znamienną cechą Fali Czarnych Trójkątów nad Belgią jest fakt, że kilkukrotnie zgłaszane przez świadków obiekty udało się również namierzyć na radarach. Było tak: w dniu 5 listopada 1989 i w nocy 30-31 marca 1990. W pierwszym przypadku (5 listopada 1989), nieznany obiekt był ponad godzinę rejestrowany, przez różne instalacje radarowe z Bertem, Glons i Bierset w Belgii, oraz Maastricht (Holandia) i Dusseldorf (Niemcy). W drugim przypadku, UFO było namierzane w różnych okresach, przez kilka radarów naziemnych (Stacji Nasłuchu Radarowego w Glons - CRC ( ), Semmerzake, RAPCON w Beauvechain), oraz radary pokładowe wysłanych w pościg za UFO myśliwców F-16. Pomimo, że samoloty te, miały spore problemy z dłuższym namierzaniem celu, to jednak kilka razy udało się im na kilkanaście sekund uchwycić ścigane obiekty na swoich ekranach. Dane te obrazuje tabela nr 1. Dzięki nagraniu na kasetę jednego z takich przechwyceń, można było uzyskać niezwykle interesujące dane na temat prędkości, pułapu, a co najważniejsze, przyspieszenia UFO. Szczególnie w jednym przypadku wartości te były, delikatnie mówiąc, szokujące. Jak bowiem wynika z danych radarowych obiekt zwiększył prędkość z 278 do 1797 km/h w ciągu sekundy, uzyskując tym samym przeciążenie 42G! Inny zapis radarowy (patrz tabela nr 2), wskazuje, że obiekt był w stanie w ciągu jednej sekundy, zwiększyć prędkość z 278 km/h do 1038 km/h, co jest równoznaczne z przeciążeniem rzędu 21.5 G. W dwóch innych przypadkach, przeciążenia obiektu, choć znacznie mniejsze, też były imponujące. Pomiędzy 13-14 sekundą przeciążenie, jakiemu podlegało UFO, wynosiło 10.4 G, a pomiędzy 17-18 sekundą 11.5 G.Jednak w większości przypadków Fali Czarnych Trójkątów nad Belgią, obiekty były dla radarów praktycznie niewidoczne, co zresztą zważywszy na ich niski pułap lotu (300-500 metrów), wcale nie jest równoznaczne z faktem, że były one wykonane techniką stealth. Były po prostu poza ich zasięgiem. Próba weryfikacji Obserwacje dziwnych obiektów nad Belgią, praktycznie od samego początku przykuły uwagę opinii publicznej. Początkowo doniesienia te starano się zbyć tradycyjnymi już dla ufologii wyjaśnieniami. Światła laserów Jako pierwsza pojawiła się teoria, że Czarne Trójkątne UFO są hologramami - efektem świateł laserowych. Fakt ten podkreśla zresztą sam Generał-Major Wilfried De Brouwer, były Zastępca Szefa Sztabu Belgijskich Sił Powietrznych: "Osobiście byłem bardzo sceptycznie nastawiony do raportów prasowych o trójkątnych UFO, jakie zaczęły pojawiać się od 29 października 1989 roku i jakie dały początek całej fali UFO. Początkowo myślałem, że za całą sprawę odpowiedzialne są światła laserów, co dodatkowo potwierdziło zdarzenie z początku listopada 1989 roku, kiedy to wysłany w rejon, z którego napłynęły doniesienia o UFO, samolot F-16 zidentyfikował je, jako światła laserów (północno-wschodnia prowincja Belgii)". Jak przyznaje jednak dalej Generał-Major Wilfried De Brouwer: "(�) moja satysfakcja nie trwała długo i została przerwana przez zeznania wielu wiarygodnych świadków, z jakimi zetknąłem się na konferencji SOBEPS 18 listopada 1989 roku. Opisy trójkątnych obiektów wielkości samolotu jumbo-jet (Boeing 747), poruszających się z prędkością 60 km/h, i nie wydających przy tym żadnego dźwięku (rzadko ciche