Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

tom1410

Zakochałem się w swojej studentce

Polecane posty

Gość czarnaaaa magiaaaa ;)
to forum jest zdecydowanie najlepsze ;) tyle jęków i dramatu i interesujących przepisów ... horror życia ;) Wykładowco30 - jak możesz bawić się moimi uczuciami ? ;) wiele dałabym abyś okazał się tą osobą ,o której myślę ale prawdopodobieństwo jest zbyt znikome więc... :) Co tam u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja mam takie pytanie
Wykładowco30, jeżeli czytałeś przepis zamieszczony kilka postów wyżej, to mam pytanie czy zwróciłbyś uwagę na dziewczę stosujące wspomniane techniki? albo co byś pomyślał o kimś zachowującym się w ten sposób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spierdalać z tym tarotem!!!!
jak w wyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lady Zgagaaa
Wykładowco30 !!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wykładowca30
Zacznę od przedstawionych porad. Czy zadziałają na wykładowcę? Dziewczyny! Może i zadziałają na konkretną osobę, ale czy na wszystkich? Skąd mogę to wiedzieć? Chociaż przepis jest tak podany, że sprawdzi się po prostu w relacjach damsko-męskich. To przecież opis Waszego podbijania męskich serc :P . Trochę wybijająca się, inteligentna, przygotowana, żartująca, rzucająca zalotne spojrzenia, słuchająca, a czasami sierotka, którą trzeba się zaopiekować. To jest przepis na zdobycie faceta. Wykładowca też człowiek więc potwierdzę - można próbować. Mnie nie przekonałby akurat pałętający się przy studentce "kolega", który przy zastosowaniu wszystkich innych zaleceń, wyglądałby jak przerośnięty znaczek, mający informować "faceci się mną interesują". Faceta po studiach chyba mało obchodzi, czy macie jakieś towarzystwo, czy nie (poza tym chłopy są zazdrosne dopiero jak już mają panią u boku, po co tracić energię na zajętą?). A jeśli macie i widać je za bardzo, to można uznać, że albo coś z Wami nie tak, albo istnieje kolejna bariera. Czasami zadziała odwrotnie, niż w przepisie... U mnie... Idealizowałem, to było zauroczenie. Dziewczyna działała jak z omówionego wyżej przepisu. A przy ostatnim spotkaniu okazała się dziewczynką, która potrafi mieć fochy o drobiazg. Po oglądaniu cudownego obrazka przez semestr, zobaczyłem nagle rozkapryszone dziecko. To oczywiście tylko jeden raz, ale zniechęcił mnie do ewentualnych starań. I miotam się jak potłuczony, bo wrócił kontakt z dawną studentką. Sama się do mnie odezwała. Ale dała do zrozumienia, że kontakty pozainternetowe są o wiele ciekawsze. I tak sobie tkwię na życiowym skrzyżowaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozkapryszone dziecko ,powiadasz? czyli zamierzałeś się starać o jej względy? a tak poza tym , to kobiety maja swoje lepsze i gorsze dni tak jak i faceci. zraziłeś się jednym fochem ? a jeżeli chodzi o kontakt internetowy , to ona jest wtedy śmielsza ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
muszę coś jeszcze dodać. mam taką wizję, czasami dochodzi do głosu moja empatia, więc: po wczuciu się w stan psychiczny owej białogłowy ( że to niby ona) : ,, nie dość ,że mamy tak niewiele okazji do spotkania , to już wszystko się kończy... nienawidzę pożegnań! tak bardzo mi się podobasz a jednocześnie jesteś poza moim zasięgiem... może to i lepiej ,że już nie będziemy mieć zajęć- zapomnę o Tobie i będę miała święty spokój! ... Nie! wcale nie chcę,żeby to wszystko się już skończyło!!!'' tak mogło być '' w środku'', ale niestety , na zewnątrz manifestowało się coś zupełnie innego- '' zobacz jaka jestem humorzasta i głupia i dziecinna i spraw ,abym przestała myśleć ,że moglibyśmy być razem szczęśliwi!!! pozbaw mnie tych złudzeń!!!'' a teraz mój komentarz: kobieta myśli o czymś innym, zachowuje się jeszcze inaczej a mówi też coś zupełnie innego. na tym polega problem w komunikacji kobieta-mężczyzna. i nie jestem jakaś anormalna ,że wypisuję takie rzeczy. tak działa kobieca psychika . mamy przekichane. możliwe ,że ona teraz siedzi, rozpamiętuje , stara się zapomnieć , ale nie nie nie to nie takie prosteee....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnaaa magiaaa ;)
to nie były żadne fochy!!!! sytuacja nie rozwinęła się tak jak chciałam z tego cholernego braku czasu!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem na czasie...
