Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość parasol

Córka wychodzi za mąż

Polecane posty

Gość parasol

Post do matek ,koleżanek ,przyjaciółek - czy wy też miałyście kiedyś uczucie,że wasza córka( koleżanka ,przyjaciólka) robi źle wychodząc za mąż za tego przez nią wybranego? Nie wiem czy prosze was o poradę czy tylko o wypowiedzi..... Jako matka i przyjaciólka mojej córki widzę że pakuje się w niemiły związek . Zaszła w ciażę.jej facet ( równolatek -26 l ) chce tego dziecka. Mam wrażenie że chce po to by ją przy sobie zatrzymać. Wiecie czego się obawiam? On wyrósł praktycznie bez ojca ( ojciec pił i zostawił go jak dzieciak miał 4 lata ,od tej pory tylko z matką ,bez kontaktu z ojcem , dziadkiem.Żadnego wzoru nie miał jak ma sie zachować meżczyzna: mąż , ojciec ,brat...). Teraz też widac że nie wie nic o roli jaką ma pełnic. Moja córka siłą rzeczy przejmuje na siebie tą edukacje ( wychowała sie w pełnej ,dobrze funkcjonującej wielopokoleniowej rodzinie ) bo wie mniej więcej jak to ma wyglądac . Ale budowanie rodziny polega przecież na wzięciu z każdej rodziny czegoś i stworzeniu własnego modelu.... A ona bierze to co zna.On nie dodaje nic.Zostaje jeden szablon.Czy on to wytrzyma ?Czy nie uzna tego za jakieś ciagłe wtrącanie sie z naszej strony ? Moja córka juz teraz jak ma problem ,to wie że on tego nie umie rozwiązać i leci z tym do matki do ojca , brata.....nawet do kolegi .. A jak to będzie z wychowaniem dziecka? Moja córka widzi też co my jako rodzina , rodzice robimy żeby spoić nasz związek . Są wspólne wyjazdy ,spędzanie wspólne czasu , wspólne podejmowanie decyzji ...... Ona wnosi do tego związku większy majątek ( on nie wnosi prawie nic , ona ma mieszkanie własne ,wyposażenie mieszkania , dobrą własna pracę itp) . Ona też chce mieć raczej wpływ na te decyzje (także majątkowe ) .Jak to może sie skończyć ? Dlaczego we mnie jest taki niepokój ??? Ona zna języki , była w wielu krajach ...on nie zna żadnego , nie bywa nigdzie poza trzema miastami w kraju ... Ona jest energiczna ,miła ,atrakcyjna ...łatwo nawiązuje znajomości , jest dojrząła.On jest infantylny , nie zna sie na wielu rzeczach i nie zabiera głosu - w związku z tym ma niewielkie grono znajomych ,takiego pokroju jak on ... Co myslicie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To oczywiste, ze odczuwasz niepokój. Każda matka go odczuwa bo chce dla swego dziecka jak najlepiej. Zapewniam Cię, że nawet gdyby chłopak miał zakodowany prawidłowy wzorzec rodzinny, to też byś martwiła np tym czy potrafi z tego wzorca korzystać. Moja propozycja... daj szansę wykazać sie chłopakowi. Może właśnie dlatego że on nie miał prawidło funkcjonującej rodziny, dołoży wszelkich starań by jego dziecko wzrastało w lepszych niż on sam warunkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaaaaaaaaaaaa
mam takie wrażenie że moja przycjaiólka pakuje a nawet juz sie wpakowala w chory związek.Otóz ponad rok temu poznala faceta,on ma zone i dziecko.Przyjaciolka zwariowala na jego punkcie,zaczeli sie spotykac.Niby na powazne.On ciagle obiecywal jej ze na dniach sie wyprowadzi z domu bo z zona od lat go nic nie łączy.Przyjaciolka mu bezgranicznie wierzy.Ale on tak sie wypowadza z domu juz kilka miesiecy, jakby mial sie wyprowadzic to by to zrobil, ja tak mysle.Przyjaciolka wynajela dwa miesiace temu mieszkanie, on bywa tam codziennie ale na