buczenie), nie mogły być wywołane przez światła laserów." Hipoteza, według której obserwacje nad Belgią można wytłumaczyć właśnie za pomocą świateł laserowych w ogóle nie pasuje do większości cech, jakimi wyróżniały się powyższe relacje. Szczególnie zaś kłuci się ona z pamiętnymi wydarzeniami z 30-31 marca 1990 roku. Po pierwsze, tego dnia niebo nad obszarem Belgii było bezchmurne, a co za tym idzie, ewentualne światła laserów nie miałyby się na czym rozproszyć, aby stworzyć fałszywy obraz dziwnych trójkątnych statków. Po drugie, obiekty zarówno swoim kształtem jak i zachowaniem bardzo przypominały te, które już od kilku miesięcy widywano nad terytorium Belgii. Po trzecie zaś i najważniejsze, obiekty te były zaobserwowane nie tylko wzrokowo, ale również zostały namierzone przez kilka niezależnych stacji radarowych, a w tym i pokładowe radary samolotów F-16. Nie ma zatem najmniejszej możliwości, aby to czyjś "laserowy żart" był wytłumaczeniem faktu, że ponad 3 tysiące osób widziało na bezchmurnym niebie dziwne trójkątne obiekty, a samoloty F-16 goniły jej, raz po raz tracąc z ekranów radarów, w skutek ich niekonwencjonalnych manewrów. Hipoteza ta nie pasuje również do przedstawionej na początku artykułu relacji dwóch żandarmów - Montigni i Nicolla - z Eupen. Nie można przecież przez prawie dwie godziny, przy bezchmurnym i gwieździstym niebie, gonić samochodem jakiegoś hologramu! Radarowe fantomy Ponieważ świadectwa radarowe, potwierdzające materialność widzianych obiektów, były wielu osobom bardzo nie na rękę, zaproponowano hipotezę, jakoby stanowiły one jedynie radarowe fantomy. Zjawiska takie rzeczywiście mają czasami miejsce. Jednak fakt, że cele namierzone zostały również przez radary naziemne, oraz że trójkątne obiekty i goniące je bezskutecznie myśliwce widziane były przez setki świadków z ziemi stanowczo wyklucza i to wyjaśnienie. W przypadku zdarzeń z 30-31 marca 1990 roku nad Belgią, możemy z całą pewnością powiedzieć, że samoloty ścigały jak najbardziej materialne i technologiczne obiekty niewiadomego pochodzenia. Masowa histeria Innym proponowanym początkowo wyjaśnieniem dla Fali Czarnych Trójkątów, była teoria o masowej histerii. Jednak na co słusznie zwrócił uwagę, John van Waterschoot - matematyk i ekonomista, profesor na Uniwersytecie w Leuven, gdyby podłoże zdarzeń nad Belgia miało taką właśnie naturę (psychologiczno-socjologiczną), objęłoby w równym stopniu cały obszar Belgii, a nie jak to miało miejsce, skoncentrowało się w pewnych określonych rejonach geograficznych tego kraju. Całkowite rozstrzygnięcie sporu wokół tej teorii nastąpiło jednak dopiero wraz z pierwszymi obserwacjami potwierdzonymi radarowo, a wypadki z nocy 30-31 marca 1990 roku ostatecznie wykazały, że Fala Czarnych Trójkątów nad Belgią dotyczyła z całą pewnością materialnych i technologicznych pojazdów. Pozostawało tylko wciąż jedno zasadnicze pytanie - jakich?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znudzony na maxa
szukam pani która zaopiekuje sie moim ciągle stojącym penisem... mam 20 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maup.
...wszędzie, gdzie nie pójde... ...mają internet, i moge zajrzec na forum nooo, miedzy innymi makabra kochajcie sie jak wariaci w 2007

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×