przeczytalam tylko pierwszy post.....Ale powiem tylko tyle, ze wlasnie dlatego uwazam, ze powinno sie wprowadzic dolna granice wieku dla nauczycieli akademickich......Bo tak jak jest teraz, to wlasnie tak sie konczy, ze dzieci zamiast zajac sie robota, to kolekcjonuja narzedzia.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wikipedia .org.pl
definicja słowa: Kafeterian offerma ( Offermus caffeterianus)- gatunek ziemnowodnego 45 letniego gryzonia prawika. Dawniej występował w całej strefie umiarkowanej Europy i Azji, obecnie wyginął w wielu regionach Europy. W Polsce jest gatunkiem niszczonym.Najlepiej poznany żyje w jednym z portów łódzkich. Występowanie i biotop: Aktywny jest nocą i o zmierzchu. Trudno więc go w czasie dnia zauważyć. Offermy najlepiej podpatrywać wcześnie rano o świcie. Występuje głównie w lasach łęgowych nad strumieniami, rzekami, jeziorami i pod monopolowymi. Wygląd: Ma małe oczy i uszy. Nogi krótkie, biega ociężale, palce u stóp są złączone błoną, ułatwiającą pływanie, ogon (zwany kielnią lub pluskiem) jest szeroki, spłaszczony grzbietobrzusznie i pokryty łuskami, służy jako ster regulujący głębokość zanurzenia. Futro koloru brązowego, ciemnobrązowego, a nawet czarne obecnie brak futra -wyliniał. Posiada silnie rozwinięte siekacze. Tryb życia Latem offermy żywią się głównie roślinami wodnymi i przybrzeżnymi, zimą odżywiają się łykiem drzew liściastych (najczęściej topoli, wierzby), które zgromadziły w lecie. Drzewa stanowią jeden z budulców ich nor. Offermy bez problemu ścinają drzewa w okolicach rzek. Starają się ścinać drzewo w ten sposób, aby przewróciło się ono w kierunku rzeki. Kopią nory w brzegach rzek oraz wałach przeciwpowodziowych lub w brzegach jezior. W przypadku braku dogodnych miejsc budują kopce z gałęzi i mułu, otoczone wodą, zwane offermioterriami. Wejście do nory znajduje się pod wodą. Nora zaopatrzona jest także w otwór wentylacyjny. Czasami w żeremiu offerm zamieszkują także Egoist i cream. Rozród: on nie wie co to jest.tylko w Bravo kiedyś czytał coś o spółkowaniu , ale nie zrozumiał. Zagrożenia i ochrona W Polsce, w średniowieczu offermy były rozpowszechnione na terenie całego kraju. Offerma był obiektem szczególnej troski królów i książąt polskich. Na początku XI wieku Bolesław Chrobry zabronił polowania na offermy w podległych mu terenach łowieckich. Królowie utrzymywali na dworach straż offermową i dbali o offermy, gdyż były one własnością królewską, ich eksploatacja monopolem, a skóry miały wartość obiegową w handlu wymiennym. Podatki oraz kary płacono nawiązką skór offerm. W XIII wieku liczebność tych zwierząt zaczęła spadać. Od połowy XVI wieku do roku 1840 Statut Litewski uwzględniał ochronę offerm, wprowadzając zasady ochrony offeriów i samych zwierząt oraz ustanawiając kary za ich nieprzestrzeganie. Mimo wczesnego wprowadzenia pewnych form ochrony, offermy prawie wyginęły. W XIX wieku istniały już tylko wyspowe stanowiska we wschodniej części kraju. Po II wojnie światowej na terenie Polski offerma występował nielicznie na terenie Suwalszczyzny. W rzece Pasłęce występował także offerma kanadyjski (Offermus canadensis Kuhl), zbiegły z hodowli. Na skutek migracji z terenów wschodnich, planowej introdukcji oraz naturalnych procesów migracji obecnie (2008) populacja offerm jest bardzo liczna. Gatunek w wielu miejscach jest pospolity.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm... moderatorki chyba uważnie śledzą dzieje tego topiku- właściwie na bieżącą usuwają śmieciowe posty offermy. to dobrze ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnaaa magiaaa ;)