noce raczej wraca do domu.Mieli juz mieskac razem ale on powiedzial ze jeszcze cos musi pozalatwiac(znowu),obiecal wprowadzic sie do niej w grudniu.Ja patrze na to z boku i na chlodno oceniam ze facet ma w domu zonke, z ktorą pewnie jest ok, na boku moja przyjaciolke i jest zadowolony.Kazda proba rozmowy z nią na ten temat nic nie daje bo nawet jesli cos ja zaniepokoi to on potrafi jej tak pięknie wsyzsyko tylumaczyc ze wierzy jemu.Po poprzednim zwiazku gdzie nie zaznala nic dobrego on daje jej opieke, czule slowka, prezenty, kwiaty.Tego potrzebowala i uczucie ja zaslepilo.Boje sie ze kiedys bedzie cierpiec, ale sama tego chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli Twoja córka go kocha to...może wy jako jego przyszła rodzina pomożecie mu by jakos poradził sobie z obowiązkami które na niego spadna... wiem bo obserwacji znajomych moich rodziców zw małżenstwa gdzie jest duza róznica charakterów pogladów miały duze problemy rozpadły się taki zwiazek wymaga wielu wyrzeczen ale szanse sa ze moze przetrwać jak urodzi sie dziecko ojciem oze dorosnąc do roli ojca:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zza_komina
Jakby ci to powiedzieć. Nie masz wyjścia innego jak pozwolić córce dokonywać wyborów samodzielnie i samej za nie odpowiadać. Dałaś jej tyle że ona ma już dużą wiedzę i doświadczenie emocjonalne by móc zadecydować. Oby to były słuszne decyzje (bo przecież wiesz że żadne spełnione wymagania odnośnie partnera nie są gwarancją udanego związku).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajja
ja też wyszłam za mąż za faceta,który nie miał wzorców męskich w rodzinie i był wychowany przez nadopiekuńczą matkę-bywało róznie,ale starał się bardzo,obserwował mojego ojca i ....przede wszystkim kochał mnie jak nikt nigdy,tak jest do dzis.Za dwa miesiące minie nam 24 lata wspólnego życia,jestem szczęśliwa więc głowa do góry,odpowiedzialności można się nauczyć,daj szansę przyszłemu zięciowi,doceń to co robi i pokochaj jak syna.Jeśli wszyscy się postaracie -będzie dobrze.Życzę szczęścia twojej córce a tobie cierpliwości i dystansu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zza_komina
P.S. Jestem z pełnej rodziny, dobrze funkcjonujacej, i fakt że widzę jaką daje mi to siłę. Od kilku lat mieszkam natomiast z partnerem który ma problemy osobiste i ten wspomniany brak wzorców pozytywnych, za to antywzorce, i muszę powiedzieć że pomimo tego jest to układ bardzo udany. Mój partner jest odpowiedzialny i tyle samo dajemy z siebie w tworzenie związku. Niemniej przyznam że właśnie pewne moje obawy, choć niesprawdzone dotąd, są przyczyną tego że nie sformalizowaliśmy jeszcze naszego bycia razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem samotną
matką, która wychowuje syna. Nigdy, przenigdy w życiu nie chciałabym, aby mój syn wszedł do takiej rodziny jak twoja. To, że ja wychowuję go samotnie nie znaczy, że on będzie kimś gorszym, a ty właśnie tak oceniasz twojego przyszłego zięcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwróć uwagę na to ,że to jakim On jest człowiekiem oraz z jakiej rodziny się wywodzi nie jest Jego winą.Umniejszanie jego wartości przez to że wychowała go tylko matka jest bardzo niesprawiedliwe i żle świadczy o tobie. Zauważ też ,że wiele tzw.pełnych rodzin , otaczających młodych małżonków \"troską i zainteresowaniem\" wyrządza więcej szkód niż korzyści. Poza tym ,ty jako osoba dojrzała powinnaś zdawać sobie sprawę ,że charakter człowieka kształtuje się dopiero w dorosłym życiu,w konfrontacji z poważnymi życiowymi problemami. Natomiast jeśli chodzi o jego \"stopę życiową\" to nie widzę tu nic więcej niż atak paniki rozchisterzyzowanej matki ,która uważa ,że nikt poniżej dobrze sytuowanego inteligenta nie jest wart jej córki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasol
