Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Narciarka od siedmiu boleści

UMIECIE JEŹDZIĆ NA NARTACH?

Polecane posty

Gość Narciarka od siedmiu boleści

Czy jazdy na nartach mozna się łatwo nauczyć?Jestem dobrą łyżwiarką ale nie próbowałam jeszcze nart,a chłopak mnie zaprosił......Nie chcę wyjść na łamagę,napiszcie mi o czym warto pamiętać na stoku,bardzo proszę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Z wypier**** chyba nie będe miała problemów :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty ksiondz
wiekszego barana od ciebie nie widzialem, nic nie masz do powiedzenia, jestes plytki jak kaluza przed moim domem. Żal mi ciebie, lepij idz leczyc swoje kompleksy gdzie indziej :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Można o ile Twój chłopak ma cierpliwość i zolności pedagogiczne, zabierze Cię na oślą łączke i będzie przez cały czas tłumaczył co i jak ... Ew wersja hardcore dla dziecka w wieku 12 lat, którą przetestowano na mnie. Lata wczesnego kapitalizmu - pierwsza Pepsi na rynku. Układ był prosty - ja zjadę na nartach z górki o nachyleniu 40% (mój trzeci zjazd) o godzinie 19:00 (ciemno już było) za całą skrzynką oryginalnej Pepsi. Nogi mam całe więc i ty może w sobie odnajdziesz bodziec ktory pchnie Cię do czynu balasującego na granicy kontuzji scięgna lub kości. Ponoc u kobiety nazywa się to: \"feministyczna chęć udowodnienia mężczyznom że potrafią być tak samo dobre a może i lepsze\". 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja umiem, czy latwo cięzko powiedziec, jezdze odkąd skonczylam 5latek, ale zupelnie nie mogą się rownac z deską.. deska to moj zywiol..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i tak wyjdziesz na łamage .. :D cudow nie ma.. zresztą największa frajda to się wywalac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timdirimdi
Nauka nie jest trudna, pod warunkiem, że masz dobrego instruktora. Gdy próbował uczyć mnie mąż kończyło się na bluzgach i wiązankach z mojej strony. Z kolei gdy wynajełam na godzinę instruktora to po tej godzinie już byłam w stanie samodzielnie zjeżdżać z Szymoszkowej. Co prawda instruktor to kupa kasy, ale szczerze polecam, mnie pomógł przełamać lęk i niechęć do nart.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość s-ister
Ja pojechałam ze znajomymi i po 3 godzinkach jeżdziłam bez wywrotek. Z tym, że musi ci ktoś pokazać pewne triki. Inaczej będzie trudno. Ja przeżyłam szok jak stanęłam 1 raz na samej górze stoku a narty były bardziej śliskie jak mi się wydawało, że mogą być:D. natychmiast chciałam je zdjąć, myśląc, że sobie nie poradzę. jednak nie dano mi tej możliwości. na siłę przymuszono i dobrze. Najlepikej wziąć instruktora. Powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Mój facet jest instruktorem :) Ale kurde,boję się troszkę :( Czy mogę liczyć na jakieś ułatwienie w związku z długoletnia jazdą na łyżwach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timdirimdi
I jeszcze jedno. Ważne są narty, muszą być dobrze dobrane długością do Twojego wzrostu, fachowo ustawione wiązania do Twojej wagi no i najlepiej by były to carvingi bo na nich się łatwiej skręca. Na pierwszy raz może dobrze odżałować kasę i wypożyczyć. W wypożyczalniach dobrze dobiorą sprzęt i nie będziesz się uczyła na sprzęcie "wujka Franka", który do Ciebie nie pasuje i zniechęci Cię do jazdy na kilka dobrych lat. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Narty mam podobno "fachowe".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timdirimdi
Na pewno masz silne nogi i poczucie równowagi. Przede wszystim musisz się pozytywnie nastawić i ewentualne niepowodzenia traktować jako powód do śmiechu raczej niż ujmę na honorze. Czasami naprawdę jest kupa śmiechu jak się na narty rusza ekipą i przy wszystkich lądujesz w bardzo efektowny sposób w wielkiej górze kopnego śniegu ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Dzięki za te wszystkie rady :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uczyłam sie w zeszłym roku. Trzy lata temu pierwsza próba- dwie godziny nauki wy*ierdalania- totalne zniechęcenie. W zeszłym roku znajomi wywiexli mnie na góre i powiedzieli jedź.Fakt , narty sa bardziej sliskie , niz się wydaje:D po drodze były przerwy na papieroska itp. potem wyjazdy weekendowe z facetem.I jakos tam sie zsune , ale nauki jeszcze dużo przede mna. Aha , dobra rada- nie wywalaj sie do tyłu , mało nóg nie polamałam...:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Tylko,że jadę z ludźmi dla których czarne trasy to norma,a ja ciele ostatnie....ehhhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Ostani raz narty miałam na nogach jak miałam jakieś 12 lat :-o Zjeżdżałam z górki dla jakichś łomów chyba....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Podobno to jest jak z jazda na rowerze rozciągnięty człowieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timdirimdi
Mam to samo, w sumie jeżdżę od dwóch sezonów. W zeszłym roku Alpy włoskie i czerwone trasy. Mąż pewnie umiera z nudów na tych trasach ze mną, a moze trochę jest dumny, ż ejednak przekonał mni edo jazdy i jeździmy razem. Na stoku dzielimy czas, część dnia jeżdzimy po tych łatwiejszych trasach razem. Potem ja znikam do knajpki a on śmiga po czarnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Mój pierwszy raz będzie we Włoszech właśnie ale nie wiem dokładnie gdzie bo to niespodzianka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Nie powiem,żebym nie miała nadziei,że będzie tak jak z tymi zasranymi łyżwami-założyłam raz i juz umiałam.Odkąd zaczęłam wywaliłam się raz i to nie z własnej winy :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak chcesz się wyp..dolić, to siadaj na tyłach nart. Ale jazda to i tak nic w porównaniu z frustracją na orczyku:classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
Jaką frustracją na orczyku?Boże jestem zielona w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Narciarka od siedmiu boleści
MRK :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam podobny problem :) Dostałam taki sam prezent na Mikołaja :) Też do Włoch. Trochę się stresuje,bo nie jeździłam od daaaawna.Poza tym jestem bardzo pechowa,dzisiaj jak powiedziałam mamie,że nic mi nie będzie,dokładnie w tym samym czasie zahaczyłam noga o drzwi do łazienki i runęłam na szafkę z butami.Boże jak się usmiałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za pierwszym razem dostałam histerii i wylazłam na góre na nogach :D:D:D tak mnie orczyk przeraził:D:D: potem było fajnie , same gondolki , krzesełka , do orczyka tez sie przekonalam w końcu.i jak sie juz pewnie poczułam , to raz zleciałam , a za chwilę wyłapałam w głowę:o to boli:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×