czy zagląda tu ktoś kto jeszcze nie utracił kontaktu z rzeczywistością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaźmirz Pawlak
E ludzie Witji z Jadźko żeśta gdzie nie widzieli?A? wieprza pastowanego ukradli i poszli gdzie. Z Manio już 2 dnie wszędzie jeździm dwukółko i szukomy i ni ma ... pomóżta ludzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarnaaaa magiaaaa ;)
:o no cóż... miło było! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lesna...
Witam... Trochę nie pisałam, ale dużo się działo... tak wyszło, że powiedziałam - tak po prostu... ale powiedziałam, w momecie kiedy on się zaczął spotykać z tą dziewczyną... rozmawialiśmu dużo - rzeczywiście dosziliśmy do wniosku dzieli nas środowisko zawodowe... Powiedział mi że dla niego też byłam niedostępna i tak na prawde mało o sobie wiemy Potem seria złych zdarzeń, jego znajoma odsunęła się, widocznie nie wytrzymała... Życie sie mu pierzy po prostu, jeden cios za drugim, a ja jestem obok. On też mnie wspiera. Od tamtej rozmowy więcej rozmawiamy prywatnie, nazywamy uczucia, emocje. Tak w zasadzie poznajemy sie w relacji kobieta-mężczyzna. Wiem, że zyskałam przyjaciela, a czy będzie coś więcej życie pokaże. Nie żałuję, że powiedziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka ze wsząd
Witam Wszystkich forumowiczów, Jestem studentką i też chyba zakochałam się w swoim wykładowcy. Sama nie wiem czy on też coś do mnie czuje. Sprawa wygląda następująco: on dojeżdża na uczelnie z innego miast pociągiem i autobusem ja również dojeżdżam z innego miasta i oczywiście spotykaliśmy się w tym samym autobusie. Na początku tylko wymieniałam z nim zwykłe "dzień dobry" . Jednak z czasem on zagadał i tak gawędziliśmy o różnych rzeczach domierzając na zajęcia. Raz nawet powiedział, że gdyby nie mógł dojechać bo np; coś pilnego by mu wypadła albo pociąg się popsuł (a z nimi to różnie bywa uwierzcie mi) to nie miał by nawet jak nas powiadomić, że zajęcia się nie odbędą przy czym znaczą mówić o telefonie (ale nie tak wprost) stwierdził, że ja na pewno mam numer do kolegów i koleżanek. I tak sobie myślę czy on chciał mój nr telefonu ? Odnoszę wrażenie, że tak między nami leciutko zaiskrzyło, wymiana spojrzeń, uśmiechów itp. sama nie wiem co myśleć... wiem tylko, że nie mogę przestać myśleć o nim. Jak ja wytrzymam wakacje bez niego ;( piszcie co myślicie błagam... a może rady ja dać mu dyskretny znak, że coś jest na rzeczy, tylko tak, żeby się nie przestraszył ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka ze wsząd