DO zza komina.... Jak widze ,ty masz jeszcze większe obawy .... Nie byłabym jej przyjaciółką gdybym jej nie przestrzegła .... Nie robie jednak tego po to by jej dokuczyć czy postawić na swoim... Uważam że powinna to wiedzieć .I koniec. Chyba macie troche racji że sama musi dokonać wyborów . Oboje z mężem bez szemrania zaakceptowalismy jej i jego decyzję o ślubie , dziecku .... Swoje wiemy bo mamy o 25 lat doświadczenia więcej i wiemy jak ciężko jest sklejać związek dwojga ludzie pochodzących z różnych krańcowo środowisk ,choć posiadajacych podobny poziom intelektualny. Ten wspólny mianownik umysłowy - wspólne przeżywanie sztuki , kultury , dążenie wspólne do polepszenia warunków zycia ,podobny sposób myślenia na tematy światopoglądowe , chęć oglądania wspólnie świata, tolerancja i wspieranie sie w spełnianiu indywidualnych marzeń pokazało ,że wygraliśmy . Nie sądzę że wygrała TYLKO nasza miłość . Wygrały nasze cechy charakteru : solidnośc ,lojalność, wyrozumiałośc ,chęc niesienia pomocy innemu .... To mnie pociąga do tej pory w mym partnerze ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasol
Do ASEGA Oj dostało mi sie Wiesz - ja naprawdę nie sądzę żeby można było kształtować człowieka w wieku dorosłym.....Chyba większośc forumowiczów mających jakie takie doświadczenia ci to powie ! Napisałam szczerze o kasie bo to też ma znaczenie.Miałam nie pisać jak różnica jest bardzo duża ? Prosze sama pomyśl - czy to osobiście by ciebie nie uwierało ,że twój mąż leci z każdą sprawą do mamy i taty ,bo nie stać was na wózek dla dziecka albo na leki ...... Nie czarujmy sie. Ja też uważam że należy mu dać szansę .i taką szansę ma . A co do wypowiedzi samotnej matki - też tak uważam ,że możesz tak uważać - że nigdy nie oddałabyć swego syna w taką rodzinkę ! I to jest twoje zdanie.Czujesz że mógłby tu być skrzywdzony .... A ja też mam swe obawy oddajac moją córkę w taką rodzinkę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zza_komina
Hmmm... ja tu nie widzę umniejszania niczyjej wartości jako człowieka, co najwyżej naturalne obawy co do jego umiejętności funkcjonowania w związku. Do autorki tematu, dobrze że przestrzegłaś córkę. Teraz jeśli oni sobie z tymi przeszkodami poradzą, to już rokuje dobrze ich szczęściu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zza_komina
Samotna matko, zamiast zaostrzać dyskusję, zastanów się głęboko nad tym czy wychowanie się bez ojca w ten czy inny sposób nie zaszkodziło twojemu synowi i dalej nie szkodzi w jego związku/związkach. To nie znaczy że on jest gorszy czy że ty byłaś niewydolna matką, stawianie sprawy w ten sposób byłoby oczywistym absurdem, to raczej znaczy że być może on będzie musiał wiele nadrobić w swoich relacjach partnerskich, wiele się nauczyć na nowo, uzyskać pomoc i zrozumienie ze strony partnerki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może jednak zauważ ,że to nie Ty jesteś od dawania mu szansy. Coś brakuje mi