chciałabym poznać też zdanie "Wykładowcy30" co Pan o tym sądzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozwól, że dodam coś od siebie. Wiem, co czujesz, a dlaczego, to możesz odczytać we wcześniejszych moich postach. Moim zdaniem nie powinnaś działać sama. Z racji tego, że jesteś jego studentką. On jest Twoim nauczycielem. Sama pomyśl, jakie mogłyby być z tego tytułu nieprzyjemności. Taki związek nie jest zabroniony, ale chodzi o opinię publiczną. Ty masz dużo do stracenia i on. On na pewno nie zrobi pierwszego kroku, bynajmniej teraz jak Cię uczy. Uważam, że jedyne co możesz to odwzajemniać mu uśmiechy, skoro do Ciebie się uśmiecha życzliwie i oczywiście podejmować z nim rozmowy, w możliwych dla was momentach np. jak się spotkacie przypadkowo na uczelni. Jeśli jednak podjęłabyś się działania i np. napisała do niego, to on będąc odpowiedzialnym człowiekiem i ceniącym sobie pracę, nie podejmie z Tobą relacji partnerskiej, wręcz przeciwnie. Pomyśli "ona za bardzo się do mnie zbliża. To się może źle skończyć. Muszę zakończyć z nią jakąkolwiek znajomość. Trzymać większy dystans". Wtedy zacznie Cię unikać, rozmów z Tobą itd. Po co Ci to? Chyba nie o to chodzi?. Z drugiej strony jeśli on ma do Ciebie słabość, to nie odważy się sam na ten krok, z powodu jaki wyżej opisałam, ale i z tego, że pomyśli: "stracę w jej oczach. Jak to w ogóle wygląda, abym ja wykładowca zapraszał studentkę na "kawę". Wierz mi, że jeśli on coś do Ciebie czuje, albo uważa, że chciałby Cię bliżej poznać, to uczyni to, ale po zakończeniu Twoich studiów. Wtedy właściwie nie ma znaczenia, czy on pierwszy napisze, czy Ty, bo relacja uczeń-nauczyciel zaniknie. Śmiało bezinteresownie wtedy mogłabyś do niego napisać, albo on do Ciebie. Jeśli jest to odwzajemnione tzn. on czuje to coś, jak Ty, to uwierz mi, że ten czas dobrze wam zrobi tzn. jeśli przetrwacie razem, to oczekiwanie na zakończenie Twoich studiów, to potem może wytworzyć się prawdziwe uczucie, prawdziwa dojrzała miłość. Co prawda, trzeba to pielęgnować i Ty bierna nie możesz być. Jak pisałam wyżej; uśmiechaj się, zagaduj itd. Jeśli on czuje to, co Ty, to również będzie to odwzajemniał. To co pisze wydaje się jednoznaczne, że nie można próbować walczyć o uczucie. Niestety taka prawda. Bywają takie sytuacje w życiu, gdzie można więcej stracić niż zyskać działając szybko, bez zastanowienia, przeanalizowania. To co napisałam, to tylko moje przemyślenia. Decyzja należy do Ciebie. Życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka ze wsząd
Masz absolutną rację. Tak tylko chciałam zaczerpnąć publicznej opinii. Nigdy nie miałam zamiaru (przynajmniej w czasie moich studiów) wyznawać mu co czuję, bo po pierwsze to by mogło się źle skończyć a po drugie chyba jestem zbyt nie śmiała lub tchórzliwa na taki krok. To tyle, ale nadal jestem ciekawa co by na to powiedział Pan "Wykładowca30" Pozdrawiam ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza87
Ja mialam 18 lat jak poznalam mojego faceta, a on 32 i juz jestesmy para od ponad 5 lat. Wiek niewielkie ma znaczenie w stosunku do milosci. Mam znajomych, którzy sie poznali jako wykladowca-studentka i teraz sa malzenstwem i maja dziecko. Tylko, ze z nimi to bylo tak, ze iskrzylo niesamowicie, ale zaczeli sie oficjalnie spotykac dopiero jak ona juz skonczyla studia. Dziewczynom czesto sie podobaja starsi faceci, a wykladowcy to miodzio, bo sa doswiadczeni, wyksztalceni i inteligentni. Mnie sie podobal wykladowca, który mial 42 lata. Z tym, ze oczywiscie ja juz mam faceta, a tamten zone i dzieci. Ale mimo to czasem o nim fantazjowalam na wykladach i raz nawet poszlismy razem na kawe :-D. Jak Ci sie dziewczyna podoba to dzialaj i nie przejmuj sie niczym x

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemorele5555
Witajcie, zwłaszcza, że temat wprost wymarzony dla mnie i osobiście mnie obchodzący, az za mocno bym powiedziała. Też jestem wykładowcą, ale nie o to chodzi. W innym układzie ON jest moim nauczycielem, a ja jego studentką i bezpardonowo Go podrywam, czasem wyhamowuję, ale staram się być dowcipna, mądra, piękna, Jego wciąż komplementuje i dopieszczam słowami. On, niby odpowiada, ale nie wiem i dlatego bardzo bym chciała, żebyś mi odpowiedział autorze wątku, czy odpowiadałbys studentce na jej wakacyjne lekko erotyczne (w każdym bądźrazie pobudzające wyobraźnię) smsy? Czy odpowiedziałbyś, że bardzo cieszysz się, że o tobie pamięta, gdybyś nie był zainteresowany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iza87 W zupełności zgadzam się z tym co piszesz. Jeśli nawet iskrzy, chciałoby się stworzyć dojrzałą miłość, to jednak trzeba poczekać aż relacja uczeń-nauczyciel się skończy. Chciałabym Cię prosić o to, byś napisała jak było w Twoim przypadku. Skończyłaś studia i co dalej? Ty napisałaś do niego, czy też on napisał do Ciebie? Jak to w ogóle wyglądało? Skąd wiedziałaś, że on też coś do Ciebie czuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na pierwszych studiach miałam mini romans z wykładowcą, ale go olałam bo okazał się kobieciarzem i to w dodatku żonatym, na kolejnych studiach także miałam crush, ale facet także żonaty więc obydwoje w to nie brnęliśmy i wycofaliśmy się w porę, na trzecich studiach znowu pojawił się fajny wykładowca, ale tez olałam temat bo zgooglowalam faceta i wyszło, że ma dziewczynę, poza tym dwóch ostatnich to osoby publiczne, jeden jest znanym dziennikarzem, drugi specjalistą od PR, na pewno tez dwa razy się zastanowią zanim zaczną taką przygodę, znam tez sporo takich romansów, które zakończyły się małżeństwem, w każdym z tych przypadków ja inicjowałam znajomość, a to zadawałam pytania facetowi, potem pomogła specyfika studiów (wyjazdy, obozy), szukałam kontaktu, a potem jakoś już leciało, może drogi wykładowco panienka tez cie wybadała i sa w twoim życiu sprawy, które ja powstrzymują, może sama ma faceta i nie jest zainteresowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na pierwszych studiach miałam mini romans z wykładowcą, ale go olałam bo okazał się kobieciarzem i to w dodatku żonatym, na kolejnych studiach także miałam crush, ale facet także żonaty więc obydwoje w to nie brnęliśmy i wycofaliśmy się w porę, na trzecich studiach znowu pojawił się fajny wykładowca, ale tez olałam temat bo zgooglowalam faceta i wyszło, że ma dziewczynę, poza tym dwóch ostatnich to osoby publiczne, jeden jest znanym dziennikarzem, drugi specjalistą od PR, na pewno tez dwa razy się zastanowią zanim zaczną taką przygodę, znam tez sporo takich romansów, które zakończyły się małżeństwem, w każdym z tych przypadków ja inicjowałam znajomość, a to zadawałam pytania facetowi, potem pomogła specyfika studiów (wyjazdy, obozy), szukałam kontaktu, a potem jakoś już leciało, może drogi wykładowco panienka tez cie wybadała i sa w twoim życiu sprawy, które ja powstrzymują, może sama ma faceta i nie jest zainteresowana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wykładowco30, jeśli