w tym wszystkim córki. Moi rodzice pochodzili z tzw.różnych środowisk.I nikt mi nie wmówi ,że dziecko wychowane w pelnej rodzinie ,w dostatku wynosi z domu więcej wartości i miłości.Dziecko wychowywane przez matkę (samotną) po stokroć bardziej jest kochane a zarazem dużo mocniej stąpa po ziemi gdyż od dziecka wie jak radzic sobie w życiu. Myślę,że przeceniasz wyjątkowość swojej rodziny , docenić powinnaś raczej swoją przyszłą swatową. Nie przyszło Ci też czasem do głowy ,że jest tak ,iż to wasz przyszły zięć powinien spróbować dać wam szansę? Na bycie dziadkami Jego syna tak w 100% ? To nie WY się z nim żenicie ,wasza córka to robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja właśnie tę córkę zobaczyłam tu dośc wyraźnie. W wypowiedzi: \"Moja córka juz teraz jak ma problem ,to wie że on tego nie umie rozwiązać i leci z tym do matki do ojca , brata.....nawet do kolegi ..\" Jeżeli Twoja córka gdziekolwiek popełnia błąd, to właśnie tutaj. I to wy ją tego musicie oduczyć. Nie moze być tak, że ona z góry zakłada, że on problemu nie rozwiaże i biegnie gdzie indziej. Takiego męża sobie bierzesz i z takim żyj, a nie wciągaj w to całą rodzinę i znajomych. Nie mówię, żeby ich nie wspierać - ale niech ona nauczy się polegać przede wszystkim na nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasol
Do o rany !! TEZ JESTEM TEGO ZDANIA !!!!!!!! Sama jej to mówię .Nie chcę jej pomagać ,bo sama sobie powinna radzić Prosić go o pomoc. Po wielokrotnych próbach - gdy córka prosiła go o pomoc w jakiejś sprawie , uznała że dla JEJ świętego spokoju zrobi to sama ,z pomocą kolegi.... Uważam że to źle .... I co z tego że ja tak uważam ? To ona musi to zobaczyć ,nie ja .... JA nie uważam żeby dzieci były czyjąś własnością a tym bardziej wnuki Nie sądzę że ktoś łaskę mi robi pozwalając na kontakty z wnukiem . Że ona i on dadzą nam szansę na udział w życiu ich dziecka.... ??? Chyba nie tak myślę .... Ciesze się na spotkanie z małym człowieczkiem .Nie jestem zaborcza o nie musze koniecznie wiedzieć czy dziecko wypiło 60 g soczku czy 100 g kaszki .... Nie jestem też nadopiekuńcza i nie myślę wtrącać sie ze swymi radami ! Tego nigdy nie robiłam o ile ktoś mnie o to nie poprosił ( a zdarzyło sie dwa razy że mnie ktoś poprosił o poważne rady ...,czy z nich skorzystał - jego sprawa ) . Jakoś tak zawsze jednak patrzy sie na życie odnosząc to do znanych sytuacji ..... przeżyć ,doświadczeń ....to chyba nic złego ..... Nie chce tu przecież krakać i od razu na starcie wymyślać kłopoty .... Nie mieszkamy na szczęście w jednym mieście , małe czy duże odległości od rodziny - zawsze pomagają okrzepnąć młodym związkom Czyż nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie. :-) Mam nadzieję, że na miejscu nie będzie jakiegoś szczególnie uczynnego kolegi... Powodzenia dla Ciebie i Młodych :-) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasol
Tylko że moja córka wie jak zbajerować kolegę żeby jej pomógł. Czasem patrzę na jej brata ,który ostro przeciwstawia sie jej i odmawia pomocy wiedząc że ona sama lub jej chłopak powinni i potrafią sobie pomóc. Nic tylko się uczyć być twardym..... Czy ja tu może spotkam jakieś matki ,które mają swe zdanie na ten temat? Bo jak na razie ,najbardziej emocjonalnie podchodzą do tego osoby które jakby stawiaja się na miejscu mego przyszłego zięcia .... Nikt nie mówi o tym jak to jest jak się jest na miejscu mej córki ... czy będzie jej źle ,dobrze ? No jeszcze trochę się odzywajcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaaj
A ja mam takiego męża i jest super już 30 lat.Nie przesadzaj mamusia! Bo już wiele mamuś rozbiło fajne związki. To tyle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mogę sie wypowiedziec jako córka. zakochałam się, zaszłam w ciążę, wyszłam za niego. jestem z artystycznej rodziny, co prawda rodzice się rozwiedli, ale wychowałam się na dojrzałą, samodzielną i wykształcona osobę. mój mąż z pełnej, normalnej, prostej rodziny. inna sytuacja, ale to co opisujesz jeśli chodzi o załatwianie czegokolwiek,odpowiedzialność, swiatopogląd, zainteresowania, wszystko tak samo. moi rodzice widzieli te przepaść, byli podłamani, ale nie wtrącali się ani słowem. poza tym nie maja chorych uprzedzeń, nie uwazaja sie za lepszych. ja tez przeczuwałam kłopoty, ale kochałam i cieszyłam sięz dziecka, byłam gotowa do poświęceń. okazało się jednak, ze trudno tak zyć, rozwiodłam sie po siedmiu latach, jestem sama. dopiero teraz rodzice przyznali mi się do swych obaw, wiem jednak, ze gdyby zrobili to wtedy, nie posłuchałabym ich... w małżeństwie popełniłam tylko jeden błąd: nie wymagałam. myślę, że jeśli bedziesz mądrze wspierac córkę to może się uda. ja nie miałam wsparcia. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasol
Do ataku klonów Piszesz - jeśli ją będziesz mądrze wspierać ..... A przecież twoi rodzice chyba cię też wspierali ,nie odzywając sie ani słowem ...wiedzieli że ich nie posłuchasz. Zostawili to (chyba mądrze) żebyś to sama zobaczyła ......Oczekiwałaś jakiegoś innego wsparcia od rodziców? Jakiego ? Co mogę zrobić mądrze żeby sie udało ? Jak sądzisz? Co można zrobić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parasol
Temat za trudny ? nikt nie ma takich doświadczeń ? nikt o tym nie chce opowiedzieć ? banalne???? Zachęcam was do wypowiedzi , licze na waszą pomoc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smetttna
twierdzisz, ze wychowalas corke na osobe swiatla, inteligentna, zaradna i samodzielna. Pozwol jej zatem teraz samej decydowac o przyszlosci. Jest dorosla, dalas jej pewien kapital w postaci wychowania, ale teraz ona nim rozporzadza. Jesli zdecydowala sie wyjsc za maz, to jej wybor i jej prawo. Mozesz z nia oczywiscie (madrze) porozmawiac, bez klotni i pretensji, tak poprowadzic rozmowe, by sama zobaczyla i doszla do tego, jaki jest jej narzeczony. Moze to ja odiwedzie od decyzji od malzenstwie. poza tym nie powiedzialas nam najwazniejszego: czy ona go kocha? czy on ja kocha? bo jesli tak, to niewiele wskorasz. Poza tym mam wrazenie, ze kazdy rodzic uwaza, ze partner dla jego dziecka nie jest wystarczajaco dobry. Taki syndrom "naszej ksiezniczki"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zza_komina
Powiem ci, Parasol, jaka jest reakcja mojej mamy na mój związek. Oględnie mówiąc ona rwie włosy z głowy (całe szczęście że biedactwo nie wie wszystkiego o moim wybranku) i mówi że z moim wyborem nigdy się nie pogodzi. W praktyce mój związek trwa prawie dwa lata i w tym czasie mama zdążyła się trochę uspokoić, nawet zrezygnowała trochę z silnych emocji choć czasem coś ją nachodzi i płacze nocami, ale już powoli akceptuje mojego partnera, teraz nawet zaprosiła nas OBOJE na Wigilię. Cieszy mnie że sama twierdzi że nie wątpi że mój partner