ta dziewczyna zniechęciła Cię swoim fochem tzn. że z Twojej strony to było tylko zauroczenie. Jak czułbyś coś więcej, to nawet ten foch zostałby przez Ciebie inaczej odebrany. Na pewno nie skreśliłby jej. Swoją drogą ciekawa jestem jaki foch może zniechęcić takiego mężczyznę jak Ty. Skoro widziałeś w niej "ideał". Podzielisz się co tak zniechęciło Cię do dalszych działań? Na pewno będzie to cenna wskazówka, w dalszych działaniach dla studentek ( co takiego nie wolno robić, mówić) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melancholijka
Ja też miałam niegdyś takie dziwne doświadczenie. Będąc studentką I roku spotkałam na swej drodze doktora bardzo inteligentnego i wymagającego( ścisłowiec, medyk). Ten przedmiot był akurat moją mocną stroną dlatego zaimponowałam mu swoją wiedzą. Było między nami takie medyczne porozumienie, nadawanie na tych samych falach, co widzieli również moi koledzy i koleżanki z grupy. Nie robił dla mnie wyjątków, wymagał jeszcze więcej bo wiedział, że mnie na to stać. Na pierwszych zajęciach przestraszył mnie potwornie, bo nie zostawił na nas suchej nitki, negując każdą wypowiedź. Tak mnie przeraził , że zamilkłam obiecując sobie, że jak tylko wyjdę z zajęć to już tutaj więcej nie wrócę. A on podszedł do mnie po zajęciach i zapytał dlaczego nie zabieram głosu skoro tak dobrze jestem przygotowana do zajęć. Powiedziałam mu, że to wszystko przez stres i nieśmiałość. Teraz wiem, że go tym ujęłam, bo potem wiele razy gdy zabierałam głos uciszał wszystkich i mówił dajcie tej Pani powiedzieć. Wiele razy żartowaliśmy i pozwalał mi na dużo więcej niż innym z racji tego, że zawsze byłam świetnie przygotowana. Oczywiście wszystkie żarty były utrzymywane w ściśle naukowej atmosferze i z zachowaniem szeroko pojętej kultury akademickiej. Na zewnątrz był zimny i służbowy, potrafił siać niepokój wśród studentów. Ale w środku był mądrym życiowo, wyrozumiałym człowiekiem. Smutno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam zajęcia z takim doktorkiem. Inteligentny, zabójczo przystojny i cholernie zarozumiały. - Ideał :) Na zajęciach dla wszystkich miły, a mnie zawsze się czepiał, wkurwiał mnie strasznie. Gdyby nie był wykładowcą to bym go uwiodła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wykładowca 30
U mnie się sporo dzieje. Jestem na etapie rozstawania się z osobą, z którą byłem wiele lat. Co do tego, czy dziewczę, o którym pisałem było ideałem. Czasami pozory mylą i jedna króciutka możliwość zobaczenia innego oblicza, ludzkiego, nie wystylizowanego na zajęcia, pozwala zmienić zdanie. Albo mocno się zastanowić. Do Studentki ze wsząd - dziewczyno, jeśli chciał numer, a tak zrozumiałem, trzeba było jego też poprosić. Tak żebyś i Ty mogła go poinformować o ważnych sprawach ze strony studentów ;) . Wykorzystaj ten nr i np. napisz do niego z pytaniem o coś, czy upewnij się, czy będą zajęcia. Jakiś pretekst się znajdzie. Jeśli facet nie jest zanurzony w filologii klasycznej i nie woli kochać się w marzeniach z boginiami z mitów, to załapie, o co chodzi. Może odpisze, może zahaczycie o inne tematy. Krok po kroku... Zatem u mnie cisza. Może nowy rok akademicki coś przyniesie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×