jest wartościowy choć ma takie cechy i przejścia które jej zdaniem skreślają go jako kandydata na męża, ja z kolei doskonale ją rozumiem, a co będzie w praktyce, czas pokaże. Chyba... obie czekamy i jakoś życie toczy się dalej. O moim tacie nie piszę bo on nie ma zdania w tej kwestii (u nas w rodzinie zresztą panuje matriarchat, to najstarsze kobiety "rządzą" radząc się młodszych ;D). ale widzisz, my możemy czekać a w Twojej rodzinie fakty takie jak macierzyństwo Twojej córki nie dają Wam dużego wyboru, oni już stworzyli rodzinę Trzymam kciuki. Wnioskując z tego co piszesz, Twoja córka jest wystarczająco mądra życiowo i przygotowana emocjonalnie by podejmować decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moi rodzice mnie nie wspierali, to znaczy nie mam z nimi dobrego kontaktu, nie potrafią rozmawiać, być szczerzy, działaja emocjonalnie. nie odywali sie na poczatku ani nigdy potem kiedy widzeli, ze się źle dzieje. chodzi o to by zapewnic dziecko, ze akceptujesz jej wybór, jej miłość, ale zeby uczulać na to jaką pracę ma włożyć, co wymagać od patrtnera. wspierać szczerze i pozytywnie. i np. konsekwentnie odmawiac wyreczania zięcia w sprawach do załatwienia, ale nigdy nie żałować córce zainteresowania i czasu na rozmowę. tak to sobie wyobrazam, ale moze błędnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem samotną
----> parasol, nie chciaam zaostrzać dyskusji, tylko poczułam się urażona, że uważasz dzieci samotnych matek za gorsze. Przynajmniej ja tak odebrałam twój post. Potem zrobiło mi sie przykro, bo kiedys mój syn też pozna jakąś dziewczynę, której matka będzie myślała podobnie. Cóż, każdy ma prawo mieć swoja opinię, ale do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że ktoś tak może spojrzeć na dziecko z niepełnej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jestem samotna matką,ale zdaje sobie sprawę,że jezeli dla jakichś ludzi rodzina jest najwyższa wartościa i poswięcaja jej całe życie a to wymaga wielkiego wysiłku i poświęceń to chca by ich ukochane dziecko trafiło do kogoś kto wyznaje podobne wartości. dla mnie tez rodzina jest najwazniejsza, ale mój syn prawdopodobnie nie będzie walczył o małżeństwo za wszelka cenę, bo wie, ze można żyć szczęśliwie i spokojnie w rodzinie rozbitej. te doświadczenia na niego wpłyna i rozumiem obawy innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Może i ja coś powiem
Bardzo nie podoba mi się ton wypowiedzi autorki, która nie widzi tego, jakim jest człowiekiem. Uważa siebie za ideał i niestety ocenia człowieka (przyszłego zięcia) z wyższością ze względu na jego rodzinę i majątek. Jestem młodsza od Twojej córki, mam 24 lata, mój mąż ma 27. Oboje byliśmy wychowani tylko przez matki, ale to nie umniejsza naszej wartości. Mój mąż ma świadomośc, że nie miał wzorca mężczyzny dorastając (teściowie rozwiedli się, gdy mój mąż miał 12 lat), ale jest mężczyzną fantastycznym- bardzo opiekuńczym, zaradnym, dobrym, wrażliwym, czułym.... Pieniądze to nie wszystko. Oboje pracujemy i staramy się stworzyć wspólne gniazdko. Pomimo, że wychowywały nas mamy wiemy jak planować przyszłość i że planów nie rozpoczyna się od posiadania dzieci.... Polecam trochę więcej otwartości na ludzi, życzliwości i zmiany kryteriów oceny ludzi.... Jak na razie oceniasz ludzi po tym co mają, a nie po tym kim są...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×